. W gankach, w stajniach, w przysiankach będę go szukała i kilka razy jednę drogę przebiegała. Ani mię w wyszpyraniu złym pieczary zdradzą, ani ostre mym nogom drogi nie zawadzą. Jako ogar, gdy świeży trop zwierzęcy straca, węchem swoim znowu się do kniejej powraca, lub jak w krajach indyjskich, gdy się poniewiera Ops błędna, patrząc kędy kwiatki córka zbiera, przebiegając bezdrożne sioła z pochodniami, Próżerpiny dojść życzy stykskimi wodami; albo jak Magdalena, czcząc grób swego Pana, zlała łzami, w solimskich polach uślochana, po gościńcach, po miastach, po lasach biegała, dokąd ją żal i miłość wątpliwie zwabiała, sama wszędy zwiadując,
. W gankach, w stajniach, w przysiankach będę go szukała i kilka razy jednę drogę przebiegała. Ani mię w wyszpyraniu złym pieczary zdradzą, ani ostre mym nogom drogi nie zawadzą. Jako ogar, gdy świeży trop zwierzęcy straca, węchem swoim znowu się do kniejej powraca, lub jak w krajach indyjskich, gdy się poniewiera Ops błędna, patrząc kędy kwiatki córka zbiera, przebiegając bezdrożne sioła z pochodniami, Prozerpiny dojść życzy stykskimi wodami; albo jak Magdalena, czcząc grób swego Pana, zlała łzami, w solimskich polach uślochana, po gościńcach, po miastach, po lasach biegała, dokąd ją żal i miłość wątpliwie zwabiała, sama wszędy zwiadując,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 109
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
gnoju swojego nie czujesz? Nad wszystkie ci perfumy osobliwiej pachnie? Wierzę, a czemuż z niej zgnilizną płuc i wątroby przeraźliwą jako grobem smrodzisz i oddechem niewstrzymanym inszych ludzi zabijasz. Na ostatek żyć bez niej nie możesz? A za cóż dla niej pod płotem w mizerii umierasz, w kruchcie albo na smentarzu z trupami się poniewierasz i dołu z politowania bliźniego nagi i odrapany czekasz. Pytam, czemu ci tak pożyteczny trunek z domu dach, z głowy czuprynę, z ciała wszelką przyodziewkę odrapał, rzemiosło, sposobność kunsztu i wszystek życia i pożywienia sposób odebrał? Miałbyś był, przemierzły pijaku, co dzień na bochenek chleba, gdybyś był
gnoju swojego nie czujesz? Nad wszystkie ci perfumy osobliwiej pachnie? Wierzę, a czemuż z niej zgnilizną płuc i wątroby przeraźliwą jako grobem smrodzisz i oddechem niewstrzymanym inszych ludzi zabijasz. Na ostatek żyć bez niej nie możesz? A za cóż dla niej pod płotem w mizeryi umierasz, w kruchcie albo na smentarzu z trupami się poniewierasz i dołu z politowania bliźniego nagi i odrapany czekasz. Pytam, czemu ci tak pożyteczny trunek z domu dach, z głowy czuprynę, z ciała wszelką przyodziewkę odrapał, rzemiosło, sposobność kunsztu i wszystek życia i pożywienia sposób odebrał? Miałbyś był, przemierzły pijaku, co dzień na bochenek chleba, gdybyś był
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 200
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
starejsze każdy na swym był znaleziony, oglądawszy miejsce, jeśliby było nie fołdrowane, urzędowi żupnemu mają dać znać, aby kopacz nie palił darmo łoju królewskiego, ani też szkody i omieszkania sobie nie czynił. A który by z parobków miejsca omieszkał, tedy innego na to miejsce dać, a ten jako niepilny i nieposłuszny niech się poniewiera. A który by też miejscem brakował, a sobie miejsce obierał, takiego wola za nic, ale urzędu rozkazanie.
Gdyby w gospodzie przy rozdawaniu kopacz nie był, miejsca do urzędu nie żądał, tylko by na dół swą wolą zjechał i zastaliby go starejsi nie naznaczonego na miejscu, gdzie tedy i mistrz, i
starejsze każdy na swym był znaleziony, oglądawszy miejsce, jeśliby było nie fołdrowane, urzędowi żupnemu mają dać znać, aby kopacz nie palił darmo łoju królewskiego, ani też szkody i omieszkania sobie nie czynił. A który by z parobków miejsca omieszkał, tedy innego na to miejsce dać, a ten jako niepilny i nieposłuszny niech się poniewiera. A który by też miejscem brakował, a sobie miejsce obierał, takiego wola za nic, ale urzędu rozkazanie.
Gdyby w gospodzie przy rozdawaniu kopacz nie był, miejsca do urzędu nie żądał, tylko by na dół swą wolą zjechał i zastaliby go starejsi nie naznaczonego na miejscu, gdzie tedy i mistrz, i
Skrót tekstu: InsGór_1
Strona: 20
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1615 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
na roli, więc moje lata nie długo mi każą służyć wielkiemu gospodarstwu i waruję sobie, jeżeliby mi przyszło dziatki rozporządziwszy rolą i z mężem swoim puścić, więc miłe dziatki oddawszy wam waszę sumę zło. 86, mnie ustąpić, abym się na tym miejscu za łaską P. Boga Wszechmogącego mogła śmierci dochować, nie poniewierając się po cudzych kątach, a zas po śmierci mojej, byle wam P. Bóg dał zdrowie dobre, więc ich oddać w ręce Michałowi Ficowi, ojczymowi waszemu, też piniądze zło. 86, i brać się, jako do swego własnego obyscia bez wszelkiej trudności, ani przeszkody innych dzieci moich, dając wam moc i
na roli, więc moie lata nie długo mi każą słuzyc wielkięmu gospodarstwu y waruię sobie, iezeliby mi przyszło dziatki rozporządziwszy rolą y z mężem swoim puscic, więc miłe dziatki oddawszy wąm waszę summę zło. 86, mnie ustąpic, abym się na tym mieyscu za łaską P. Boga Wszechmogącego mogła smierci dochowac, nie poniewieraiąc się po cudzych kątach, a zas po smierci moiey, byle wąm P. Bog dał zdrowie dobre, więc ich oddac w ręce Michałowi Ficowi, oyczymowi waszęmu, tesz piniądze zło. 86, y brac się, iako do swego własnego obyscia bez wszelkiey trudnosci, ani przeszkody innych dzieci moich, daiąc wąm moc y
Skrót tekstu: KsJasUl_3
Strona: 444
Tytuł:
Księga gromadzka wsi Wola Jasienicka, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wola Jasienicka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1720 a 1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1720
Data wydania (nie później niż):
1754
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
dje et anno, ut supra. M. Maksecki manupropria.
271. k. 85v Zapis Jana Lysnia z Sopotnie Wilkiej. — Pracowity Jan Lysien stanąwszy przy prawie nasym wałaskim na ten czas bedacim, odprawujacim w ząmku żywieczkiem, uskarżał się, iz przies kilka lat statkiem swoim leśniem poza granice poniewierał się, nie majac tu miejsca miedzi swogiemi. A ponieważ Kazimierz i Jakub Kamieńscy s Prziborowa, bracia rodzoni małżonki jego, hallą majac z rodziców swoich, która zaprziedali w dalse rece, to jest Wojciechowi i Zaheusowi Wąsom; do której oni bliskości nie maja ani prawa dziedzicznego, jako sami sukcesorowie tego jawnie, jaśnie przyznaja;
die et anno, ut supra. M. Maxecki manupropria.
271. k. 85v Zapis Jana Lysnia z Sopotnie Wilkiey. — Pracowity Jan Lysien stanąwszy przi prawie nasym wałaskim na ten casz bedacim, odprawuiacim w ząmku zywieczkiem, uskarzał sie, iz przies kilka lat statkiem swoim lesniem poza granice poniewierał sie, nie maiac tu mieysca miedzi swogiemi. A poniewas Kazimierz y Jakub Kamieńscy s Prziborowa, bracia rodzoni małzonki jego, hallą maiac z rodzicow swoich, ktora zaprziedali w dalse rece, to iest Woyciechowi y Zaheusowi Wąsom; do ktorey oni bliskosci nie maia ani prawa dziedzicznego, jako sami successorowie tego jawnie, jasnie prziznaia;
Skrót tekstu: KsŻyw
Strona: 105
Tytuł:
Księga sądowa państwa żywieckiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1681 a 1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1752
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Karaś, Ludwik Łysiak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1978
, któremum ufała, Ten zdrajca Arnolf. Jam mu uwierzyła, Gdy mię namawiał, że nie naruszoną Miał się zachować, ażby mię ksiądz żoną Jemu był oddał. Siła mi dobrego I wiele szczęścia i gwałt ojczystego Mienia rozdawał, które nie wiem kędy Czyli ma, czy nie. A ja nędzna wszędy Poniewieram się; swójem opuściła Dom, swojem szczęście dla niego zgubiła! Nazad już nie śmiem, wstyd mię kole w oczy, Bo któż by z krewnych taki był ochoczy, Żeby mię siostrą, żeby nie wierutną Niecnotą nazwał mnie — sierotę smutną. W co tchniesz — niedobrze, o lichy rozumie Miętkich białychgłów! Jak źle,
, któremum ufała, Ten zdrajca Arnolf. Jam mu uwierzyła, Gdy mię namawiał, że nie naruszoną Miał się zachować, ażby mię ksiądz żoną Jemu był oddał. Siła mi dobrego I wiele szczęścia i gwałt ojczystego Mienia rozdawał, które nie wiem kędy Czyli ma, czy nie. A ja nędzna wszędy Poniewieram się; swójem opuściła Dom, swojem szczęście dla niego zgubiła! Nazad już nie śmiem, wstyd mię kole w oczy, Bo któż by z krewnych taki był ochoczy, Żeby mię siostrą, żeby nie wierutną Niecnotą nazwał mnie — sierotę smutną. W co tchniesz — niedobrze, o lichy rozumie Miętkich białychgłów! Jak źle,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 181
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Juli także jedna czarownica dosyć sławna/ którą była nawróciła Indianka Katoliczka jej znajoma/ oznajmiła spowiednikowi swemu Societatis naszej/ jako jednego czasu gdy była na polu/ ukazało się jej wiele czartów w straszliwej postaci/ namawiając ją/ żeby się zaś do czarowania wróciła/ aby zatym była bogatą i w poważeniu/ a po cudzych rękach poniewierając się nie chodziła. Na to widzenie i zaproszenie przelękła się tak barzo/ że słowa przemówić nie mogła: i wnet zatym pobaczy dwu krasnych młodzieńców/ którzy wedla niej stanąwszy/ one czarty odegnali. Jednak potym dla nalegania czarownika powinowatego swojego/ dała się namówić/ żeby mu w jego rzemieśle lat 20. pomagała. skończywszy je
Iuli tákże iedná czárownicá dosyć sławna/ ktorą byłá náwroćiłá Indyánká Kátholiczká iey znáioma/ oznaymiłá spowiednikowi swemu Societatis nászey/ iáko iednego czásu gdy byłá ná polu/ ukazáło się iey wiele czártow w strászliwey postáci/ námawiáiąc ią/ żeby się záś do czárowánia wroćiłá/ áby zátym byłá bogátą y w poważeniu/ á po cudzych rękách poniewieráiąc się nie chodźiłá. Ná to widzenie y záproszenie przelękłá się ták bárzo/ że słowá przemowić nie mogłá: y wnet zátym pobaczy dwu krasnych młodźieńcow/ ktorzy wedla niey stánąwszy/ one czárty odegnáli. Iednák potym dla nálegánia czárowniká powinowátego swoiego/ dáłá się námowić/ żeby mu w iego rzemięśle lat 20. pomagáłá. skończywszy ie
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 34.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
poprawi. Księgi Pierwsze. Mentirys.
MEntirys strzeż się/ abyś nierzekł Żołnierzowi/ Uraźliwe to słowo/ ich animuszowi. Kiedy ten Tykt/ za wzgardę wielką sobie macie? Czemuż mili Żołnierze/ łgać się niewstydacie. Kaducznikowi.
CUdze dobra pobrałeś kadukiem bez sromu/ Za to i sam w cudzym się poniewierasz Domu. Dixit et fáctá sunt.
BÓG słowem (Stąń się) stworzył świat ten/ aleć i my Też słowem (niepozwaląm) Polskę rozwalimy. O Złocie.
Słońcem złoto uczony Paracelsus mieni/ Którego teraz w naszej zaćmienie kieszeni. Złota liczba zginęła/ a jeśliż się liczy/ To pono w Kalendarzu/
popráwi. Kśięgi Pierwsze. Mentiris.
MEntiris strzez sie/ ábyś nierzekł Zołnierzowi/ Vráźliwe to słowo/ ich ánimuszowi. Kiedy ten Tykt/ zá wzgárdę wielką sobie maćie? Czemusz mili Zołnierze/ łgáć się niewstydaćie. Káducznikowi.
CVdze dobrá pobrałeś kádukiem bez sromu/ Zá to y sąm w cudzym sie poniewierasz Domu. Dixit et fáctá sunt.
BOG słowem (Stąń sie) stworzył świát ten/ áleć y my Tesz słowem (niepozwaląm) Polskę rozwálimy. O Złoćie.
Słońcem złoto vczony Paracelsus mieni/ Ktorego teraz w nászey záćmienie kieszeni. Złota liczbá zginęłá/ á ieślisz sie liczy/ To pono w Kálendarzu/
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 77
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
, Astronomij Profesora, Prawa Obojga Kandydata, Koronnego Geometrę Przysięgłego. WYRACHOWANY We LWOWIEW Drukarni Pawła Józefa Golczewskiego IKM Uprzywilejowanego Typografa. PROGNOSTYK ASTROLOGICZNY. NA ROK PAŃSKI 1741. Z Gwiazd Wyrozumiany, EPIGRAMMA Nowo Narodzonemu CHRYSTUSOWI Panu.
Miły Panie! okryłeś świat Niebieskim gmachem, Ciebie świat cały niechce jednym pokryć dachem; Poniewierasz się dla nas po świecie tak marnie: Bo z twą dobrocią cały świat Cię nie ogarnie. Pan Tegóroczny.
DZiwują się teraźniejsi Astrologastrowie Filozofij naturalnej nie rozumiejący, kto Pana obiera? kto go zrzuca? i tak się znowu do swoich rządów powrócić może? Odpowiedam, iż Status Caeli Planetów podają za Panów: Astrologowie zaś takiego
, Astronomij Professora, Prawa Oboygá Kándydátá, Koronnego Geometrę Przyśięgłego. WYRACHOWANY We LWOWIEW Drukárni Páwłá Jozefa Golczewskiego JKM Uprzywilejowanego Typográfá. PROGNOSTYK ASTROLOGICZNY. NA ROK PANSKI 1741. Z Gwiazd Wyrozumiány, EPIGRAMMA Nowo Národzonemu CHRYSTUSOWI Pánu.
Miły Pánie! okryłeś świát Niebieskim gmáchem, Ciebie świát cáły niechce iednym pokryć dáchem; Poniewierasz się dla nas po swiećie ták márnie: Bo z twą dobroćią cáły świát Cię nie ogárnie. Pan Tegoroczny.
DZiwuią się teráźnieysi Astrologástrowie Filozofij náturalney nie rozumieiący, kto Páná obiera? kto go zrzuca? y ták sie znowu do swoich rządów powroćić może? Odpowiedam, iż Status Caeli Planetow podáią zá Pánow: Astrologowie záś tákiego
Skrót tekstu: DuńKal
Strona: Ev
Tytuł:
Kalendarz polski i ruski na rok pański 1741
Autor:
Stanisław Duńczewski
Drukarnia:
Paweł Józef Golczewski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Tematyka:
astrologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741
żadnych obawiać się nie potrzeba, secus gdyby pospolite ruszenie było; o tym czytamy, że tumulty bywały. Mając tedy"nervum belli, ludzi dosyć jest w Polsce i tak wiele, że nie bez żalu wielkiego przypomnieć się to ma, iż do Turek szlachecka krew na sza wyjeżdżać musi, służby szukając, i tam się poniewierają, a drudzy turczą. I ci, co do Tatar wyjachali (jako to twierdzą) snać im przewodnikami byli na Ukrainę i do ziem ruskich i podolskich terni czasy po śmierci hetmana koronnego nawiedli ich i naprowadzili. Zła nędza, która ex luxu roście. Narodziło się w domach szlacheckich synów niepospolitych, którzy (iż curta
żadnych obawiać się nie potrzeba, secus gdyby pospolite ruszenie było; o tym czytamy, że tumulty bywały. Mając tedy"nervum belli, ludzi dosyć jest w Polszcze i tak wiele, że nie bez żalu wielkiego przypomnieć się to ma, iż do Turek szlachecka krew na sza wyjeżdżać musi, służby szukając, i tam się poniewierają, a drudzy turczą. I ci, co do Tatar wyjachali (jako to twierdzą) snać im przewodnikami byli na Ukrainę i do ziem ruskich i podolskich terni czasy po śmierci hetmana koronnego nawiedli ich i naprowadzili. Zła nędza, która ex luxu roście. Narodziło się w domach szlacheckich synów niepospolitych, którzy (iż curta
Skrót tekstu: VotSejmCz_II
Strona: 229
Tytuł:
Votum szlachcica polskiego pisane na sejmiki i sejm roku pańskiego 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918