usłyszał głos twój. A polityka kędy Adamie? to też nie mówisz Panie, albo Boże mój, usłyszałem głos twój? nie, tylko głos twój usłyszałem. Vocem tuam audivi. Puść my to mimo się; ale nie o to cię pytają jeżeliś słyszał głos Pański, ale ubi est kędyś jest? Poprawuje się Adam Et timut, cò quòd essem, i skryłem się, bom jest obnażony: nie oto cię pytają Adamie, czy się ty boisz, nie oto cię pytają w-iakiś sukni, albo jeżeliś bez niej, ale o to kędyś jest ubi est? Kończy odpowiedź Adam: Et abscondi me skryłem się
usłyszał głos twoy. A polityká kędy Adámie? to też nie mowisz Pánie, álbo Boże moy, usłyszałem głos twoy? nie, tylko głos twoy usłyszałem. Vocem tuam audivi. Puść my to mimo się; ále nie o to ćie pytáią ieżeliś słyszał głos Páński, ále ubi est kędyś iest? Popráwuie się Adam Et timut, cò quòd essem, i zkryłem się, bom iest obnáżony: nie oto ćię pytáią Adámie, czy się ty boisz, nie oto ćię pytáią w-iákiś sukni, álbo ieżeliś bez niey, ále o to kędyś iest ubi est? Kończy odpowiedź Adam: Et abscondi me zkryłem się
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 84
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
nie przystępowali, wiarą, uczciwym, i sumnieniem obowiązani być mają. Co jednak aby prędko Stanęło.
8uo. Aby Konwokacja i Elekcja przed Zimą skończona być mogła, i dalszych odwłok nie brała: żeby odciąć micysce factiom, corrupcjom, których zażywać ci co Królestw pragną, zwykli z wielkim uszczerbkiem Pactorum conuentorum, któremi samemi poprawują się nam defekta, których zażywota panujących, tykać się niegodzi.
Z tąd jawnie widzieć, co o Elekcji z początku, co za czasem przed Sejmikami, co na Sejmikach rozumiałem, i jeżeli na Sejmie moja nie kontradykcja: ale nagłości niebezpiecznej wstrzymywanie, i do dalszej uwagi całej Rzeczyposp: do przyszłego Sejmu proszona
nie przystępowáli, wiárą, vczciwym, y sumnieniem obowiązáni bydź máią. Co iednák áby prętko stáneło.
8uo. Aby Conwokácya y Elekcya przed Zimą skończona bydź mogłá, y dálszych odwłok nie brałá: żeby odciąć micysce factiom, corrupcyom, ktorych záżywáć ci co Krolestw prágną, zwykli z wielkim vszczerbkiem Pactorum conuentorum, ktoremi sámemi popráwuią się nam defektá, ktorych záżywotá pánuiących, tykáć się niegodźi.
Z tąd iáwnie widźieć, co o Elekcyey z początku, co zá czásem przed Seymikámi, co ná Seymikách rozumiałem, y ieżeli ná Seymie moiá nie contrádikcya: ále nagłośći niebespieczney wstrzymywánie, y do dálszey vwagi cáłey Rzeczyposp: do przyszłego Seymu proszona
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 31
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
pierwsze ma być, niż karanie.
Dwa twarde Kamienie, nie mielą miałko.
Częstują się ich Moście do wieże.
Owce parszywą odłącz od stada, Bo wnet we wszytkich taż będzie wada. Jeden zły wielu dobrych popsuje.
Choroby śmierć uprzedzają.
Zbytek potraw chorobą przypłacić trzeba.
Pańska choroba, ubogiego zdrowie.
Choremu się poprawuje, gdy śmierć bliżej przystępuje.
Umierając człowiek nie ginie.
Pan się na sługę za żywota jeży, Po śmierci równo znim w Kośnicy leży
Śmierć musi mieć swoje przyczynę.
Śmierć nie uchronna. Być Kozie na wozie. Nie pomoże Doktor, ani pieniędzy wór, ani lisia szuba, tylko podż Kuba, do wójta
pierwsze ma być, niż karanie.
Dwa twarde Kamienie, nie mielą miałko.
Częstuią śię ich Mośćie do wieże.
Owce parszywą odłącz od stada, Bo wnet we wszytkich taż będzie wada. Jeden zły wielu dobrych popsuie.
Choroby śmierć uprzedzają.
Zbytek potraw chorobą przypłaćić trzeba.
Pańska choroba, ubogiego zdrowie.
Choremu śię poprawuie, gdy śmierć bliżey przystępuie.
Umierając człowiek nie ginie.
Pan śię na sługę za żywota jeży, Po smierci rowno znim w Kośnicy leży
Smierć muśi mieć swoie przyczynę.
Smierć nie uchronna. Być Koźie na woźie. Nie pomoże Doctor, ani pieniędzy wor, ani liśia szuba, tylko podż Kuba, do woyta
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 93
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
czas błądzićNauczysz się przy śmierci sprawiedliwie sądzić. PANOM ZLE PANVIąCYM
47. Czyuch proszę tak chciwie dóbr przyczyniać żądasz I nad któremi władza bezpiecznie rozciągasz Wszak to tylko do czasu tobie polecono/ A po tobie inszemu komuś naznaczono? Niedługoć tu wiekować lada chwila stanie/ Kiedy złupiony rzeczesz/ bądź miłościw Panie Pozna prośba niewczas to chcesz się poprawować Umiejże póki żyjesz/ dobrami szafować. WSZYSTKIM ZLiM.
WY wszyscy co nieprawość ochotnie robiciePóki wam staje światła/ czyncie nieprawości/Będzie ten czas gdy każą iść wam do ciemnościGdzie smrodliwe z Diablami miejsce osięgniecie/A biada/ biada śpiewać na wieki będziecie. To wieczności złej będzie dla grzesznych śpiewanieTa uciecha płacz wieczny
czas błądźićNauczysz się przy śmierći spráwiedliwie sądźić. PANOM ZLE PANVIąCYM
47. Czyuch proszę tak chciwie dobr przyczyniáć żądasz Y nad ktoremi władza bespiecznie rozćiągász Wszak to tylko do czásu tobie polecono/ A po tobie inszemu komuś naznáczono? Niedługoć tu wiekowáć ladá chwilá stánie/ Kiedy złupiony rzeczesz/ bądź milośćiw Pánie Pozná proźbá niewczas to chcesz się popráwowáć Vmieyże poki żyiesz/ dobrámi szafowác. WSZYSTKIM ZLYM.
WY wszyscy co nieprawość ochotnie robićiePoko wam stáie świátłá/ czynćie niepráwośći/Będźie ten czás gdy każą iść wam do ćiemnośćiGdźie smrodliwe z Diablámi mieysce ośięgniećie/A biada/ biada śpiewáć na wieki będźiećie. To wiecznośći złey będźie dla grzesznych śpiewánieTa vćiechá placz wieczny
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 215
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
. funtów) a mięsa ich nie dadzą wprzód inszym smakiem i dobrocią/ oprócz Angielskich. Flandria/ Geldria/ Frisia/ i Olandia/ rodzą barzo wiele koni wielkich/ wesołych i pięknych: ale jednak ociężałych/ a zwłaszcza w głowie. Nachyższe i nalżejsze są Flanderskie/ gdzie też gdy przychodzą konie z inszych stron/ poprawują się/ gdy ich tam chowają. Jest tu dosyć i pożytecznych lasów: bo z nich wywożą barzo wiele drew/ i chowa się też tam wielka liczba zwierza. Kraje te nie mają soli/ ani hałunu/ ani siarki/ ani inszych kruszców/ oprócz ołowiu/ a żelaza/ a trochę miedzi. jest tam jednak barzo
. funtow) á mięsá ich nie dádzą wprzod inszym smákiem y dobroćią/ oprocz Angielskich. Flándria/ Geldria/ Frisia/ y Olándia/ rodzą bárzo wiele koni wielkich/ wesołych y pięknych: ále iednák oćiężáłych/ á zwłasczá w głowie. Nachyższe y nalżeysze są Flánderskie/ gdźie też gdy przychodzą konie z inszych stron/ popráwuią się/ gdy ich tám chowáią. Iest tu dosyć y pożytecznych lásow: bo z nich wywożą bárzo wiele drew/ y chowa się też tám wielka liczbá źwierzá. Kráie te nie máią soli/ áni háłunu/ áni śiárki/ áni inszych kruszcow/ oprocz ołowiu/ á żelázá/ á trochę miedźi. iest tám iednák bárzo
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 79
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Styczniu/ Lutym/ Marcu/ i w Auguście też/ i w Septembrze/ ale nie tak dobrze. Żeglarze wyjachawszy z portu Panama/ jeżdżą zwiadować wyspy/ gdzie się perły znajdują. Nie trzeba opuszczać/ iż szczepy i nasienia nasze/ które na wielu miejscach Hiszpaniej nowej/ i w Peru im dalej/ ty barziej się poprawują/ u miasta Nomen Dei, i tu/ upuszczają dobroci i wielkości/ tak iż kapusty i laktuki/ abo ćwikły/ za trzecim rodzajem zgoła odmieniają rodzaj/ abo się w niwecz obracają. GOLFO URABE.
TEraz puszczając się dalej w przód; wchodzi się do Prowincji Kartaginy/ w której poczęści/ jako też i
Styczniu/ Lutym/ Márcu/ y w Auguśćie też/ y w Septembrze/ ále nie ták dobrze. Zeglarze wyiáchawszy z portu Pánámá/ ieżdżą zwiádowáć wyspy/ gdźie się perły znáyduią. Nie trzebá opusczáć/ iż sczepy y naśienia násze/ ktore ná wielu mieyscách Hiszpániey nowey/ y w Peru im dáley/ ty bárźiey się popráwuią/ v miástá Nomen Dei, y tu/ vpusczáią dobroći y wielkośći/ ták iż kápusty y láktuki/ ábo ćwikły/ zá trzećim rodzáiem zgołá odmieniáią rodzay/ ábo się w niwecz obrácáią. GOLFO VRABAE.
TEraz pusczáiąc się dáley w przod; wchodźi się do Prouinciey Cártáginy/ w ktorey poczęśći/ iáko też y
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 294
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ran, broni głowy, piersi z każdej strony. Tak w równem męstwie ponno dłużejby swe siły Pokazowali, ale konie przeszkodziły.
CXXV.
Przykry Marfiza swojem obrót uczyniła Na łące, co z niedawnych deszczów mokra była; Ten się pośliznął i padł srodze w onej dobie Ani ratunku mógł dać najmniejszego sobie. Bo gdy się poprawował i ledwo podnosił, Kilkoro uderzenia raz po raz odnosił Od Bryliadora, którem z boku przeciwnego Natarł gruby Mandrykard i serca dzikiego. PIEŚŃ XXVI.
CXXVI.
Rugier, kiedy Marfizę ujrzał we złem razie, Skoczył, Tatarzynowi chcąc być na przekazie. Miał po wolej, bo jeszcze nie przyszedł do siebie Rodomont, jako w
ran, broni głowy, piersi z każdej strony. Tak w równem męstwie ponno dłużejby swe siły Pokazowali, ale konie przeszkodziły.
CXXV.
Przykry Marfiza swojem obrót uczyniła Na łące, co z niedawnych deszczów mokra była; Ten się pośliznął i padł srodze w onej dobie Ani ratunku mógł dać najmniejszego sobie. Bo gdy się poprawował i ledwo podnosił, Kilkoro uderzenia raz po raz odnosił Od Bryljadora, którem z boku przeciwnego Natarł gruby Mandrykard i serca dzikiego. PIEŚŃ XXVI.
CXXVI.
Rugier, kiedy Marfizę ujrzał we złem razie, Skoczył, Tatarzynowi chcąc być na przekazie. Miał po wolej, bo jeszcze nie przyszedł do siebie Rodomont, jako w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 316
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z rany wyskakuje, Która moc Mandrykarda zwątliwszy dużego, Sprawiła, iż śmiertelny nie beł on raz jego, Chocia jem Rugierowi wzrok i słuch tak myli, Że ten, zapomniawszy się, kark na siodło chyli; I by beł hełmu nie miał nad podziw twardszego, Ostatni pewnie on dzień bełby życia jego.
LIX
Poprawuje się Rugier i na koniu swojem Skoczywszy, Tatarzyna uderzeniem trojem W bok prawy, do wściekłości przywodząc, przemaga. Mało najwyborniejsza stal z miedzią pomaga, Sztuki przedniego blachu lecą, gdzie zawadzi, Tarcz, siedmioraką łuszczką spięta, nic nie wadzi, Bo tak skutecznie jest broń sczarowana jego, Iż zbroja liściem się zda Hektora mężnego
z rany wyskakuje, Która moc Mandrykarda zwątliwszy dużego, Sprawiła, iż śmiertelny nie beł on raz jego, Chocia jem Rugierowi wzrok i słuch tak myli, Że ten, zapomniawszy się, kark na siodło chyli; I by beł hełmu nie miał nad podziw twardszego, Ostatni pewnie on dzień bełby życia jego.
LIX
Poprawuje się Rugier i na koniu swojem Skoczywszy, Tatarzyna uderzeniem trojem W bok prawy, do wściekłości przywodząc, przemaga. Mało najwyborniejsza stal z miedzią pomaga, Sztuki przedniego blachu lecą, gdzie zawadzi, Tarcz, siedmioraką łuszczką spięta, nic nie wadzi, Bo tak skutecznie jest broń sczarowana jego, Iż zbroja liściem się zda Hektora mężnego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 418
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
że to rzecz niepodobna była/ żeby ludzie nie rozumieli/ jakoby miał rozumu odstąpić/ potajemnie wezwał do siebie lekarza/ który poznawszy/ iż w manią wpadł/ utwierdzał chorego nadzieję mu czyniąc/ że miał do zdrowia przyść/ by się jeno Sakramentem Pańskim sprawił. Co uczyniwszy/ za używaniem lekarstw/ na zdrowiu poczęło mu się poprawować/ i ona mania zlekka odstapiła/ którą żeby miał i napotym przed wszytkiemi prawie taił/ aż się przedemną wyznał/ usłyszawszy że ta choroba jest przyrodzona. W drugim mieście/ znałem inszego człowieka znacznego/ bogatego i cnotliwego/ który acz był barzo bogaty/ wiele mając intraty i majętności/ i rozsądku wielkiego
że to rzecz niepodobna byłá/ żeby ludźie nie rozumieli/ iákoby miał rozumu odstąpić/ potáiemnie wezwał do siebie lekárzá/ ktory poznawszy/ iż w mánią wpadł/ vtwierdzał chorego nádźieię mu czyniąc/ że miał do zdrowia przyść/ by sie ieno Sákrámentem Páńskim spráwił. Co vczyniwszy/ zá vżywániem lekarstw/ ná zdrowiu poczęło mu sie popráwowáć/ y oná mánia zlekká odstapiłá/ ktorą żeby miał y nápotym przed wszytkiemi práwie táił/ áż sie przedemną wyznał/ vsłyszawszy że tá chorobá iest przyrodzona. W drugim mieśćie/ znałem inszego cżłowieká znácżnego/ bogátego y cnotliwego/ ktory ácz był bárzo bogáty/ wiele máiąc intraty y máiętnośći/ y rozsądku wielkiego
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 386
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Dywiciak jego brat proci za nim. G. Juliusza Cezara Cezar bratu Dumnoryksa darował. Osadza górę na Helwety. Sam też ciągnie. Księgi I. o wojnie Francuskiej. I rycerza strach hołduje. Helweci pragną bitwy. Cezar mądrze wojsko szykuje. G. Juliusza Cezara Helweci konne wsparli. Bitwa walna. Uchodzą Helweci. Poprawują się znowu. Patrz na żołnierza ćwiczonego Rzymskiego. Helweci po staremu uciekają. Księgi I. o wojnie Francuskiej. Bitwa u obozu Helweckiego. Zwycięstwo Rzymskie. Wielkie uciekło nieprzyjaciela. Poddawają się Helweci. Cezarowa łaskawość. G. Juliusza Cezara Rada dobra Popisowe rejestry obozu Helweckiego. Summa wszytkich. Legacje rozmaite do Cezara. Rzecz ich
Dywiciak ie^o^ brát proći zá nim. G. Iuliuszá Cezárá Cezár brátu Dumnoryxá dárował. Osadza gorę ná Helwety. Sam też ćiągnie. Kśięgi I. o woynie Fráncuskiey. Y rycerzá strách hołduie. Helweći prágną bitwy. Cezár mądrze woysko szykuie. G. Iuliuszá Cezárá Helweći konne wspárli. Bitwá wálna. Vchodzą Helweći. Popráwuią sie znowu. Pátrz ná żołnierzá ćwiczonego Rzymskieg^o^. Helweći po stáremu vćiekáią. Kśięgi I. o woynie Fráncuskiey. Bitwá v obozu Helweckiego. Zwyćięstwo Rzymskie. Wielkie vćiekło nieprzyiaćielá. Poddawáią sie Helweći. Cezárowá łáskáwość. G. Iuliuszá Cezárá Rádá dobra Popisowe reiestry obozu Helweckiego. Summá wszytkich. Legácye rozmáite do Cezárá. Rzecz ich
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 20.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608