nieludzkiemi mąk sposobami męczyli. Koronne chorągwie pod komendą ip. Potockiego starosty chmielnickiego zniesione pod Berdyczowem. Drugi raz ordynowano przeciwko onym Branta: ten trochę przetrzepał kozaków.
Consilium była we Lwowie, ex quo consilio posłano do hana zaciągając ordę na tych buntowników, których że był fautor et protector król polski, z listów przejętych Samusiowych poznać się dało. Rok 1703.
Król szwedzki w sandomierskiem województwie bawi się całą ćwierć roku, pomaluśku ku Warszawie pomykając się. Naprzód: oddając województwu za konfederacją na pospolitem ruszeniu, którą to tylko niemal jedno pisało województwo przeciw królowi szwedzkiemu, przy królu polskim stawając. Druga: bawił się dla wojska koronnego i hetmanów, z któremi
nieludzkiemi mąk sposobami męczyli. Koronne chorągwie pod komendą jp. Potockiego starosty chmielnickiego zniesione pod Berdyczowem. Drugi raz ordynowano przeciwko onym Branta: ten trochę przetrzepał kozaków.
Consilium była we Lwowie, ex quo consilio posłano do hana zaciągając ordę na tych buntowników, których że był fautor et protector król polski, z listów przejętych Samusiowych poznać się dało. Rok 1703.
Król szwedzki w sandomierskiém województwie bawi się całą ćwierć roku, pomaluśku ku Warszawie pomykając się. Naprzód: oddając województwu za konfederacyą na pospolitém ruszeniu, którą to tylko niemal jedno pisało województwo przeciw królowi szwedzkiemu, przy królu polskim stawając. Druga: bawił się dla wojska koronnego i hetmanów, z któremi
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 217
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
jakoby sami byli przytomnymi/ i między staszemi Soborowymi przodkowali. Czego na dowód/ pełne nasze księgi Cerkiewne/ w którychkolwiek siedm powszechne Synody najdują się opisane. Apologia
To są z między wielu innych Heretyckie błędy/ które w Cerkiew naszę Ruską Heretyk Filalet wtrącić poważył się. Na których zaż nam jeszcze mało/ abyśmy się poznali/ co jesteśmy? tak dalekośmy od prawdy: a jak blizko jesteśmy w Herezjach? Jeden błąd/ czyni człowieka obłądzonym: Jedna Herezja/ czyni go Heretykiem: a tu ich u nas/ za szkodliwym tych naszych Zyzaniów i Filaletów przemyślem natkało się kilka dziesiąt: a jednak snać jeszcze/ czystymi i niepokalanymi w wiary
iákoby sámi byli przytomnymi/ y między stászemi Soborowymi przodkowáli. Czego ná dowod/ pełne násze kśiegi Cerkiewne/ w ktorychkolwiek śiedm powszechne Synody náyduią sie opisáne. Apologia
To są z między wielu innych Haeretyckie błędy/ ktore w Cerkiew nászę Ruską Haeretyk Philálet wtrąćić poważył sie. Ná ktorych zaż nam iescze máło/ ábysmy się poználi/ co iestesmy? ták dálekośmy od prawdy: á iák blizko iestesmy w Haerezyách? Ieden błąd/ cżyni człowieká obłądzonym: Iedná Haerezya/ czyni go Haeretykiem: á tu ich v nas/ zá szkodliwym tych nászych Zyzániow y Philáletow przemyslem nátkáło śię kilká dźieśiąt: á iednák snać iescze/ cżystymi y niepokalánymi w wiáry
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 59
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
siła, Kto się, żem cię raz widział, dowie, Zgadnie, żeś mię ty zabiła.
Cierpię tedy męki skromnie I nie bój się skargi ni osławy po mnie; Wiem dawno, jaką ja miałem umrzeć chorobą, Nic mię już nowego nie potka od ciebie, Bom miał, jakom się poznał z tobą, Zaraz myślić o pogrzebie. PIEŚŃ
Niech będzie kto jak chce ranny, Niech kocha i szaleje, Zarazem ozdrowieje I wyjdzie czysty jak z wanny, I powetuje swego, Tylko niech się puści tej panny, Co niewdzięczna służb jego.
Na frymarku nie utraci, Bo ta płeć równo płaci; Owszem, zyszcze
siła, Kto się, żem cię raz widział, dowie, Zgadnie, żeś mię ty zabiła.
Cierpię tedy męki skromnie I nie bój się skargi ni osławy po mnie; Wiem dawno, jaką ja miałem umrzeć chorobą, Nic mię już nowego nie potka od ciebie, Bom miał, jakom się poznał z tobą, Zaraz myślić o pogrzebie. PIEŚŃ
Niech będzie kto jak chce ranny, Niech kocha i szaleje, Zarazem ozdrowieje I wyjdzie czysty jak z wanny, I powetuje swego, Tylko niech się puści tej panny, Co niewdzięczna służb jego.
Na frymarku nie utraci, Bo ta płeć równo płaci; Owszem, zyszcze
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 291
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
rycerstwa stanom prowincji, Aby tych, którzy krew swą za nich leją, Zapłatą a nie cieszyli nadzieją. A że kompania za starszyzną chodzi, Wszytkich tu wspomnieć wprawdzie że się godzi, Tylko że na mię byłoby to siła Głosić każdego pojedynkiem dzieła. Do tego, że mi w tym szczęście zajrzało, Gdy mi się poznać z nimi nie dostało. Więc tedy, których znajomość dosięgła, I tych, co ze mną dawna przyjaźń zprzęgła, Wspomnę jak mogę. Wy bracia słuchajcie, A przed drugimi w tym mię wymawiajcie. Ty coś przyleciał do rotmistrza pierwszy, Cny Sokołowski, tam masz plac najszerszy, Pokazać, jako mężnymi piersiami Masz
rycerstwa stanom prowincyej, Aby tych, ktorzy krew swą za nich leją, Zapłatą a nie cieszyli nadzieją. A że kompania za starszyzną chodzi, Wszytkich tu wspomnieć wprawdzie że się godzi, Tylko że na mię byłoby to siła Głosić każdego pojedynkiem dzieła. Do tego, że mi w tym szczęście zajrzało, Gdy mi się poznać z nimi nie dostało. Więc tedy, ktorych znajomość dosięgła, I tych, co ze mną dawna przyjaźń zprzęgła, Wspomnę jak mogę. Wy bracia słuchajcie, A przed drugimi w tym mię wymawiajcie. Ty coś przyleciał do rotmistrza pierwszy, Cny Sokołowski, tam masz plac najszerszy, Pokazać, jako mężnymi piersiami Masz
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 283
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
sźpecą niż zdobią; dobrzy pasterze większe staranie by mieli o trzodach swoich, nie mając doczesnego; Wtencżas Ojczyzna by była szczęśliwa i ubłogosławiona, kiedyby świątobliwi kapłani wznosili cziste ręce ku niebu; Manus Moysis, mówi święty Ambrozi sunt belli vexillum quod victoria sequitur; zgoła Duchowni tacy jak ziczę żeby byli, dali by się poznać z dystynkcją większą przez pokorę i abnegacją, niżeli przez chciwość i wspaniałość; ale na to trzeba żeby się sami na sobie znali, i mówili z Augustynem świętym Domine ostende mihi me ipsum.
Praevenio co mi kto może zarzucić, że ten projekt stałby się przeciwny intencyj, fundatorów, którzy, to co dali,
sźpecą niź zdobią; dobrzy pasterze wieksze starańie by mieli o trzodach swoich, nie maiąc doczesnego; Wtencźas Oycźyzna by była szczęśliwa y ubłogosławiona, kiedyby swiątobliwi kapłani wznośili cźyste ręce ku niebu; Manus Moysis, mowi swięty Ambroźy sunt belli vexillum quod victoria sequitur; zgoła Duchowńi tacy iak źyczę źeby byli, dali by śię poznać z dystynkcyą większą przez pokorę y abnegacyą, niźeli przez chćiwość y wspańiałość; ale na to trzeba źeby śię sami na sobie znali, y mowili z Augustynem swiętym Domine ostende mihi me ipsum.
Praevenio co mi kto moźe zarzućić, źe ten proiekt stałby śię przećiwny intencyi, fundatorow, ktorzy, to co dali,
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 23
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
teraz szczęśliwie.
Mikołaj: Idziemy z kościoła jak przez pole, przestronno, na wchodzie do niego boki nam w ciżbie trzeszczały.
Stanisław: Takić to u naszych Polaków pobożności obyczaj. Z rzadka kto idzie do kościoła bez interesu i okazji. Ten i ów napatrzyć się białychgłów, ogień pożądliwości do serca porwać, z kurwą się poznać i rozmówić, gdzie mieszka, z tym i z owym widzieć się i rozgadać, wiadomości publicznych zasiągnąć, kapeli się chórowej nasłuchać i przed gościem albo importunem z domu uchronić. A cóż o białej płci rozumieć, których wszytka rzecz odpustów, kiermaszów i nabożeństwa na tym stoi, aby się w urodzie, w kształ
teraz szczęśliwie.
Mikołaj: Idziemy z kościoła jak przez pole, przestronno, na wchodzie do niego boki nam w ciżbie trzeszczały.
Stanisław: Takić to u naszych Polaków pobożności obyczaj. Z rzadka kto idzie do kościoła bez interesu i okazyi. Ten i ów napatrzyć się białychgłów, ogień pożądliwości do serca porwać, z kurwą się poznać i rozmówić, gdzie mieszka, z tym i z owym widzieć się i rozgadać, wiadomości publicznych zasiągnąć, kapeli się chórowej nasłuchać i przed gościem albo importunem z domu uchronić. A cóż o białej płci rozumieć, których wszytka rzecz odpustów, kiermaszów i nabożeństwa na tym stoi, aby się w urodzie, w kształ
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 239
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
stronę, jakby na nie wiatr dmuchnął, znakiem jest inimicitiae inter polos; a jeżeli Capillamenta będą się do siebie brać, jest znak amicitiae inter polos; takie dopiero możesz związać do kupy od konserunudas vires. O którym sekrecie wielu nie wiedząc, w kupie contrariorum chowają Magnesy, i cnotę im wydzierają. Sexto. Może się poznać bonitas Magnesu, stąd, kiedy przy kompasie Magnesowym blisko, naprzyklad na 5, albo sześć łokci trzymając Magnes, Acus magnetica w kompasie do niego obraca się motu celerrimo, i którędy powrócisz Magnesem, i Acus za nim obraca się. Magnesowi to przypisać iure merito należy, że Świat znaleziony Nowy; że tyle Insuł,
stronę, iakby na nie wiatr dmuchnął, znakiem iest inimicitiae inter polos; a ieżeli Capillamenta będą się do siebie brać, iest znak amicitiae inter polos; takie dopiero możesz związać do kupy od conservnudas vires. O ktorym sekrecie wielu nie wiedząc, w kupie contrariorum chowaią Magnesy, y cnotę im wydzieraią. Sexto. Może się poznać bonitas Magnesu, ztąd, kiedy prży kompasie Magnesowym blisko, naprzyklad na 5, albo sześć łokci trzymaiąc Magnes, Acus magnetica w kompasie do niego obraca się motu celerrimo, y ktorędy powrocisż Magnesem, y Acus za nim obraca się. Magnesowi to przypisać iure merito należy, że Swiat znaleziony Nowy; że tyle Insuł,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 656
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, na ich perswazją dawszy wolę, który by się chciał przy mnie zostać, rozpuściłem, między którymi byli dobrowolnie, na miejscu zbrakowanych, dawniej w regimentach służące, rekrutowani. Widząc to moi oficerowie bez dalszych zamysłów pożegnali mnie i pojechali, gdzie się im podobało.
Było to w wigilię św. Bartłomieja. Ja poznawszy się z księdzem plebanem dywińskim, zaproszony byłem na noc do plebanii. Był plebanem w Dywinie ksiądz Wojewódzki, z którym potem dość miałem mitręgi. Ten tedy, oświadczywszy mi afektu swego kontestacje, namówił mię, abym u niego wszytko lokował i nawet pieniądze dał mu do schowania. Monderunek tedy wszystek z ludzi rozpuszczonych
, na ich perswazją dawszy wolę, który by się chciał przy mnie zostać, rozpuściłem, między którymi byli dobrowolnie, na miejscu zbrakowanych, dawniej w regimentach służące, rekrutowani. Widząc to moi oficerowie bez dalszych zamysłów pożegnali mnie i pojechali, gdzie się im podobało.
Było to w wigilię św. Bartłomieja. Ja poznawszy się z księdzem plebanem dywińskim, zaproszony byłem na noc do plebanii. Był plebanem w Dywinie ksiądz Wojewódzki, z którym potem dość miałem mitręgi. Ten tedy, oświadczywszy mi afektu swego kontestacje, namówił mię, abym u niego wszytko lokował i nawet pieniądze dał mu do schowania. Monderunek tedy wszystek z ludzi rozpuszczonych
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 89
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
.” Cóż Węgrzyn na to? „Trzeba wszytkiego dołożyć, Kto chce dobrze zrozumieć. Kiedy się im mnożyć Kazał, nie było jeszcze Ewy, chybabyśmy Do swej wole świętymi kierowali pismy, Bo im to mówi w piątek, w sobotę spoczywa, A po sobocie ziobra z boku mu dobywa. Na ziemi się poznali, mówisz, tak też trzeba, Cóż by za dzieci były o jabłkach bez chleba?” „Chłopcze, przynieś Biblią. Czytajże, Węgrzynie, Że piątek, kiedy ludzi Bóg stworzył, nie minie, Tamże im błogosławił, lecz formę stworzenia Po skończonej sobocie Pismo nam namienia. A co bajesz o jabłkach,
.” Cóż Węgrzyn na to? „Trzeba wszytkiego dołożyć, Kto chce dobrze zrozumieć. Kiedy się im mnożyć Kazał, nie było jeszcze Ewy, chybabyśmy Do swej wole świętymi kierowali pismy, Bo im to mówi w piątek, w sobotę spoczywa, A po sobocie ziobra z boku mu dobywa. Na ziemi się poznali, mówisz, tak też trzeba, Cóż by za dzieci były o jabłkach bez chleba?” „Chłopcze, przynieś Bibliją. Czytajże, Węgrzynie, Że piątek, kiedy ludzi Bóg stworzył, nie minie, Tamże im błogosławił, lecz formę stworzenia Po skończonej sobocie Pismo nam namienia. A co bajesz o jabłkach,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 575
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
opuścić, i przeciwko swoim zamysłom, szczególnie z nieukontentowania w Szwecyj służyć zaczął. Krótko opowiem nieszczęście jego, abym zjednał u ciebie przez to dla niego politowanie. Opuściwszy wraz z swoim koligatem Sidnym Akademią w Oksforcie, udał się do dóbr Ojca swego, kilka mi od Londynu, żeby tym spokojniej nauk przypilnował. Tam się poznał z miłości godną Panną Córką Szlachcica w sąsiedztwie mieszkającego, a to najpierwsze było jego kochanie. Po dwóch latach, po tysiącznych zwyciężonych przeszkodach, i tysiącznych jej wierności dowodach, otrzymał od jej Rodziców deklaracją, a od swego Ojca zezwolenie. Dzień Aktowi weselnemu z Jego ulubioną Antonią był naznaczony. Następującego dnia miał być dokończony w
opuścić, i przeciwko swoim zamysłom, szczegulnie z nieukontentowania w Szwecyi służyć zaczął. Krotko opowiem nieszczęście iego, abym ziednał u ciebie przez to dla niego politowanie. Opuściwszy wraz z swoim koligatem Sidnym Akademią w Oxforćie, udał śię do dobr Oyca swego, kilka mi od Londynu, żeby tym spokoyniey nauk przypilnował. Tam śię poznał z miłości godną Panną Corką Szlachćica w sąsiedztwie mieszkaiącego, a to naypierwsze było iego kochanie. Po dwuch latach, po tyśiącznych zwyćiężonych przeszkodach, i tyśiącznych iey wiernośći dowodach, otrzymał od iey Rodzicow deklaracyą, a od swego Oyca zezwolenie. Dzień Aktowi weselnemu z Jego ulubioną Antonią był naznaczony. Następuiącego dnia miał bydź dokończony w
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 93
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755