I mnie włosy na starość za grzebieniem lazą. Rozmaicie przed śmiercią człowiek się tu mieni: Najpierwej osiwieje, potem się wyleni; I owszem, właśnie wedle cyrulickiej mody, Który, nim głowę goli, namydli ją wprzódy. 498 (P). NIEPROPORCJA
Skarży się jedna pani przede mną w Lublinie, Jako na substancyjej prawując się ginie, Jako ze dwudziestu wsi jedna tylko licha Została, a i z tej ją adwersarz wypycha; Rzeczy po nieboszczyku wszytkie jej zagrabił, Długów gwałt, nie masz, czym by psa z domu wywabił. Tymczasem sługi, cugi, karoce i szory, Sobole, po jakie by trzeba na Sybiory, W jakich do
I mnie włosy na starość za grzebieniem lazą. Rozmaicie przed śmiercią człowiek się tu mieni: Najpierwej osiwieje, potem się wyleni; I owszem, właśnie wedle cyrulickiej mody, Który, nim głowę goli, namydli ją wprzódy. 498 (P). NIEPROPORCJA
Skarży się jedna pani przede mną w Lublinie, Jako na substancyjej prawując się ginie, Jako ze dwudziestu wsi jedna tylko licha Została, a i z tej ją adwersarz wypycha; Rzeczy po nieboszczyku wszytkie jej zagrabił, Długów gwałt, nie masz, czym by psa z domu wywabił. Tymczasem sługi, cugi, karoce i szory, Sobole, po jakie by trzeba na Sybiory, W jakich do
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 223
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Bożą ozieje. Cuda i Paraeneses. Muzika człowiekowi pożyteczna. i Rege. 18. v. 10. Traktatu wtórego Do Rzym: 8. v. 35. et 38. Mat: c: T. v: 9. i 10. Od którego czasu na każdy dzień Liturygia Boża: w Pieczarskim Monastyrzu od prawuje się Cuda i Paraeneses. PARAENESIS.
PRzestępek właśnie jest czynić przeciwko przykazaniu nie pozwalającemu/ ty ten tym więtszy im więtszego przykazu jest przestąpieniem/ i im więtsza osoba przykazała: Dla tegoć to rozkazania przestąpienia Pradziadowie naszy z ojczystych Rajskich progów rugowani/ Datana i Abiorna nienasycona nigdy żywo pożarła ziemia: dla tego trąd Naamanów padł
Bożą oźieie. Cudá y Paraeneses. Muziká człowiekowi pożyteczna. i Rege. 18. v. 10. Tráctatu wtorego Do Rzym: 8. v. 35. et 38. Matt: c: T. v: 9. y 10. Od ktorego czásu ná káżdy dźień Liturigia Boża: w Pieczarskim Monastyrzu od práwuie się Cudá y Paraeneses. PARAENESIS.
PRzestępek własnie iest czynić przećiwko przykazániu nie pozwaláiącemu/ ty ten tym więtszy im więtszego przykázu iest przestąpieniem/ y im więtsza osobá przykazáłá: Dla tegoć to roskazánia przestąpienia Prádźiádowie nászy z oyczystych Rayskich progow rugowáni/ Dátháná y Abiorná nienásycona nigdy żywo pożárłá ziemiá: dla tego trąd Náámánow padł
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 140.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Gdy przyszli do Rzymu, ów krucyfiks począł cuda czynić, kilkom cale chromym zdrowie przywrócił i innych wiele cudów pokazał. Widząc to owi kościoła rzymskiego praepositi, dokąd oni z procesją advenerant, biorą im ten krucyfiks. Nie mogąc protunc bronić, wrócili się nazad bez niego. Potym, sumpto36totius urbis Venetum adiumento, prawowali się długo póty, aż im post multas controversias musieli go wrócić. Przywieziony tedy z Rzymu w trunie kryształowej, bo zdjęty z krzyża, dotąd asservatur na ołtarzu cudami in dies clarescendo.
Stamtąd jechaliśmy do kościoła św. Rocha, gdzie też powiadają, że ciało jego święte w ołtarzu wielkim leży; tego nie widać,
Gdy przyszli do Rzymu, ów krucyfiks począł cuda czynić, kilkom cale chromym zdrowie przywrócił i innych wiele cudów pokazał. Widząc to owi kościoła rzymskiego praepositi, dokąd oni z procesją advenerant, biorą im ten krucyfiks. Nie mogąc protunc bronić, wrócili się nazad bez niego. Potym, sumpto36totius urbis Venetum adiumento, prawowali się długo póty, aż im post multas controversias musieli go wrócić. Przywieziony tedy z Rzymu w trunie kryształowej, bo zdjęty z krzyża, dotąd asservatur na ołtarzu cudami in dies clarescendo.
Stamtąd jechaliśmy do kościoła św. Rocha, gdzie też powiadają, że ciało jego święte w ołtarzu wielkim leży; tego nie widać,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 169
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
na cmentarz, mary się złamały, a podkomorzy począł się ruszać, tedy go znowu szlachta oszmiańska porwała i już na śmierć zabiła.
Dotychczas wielu powiedają, że to Horaina, podwojewodzego naówczas, a teraźniejszego podkomorzego wileńskiego, mającego w województwie Wileńskim z Tyzenhauzem emulacją, praktyka sekretna na rozlanie tej krwi niewinnej była, o którą prawował się potem syn podkomorzego wileńskiego Tyzenhauz, teraźniejszy chorąży wileński, z Brzostowskim, pisarzem lit., w trybunale. Ale nie tylko że z bogatym człekiem, zasłaniającym się ordynansem marszałkowskim konsyderowanym, miał sprawę, ale też że nie miał na piśmie dowodów o subordynacją do zabicia ojca swego, kazano się Brzostowskiemu odprzysiąc.
Z Oszmiany po
na cmentarz, mary się złamały, a podkomorzy począł się ruszać, tedy go znowu szlachta oszmiańska porwała i już na śmierć zabiła.
Dotychczas wielu powiedają, że to Horaina, podwojewodzego naówczas, a teraźniejszego podkomorzego wileńskiego, mającego w województwie Wileńskim z Tyzenhauzem emulacją, praktyka sekretna na rozlanie tej krwi niewinnej była, o którą prawował się potem syn podkomorzego wileńskiego Tyzenhauz, teraźniejszy chorąży wileński, z Brzostowskim, pisarzem lit., w trybunale. Ale nie tylko że z bogatym człekiem, zasłaniającym się ordynansem marszałkowskim konsyderowanym, miał sprawę, ale też że nie miał na piśmie dowodów o subordynacją do zabicia ojca swego, kazano się Brzostowskiemu odprzysiąc.
Z Oszmiany po
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 80
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
sądzić. Przecież Łopaciński wysłał, sekretnie dając znać Borkowskiej, aby jako najprędzej uciekała do klasztoru. Ledwo minutą jedną uciekła do dominikanek, tam kilka niedziel siedziała, nim Sapieha, teraźniejszy podkanclerzy, Sołłohub, podskarbi wielki lit., i inni przyjechali, za których włożeniem się tak ostry był relaksowany dekret. Długo potem Borkowska prawowała się z Iwanowskim o swoje zapisy. Tandem wiele straciwszy, przez kombinacją wzięła 30 000 zł i nie według swojej piękności i szczęś-cia poszła za Lenkiewicza, deputata mozyrskiego.
Trzecia sprawa była takowa: Józefowicz, syn kasztelana mińskiego, starosta orszański, dał dwom kredensa na sęstwo grodzkie orszańskie, Zubowskiemu i Nowackiemu, i od obydwóch wziął
sądzić. Przecież Łopaciński wysłał, sekretnie dając znać Borkowskiej, aby jako najprędzej uciekała do klasztoru. Ledwo minutą jedną uciekła do dominikanek, tam kilka niedziel siedziała, nim Sapieha, teraźniejszy podkanclerzy, Sołłohub, podskarbi wielki lit., i inni przyjechali, za których włożeniem się tak ostry był relaksowany dekret. Długo potem Borkowska prawowała się z Iwanowskim o swoje zapisy. Tandem wiele straciwszy, przez kombinacją wzięła 30 000 zł i nie według swojej piękności i szczęś-cia poszła za Lenkiewicza, deputata mozyrskiego.
Trzecia sprawa była takowa: Józefowicz, syn kasztelana mińskiego, starosta orszański, dał dwom kredensa na sęstwo grodzkie orszańskie, Zubowskiemu i Nowackiemu, i od obodwoch wziął
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 177
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
rewolucji wyszli z Minkowicz i osiedli o milę od tej wsi, we wsi Wojskiej, niegdyś Zwierzów dziedzicznej. Potem gdy rewolucja ustała, a głodny czas nastąpił, Zwierz, dziedzic Wojskiej, nie chciał, jako cudzych, poddanych Sapieżyńskich żywić. Oni tedy wrócili się nazad do Chotynowa i tam quietissime siedząc, rozrodzili się. Prawowali się Zwierzowie z Sapiehami, dziedzicami naówczas Minkowicz i Chotynowa, o różne rzeczy, a o tych chłopów żadnego nawet manifestu nie zanieśli. Potem gdy ociec mój pożyczył pieniędzy Machwicowi, sędzicowi ziemskiemu brzeskiemu, dziedzicowi Wojskiej, tedy Machwic, nie oddając punktualnie pożyczonych pieniędzy, wydał pozew ojcu memu na roczki brzeskie o wydanie pomienionych chłopów.
rewolucji wyszli z Minkowicz i osiedli o milę od tej wsi, we wsi Wojskiej, niegdyś Zwierzów dziedzicznej. Potem gdy rewolucja ustała, a głodny czas nastąpił, Zwierz, dziedzic Wojskiej, nie chciał, jako cudzych, poddanych Sapieżyńskich żywić. Oni tedy wrócili się nazad do Chotynowa i tam quietissime siedząc, rozrodzili się. Prawowali się Zwierzowie z Sapiehami, dziedzicami naówczas Minkowicz i Chotynowa, o różne rzeczy, a o tych chłopów żadnego nawet manifestu nie zanieśli. Potem gdy ociec mój pożyczył pieniędzy Machwicowi, sędzicowi ziemskiemu brzeskiemu, dziedzicowi Wojskiej, tedy Machwic, nie oddając punktualnie pożyczonych pieniędzy, wydał pozew ojcu memu na roczki brzeskie o wydanie pomienionych chłopów.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 331
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
i gwałtem ją wypędził z domu swego, a ona do ojca mego rekurs uczyniła i przedała ojcu memu te grunta. Ociec mój zaczął proceder z Koiszewskim starym i kondemnatę na nim otrzymał w grodzie brzeskim. A jako ociec mój nie dawał ekspensu na poparcie dalsze tej sprawy w trybunale, tak ja, nie mając o czym prawować się, niemniej oglądając się na przyjaźń Koiszewskich, w województwie brzeskim potrzebną, nie popierałem swoim kosztem tejże sprawy. Byłem tedy w wielkim umartwieniu z przyczyny gniewania się ojca mego i o funkcją brata mego, i Koiszewskiego szło mi. Takie tedy obrałem medium, ażeby Koiszewski stary, ociec deputata, ustąpił gruntu
i gwałtem ją wypędził z domu swego, a ona do ojca mego rekurs uczyniła i przedała ojcu memu te grunta. Ociec mój zaczął proceder z Koiszewskim starym i kondemnatę na nim otrzymał w grodzie brzeskim. A jako ociec mój nie dawał ekspensu na poparcie dalsze tej sprawy w trybunale, tak ja, nie mając o czym prawować się, niemniej oglądając się na przyjaźń Koiszewskich, w województwie brzeskim potrzebną, nie popierałem swoim kosztem tejże sprawy. Byłem tedy w wielkim umartwieniu z przyczyny gniewania się ojca mego i o funkcją brata mego, i Koiszewskiego szło mi. Takie tedy obrałem medium, ażeby Koiszewski stary, ociec deputata, ustąpił gruntu
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 337
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
mając tylko dwie córki wyżej wyrażone i syna jednego, a będąc fortuny znacznej, jednak dawał tylko wieś, Dziatkowskie nazwaną, w zastawie 25 000 zł będącą, wieś zdezolowaną i dwudziestu kilku chłopów mającą, aby ją sobie Szelutta wykupił. Item, aby mu dał Szelutta 5000 zł, o takąż sumę chorążemu liwskiemu należącą prawował się w trybunale piotrkowskim z Nowomiejskimi. Takie
propozycje nie podobały się Szelucie. Poszliśmy zatem we trzech: chorąży liwski, ja i Szelutta, do stancji chorążego liwskiego do ułożenia punktów. Szelutta, z takowych nie będąc kontent propozycji, zaczął się z chorążym liwskim przyżwawiej umawiać. Pogniewali się między sobą, pokombinowałem ich przecież
mając tylko dwie córki wyżej wyrażone i syna jednego, a będąc fortuny znacznej, jednak dawał tylko wieś, Dziatkowskie nazwaną, w zastawie 25 000 zł będącą, wieś zdezolowaną i dwudziestu kilku chłopów mającą, aby ją sobie Szelutta wykupił. Item, aby mu dał Szelutta 5000 zł, o takąż sumę chorążemu liwskiemu należącą prawował się w trybunale piotrkowskim z Nowomiejskimi. Takie
propozycje nie podobały się Szelucie. Poszliśmy zatem we trzech: chorąży liwski, ja i Szelutta, do stancji chorążego liwskiego do ułożenia punktów. Szelutta, z takowych nie będąc kontent propozycji, zaczął się z chorążym liwskim przyżwawiej umawiać. Pogniewali się między sobą, pokombinowałem ich przecież
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 352
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
jechać do Rasnej, ale zawracali ich do Wysokiego i tak jarmark w Rasnej zaginął, a w Wysokiem jest ufundowany.
Rodzice moje, takiej potencji nie mogąc się oprzeć, tylko manifesta pozanaszali w grodach koronnych o taką krzywdę i wiolencją. Strzegł się barzo ociec mój prawnej kłótni, ile mając przykład z ojca swego, jak prawując się z Słuszką, wojewodą połockim, stracił fortunę. Matka zaś moja była zawsze skorsza
do prawa. Nim lat dorośliśmy, sama prawie wszystkie prawne opędzała procedera. I tak, gdy Skarbek, wojewoda łęczycki, urodzony z Kryskiej, rodzonej siostry, za Kępskim, kasztelanem raciążskim, będącej, chociaż miasto Drobin w województwie płockim
jechać do Rasnej, ale zawracali ich do Wysokiego i tak jarmark w Rasnej zaginął, a w Wysokiem jest ufundowany.
Rodzice moje, takiej potencji nie mogąc się oprzeć, tylko manifesta pozanaszali w grodach koronnych o taką krzywdę i wiolencją. Strzegł się barzo ociec mój prawnej kłótni, ile mając przykład z ojca swego, jak prawując się z Słuszką, wojewodą połockim, stracił fortunę. Matka zaś moja była zawsze skorsza
do prawa. Nim lat dorośliśmy, sama prawie wszystkie prawne opędzała procedera. I tak, gdy Skarbek, wojewoda łęczycki, urodzony z Kryskiej, rodzonej siostry, za Kępskim, kasztelanem raciążskim, będącej, chociaż miasto Drobin w województwie płockim
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 396
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Kępskim, kasztelanem raciążskim, będącej, chociaż miasto Drobin w województwie płockim leżące po dożywociu Kępskiego między innymi Kryskich konsukcesorami odebrał, jednak jeszcze niesłuszne pretensje do dóbr tegoż kasztelana raciążskiego Goślic, które się matce mojej dostały, formował i sprawę w trybunale piotrkowskim prosekwował. Tedy matka moja pojechała do Piotrkowa, a jako nie umiejąca się prawować, patrona sobie nie obstalowała.
Był naówczas wicemarszałkiem trybunalskim Szydłowski, starosta sękociński, sędzia potem grodzki warszawski, który przedtem o matkę moją konkurował. Kazał przywołać sprawę, a nie wiedział, że matka moja patrona nie miała. Widząc to, wicemarszałek uczynił się chorym. Było to na poobiednich sądach i kazał odwołać sądy,
Kępskim, kasztelanem raciążskim, będącej, chociaż miasto Drobin w województwie płockim leżące po dożywociu Kępskiego między innymi Kryskich konsukcesorami odebrał, jednak jeszcze niesłuszne pretensje do dóbr tegoż kasztelana raciążskiego Goślic, które się matce mojej dostały, formował i sprawę w trybunale piotrkowskim prosekwował. Tedy matka moja pojechała do Piotrkowa, a jako nie umiejąca się prawować, patrona sobie nie obstalowała.
Był naówczas wicemarszałkiem trybunalskim Szydłowski, starosta sękociński, sędzia potem grodzki warszawski, który przedtem o matkę moją konkurował. Kazał przywołać sprawę, a nie wiedział, że matka moja patrona nie miała. Widząc to, wicemarszałek uczynił się chorym. Było to na poobiednich sądach i kazał odwołać sądy,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 397
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986