był tak dyskretny, że mi bez pieniędzy Owsa i czego trzeba przysyłał co prędzej, Z tą jednak kondycyją, żebym się nie kwapił Z jego wsi, ażby on mnie i ja go obłapił. Nazajutrz, w drogę wozy wyprawiwszy wprzódy, Wyboczę na rumaku do dwora z gospody. Ledwie co siędziem, ledwie powitam się mile, Aż grzmot, hałas, jakby mnie uparał po żyle: Żona jego z dziewczęty z srogim robi płaczem, Jedne szczepą, a drugie smaruje korbaczem. Patrz, diable, kiedy się tu gościowi dostanie. Zmieszam się. Aż gospodarz: „Nie dziwujcie, panie; Trzydzieści lat dochodzi, jako za swe winy
był tak dyskretny, że mi bez pieniędzy Owsa i czego trzeba przysyłał co prędzej, Z tą jednak kondycyją, żebym się nie kwapił Z jego wsi, ażby on mnie i ja go obłapił. Nazajutrz, w drogę wozy wyprawiwszy wprzódy, Wyboczę na rumaku do dwora z gospody. Ledwie co siędziem, ledwie powitam się mile, Aż grzmot, hałas, jakby mnie uparał po żyle: Żona jego z dziewczęty z srogim robi płaczem, Jedne szczepą, a drugie smaruje korbaczem. Patrz, diable, kiedy się tu gościowi dostanie. Zmieszam się. Aż gospodarz: „Nie dziwujcie, panie; Trzydzieści lat dochodzi, jako za swe winy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 133
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jej godniejszego. Które gdy odbierze Ów responsy: wnet potym Wezyr Hański czeka W połu już na naszego. Była nie daleka Miedzy tam Obozami dolina obiema, Gdzie Kanclerz odprowadzon Reimenty dwiema . Jako bliżej nadiedzie: każe się pozostać Wszytkim swoim na stronie. A sam pełną postać Wdżeków Tulliuszowych niosąc i wymowe, Z-Wezerem się powita. Który także głowę Skłoniwszy swym zwyczajem, da mu cześć wzajemną. Ale ceremonią nie tracąc daremną Czasu tak kosztownego, zrozumiewa z niego Nasz najpierwej: Coby tu od Pana swojego Miał w-zleceniu? On krótko, tylkoż mu opowie Przyjaźń jego Braterską. A które Królowie Starożytni dawali, kiedy uiszczone Będą
iey godnieyszego. Ktore gdy odbierze Ow responsy: wnet potym Wezyr Hański czeka W połu iuż ná nászego. Była nie daleka Miedzy tam Obozámi doliná obiema, Gdźie Kanclerz odprowadzon Reimenty dwiema . Iáko bliżey nadiedźie: każe sie pozostać Wszytkim swoim na stronie. A sam pełną postać Wdźekow Tulliuszowych niosąc i wymowe, Z-Wezerem sie powita. Ktory także głowe Skłoniwszy swym zwyczáiem, da mu cześć wzáiemną. Ale ceremonią nie tracąc daremną Czasu tak kosztownego, zrozumiewa z niego Nász naypierwey: Coby tu od Páná swoiego Miał w-zleceniu? On krotko, tylkoż mu opowie Przyiaźń iego Braterską. A ktore Krolowie Stárożytni dawáli, kiedy uiszczone Będą
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 91
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
. I wolałby drugi małpę jaką wziąć nisz Zonę; A o owej porcjej Katonowej Córce Brutowej Zonie co rzeczecie/ która wziąwszy wiadomość o Męża swego śmierci/ gdy jej pilnowano/ i pokryli wszystko czymby się zabić mogła/ nieznacznie przybliżywszy się do ognia zarzewie połknęła/ i tak z tą/ której pragnęła/ śmiercią się powitała/ jako to pięknie Rzymski Wierszopis opisuje ODPOWIEDZ DAMY.
Nuż owe w Indii Zony/ które dobijały się prawie tego/ żeby w ten ogień/ którym ciała zmarłe Mężów ich palono wskakiwały żywo.
Ale i tej minąć się nie godzi/ która żywo w grobie z Mężem pochować się kazała/ jako nagrobek jej w Rzymie świaczy
. Y wolałby drugi máłpę iáką wźiąć nisz Zonę; A o owey porcyey Kátonowey Corce Brutowey Zonie co rzeczećie/ ktora wźiąwszy wiádomość o Mężá swego śmierći/ gdy iei pilnowáno/ y pokryli wszystko czymby się zábić mogłá/ nieznácznie przybliżywszy się do ogniá zarzewie połknęłá/ y ták z tą/ ktorey prágnęłá/ śmierćią się powitáłá/ iáko to pięknie Rzymski Wierszopis opisuie ODPOWIEDZ DAMY.
Nusz owe w Indiey Zony/ ktore dobiiáły się prawie tego/ żeby w ten ogień/ ktorym ćiáłá zmárłe Mężow ich palono wskákiwáły żywo.
Ale y tey minąć się nie godźi/ ktora żywo w grobie z Mężem pochowáć się kázáłá/ iáko nagrobek iey w Rzymie świáczy
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 52
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
Jazonie ja nie winię ciebie, Lecz mój grzech własny, oraz sama siebie: Wybacz, bo się gniew łacno nie utrzyma, I nigdy ciężki żal uwagi niema. Daj to, żeby cię jak potrzeba było, W mój kraj ojczysty morze zapędziło, Żebyś był na ląd z twymi Nauklerami, I sam wysiadszy powitał się z nami. Wyszłabym była widzieć cię z gościny, Dwa z sobą mając w towarzystwie syny, I prosząc, żeby, gdyś tak matkę zbrzydził, Dzieci się w swoich przynajmniej nie wstydził. Jakąbyś mię też, niepamiętny twarzą: Jaką i synów przyjął, gdyć się zdarzą: O wiarołomco
Iázonie ia nie winię ćiebie, Lecz moy grzech własny, oraz sama siebie: Wybacz, bo się gniew łácno nie utrzyma, Y nigdy ćięszki żal uwagi nima. Day to, żeby ćię iák potrzebá było, W moy kray oyczysty morze zápędźiło, Zebyś był ná ląd z twymi Nauklerámi, Y sam wysiadszy powitał się z námi. Wyszłábym byłá widźić ćię z gośćiny, Dwá z sobą máiąc w towárzystwie syny, Y prosząc, żeby, gdyś ták mátkę zbrzydźił, Dźieći się w swoich przynaymniey nie wstydźił. Iákąbyś mię też, niepámiętny twarzą: Iáką y synow przyiął, gdyć się zdárzą: O wiárołomco
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 80
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
słyszeli.
Nazajutrz z rana wprzód przed sobą trębacza oznajmując o przyjściu swoim wyprawili, a potym z wojskiem polskim, które już w szyku czekało, skupili się. Byli z tym wojskiem pułkownicy: Jan Sapieha, pisarz Rok 1656
koronny, Kaliński, strażnik bracławski, i Zbrożek do tego czasu strażnik wojskowy. Więc powitawszy się zobopolnie i ze złączenia sił rozerwanych, ucieszywszy się, dalej się wojsko ku Pokrzywnicy pomknęło.
Tam znowu nowa przyszła wiadomość, snadź znowu od tych konwertytów szwedzkich stwierdzona, że już dawno przedtym, wojsko Koniecpolskiego z inszymi pułkownikami wielce zacnymi przy nim będącymi, z Prus od Magnus grafa oderwawszy się, wielkimi i pilnymi drogami przez
słyszeli.
Nazajutrz z rana wprzód przed sobą trębacza oznajmując o przyjściu swoim wyprawili, a potym z wojskiem polskim, które juz w szyku czekało, skupili się. Byli z tym wojskiem pułkownicy: Jan Sapieha, pisarz Rok 1656
koronny, Kaliński, strażnik bracławski, i Zbrożek do tego czasu strażnik wojskowy. Więc powitawszy się zobopolnie i ze złączenia sił rozerwanych, ucieszywszy się, dalej się wojsko ku Pokrzywnicy pomknęło.
Tam znowu nowa przyszła wiadomość, snadź znowu od tych konwertytów szwedzkich stwierdzona, że już dawno przedtym, wojsko Koniecpolskiego z inszymi pułkownikami wielce zacnymi przy nim będącymi, z Prus od Magnus grafa oderwawszy się, wielkimi i pilnymi drogami przez
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 183
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
do króla szwedzkiego, czyniąc wszędzie szkody i morderstwa, przeprawował się.
Król albowiem szwedzki przez swoich generałów, króla duńskiego i cara moskiewskiego uchodziwszy, znowu poselstwem i namowami Rakoczego uwiedziony, z wojskiem do Polski z Prus ruszył się. Pod Warszawę przyszedłszy, pod Rawę, kędy się było wojsko Rakoczego zaciągnęło pomknął się. Tam powitawszy się z sobą i kondycyje pewne spisawszy, kontynuacyją wojny z Polakami między sobą umówili, tym sposobem aby króla Kazimierza z Polakami zniósszy, zawojowanym państwem między sobą dzielili się. Zaraz tedy stamtąd ludzie Rakoczego, kredensując królowi szwedzkiemu, za Wisłę pod Bełżyce poszli i tam pod Kraśnikiem kilka ostrogów lekkich i nieostrożnych nagle napadszy, aż ku
do króla szwedzkiego, czyniąc wszędzie szkody i morderstwa, przeprawował się.
Król albowiem szwedzki przez swoich generałów, króla duńskiego i cara moskiewskiego uchodziwszy, znowu poselstwem i namowami Rakoczego uwiedziony, z wojskiem do Polski z Prus ruszył się. Pod Warszawę przyszedłszy, pod Rawę, kędy się było wojsko Rakoczego zaciągnęło pomknął się. Tam powitawszy się z sobą i kondycyje pewne spisawszy, kontynuacyją wojny z Polakami między sobą umówili, tym sposobem aby króla Kazimierza z Polakami zniósszy, zawojowanym państwem między sobą dzielili się. Zaraz tedy stamtąd ludzie Rakoczego, kredensując królowi szwedzkiemu, za Wisłę pod Bełżyce poszli i tam pod Kraśnikiem kilka ostrogów lekkich i nieostrożnych nagle napadszy, aż ku
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 238
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
wszyscy razem odpowiedzieli: "Myśmy byli pyszni i za to nas P. Bóg karze". Prosili się potem, aby mogli widzieć paszów. Byli tedy u nich; gdzie zrazu paszowie poczęli byli narzekać, czemu się poddali, ale gdy im powiedzieli, że impetu wstrzymać nie mogli i że ich siła narażono, powitawszy się mile, rozeszli się i powrócili nazad z strachem po staremu wielkim. Gdy się to stało, dopiero nasi, zbliżywszy się pod mury, wały i bramy, obaczyli i uznali, że to osobliwe dzieło boskie i że się tam niedziel kilka bawić mogli, przy dostatku wielkim żywności i amunicyj. Trzeba tedy solennie za tę
wszyscy razem odpowiedzieli: "Myśmy byli pyszni i za to nas P. Bóg karze". Prosili się potem, aby mogli widzieć paszów. Byli tedy u nich; gdzie zrazu paszowie poczęli byli narzekać, czemu się poddali, ale gdy im powiedzieli, że impetu wstrzymać nie mogli i że ich siła narażono, powitawszy się mile, rozeszli się i powrócili nazad z strachem po staremu wielkim. Gdy się to stało, dopiero nasi, zbliżywszy się pod mury, wały i bramy, obaczyli i uznali, że to osobliwe dzieło boskie i że się tam niedziel kilka bawić mogli, przy dostatku wielkim żywności i amunicyj. Trzeba tedy solennie za tę
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 585
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
ich mieszkaniem. Januariusz, Patron Neapolu Po wielu mękach, na ostatek ścięty, Krew nam zostawił na publicznym polu Oświadczył, że jest Męczennik wraz Święty, Ampułka ze krwią wre, cudowną ligą Przy głowię stojąc, a on niebył strzygą. Dionizjusz Areopagita Ateński, w sławnym Paryżu stracony, Po śmierci z głową swoją się powita Niosąc ją w ręku przez rowy, zagony, O dwa tysiąca kroków, i Katuli Niewieście oddał, a nie zjadł koszuli. Ksawier wielki Apostoł Indyj, Oddawszy śmierci daninę powinną
Którego ciało spoczywa w Goij W trumnę przełożyć kazało się inną Bo szczupłość deszczek objąć nie wydoła Cnot tych, co je BÓG do usług zawoła.
ich mieszkaniem. Ianuaryusz, Pátron Neapolu Po wielu mękach, ná ostátek ścięty, Krew nam zostáwił ná publicznym polu Oświadczył, że iest Męczeńnik wraz Swięty, Ampułka ze krwią wre, cudowną ligą Przy głowię stoiąc, á on niebył strzygą. Dyonizyusz Areopagita Ateński, w słáwnym Paryżu strácony, Po śmierći z głową swoią się powita Niosąc ią w ręku przez rowy, zágony, O dwa tysiąca krokow, y Katuli Niewieście oddał, á nie ziadł koszuli. Xawier wielki Apostoł Indyi, Oddáwszy śmierći daninę powinną
Ktorego ciało spoczywa w Goiy W trumnę przełożyć kázało się inną Bo szczupłość deszczek obiąć nie wydoła Cnot tych, co ie BOG do usług záwoła.
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 300
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
u mnie bywał. Jakoż najmilejszy Staruszek, równego mu ledwie teraźniejszy Wiek pokaże w spaniałej mowie i personie I młode lata kiedy trawił w cudzej stronie Na książęcych usługach. Jest nieprzesłuchany W potocznych transakcjach staruszek kochany! Gdym u niego niedawno najmował piwnice Gwoli chudopacholskiej wstawieniu skarbnice Za przyjazdem mej żony, którą w lada chwilę Spodziewam się powitać i obłapić mile — Przy inszych starodawnych, przypadkowych dziejach Powiedział mi też trefny przykład o złodziejach, Jako w oczach dwóch książąt, dość z wielką odwagą, Ukradli szpaler — izbę zostawiwszy nagą. Acz podobieństwa nie masz, żebym ja to słowy Miał wyrazić, jak starzec powiedzieć gotowy Z jakąś ową wdzięcznością i powagi pełną
u mnie bywał. Jakoż najmilejszy Staruszek, rownego mu ledwie teraźniejszy Wiek pokaże w spaniałej mowie i personie I młode lata kiedy trawił w cudzej stronie Na książęcych usługach. Jest nieprzesłuchany W potocznych transakcyach staruszek kochany! Gdym u niego niedawno najmował piwnice Gwoli chudopacholskiej wstawieniu skarbnice Za przyjazdem mej żony, ktorą w lada chwilę Spodziewam sie powitać i obłapić mile — Przy inszych starodawnych, przypadkowych dziejach Powiedział mi też trefny przykład o złodziejach, Jako w oczach dwuch książąt, dość z wielką odwagą, Ukradli szpaler — izbę zostawiwszy nagą. Acz podobieństwa nie masz, żebym ja to słowy Miał wyrazić, jak starzec powiedzieć gotowy Z jakąś ową wdzięcznością i powagi pełną
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 71
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
. Że to było w Krakowie, co żywo z gospody, Najwięcej panien, bieży oględować wrzody. Toż skoro się ów wtroczy, jako się obudzi: Te morówki nie morzą, ale mnożą ludzi. 337 (N). NIEPOSTRZEŻENIE
Kilku słusznych żołnierzów, jeśli dobrze pomnię, Spod kozackiej chorągwie przyjechało do mnie. Jako się powitamy, nim przyniosą wódki, Wedle mody dzisiejszej z dziurawymi środki, Żeby mógł włożyć rękę, chłopiec stawia zydle, Kędy jedno po drugim, obie jak po mydle, Wemkną się żołnierzowi jajca i tak w kupie Wiszą, bo miał złe portki, bez gaci na dupie. Porwie się do kieliszka, aż jako we sforze
. Że to było w Krakowie, co żywo z gospody, Najwięcej panien, bieży oględować wrzody. Toż skoro się ów wtroczy, jako się obudzi: Te morówki nie morzą, ale mnożą ludzi. 337 (N). NIEPOSTRZEŻENIE
Kilku słusznych żołnierzów, jeśli dobrze pomnię, Spod kozackiej chorągwie przyjechało do mnie. Jako się powitamy, nim przyniosą wódki, Wedle mody dzisiejszej z dziurawymi środki, Żeby mógł włożyć rękę, chłopiec stawia zydle, Kędy jedno po drugim, obie jak po mydle, Wemkną się żołnierzowi jajca i tak w kupie Wiszą, bo miał złe portki, bez gaci na dupie. Porwie się do kieliszka, aż jako we sforze
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 387
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987