po pół wora, Stach mu tatarcanej, A Sobek jaglanej Kasy przyniesie. Wy tez, drudzy, dajcie, co się któremu z was będzie podobało. Przyjmie ten Pan wszytko, który tak za wiele, jako i za mało Zapłaci stokrotnie, Tylko mu ochotnie Dajcie, co macie. Parobcy tez, jeźli będą chcieli przejść się do Betlejem z nami, Tedy trzeba, żeby i ci nie chodzili z próżnemi rękami, Lec każdy dla tego Panica małego Przyniósł co z sobą.
PAROBCY Dobrze, mili gospodarze, prosiemy was, niech z wami idziemy Przywitać to święte Panię, już mu się na dary zdobędziemy; My, co nic nie mamy,
po pół wora, Stach mu tatarcanej, A Sobek jaglanej Kasy przyniesie. Wy tez, drudzy, dajcie, co się któremu z was będzie podobało. Przyjmie ten Pan wsytko, ktory tak za wiele, jako i za mało Zapłaci stokrotnie, Tylko mu ochotnie Dajcie, co macie. Parobcy tez, jeźli będą chcieli przejść się do Betlejem z nami, Tedy trzeba, zeby i ci nie chodzili z proznemi rękami, Lec każdy dla tego Panica małego Przyniosł co z sobą.
PAROBCY Dobrze, mili gospodarze, prosiemy was, niech z wami idziemy Przywitać to święte Panię, juz mu się na dary zdobędziemy; My, co nic nie mamy,
Skrót tekstu: RozPasOkoń
Strona: 309
Tytuł:
Rozmowa pasterzów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
teraźniejszych czasów chciałby czyli ad fastum czyli ad immortale factum, taką, jaką Nabuchodonozor Monarcha Babiloński, wystawić złotą statuę, wysoką ło kci 60. grubą łokci 6. Wiek to siwy czynił takie dziwy, które opisałem w Części pierwszej, moich nowych Aten fol: 565. Niech czyja curiositas po obszernym przejdzie się świecie, znajdzie tyle Zamków, na tak wysokich górach erygowanych, gdzie Czy stary czy nowy wiek polerowniejszy?
ledwie by bystrolotnego ptaka mogła być prezencja? które to czas żarłoczny, to nieprzyjaciół złość, i ambitus zostawił in ruderibus, które są dziełami wieków starych. Jakimi tam machinami sprowadzone materiały? jakie wysypane summy, jak
teraznieyszych cżasow chciałby cżyli ad fastum cżyli ad immortale factum, taką, iaką Nabuchodonozor Monarcha Babiloński, wystawić złotą statuę, wysoką ło kci 60. grubą łokci 6. Wiek to siwy czynił takie dziwy, ktore opisałem w Części pierwszey, moich nowych Aten fol: 565. Niech czyia curiositas po obszernym przeydzie się swiecie, znaydzie tyle Zamkow, na tak wysokich gorach erygowanych, gdzie Czy stary czy nowy wiek polerownieyszy?
ledwie by bystrolotnego ptaka mogła być prezencya? ktore to czas żarłoczny, to nieprzyiacioł złość, y ambitus zostawił in ruderibus, ktore są dziełami wiekow starych. Iakiemi tam machinami sprowadzone materyały? iakie wysypane summy, iak
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 25
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
spenetrowałem, ich miodu kosztowałem. Są słabej pamięci, wyleciawszy daleko od gniazda, trafić nie mogą, częstokroć dla tego wiele ich ginie, często gniazda szukają swego tam, gdzie go nigdy nie mieli. Ządła mają jak szerszenie, pszczoły, ossy. Ale już od jadowitych rzeczy, aby mi nie szkodziły; przejdę się między zioła, dokąd łaskawego zapraszam Czytelnika. O DRZEWACH i DRZEWKACH ADDENDA
NIe jestem ja Satyrem, tojest Bożkiem leśnym, ani leśniczym lustrującym lasy; przecież mi się i w te zajrzeć godzi. Jest i tam czego ciekawemu nauczyć się rozumowi. Wszak największe mądrości Ateńskich szkół w lesie Academus zwanym. Diogenes nigdzie się bardziej
spenetrowałem, ich miodu kosztowałem. Są słabey pamięci, wyleciawszy daleko od gniazda, trafić nie mogą, częstokroć dla tego wiele ich ginie, często gniazda szukaią swego tam, gdźie go nigdy nie mieli. Ządła maią iak szerszenie, pszczoły, ossy. Ale iuż od iadowitych rzeczy, aby mi nie szkodziły; przeydę się między zioła, dokąd łaskawego zapraszam Czytelnika. O DRZEWACH y DRZEWKACH ADDENDA
NIe iestem ia Satyrem, toiest Bożkiem lesnym, ani lesniczym lustruiącym lasy; przeciesz mi się y w te zayrzeć godzi. Iest y tam czego ciekawemu nauczyć się rozumowi. Wszak naywiększe mądrości Ateńskich szkoł w lesie Academus zwanym. Diogenes nigdzie się bardziey
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 321
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
respons odnosili. Nakoniec, gdy wszyscy Księża że strachu potruchneli, otworzyć zatarasowane drzwi kazał, i obróciwszy się do swoich zawołał: Quicunque; Domini est, jangatur mihi. Jeden Krzyż w ręce wziąwszy, wyszedł odważnie, na co zdumieni lutrowie, ręce opuścili, i po między orężem na siebie nagotowanym, przez rozstępujących się przeszedł nieprzyjaciół, przez których przecisnąć się kto inny niemógł. I tak z Krzyżem, jakoby z wojskiem jakim, pod tarczą Prowidencyj, i Protekcyj Boskiej, poszedł prosto do Kościoła, gdzie padłszy krzyżem, na Ołtarzu wielkim, przeciwko wiolencyj tak oczywistej napisał protestacją. Drugi przykład modestyj Biskupiej, w Biskupie POznańskim Witwickim, przeciwko
respons odnośili. Nákoniec, gdy wszyscy Xiężá że strachu potruchneli, otworzyć zátárasowane drzwi kázał, y obroćiwszy się do swoich záwołał: Quicunque; Domini est, jangatur mihi. Jeden Krzyż w ręce wźiąwszy, wyszedł odważnie, ná co zdumieni lutrowie, ręce opuśćili, y po między orężem ná śiebie nágotowanym, przez rozstępuiących się przeszedł nieprzyiaćioł, przez ktorych przećisnąć się kto inny niemogł. I ták z Krzyżem, iákoby z woyskiem iákim, pod tarczą Prowidencyi, y Protekcyi Boskiey, poszedł prosto do Kośćiołá, gdźie padłszy krzyżem, ná Ołtarzu wielkim, przećiwko wiolencyi ták oczywistey nápisał protestácyą. Drugi przykład modestyi Biskupiey, w Biskupie POznańskim Witwickim, przećiwko
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 88
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
woźnice, masztalerze odbieżą od koni do żon, żeby tu u nich jedli i tak szkoda w koniech być może; przeto każ je W. K. M. puścić do miasta"; i kazał król, żeby wjachali; a za tym obozem ludzi stajennych powietrze do miasta weszło i było barzo wielkie, iż ledwe się przeszedszy pół zimy uspokoiło. Tego dnia król pytał mię, jeśli się już bernardyni wyprowadzili z murowanego kościoła do drewnianego w mieście; powiedziałem, że się nie wyprowadzili; pytał: czemu, abo tam ten klasztor jeszcze nie gotów? powiedziałem iż gotów ze wszytkim, lecz nie mając ja rozkazania W. K. M
woźnice, masztalerze odbieżą od koni do żon, żeby tu u nich jedli i tak szkoda w koniech być może; przeto każ je W. K. M. puścić do miasta"; i kazał król, żeby wjachali; a za tym obozem ludzi stajennych powietrze do miasta weszło i było barzo wielkie, iż ledwe się przeszedszy pół zimy uspokoiło. Tego dnia król pytał mię, jeśli się już bernardyni wyprowadzili z murowanego kościoła do drewnianego w mieście; powiedziałem, że się nie wyprowadzili; pytał: czemu, abo tam ten klasztor jeszcze nie gotów? powiedziałem iż gotów ze wszytkim, lecz nie mając ja rozkazania W. K. M
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 238
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
owym jedzeniu moim mówi mi Zona Pragnął WSC flissu a teraz chorobka przeszkodziła Pytąm albo co? Powiedziała że dawano znać że Woda wielka przybrała Pan Rupniowski pojechał, Pan Jaroszowski pojechał na głowę chłopów powyganiali do ładowania. Odpowiem to i ja pojadę. Rośmiali się wszyscy rozumieli że zartuję. A ja czuję w sobie vigor. Naidłszy się przejdę się poizbie kazałem włodarza wołać i rozkazujemu że by chłopi zaraz wychodzili do ładowania, a tym czasem konie gotować i zaprzągac mówią mi nie czyn tego dla Boga chodzi oto, chodzi oto, droższe jest zdrowie, Ja mówię dajcie mi pokoj ja się lepiej czuję co się zemną dzieje i temu ufam co mi
owym iedzeniu moim mowi mi Zona Pragnął WSC flissu a teraz chorobka przeszkodziła Pytąm albo co? Powiedziała że dawano znać że Woda wielka przybrała Pan Rupniowski poiechał, Pan Iaroszowski poiechał na głowę chłopow powyganiali do ładowania. Odpowięm to y ia poiadę. Rosmiali się wszyscy rozumieli że zartuię. A ia czuię w sobie vigor. Naidłszy się przeydę się poizbie kazałęm włodarza wołac y roskazuięmu że by chłopi zaraz wychodzili do ładowania, a tym czasem konie gotować y zaprzągac mowią mi nie czyn tego dla Boga chodzi oto, chodzi oto, droszsze iest zdrowie, Ia mowię daycie mi pokoy ia się lepiey czuię co się zemną dzieie y temu ufam co mi
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 280v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
jedzeniu moim mówi mi Zona Pragnął WSC flissu a teraz chorobka przeszkodziła Pytąm albo co? Powiedziała że dawano znać że Woda wielka przybrała Pan Rupniowski pojechał, Pan Jaroszowski pojechał na głowę chłopów powyganiali do ładowania. Odpowiem to i ja pojadę. Rośmiali się wszyscy rozumieli że zartuję. A ja czuję w sobie vigor. Naidłszy się przejdę się poizbie kazałem włodarza wołać i rozkazujemu że by chłopi zaraz wychodzili do ładowania, a tym czasem konie gotować i zaprzągac mówią mi nie czyn tego dla Boga chodzi oto, chodzi oto, droższe jest zdrowie, Ja mówię dajcie mi pokoj ja się lepiej czuję co się zemną dzieje i temu ufam co mi dał
iedzeniu moim mowi mi Zona Pragnął WSC flissu a teraz chorobka przeszkodziła Pytąm albo co? Powiedziała że dawano znać że Woda wielka przybrała Pan Rupniowski poiechał, Pan Iaroszowski poiechał na głowę chłopow powyganiali do ładowania. Odpowięm to y ia poiadę. Rosmiali się wszyscy rozumieli że zartuię. A ia czuię w sobie vigor. Naidłszy się przeydę się poizbie kazałęm włodarza wołac y roskazuięmu że by chłopi zaraz wychodzili do ładowania, a tym czasem konie gotować y zaprzągac mowią mi nie czyn tego dla Boga chodzi oto, chodzi oto, droszsze iest zdrowie, Ia mowię daycie mi pokoy ia się lepiey czuię co się zemną dzieie y temu ufam co mi dał
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 280v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
bardzo trudne z przyczyny kamieni i Zużelów. Niżeli Cortez przeszedł do Meksyku posłał pierwej 10. Hiszpanów z wielą Indów, którzy zblizywszy się ku głębokości góry, poczęli słyszeć grzmot straszny, wstręt i bojaźń im czyniący do dalszego przejścia, ile że ziemia pod niemi nakształt drzała, a żużele nogi przygrzewały, dwóch jednak odważyli się przejść i doszli miejsca takiego gdzie dym wielki wychodził tam zatrzymawszy się trochę, ciemnosc ich ogarneła, ziemia się pod niemi otworzyła mająca z mile okrągłości, oni rozumieli że piec szklany albo huta gdzie szkła robią, w tym płomienie straszne wypadły, i cała góra drzec poczęła, i kiedy dym i gorącość wielka nie pozwoliła im dłużej
bárdzo trudne z przyczyny kámieni y Zużelow. Niżeli Cortez przeszedł do Mexyku posłáł pierwey 10. Hiszpánow z wielą Indow, ktorzy zblizywszy się ku głębokosci gory, poczęli słyszeć grzmot strászny, wstręt y boiáźń im czyniący do dálszego przeysciá, ile że ziemiá pod niemi náksztáłt drzáłá, á żużele nogi przygrzewáły, dwoch iednák odwáżyli się przeyść y doszli mieysca takiego gdzie dym wielki wychodził tám zátrzymáwszy się trochę, ciemnosc ich ogárnełá, ziemia się pod niemi otworzyłá máiąca z mile okrągłosci, oni rozumieli że piec sklány álbo hutá gdzie skłá robią, w tym płomienie strászne wypadły, y cáłá gora drzec poczęłá, y kiedy dym y gorącość wielká nie pozwoliłá im dłużey
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 641
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
postanowienie nie zezwolisz. Więc osądź Panie mój, jeżeli dwie te akcje Chryzeidy, nagany godne: które jako wspaniałego serca pełne, tak i niezmienionej zyczliwości, która prócz tego, ma wszytkie cnoty doskonałej Damy. Takem skończyła, z wielkim podziwieniem Ojca; który uwazając to, com mówiła, dwa abo trzy razy przeszedł się w ogródnej ulicy, nic mi nie odpowiadając, a jam tęskliwie czekała. Dekretu, śmierci, abo życia mego. Na koniec podnosłszy głowę, którą długo schyloną ku ziemi trzymał, tak mi odpowiedział: Przyznaję Kleomirze, że to wielkie rzeczy, któreś mi powiedział, i nie małej uwagi godne. A wiedząc dobrze
postanowienie nie zezwolisz. Więc osądź Panie moy, ieżeli dwie te akcye Chryzeidy, nágány godne: ktore iáko wspániáłego serca pełne, ták y niezmienioney zyczliwośći, ktora procz tego, ma wszytkie cnoty doskonáłey Damy. Tákem skończyła, z wielkim podźiwieniem Oycá; ktory uwazáiąc to, com mowiłá, dwá ábo trzy razy przeszedł się w ogrodney ulicy, nic mi nie odpowiádáiąc, á iám tęskliwie czekáłá. Dekretu, śmierći, ábo żyćia mego. Na koniec podnosłszy głowę, ktorą długo schyloną ku źiemi trzymał, ták mi odpowiedźiał: Przyznaię Kleomirze, że to wielkie rzeczy, ktoreś mi powiedźiał, y nie máłey uwagi godne. A wiedząc dobrze
Skrót tekstu: UrfeRubJanAwan
Strona: 130
Tytuł:
Awantura albo Historia światowe rewolucje i niestatecznego alternatę szczęścia zamykająca
Autor:
Honoré d'Urfé
Tłumacz:
Jan Karol Rubinkowski
Drukarnia:
Jan Ludwik Nicolai
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741
zawsze przy dworze królewskim przesiadującej, mile zawsze od króla widzianej, i gdy z tego pochopu rozumiał Bryll, że król, incognito skosztowawszy miłości, przybierze ją sobie za sekretną żonę, a na ten koniec w domu tej pani dano pokój sypialny królowi blisko pokoju sypialnego księżny i ta, podług instrukcji ministra, w jednej koszuli przeszła się blisko łóżka królewskiego — postrzegłszy ją król spoczywający w łóżku, przy światle błyszczącym się na kominku, zawołał na hajduka: „Zamknij drzwi, niech mi tu nikt nie chodzi!” Tak nie udała się ministrowi napięta dla króla przysługa. Król zaś jakby nie wiedział, kto i dlaczego przechodził się po jego pokoju, nigdy
zawsze przy dworze królewskim przesiadującej, mile zawsze od króla widzianej, i gdy z tego pochopu rozumiał Bryll, że król, incognito skosztowawszy miłości, przybierze ją sobie za sekretną żonę, a na ten koniec w domu tej pani dano pokój sypialny królowi blisko pokoju sypialnego księżny i ta, podług instrukcji ministra, w jednej koszuli przeszła się blisko łóżka królewskiego — postrzegłszy ją król spoczywający w łóżku, przy światle błyszczącym się na kominku, zawołał na hajduka: „Zamknij drzwi, niech mi tu nicht nie chodzi!” Tak nie udała się ministrowi napięta dla króla przysługa. Król zaś jakby nie wiedział, kto i dlaczego przechodził się po jego pokoju, nigdy
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 113
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak