zapalał się często, i wyrzucał z siebie płomienie, a na końcu siarką powietrze napełniał, bieg miał nader prędki, nie był zaś dalszy od ziemi jak tylko na kilka piędzi, ubiegł w linii prostej więcej niż 20 mil. Złączony był z błyskaniem, z grzmotami, i z burzą. Drzewa na swej drodze znajdujące się powywracał, dachy pozrywał, a którędy tylko przechodził wszędzie uczuto trzęsienie ziemi, po którym następowała pogoda. Przed przybyciem jego do Rzymu minutą pierwej powstał wiatr gwałtowny z wielkim szelęstem.
Przed Październikiem trzęsienie ziemi w Walezyj. 28 Października o 10 ½ z wieczora, 5 ¾ godzinami przed pełnią księżyca, morze zalało miasto Callao. W
zapalał się często, y wyrzucał z siebie płomienie, á na końcu siarką powietrze napełniał, bieg miał nader prętki, nie był zaś dalszy od ziemi iak tylko na kilka piędzi, ubiegł w linii prostey więcey niż 20 mil. Złączony był z błyskaniem, z grzmotami, y z burzą. Drzewa na swey drodze znayduiące się powywracał, dachy pozrywał, á ktorędy tylko przechodził wszędzie uczuto trzęsienie ziemi, po ktorym następowała pogoda. Przed przybyciem iego do Rzymu minutą pierwey powstał wiatr gwałtowny z wielkim szelęstem.
Przed Październikiem trzęsienie ziemi w Walezyi. 28 Października o 10 ½ z wieczora, 5 ¾ godzinami przed pełnią księżyca, morze zalało miasto Callao. W
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 194
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
, woda niezmiernie podnosiła się, jako też w miastach Sassy, Saint Croiks, w Ceuta, w Oran.
Na wyspie Maderze woda do niezmiernej wysokości podniosła się i opadła tak nisko, iż skały, które zawsze ukryte były w wodzie, ukazały się.
Tegoż dnia na równinie Gota w Szwecyj wielkie drzewa z korzeniem powywracały się.
Woda w jezierze Sriksem, i w Stora-Leed na granicach Norwegij podniosła się z wielkim szelestem, ziemia osiadła, i powstała jeszcze z większym łoskotem.
Tegoż dnia trzęsienie w Groenlandyj, na wyspie Islandyj wiele domów obaliło. W Powiecie Myrdahl trwało trzy dni. Góra ognista Ketlugian leżąca w bliskości wyrzucała wiry płomieni, wody
, woda niezmiernie podnosiła się, iako też w miastach Sassy, Saint Croix, w Ceuta, w Oran.
Na wyspie Maderze woda do niezmierney wysokości podniosła się y opadła tak nisko, iż skały, ktore zawsze ukryte były w wodzie, ukazały się.
Tegoż dnia na rowninie Gotha w Szwecyi wielkie drzewa z korzeniem powywracały się.
Woda w iezierze Srixem, y w Stora-Leed na granicach Norwegiy podniosła się z wielkim szelestem, ziemia osiadła, y powstała ieszcze z większym łoskotem.
Tegoż dnia trzęsienie w Groenlandyi, na wyspie Jslandyi wiele domow obaliło. W Powiecie Myrdahl trwało trzy dni. Gora ognista Ketlugian leżąca w bliskości wyrzucała wiry płomieni, wody
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 207
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
przyjaciół księcia kanclerza — wsiadło do karety, książę kazał stangretowi i forysiowi zsieść, a konie, tak złośliwe ogiery, puścić wolno, biczami trzaskać i ognia kazał piechocie i dragonii dawać. Deputaci będący w karecie w ostatnim strachu byli. Konie, mało co ruszywszy się, zaczęli gryźć się między sobą, poplątali się, powywracali się. Smogorzewski, deputat wołkowyski, nie pośpiał wsiąść do karety, a gdy się książę marszałek odwrócił, zaczął aklamować na księcia. Ja biegłem do niego z wyniesioną ręką, chcąc mu dać w gębę, ale mnie Wojciech Paszkowski wpół porwał i nie puścił. Stał mi się wtenczas prawdziwie aniołem stróżem. A tymczasem pobiegł
przyjaciół księcia kanclerza — wsiadło do karety, książę kazał stangretowi i forysiowi zsieść, a konie, tak złośliwe ogiery, puścić wolno, biczami trzaskać i ognia kazał piechocie i dragonii dawać. Deputaci będący w karecie w ostatnim strachu byli. Konie, mało co ruszywszy się, zaczęli gryźć się między sobą, poplątali się, powywracali się. Smogorzewski, deputat wołkowyski, nie pośpiał wsieść do karety, a gdy się książę marszałek odwrócił, zaczął aklamować na księcia. Ja biegłem do niego z wyniesioną ręką, chcąc mu dać w gębę, ale mnie Wojciech Paszkowski wpół porwał i nie puścił. Stał mi się wtenczas prawdziwie aniołem stróżem. A tymczasem pobiegł
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 598
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, żeby stamtąd commodius tabor przeprawić się mógł przez rzekę. Die 16 ejusdem
Prędkośmy obozem w zakręt Pereryty nie bez zabawy, że ciasna szyja, sive girło, wchodzić w ten zakręt. Wojsko litewskie stanęło przed tym girłem. Interim cały dzień różni przeprawowali się, nawet i ci, którym nie kazano; wózków niemało powywracało się i potonęło 6 ludzi, uti ferebant. Die 17 ejusdem
Na tymże zakręcie Pereryty kontynuowana przeprawa, kto jako mógł, już przecie ostrożniej. Tatarowie natarli na czeladź przed strażą wojska W. Ks. L., które stało przeciwko cerkwie, i porwali kilkunastu, a potem z ochotnikiem naszym i .W.Ks
, żeby stamtąd commodius tabor przeprawić się mógł przez rzekę. Die 16 eiusdem
Prędkośmy obozem w zakręt Pereryty nie bez zabawy, że ciasna szyja, sive girło, wchodzić w ten zakręt. Wojsko litewskie stanęło przed tym girłem. Interim cały dzień różni przeprawowali się, nawet i ci, którym nie kazano; wózków niemało powywracało się i potonęło 6 ludzi, uti ferebant. Die 17 eiusdem
Na tymże zakręcie Pereryty kontynuowana przeprawa, kto jako mógł, już przecie ostrożniej. Tatarowie natarli na czeladź przed strażą wojska W. Ks. L., które stało przeciwko cerkwie, i porwali kilkunastu, a potem z ochotnikiem naszym i .W.Ks
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 7
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
krowę, świnię, żelaza płużne, kosę trawną, sierp, radlicę. Który porządek wziął na chałupne ze dworu. Robocizny zastaliśmy 5 dni.
Zaś poszliśmy po tejże połaci na plac, w którym mięszkał Sobek poddany. Na którym placu widzieliśmy chałupę w niwecz spustoszoną, jako to murłaty pognieły, kozły się powywracały, posowa wszystko wywalona, ściany powywalane, komin nie poszyty. Zgoła tak spustoszona, że w niej nikt nie mięszka, tylko bydło stawa.
Znowu poszliśmy do chałupy, w której mięszka Sobek chałupnik poddany, i widzieliśmy, że ta chałupa wystawiona w drzewo kostkowe, z wystawą, także nowa. Drzwi czworo
krowę, świnię, żelaza płużne, kosę trawną, sierp, radlicę. Który porządek wziął na chałupne ze dworu. Robocizny zastaliśmy 5 dni.
Zaś pośliśmy po tejże połaci na plac, w którym mięszkał Sobek poddany. Na którym placu widzieliśmy chałupę w niwecz spustoszoną, jako to murłaty pognieły, kozły się powywracały, posowa wszystko wywalona, ściany powywalane, komin nie poszyty. Zgoła tak spustoszona, że w niej nikt nie mięszka, tylko bydło stawa.
Znowu pośliśmy do chałupy, w której mięszka Sobek chałupnik poddany, i widzieliśmy, że ta chałupa wystawiona w drzewo kostkowe, z wystawą, także nowa. Drzwi czworo
Skrót tekstu: InwKal_II
Strona: 110
Tytuł:
Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1751 a 1775
Data wydania (nie wcześniej niż):
1751
Data wydania (nie później niż):
1775
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Władysław Rusiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1959