, jako zdrów, jak żyje; A panna: „Wiem ci ja też, co palec, co pyje.” Co słysząc pani stara: „A kiedy tak mądra, Możesz — rzecze — drugi raz włożyć jej i jądra.” 399. MIŁOŚĆ ŻENINA
Skoro się nietrzeźwemu pijany sprzeciwił, Na ostre z Kazanowskim pozwał się Radziwił. Tamten marszałkiem, ten był podkomorzym w Litwie. Powziąwszy o jutrzejszej wiadomość gonitwie Żona Kazanowskiego: „Nie daj tego, Boże, Żeby na tak okrutne mąż mój szedł poroże; Przysięgłam nie opuszczać aż go do żywota: Niechże wprzód o moję tarcz nadweręzi grota.” I dokazała swego, bo gdy
, jako zdrów, jak żyje; A panna: „Wiem ci ja też, co palec, co pyje.” Co słysząc pani stara: „A kiedy tak mądra, Możesz — rzecze — drugi raz włożyć jej i jądra.” 399. MIŁOŚĆ ŻENINA
Skoro się nietrzeźwemu pijany sprzeciwił, Na ostre z Kazanowskim pozwał się Radziwił. Tamten marszałkiem, ten był podkomorzym w Litwie. Powziąwszy o jutrzejszej wiadomość gonitwie Żona Kazanowskiego: „Nie daj tego, Boże, Żeby na tak okrutne mąż mój szedł poroże; Przysięgłam nie opuszczać aż go do żywota: Niechże wprzód o moję tarcz nadweręzi grota.” I dokazała swego, bo gdy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 357
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
malkontentów był głową Wołodkowicz, stolnik miński, porucznik husarski księcia Sanguszka, marszałka wielkiego lit., człek ogromny i żwawy, ale się to prędko ułagodziło.
Staliśmy tam kilka niedziel, gdzie Paszkowski, strażnik polny, z Buchowieckim podczaszym, teraźniejszym pisarzem ziemskim brzeskim, skłócili się o ekspensowane przez siebie piechoty brzeskiej pieniądze. Pozwali się do sądów regimentarskich, w kto-
rych się Paszkowski wylikwidował, a Buchowiecki został winien piechocie brzeskiej pięć tysięcy zł. Był ten dekret regimentarski przy innej sprawie w trybunale skarbowym wileńskim aprobowany, mógłbym się o tę sumę upomnieć, ale zaniedbałem tej pretensji.
W tym czasie książę Wiśniowiecki, regimentarz lit., przysłał uniwersał
malkontentów był głową Wołodkowicz, stolnik miński, porucznik husarski księcia Sanguszka, marszałka wielkiego lit., człek ogromny i żwawy, ale się to prędko ułagodziło.
Staliśmy tam kilka niedziel, gdzie Paszkowski, strażnik polny, z Buchowieckim podczaszym, teraźniejszym pisarzem ziemskim brzeskim, skłócili się o ekspensowane przez siebie piechoty brzeskiej pieniądze. Pozwali się do sądów regimentarskich, w któ-
rych się Paszkowski wylikwidował, a Buchowiecki został winien piechocie brzeskiej pięć tysięcy zł. Był ten dekret regimentarski przy innej sprawie w trybunale skarbowym wileńskim aprobowany, mógłbym się o tę sumę upomnieć, ale zaniedbałem tej pretensji.
W tym czasie książę Wiśniowiecki, regimentarz lit., przysłał uniwersał
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 92
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
poddanych zwykł był źle mówić o nim: którego aby skarał wygnaniem/ radzono Królowi. Lecz on niechciał tego uczynić: a gdy go pytano o przyczynę tego/ powiedział: Dla tego niechcę go wyganiać/ aby tułając się i tam i sam/ źle o mnie nie mówił.
Dwaj pacholcy oba nie pewni/ pozwali się przed sąd Filipa Króla: Król zrozumiawszy ich kauzę/ taki dekret uczynił. Jednego skazuję na wygnanie/ a drugi za nim niech goni.
Gdy się chciał kusić o jeden Zamek barzo mocny/ a szpiegowie dawali mu sprawę/ że jest Zamek niedobyty/ Tak rzekł: Wżdy jestli jaki przystęp/ aby mógł zaprowadzić tak
poddánych zwykł był źle mowić o nim: ktorego áby skarał wygnániem/ rádzono Krolowi. Lecż on niechćiáł tego vcżynić: á gdy go pytano o przycżynę tego/ powiedźiał: Dla tego niechcę go wygániáć/ áby tułáiąc się y tám y sám/ źle o mnie nie mowił.
Dway pácholcy obá nie pewni/ pozwáli się przed sąd Filipá Krolá: Krol zrozumiawszy ich káuzę/ táki dekret vcżynił. Iednego skázuię ná wygnánie/ á drugi zá nim niech goni.
Gdy się chćiał kuśić o ieden Zamek bárzo mocny/ á szpiegowie dawáli mu spráwę/ że iest Zámek niedobyty/ Ták rzekł: Wżdy iestli iáki przystęp/ áby mogł záprowádźić ták
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 98
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, było nieco godnych ludzi okrom osób duchownych, którzy nie barzo to chwalili księdzu biskupowi, że taki uczynił dekret, wątpiąc, żeby miał mieć swój skutek: a kładąc sobie przed oczy księdza Maciejowskiego, który i biskupem krakowskim i pieczętarzem i w łasce u króla będąc, jednak takiego dekretu przeciwko onym, które był przed się pozwał o wiarę, uczynić nie śmiał, widząc, że rzeczy tych dopiąć trudno było. Po tym dekrecie kasztelan kaliski objachał celniejsze senatory w Polsce, jako kasztelana krakowskiego Kmitę, Sobieńskiego wojewodę krakowskiego i siła inszych wojewód i kasztelanów. Także i przyjaciele inszy jego po róznych miejscach się rozjachali, sławiąc biskupa o tak ostry dekret i
, było nieco godnych ludzi okrom osób duchownych, którzy nie barzo to chwalili księdzu biskupowi, że taki uczynił dekret, wątpiąc, żeby miał mieć swój skutek: a kładąc sobie przed oczy księdza Maciejowskiego, który i biskupem krakowskim i pieczętarzem i w łasce u króla będąc, jednak takiego dekretu przeciwko onym, które był przed się pozwał o wiarę, uczynić nie śmiał, widząc, że rzeczy tych dopiąć trudno było. Po tym dekrecie kasztelan kaliski objachał celniejsze senatory w Polszcze, jako kasztelana krakowskiego Kmitę, Sobieńskiego wojewodę krakowskiego i siła inszych wojewód i kasztelanów. Także i przyjaciele inszy jego po róznych miejscach się rozjachali, sławiąc biskupa o tak ostry dekret i
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 169
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
jak tam, ale jak miesięcy ruską liczbą, polowałem, chcąc prowizją przynamniej holenderską z nich odebrać. Lecz pół tejże, to jest jelenia ubiwszy w ostępie w Zglinnach, dworsko kontenci odjechaliśmy, nie mogąc więcej dla wczoraj spomnianej racji wskórać. 6. W górę szczęściem idące polowanie nasze, dziś nam drapieżnym pozwała się zaszczycać zwirzem, prym tu w krajach ojczyzny naszej trzymającym, lecz nie mniej nas kosztującym przy hulach gęsto dartych z mięsem, po którego sięgając, swego częstokroć nadstawić trzeba. Ta bestia dwóch jeszcze takowych była okupieniem swą skórą, gdy nad nią się zbiegszy, tamtym wolne do ucieczki uczynili miejsce, Ostęp, gdziem polował
jak tam, ale jak miesięcy ruską liczbą, polowałem, chcąc prowizją przynamni holenderską ź nich odebrać. Lecz pół tejże, to jest jelenia ubiwszy w ostępie w Zglinnach, dworsko kontenci odjechaliśmy, nie mogąc więcej dla wczoraj spomnianej racji wskórać. 6. W górę szczęściem idące polowanie nasze, dziś nam drapieżnym pozwała się zaszczycać zwirzem, prym tu w krajach ojczyzny naszej trzymającym, lecz nie mniej nas kosztującym przy hulach gęsto dartych z mięsem, po którego sięgając, swego częstokroć nadstawić trzeba. Ta bestia dwóch jeszcze takowych była okupieniem swą skórą, gdy nad nią się zbiegszy, tamtym wolne do ucieczki uczynili miejsce, Ostęp, gdziem polował
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 129
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
kiedy na początku Jesieni, śmierć żniwo opłakane zaczyna: jako snopy w stogi, w podziemne stodoły, trupy gęsto układa; gdzie tylko pojrzysz, burza, mieszanina wszędzie wielka. commota est et contremuit terra. Zechcesz obaczyć wewnętrznego człeka; o jakie tam mieszaniny, jakie nieuspokojenie wielkie! kiedy pasje nasze, zmyślności swawolne, pozwawszy się na pojedynek z sobą; ustawiczną w sercu naszym, przeciw sobie utarczkę czynią militiaest vita hominis super terram. wola swawolnie sobie wolna, przeciwko stałemu w stateczności rozumowi; zapalczywość, przeciwko łaskawości i uskromieniu; zmyślność rozpuszczona, przeciwko umartwieniu gwałtownie następuje, naciera; ustawiczny niepokój, niezgodę wszytko ruinującą, mieszającą przynosi. Wejzrzysz
kiedy ná początku Ieśięni, śmierć żniwo opłákáne záczyna: iáko snopy w stogi, w podźięmne stodoły, trupy gęsto układa; gdźie tylko poyrzysz, burza, mieszániná wszędźie wielka. commota est et contremuit terra. Zechcesz obaczyć wewnętrznego człeká; o iákie tám mieszániny, iákie nieuspokoięnie wielkie! kiedy pássye násze, zmyślnośći swawolne, pozwawszy się ná poiedynek z sobą; ustáwiczną w sercu nászym, przećiw sobie utarczkę czynią militiaest vita hominis super terram. wola swawolnie sobie wolna, przećiwko stałemu w státecznośći rozumowi; zápalczywość, przećiwko łáskáwośći y uskromieniu; zmyślność rospuszczona, przećiwko umartwięniu gwałtownie nástępuie, náćiera; ustáwiczny niepokoy, niezgodę wszytko ruinuiącą, mieszáiącą przynośi. Weyzrzysz
Skrót tekstu: PiskorKaz
Strona: 833
Tytuł:
Kazania na Dni Pańskie
Autor:
Sebastian Jan Piskorski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1706
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1706