do Zosie zgotowała drogę. Już teraz, bystrych poprzestawszy biegów, Zawarta rzeka pilnuje swych brzegów; Już teraz, w nocy ukradszy się z domu, Przebrnę bezpiecznie, nie czekając promu; Już do kochanej spiesząc się zabawki, Nie będę patrzył ni brodu, ni ławki, Kiedy za twoją tak znaczną wygodą Ledwo co piasek powłóczy się wodą. By był Leander takie miał pomocy, Szczęśliwszej pewnie zażyłby był nocy I dopłynąwszy znajomej latarnie, Nie zginąłby był w słonych wodach marnie. A mnie, gdy krzywej nie chcę czekać łodzi, Chociaż nad kostki zabiorą powodzi, Mniejsza to, kiedy po takiej kąpieli Oschnę na miękkiej u Zosie pościeli. WIEJSKI
do Zosie zgotowała drogę. Już teraz, bystrych poprzestawszy biegów, Zawarta rzeka pilnuje swych brzegów; Już teraz, w nocy ukradszy się z domu, Przebrnę bezpiecznie, nie czekając promu; Już do kochanej spiesząc się zabawki, Nie będę patrzył ni brodu, ni ławki, Kiedy za twoją tak znaczną wygodą Ledwo co piasek powłóczy się wodą. By był Leander takie miał pomocy, Szczęśliwszej pewnie zażyłby był nocy I dopłynąwszy znajomej latarnie, Nie zginąłby był w słonych wodach marnie. A mnie, gdy krzywej nie chcę czekać łodzi, Chociaż nad kostki zabiorą powodzi, Mniejsza to, kiedy po takiej kąpieli Oschnę na miękkiej u Zosie pościeli. WIEJSKI
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 161
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
się i sami w to wdać i IKMci, którego dostojeństwa i bezpieczeństwa ochraniać powinni, nie radzą do tego. Których jako ma w tym IKM. pominąć, jako bez pozwolenia wszytkich rzecz nową pozwalać, jako na ludzie wolne to zaciągać, aby na gołe (jakie teraz po Koronie roznoszą), nie wiedzieć czyje rozkazanie się powłóczyć, a tam, gdzie nie wiem komu się zda, stawiać się mieli? Toby się tylko tym zjazdem sprawiło, żeby invidia sama na pana została, boby przyszło in hoc privato conventiculo elevare auctoritatem sejmu, znosić zgodę wszystkich stanów, na tych, którzy statecznie przy panu w tych zaciągach stali, censura
się i sami w to wdać i JKMci, którego dostojeństwa i bezpieczeństwa ochraniać powinni, nie radzą do tego. Których jako ma w tym JKM. pominąć, jako bez pozwolenia wszytkich rzecz nową pozwalać, jako na ludzie wolne to zaciągać, aby na gołe (jakie teraz po Koronie roznoszą), nie wiedzieć czyje rozkazanie się powłóczyć, a tam, gdzie nie wiem komu się zda, stawiać się mieli? Toby się tylko tym zjazdem sprawiło, żeby invidia sama na pana została, boby przyszło in hoc privato conventiculo elevare auctoritatem sejmu, znosić zgodę wszystkich stanów, na tych, którzy statecznie przy panu w tych zaciągach stali, censura
Skrót tekstu: PrzyczKonwCz_III
Strona: 394
Tytuł:
Przyczyny, dla których konwokacja złożona być nie może
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Przybądźcie, Wy Mścicielki wszech złości Furyje, Którym się wąż po włosach rozkudłanych wije, Smołną bierzcie pochodnią w ręce zakrwawione Przydźcię jakoście były do mej wprowadzone Łożnice, śmierć przynieście Paniej młodej nowej, Teściowi, i rodzinie całej Kreontowej, Na męża coś gorszego niż złe nich się toczy, Niech żyje niech po miastach cudzych się powłóczy Zmierżły tułacz, wygnaniec zdomu, pełeń trwogi. Niech mnie pragnie pociera sobą cudze progi Gość znajomy, i nad co więcej nie podobna Wymyślić, niech się z niego urodzi ozdobna Familia, do Ojca podobna i Matki. Już mam zemstę, zrodziłam ich na mięśne jatki. Lecz słowa po próżnicy tracę, i
Przybądźćie, Wy Mśćićielki wszech złości Furyie, Ktorym się wąż po włosách roskudłánych wiie, Smołną bierzcie pochodnią w ręce zákrwáwione Przydźćię iákośćie były do mey wprowádzone Łożnice, śmierć przynieśćie Pániey młodey nowey, Teśćiowi, y rodźinie cáłey Kreontowey, Ná mężá coś gorszego niż złe nich się toczy, Niech żyie niech po miástách cudzych się powłoczy Zmierżły tułacż, wygnániec zdomu, pełeń trwogi. Niech mnie prágnie pociera sobą cudze progi Gośc znáiomy, y nád co więcey nie podobná Wymyslić, niech się z niego urodźi ozdobna Fámilia, do Oycá podobna y Mátki. Już mam zęmstę, zrodźiłám ich ná mięśne iatki. Lecż słowá po prożnicy trácę, y
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 71
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
przy swej rozległości. Doszedł na gruncie Ojczystym starości, Zmała dostatni, insze mu nie były Skarby, prócz co się domu urodziły Tak dobrze świata rozgraniczonego. Mir, łódź Teszalska łączy do jednego. I każe morzu by plagi cierpiało, By częścią naszej trwogi zostawało Morze odległe: dobrze zapłaciła Tę śmiałość Argo: gdy się powłóczyła Przez długie trwogi: w ten czas gdy dwie góry. Bramy do morza dla gwałtownej spory, Tam i sam jakby na powietrzu były, Srodze huknęły; gwiazdy się zaćmiły, Gdy je bród morski skropił i z chmurami, Zbladł śmiały Tyfys i nie mógł rekami Więcej u rudla okrętem styrować. Orfea Lutnia musiała szwankować,
przy swey rozległośći. Doszedł ná gruncie Oyczystym stárośći, Zmáłá dostátni, insze mu nie były Skárby, procż co się domu urodźiły Ták dobrze swiátá rozgránicżonego. Mir, łodź Theszálska łącży do iednego. I każe morzu by plági ćierpiáło, By częśćią nászey trwogi zostáwáło Morze odległe: dobrze zápłáciłá Tę smiałość Argo: gdy się powłoczyłá Przez długie trwogi: w ten czás gdy dwie gory. Bramy do morzá dla gwałtowney spory, Tám y sám iákby ná powietrzu były, Srodze huknęły; gwiázdy się záćmiły, Gdy ie brod morski skropił y z chmurámi, Zbladł smiáły Typhys y nie mogł rekámi Więcey u rudla okrętęm styrowáć. Orfeá Lutnia musiáłá szwánkowáć,
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 88
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696