niej mają wzrok skłoniony.
Już nie posępny jak zwykł i surowy Okrutny dyskurs o bitwach prowadzi, Ale w pieszczone wdaje się rozmowy I wszyscy widzą, że męża odsadzi
I on sam baczy, ale trudna rada, Bowiem sil jego i serca wiadomy, I wiedząc dobrze jako zła z nim zwada, Milczy, choć mu się przymyka do żony.
I Jowisz nawet swe dawne amory, Dla których w rożne kształty przemieniony Spuszczał się na dół niejedenkroć z góry, Wspominał sobie już rozweselony.
Juno królowa swoje przeszłe żale, Krzywdę gładkości, jabłko odsądzone Z wesołych myśli wyrzuciła cale, Lubo w powadze tej, która na żonę
Starszego bogów przystoi; Cererze Wypadły
niej mają wzrok skłoniony.
Już nie posępny jak zwykł i surowy Okrutny dyskurs o bitwach prowadzi, Ale w pieszczone wdaje się rozmowy I wszyscy widzą, że męża odsadzi
I on sam baczy, ale trudna rada, Bowiem sil jego i serca wiadomy, I wiedząc dobrze jako zła z nim zwada, Milczy, choć mu się przymyka do żony.
I Jowisz nawet swe dawne amory, Dla ktorych w rożne kształty przemieniony Spuszczał się na doł niejedenkroć z gory, Wspominał sobie już rozweselony.
Juno krolowa swoje przeszłe żale, Krzywdę gładkości, jabłko odsądzone Z wesołych myśli wyrzuciła cale, Lubo w powadze tej, ktora na żonę
Starszego bogow przystoi; Cererze Wypadły
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 461
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. Nadto: wszak gdy w Maju się zbliża, a w Czerwcu najbliższe nas jest słońce, nie tak dogrzewa, lecz daleko bardziej w Lipcu i Sierpniu gdy się od nas oddala. I nie tak zima nam dokucza, gdy słońce w Listopadzie i Grudniu od nas się usuwa jako gdy w Styczniu i Lutym do nas się przymyka:
XXV. Krajów zasłonecznych, między solstycjonalnym, i polarnym północemi cyrkułami położonych własności są następujące. Iż w nich mięszkający nigdy południowego nad głową nie mają słońca, ledwie które Księżyc i insze planety, to jest te, które są bliższe cyrkułu solstycjonalnego. Wszystkie konstelacje północe widzieć mogą, a wiele południowych, według proporcyj bardziej
. Nádto: wszak gdy w Maiu się zbliża, á w Czerwcu naybliszsze nas iest słońce, nie ták dogrzewa, lecz daleko bárdziey w Lipcu y Sierpniu gdy się od nas oddala. Y nie ták zima nám dokucza, gdy słońce w Listopadzie y Grudniu od nas się usuwa iáko gdy w Styczniu y Lutym do nas się przymyka:
XXV. Kráiow zasłonecznych, między solstycyonalnym, y polarnym pułnocnemi cyrkułami położonych włásności są nastepuiące. Iż w nich mięszkaiący nigdy południowego nad głową nie maią słońcá, ledwie ktore Xiężyc y insze planety, to iest te, ktore są bliszsze cyrkułu solstycyonalnego. Wszystkie konstellacye pułnocne widzieć mogą, á wiele południowych, według proporcyi bardziey
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: C3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
, która wdzięcznym swojem Ucieszysz uszy biegłe w nutach strojem!
Czemu mnie z raz tak szczęście nie potuszy, Abym mógł szeptać, co bym chciał, w te uszy?
Szczęśliwa lutni, której zgodne strony Przebieży nieraz paluszek pieszczony! Zazdroszczę-ć szczęścia, że się będziesz tykać Ręki, do której nie śmiem się przymykać.
Szczęśliwa lutni! Twych, niż będzie grała, Kołeczków panna będzie przyciągała; Mnie by i stroić do usług nie trzeba, Kiedy by tyle szczęścia dały nieba.
Szczęśliwa lutni, po cóż do tych ręku Przychodzisz, które bez ciebie dość wdzięku I na więzienie serc mają dość mocy? Jam już związany bez twojej
, która wdzięcznym swojem Ucieszysz uszy biegłe w nutach strojem!
Czemu mnie z raz tak szczęście nie potuszy, Abym mógł szeptać, co bym chciał, w te uszy?
Szczęśliwa lutni, której zgodne strony Przebieży nieraz paluszek pieszczony! Zazdroszczę-ć szczęścia, że się będziesz tykać Ręki, do której nie śmiem się przymykać.
Szczęśliwa lutni! Twych, niż będzie grała, Kołeczków panna będzie przyciągała; Mnie by i stroić do usług nie trzeba, Kiedy by tyle szczęścia dały nieba.
Szczęśliwa lutni, po cóż do tych ręku Przychodzisz, które bez ciebie dość wdzięku I na więzienie serc mają dość mocy? Jam już związany bez twojej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 8
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Niegłupiś. Bo masz gładką żonę. 798. Do dworzanina.
Łaskaw pan na cię, łaskaw zaraz i dwór jego. Tak więc cień naśladuje ciała człowieczego. Zmarszczył pan czoło, aż dwór kwaśną ukazuje Twarz. Tak gdy słońce pada, cień też ustępuje. 799. Na Wacława.
Nasz Wacław do zwyczajów dawnych się przymyka, Żonę jako w więzieniu tak w domu zamyka. Rozmnożę twoje biedy, coś rzekł Ewie, Boże, To właśnie ta przegrożka w niej się zmieścić może... 800. Do jednej.
Czemu to pani dajesz tę rzecz niejednemu, Której ślubiłaś nie dać (krom męża) żadnemu? R. Dawna
Niegłupiś. Bo masz gładką żonę. 798. Do dworzanina.
Łaskaw pan na cię, łaskaw zaraz i dwor jego. Tak więc cień naśladuje ciała człowieczego. Zmarszczył pan czoło, aż dwor kwaśną ukazuje Twarz. Tak gdy słońce pada, cień też ustępuje. 799. Na Wacława.
Nasz Wacław do zwyczajow dawnych się przymyka, Żonę jako w więzieniu tak w domu zamyka. Rozmnożę twoje biedy, coś rzekł Ewie, Boże, To właśnie ta przegrożka w niej się zmieścić może... 800. Do jednej.
Czemu to pani dajesz tę rzecz niejednemu, Ktorej ślubiłaś nie dać (krom męża) żadnemu? R. Dawna
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 291
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
/ zaraz mu potym sinieje język. Co to przydawa się Koniowi/ barzo z miąższego i okrągłego języka/ tedy na miejsce kołka/ podkowkę dać bczynić/ sztucek ukróciwszy/ aby mu Monsztuk/ ani wąski/ ani szeroki nie był/ Monsztuk w miejscach sobie należących/ ani na dół/ ani w zgórę nie ma przemykać się/ boby też tak i po gębie musiał Końskiej. Zskądby Koniowi przypadał nie zawżdy jednaki umiar/ w czymby Munsztuk/ nie jedno omierznąć/ ale i dziąsła odrzećby mógł. Łańcuszek ten miąższe ogniwka a krótki być ma/ któremu podpięciem w umiar ugadzać/ tak jakoby za vięciem wodzy Koniowi b brody prawie w
/ záraz mu potym śinieie ięzyk. Co to przydawa sie Koniowi/ bárzo z miąższego y okrągłego ięzyká/ tedy ná mieysce kołká/ podkowkę dáć bczynić/ sztucek vkroćiwszy/ áby mu Monsztuk/ áni wąski/ áni szeroki nie był/ Monsztuk w mieyscách sobie należących/ áni ná doł/ áni w zgorę nie ma przemykáć sie/ boby też ták y po gębie muśiáł Końskiey. Zskądby Koniowi przypadał nie záwżdy iednáki vmiar/ w czymby Munsztuk/ nie iedno omierznąć/ ále y dźiąsłá odrzećby mogł. Láńcuszek ten miąższe ogniwká á krotki bydź ma/ ktoremu podpięćiem w vmiar vgadzáć/ ták iákoby zá vięćiem wodzy Koniowi b brody práwie w
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 11
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
gdzie indzie. A żeby namniej niepochylał się/ abo piersi ku łękowi przykładając/ ale jako pręt stanąwszy. A nogi prawie pod się nachyliwszy/ ma Konia dosieść/ i śrzodek swojego kroku na wierzch przysadziwszy/ tedy ani w kłosie/ ani w bieganiu nie ma namniej/ ani na tę stronę/ ani na owę przemykać się. Ale co najprościej usieść. Jako niektórzy działają zgarbiwszy się na Konia wsiadają/ zaś w bieganiu/ gdy się na którą stronę przykłada/ abo pochyla Koń/ dla ubiedrzonego padnienia nogi z owej strony ku siodłowej ukurczywac zwykli. Za czym kształtnemu siedzeniu/ musi zaraz krzywda być. A tak na Koniu ma siedzieć co najstateczniej
gdźie indźie. A żeby namniey niepochylał sie/ ábo pierśi ku łękowi przykładáiąc/ ále iáko pręt stánąwszy. A nogi práwie pod się náchyliwszy/ ma Koniá dośieść/ y śrzodek swoiego kroku ná wierzch przysádźiwszy/ tedy áni w kłośie/ áni w biegániu nie ma namniey/ áni ná tę stronę/ áni ná owę przemykáć sie. Ale co nayprośćiey vśieść. Iáko niektorzy dźiáłáią zgárbiwszy sie ná Koniá wśiádáią/ záś w biegániu/ gdy sie ná ktorą stronę przykłada/ ábo pochyla Koń/ dla vbiedrzonego padnienia nogi z owey strony ku śiodłowey vkurczywac zwykli. Zá czym kształtnemu śiedzeniu/ muśi záraz krzywdá bydź. A ták ná Koniu ma śiedźieć co naystáteczniey
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 28
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
oliwa daleko od niego/ a przecię wszytka ona oliwa wypłynie potrosze/ do onego knota gorającego. Tak też siarka nie tak jako drewno ma się do ognia/ ale jako oliwa do ognia/ iż sama siarka ciągnie się do płomienia i do ognia/ i dla tegoż ogień on na jednym miejscu zawsze trwa/ nie przemykając się na drugie/ a ona siarka po cząstce pomyka się ku ogniu/ zawsze dodając trwałości i ustawiczności onemu. A rozumiej to o siarce tej która jest rozpuszczona/ jako to możesz obaczyć gdy rozpuścisz na ogniu siarkę: toż się dziać może pod ziemią kędy i ściany/ i wierzch i spód onej ziemie będąc gorący rozpuszcza onę
oliwá daleko od niego/ á przećię wszytká oná oliwá wypłynie potrosze/ do onego knotá goráiącego. Tak też śiárka nie tak iáko drewno ma się do ogniá/ ále iáko oliwá do ognia/ iż samá śiárká ćiągnie się do płomieniá y do ogniá/ y dla tegoż ogień on ná iednym mieyscu záwsze trwa/ nie przemykáiąc się ná drugie/ á oná śiárká po cżąstce pomyka się ku ogniu/ záwsze dodáiąc trwáłośći y vstawicżnośći onemu. A rozumiey to o śiárce tey ktora iest rospuszcżona/ iáko to możesz obacżyć gdy rospuśćisz ná ogniu śiárkę: toż się dźiać może pod źiemią kędy y śćiány/ y wierzch y spod oney źiemie będąc gorący rospuszcża onę
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 115.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
koniec drugi naznaczając kometom tak mówi: ,,kometa która Roku 1680 ukazała się, ledwo szóstą częścią diametru słonecznego odległa od słońca była: dla wielkiej zaś prędkości, którą w tym punkcie drogi swej miała, i gęstszej w tym miejscu atmosfery słonecznej, większy znajdować opor, a zatym leniwiej postępować, i do słońca przymykać się musiała. Każdego zaś obrotu swego tym sposobem coraz więcej a więcej przy bliżając się nakoniec upaść do słońca ciężarem swy tu przymuszona będzie.
Lecz i w punkcie najodleglejszym od słońca, gdy zostają kormety, mogą dla umniejszonego biegu przez moc pociągającą innych komet upaść na słońce. Tak też gwiazdy które sypiąc ustawicznie z siebie światło
koniec drugi naznaczając kometom tak mowi: ,,kometa ktora Roku 1680 ukazała się, ledwo szostą częścią diametru słonecznego odległa od słońca była: dla wielkiey zaś prętkości, ktorą w tym punkcie drogi swey miała, y gęstszey w tym mieyscu atmosfery słoneczney, wiekszy znaydować opor, a zatym leniwiey postępować, y do słońca przymykać się musiała. Każdego zaś obrotu swego tym sposobem coraz więcey a więcey przy bliżaiąc się nakoniec upaść do słońca ciężarem swy tu przymuszona będzie.
Lecz y w punkcie nayodlegleyszym od slońca, gdy zostaią kormety, mogą dla umnieyszonego biegu przez moc pociągającą innych komet upaść na słońce. Tak też gwiazdy ktore sypiąc ustawicznie z siebie światło
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 300
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
dla Boginie Dojźrzalszy owoc zbierając: od ziemi W górę się pióry wzbijają lekkiemi. Ci gaju strzegą, ci Driady leśne Ciekawe nazbyt, i inne niewcześne Satyrów kupy, co tam zaglądały: Płomienistemi odrażają strzały. Aliści nagle od Miasta bliskiego Daje się słyszeć aktu weselnego Wesoły odgłos; a coraz muzyka I pienie młodzi, bliżej się przymyka. Pienie na różne podzielone chory, Wsi napełniając pola, lasy, góry: Które przez wszytkę na koło krainę, Z Palladyuszem sławi Celerynę. A gdy do uszu Bogini przybędzie, Otrze sen z oczu, i z prędka usiądzie. Zaczym zmieszany strój na sobie chwyta, I wstawszy z miejsca, o Hymena pyta.
dla Boginie Doyźrzálszy owoc zbieráiąc: od źiemi W gorę się piory wzbijáją lekkiemi. Ci gáiu strzegą, ći Dryády leśne Ciekáwe názbyt, y inne niewcześne Sátyrow kupy, co tám záglądáły: Płomienistemi odrażáią strzáły. Aliśći nagle od Miástá bliskiego Dáie sie słyszeć áktu weselnego Wesoły odgłos; a coraz muzyká Y pienie młodźi, bliżey się przymyka. Pienie ná rożne podźielone chory, Wśi nápełniáiąc polá, lásy, gory: Ktore przez wszytkę ná koło kráinę, Z Pálládyuszem sławi Celerynę. A gdy do uszu Bogini przybędźie, Otrze sen z oczu, y z prętká uśiędźie. Záczym zmieszány stroy ná sobie chwyta, Y wstawszy z mieyscá, o Hymená pyta.
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 50
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
koresponduje. Ach jakby miała trwała być, i wieczna. Miłość ta nasza; miłość tak serdeczna. 151. Epaf. Niech moje serce żadnej nnie pokłada Nadzieje w szczęściu, ale Ojca mego Który i szczęście i Bogami włada: Spodziewajmy się ratunku bliskiego. Im mój konkurent pnie się w niebo wyżej: Tym do piorunu przymyka się bliżej. 152. To mówiąc nisko na kolana padnie, I ręce w niebo wznioższy obrócone: Jowiszu Ojcze (rzecze) który snadnie Możesz, Fortuny koła rozpędzone Utrzymać w biegu: i pomyślnym nagle Zefirom zwinąć rozpuszczone żagle: 153. Przemień ten triumf przeciwnika mego W żałosne sceny; a mnie w tej rozpaczy Nie daj
korresponduie. Ach iákby miáłá trwáłá bydź, y wieczná. Miłość tá nászá; miłość ták serdeczna. 151. Epáf. Niech moie serce żadney nnie pokłada Nádźieie w szczęśćiu, ále Oycá mego Ktory y szczęśćie y Bogámi włada: Spodźiewaymy się rátunku bliskiego. Im moy konkurrent pnie się w niebo wyżey: Tym do piorunu przymyka się bliżey. 152. To mowiąc nisko ná koláná pádnie, Y ręce w niebo wznioższy obrocone: Iowiszu Oycze (rzecze) ktory snádnie Możesz, Fortuny kołá rospędzone Vtrzymáć w biegu: y pomyślnym nagle Zefirom zwinąć rospuszczone żagle: 153. Przemień ten tryumf przećiwnika mego W żáłosne sceny; a mnie w tey rospáczy Nie day
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 100
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700