w krzemieniu, krzemień w mokrej rzece. 115 (N). ŻART NIEOSTROŻNY
Jeden szlachcic, wesele swej sprawując córce, Daje panu młodemu złożenie na górce, Trzecia noc nastąpiła, do łożnice, gdzie się Nowe stadło poznaje, jako zwyczaj niesie. Już pół nocy minęło, już na łokciu gołem Za cukrowym pan młody przesypiał się stołem. Długie mu się godziny zdadzą niepodobnie, Tęskni, spluwa, wygląda, jeśli mysz gdzie skrobnie, Słucha, jeśli się ruszy nocny ptak na dachu; Wolałby na straconym stać kędy szylwachu. Nie widać obiecanej z panną młodą ciotki; Ale ta, odstawiwszy na igrzysko wschodki, Nie mając weścia, nie chce
w krzemieniu, krzemień w mokrej rzece. 115 (N). ŻART NIEOSTROŻNY
Jeden szlachcic, wesele swej sprawując córce, Daje panu młodemu złożenie na górce, Trzecia noc nastąpiła, do łożnice, gdzie się Nowe stadło poznaje, jako zwyczaj niesie. Już pół nocy minęło, już na łokciu gołem Za cukrowym pan młody przesypiał się stołem. Długie mu się godziny zdadzą niepodobnie, Tęskni, spluwa, wygląda, jeśli mysz gdzie skrobnie, Słucha, jeśli się ruszy nocny ptak na dachu; Wolałby na straconym stać kędy szylwachu. Nie widać obiecanej z panną młodą ciotki; Ale ta, odstawiwszy na igrzysko wschodki, Nie mając weścia, nie chce
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 58
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nadzieje pełen Syci miód, już i owce z miękkich strzyże wełen, Albo gdy głowę osuje Ciężki jabłki Autumnus, o jako smakuje Gruszki sobie i jagody, Latorośle i prace własnej swej nagrody! Które on przy sporym dzbanie, Ofiarujeć, o jasny strażniku Sylwanie. Miło mu, gdzie się zieleni Wdzięczna trawa, w jodłowej przesypiać się cieni. Gdzie ze żródeł wody huczą Lekkim szumem, a w brzegach Nereidy mruczą. Gdzie i dzięby kwilą w lesie, Która oczom muzyka pożądny sen niesie. Cóż? gdy na świat spuści śniegi, I cierpliwym Jupiter ściśnie lodem brzegi, Już on ze psy po krzewinie
Cieka, i na parkany duże goni świnie.
nadzieje pełen Syci miód, już i owce z miękkich strzyże wełen, Albo gdy głowę osuje Ciężki jabłki Autumnus, o jako smakuje Gruszki sobie i jagody, Latorośle i prace własnej swej nagrody! Które on przy sporym dzbanie, Ofiarujeć, o jasny strażniku Sylwanie. Miło mu, gdzie się zieleni Wdzięczna trawa, w jodłowej przesypiać się cieni. Gdzie ze żródeł wody huczą Lekkim szumem, a w brzegach Nereidy mruczą. Gdzie i dzięby kwilą w lesie, Która oczom muzyka pożądny sen niesie. Cóż? gdy na świat spuści śniegi, I cierpliwym Jupiter ściśnie lodem brzegi, Już on ze psy po krzewinie
Cieka, i na parkany duże goni świnie.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 93
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
nie być krową. D Wszakże chocia zdrajczyną swoję otrzymała Bogini/ lecz nie zaraz strachu postradała: Abowiem się Jowisza obawiała srodze/ I strzegąc się kradzieżej/ zawsze była w trwodze. E Aż Arystorowemu nakoniec synowi/ Samemu jej kazała pilnować Argowi. A Argus był któremu sto ok opasały Głowę/ z których koleją dwie się przesypiały/ A insze którekolwiek nad one dwie zbeły/ Wszystkie czując na strażej ustawicznej beły. Gdziekolwiek stał/ F na Jo patrzał: a choć kędy Twarz odwrócił/ Jo miał przed oczyma wszędy. We dnie się jej pozwala paść/ lecz gdy ponika W głębią pod ziemię słońce/ mocno ją zamyka: Jeszcze i brzydki powróz
nie bydź krową. D Wszákże choćia zdrayczyną swoię otrzymałá Bogini/ lecz nie záraz stráchu postradáłá: Abowiem się Iowiszá obawiáłá srodze/ Y strzegąc się kradźieżey/ zawsze byłá w trwodze. E Aż Arystorowemu nakoniec synowi/ Samemu iey kazáłá pilnowáć Argowi. A Argus był ktoremu sto ok opasały Głowę/ z ktorych koleią dwie się przesypiáły/ A insze ktorekolwiek nád one dwie zbeły/ Wszystkie czuiąc ná strażey vstáwiczney beły. Gdźiekolwiek stał/ F ná Io patrzał: á choć kędy Twarz odwroćił/ Io miał przed oczymá wszędy. We dnie się iey pozwala paść/ lecz gdy ponika W głębią pod źiemię słońce/ mocno ią zámyka: Ieszcze y brzydki powroz
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 37
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
. D Wszakże chociaż zdrajczyną swoje otrzymała Bogini. To jest krowę od Jowisza, która człowiekiem pierwej będąc, zdradziła Junone, złączywszy się jej mężem. E Aż Arystorowemu nakoniec synowi. Argusowi. F Na Jo patrzał. To jest Argus: ten sto ok miał, z których dziewięćdżeisiąt i ośm pilnowało, a dwie się przesypiało. G A gdy na ojczysty brzeg. Na brzeg Inacha rzeki Tessalskiej. H Niewiedzą i Najady. Najades były Poetom Boginie rzeczne. I Starzec Inachus co raz to nad nia postawa. To jest Ociec tej, któremu per pro sopopaeiam przydawa osobę Poeta. Przemian Owidyuszowych K Litera jednak którą nogą wytłoczyła. Daję znać
. D Wszákże choćiaż zdrayczyną swoie otrzymáłá Bogini. To iest krowę od Iowiszá, ktora człowiekiem pierwey będąc, zdrádźiłá Iunone, złączywszy się iey mężem. E Aż Arystorowemu nákoniec synowi. Argusowi. F Ná Io pátrzał. To iest Argus: ten sto ok miał, z ktorych dźiewięćdźeiśiąt y ośm pilnowáło, á dwie się przesypiáło. G A gdy ná oyczysty brzeg. Ná brzeg Ináchá rzeki Thessalskiey. H Niewiedzą y Náiády. Naiades były Poetom Boginie rzeczne. I Stárzec Ináchus co raz to nád nia postawa. To iest Oćiec tey, ktoremu per pro sopopaeiam przydawa osobę Poetá. Przemian Owidyuszowych K Litera iednák ktorą nogą wytłoczyłá. Dáię znać
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 38
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Jonstona; stąd Camerarius mu przypisał: Terrae commertia nescit. Inny: Spiritu vivimus, Inny: Vitamque relinquo sub Astris. Samica niesie się samcowi na grzbiecie dołkowatym ad eum finem z natury tak formowanym, i tam wysiaduje dzieci brzuszek mająca zapadły, aby partum suum wygodnie okryć mogła. Samca snem zmorzona, na grzbiecie samca przesypia się, wzajemnie też samiec, tymże sposobem na grzbiecie samicy snu zażywa, teste Lochnero.
NIEDOPER Z jest jakieś kompositum z Ptaka, bo lata, i z zwierzęcia ziemnego, alias z myszy, do której dziwnie pyskiem, uszyma, ciałkiem podobny, skrzydła ma jak z pęcherza, a w nich nóżki, i ogon
Ionstona; ztąd Camerarius mu przypisał: Terrae commertia nescit. Inny: Spiritu vivimus, Inny: Vitamque relinquo sub Astris. Samica niesie się samcowi na grzbiecie dołkowatym ad eum finem z natury tak formowanym, y tam wysiaduie dzieci brżuszek maiąca zapadły, aby partum suum wygodnie okryć mogła. Samca snem zmorzona, na grzbiecie samca przesypia się, wzaiemnie też samiec, tymże sposobem na grzbiecie samicy snu zażywa, teste Lochnero.
NIEDOPER Z iest iakieś compositum z Ptaka, bo lata, y z zwierzęcia ziemnego, alias z myszy, do ktorey dziwnie pyskiem, uszyma, ciałkiem podobny, skrzydła ma iak z pęcherzá, a w nich nożki, y ogon
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 612
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Aleksandra/ uderzył weń drzewcem mówiąc: Nie na to ja ciebie chowam/ abyś łajał Aleksandra/ ale żebyś się z nim bił. Rzecz doświadczona/ kto gębą rad szermuje/ ten nie wiele nabije.
PARMENIO Hetman Filipa Króla Macedońskigo/ gdy się niemało Greków naszło przed pałac Królewski: a Król we dnie przesypiał się na pokoju: i za złe mieli/ że ich zaraz do Króla nie puszczono/ dla jego wczasów: tak go przed nimi obmowił: Nie dźwujcie się temu/ że teraz śpi Król: bo też kiedyście wy spali/ on czuł o was. Zacni Panowie/ a zwłaszcza Hetmani i Monarchowie waleczni/ umyślnie zwyczają
Alexándrá/ vderzył weń drzewcem mowiąc: Nie ná to ia ćiebie chowam/ ábyś łáiał Alexándrá/ ále żebyś się z nim bił. Rzecż doświádcżona/ kto gębą rad szermuie/ ten nie wiele nábiie.
PARMENIO Hetman Filipá Krolá Mácedońskigo/ gdy się niemáło Grekow nászło przed páłac Krolewski: á Krol we dnie przesypiał się ná pokoiu: y zá złe mieli/ że ich záraz do Krolá nie puszcżono/ dla iego wcżásow: ták go przed nimi obmowił: Nie dźwuyćie się temu/ że teraz spi Krol: bo też kiedyśćie wy spáli/ on cżuł o was. Zácni Pánowie/ á zwłászcżá Hetmáni y Monárchowie walecżni/ vmyślnie zwycżáią
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 125
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
dzban miodu.
Miłe lato nastało. Flis, pilen żeglugi, Puszcza statki na strugi. Rybitw we dnie na wędę głupie ryby bierze, W nocy stawia więcierze. Myśliwiec aż do zorzy Snem się z jastrząbem morzy.
Miłe lato nastało. Co kto lubi zgoła, Wszędzie go rozkosz woła: Ten się kąpie, drugi się przesypia w południe, A ów z flaszą do studnie; Ten w mokrze, ten na suszy. Żołnierz kopiją kruszy.
Cieszy się ociec, kiedy do niego się zleci Grono kochanych dzieci: Jedni spod znaków Marsa i Bellony krwawej, Drudzy z szkolnej zabawy; Wszytkich z kupy rozsuła Niemądra kanikuła.
Różą głowę, a biodry
dzban miodu.
Miłe lato nastało. Flis, pilen żeglugi, Puszcza statki na strugi. Rybitw we dnie na wędę głupie ryby bierze, W nocy stawia więcierze. Myśliwiec aż do zorzy Snem się z jastrząbem morzy.
Miłe lato nastało. Co kto lubi zgoła, Wszędzie go rozkosz woła: Ten się kąpie, drugi się przesypia w południe, A ów z flaszą do studnie; Ten w mokrze, ten na suszy. Żołnierz kopiją kruszy.
Cieszy się ociec, kiedy do niego się zleci Grono kochanych dzieci: Jedni spod znaków Marsa i Bellony krwawej, Drudzy z szkolnej zabawy; Wszytkich z kupy rozsuła Niemądra kanikuła.
Różą głowę, a biodry
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 524
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i łowem Cefalus; który w przeciągu borowem Skoro więc gończe rozpuścił ogary, Naszczuwał zwierzyny, i nabił bez miary. A przecie rad był, że go nawidziała Aurora, lubo swego męża miała; I często, gdy ów był strudzony chodem, Przyjemnym sama posilała chłodem. Często pod Jodłą; a nie było wstydem; Przesypiała się w Wenus z Adonidem, I nie raz obu; choć nie puch łabęci, Widziano w trawie, albo w sianożęci. I Meleagra, w Menalejskiej puszczy, Miłość po łowach, w kochanie poduszczy; Albowiem, dawszy dziczy łeb za fanty, Brał się bezpiecznie do swej Atalanty. Zaczym, ani się Fedra w twej
y łowem Cefalus; ktory w przećiągu borowem Skoro więc gończe rospuśćił ogáry, Nászczuwał zwierzyny, y nábił bez miáry. A przećie rad był, że go náwidźiáłá Aurorá, lubo swego mężá miáłá; Y często, gdy ow był strudzony chodem, Przyiemnym samá posiláłá chłodem. Często pod Iodłą; á nie było wstydem; Przesypiáłá się w Wenus z Adonidem, Y nie raz obu; choć nie puch łabęći, Widźiano w trawie, álbo w śiánożęći. Y Meleágrá, w Menáleyskiey puszczy, Miłość po łowách, w kochánie poduszczy; Albowiem, dawszy dźiczy łeb zá fanty, Brał się bespiecznie do swey Atálánty. Záczym, áni się Fedrá w twey
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 47
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
XLI
Pusty wysep po prawdzie, lecz czynią wesoły Różne drzewa i łąki z pachniącemi zioła. A iż tam rzadko łodzie stania swe miewały, Kochał się w miejscu jeleń, sarna, zając mały; W miejscu wolnem, bo tylko sami rybitwowie, Spracowani po długiem w letni znój obłowie, Sieci swe rozwiesiwszy, w skok się przesypiają, Ryby w morzu tem czasem bezpiecznie igrają.
XL
W port przyjechawszy, kilka inszych widzą łodzi, Które zegnały w ten kąt przeciwne powodzi; Bohatyra wielkiego przy nich poznawają, Co mu hołd serykańskie królestwa oddają. O, jak wesołe czynią wszyscy trzej obrady, Widząc, iż samo szczęście do onej gromady Trafunkiem ich złączyło
XLI
Pusty wysep po prawdzie, lecz czynią wesoły Różne drzewa i łąki z pachniącemi zioły. A iż tam rzadko łodzie stania swe miewały, Kochał się w miejscu jeleń, sarna, zając mały; W miejscu wolnem, bo tylko sami rybitwowie, Spracowani po długiem w letni znój obłowie, Sieci swe rozwiesiwszy, w skok się przesypiają, Ryby w morzu tem czasem bezpiecznie igrają.
XL
W port przyjechawszy, kilka inszych widzą łodzi, Które zegnały w ten kąt przeciwne powodzi; Bohatyra wielkiego przy nich poznawają, Co mu hołd serykańskie królestwa oddają. O, jak wesołe czynią wszyscy trzej obrady, Widząc, iż samo szczęście do onej gromady Trafunkiem ich złączyło
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 217
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
sajdak chędogi: Nie wszytko leż/ wynidź też na zwierz prędkonogi. Ni wczasów swych myślistwem przykrym przeplatuje. Lecz lubo przepłokuje/ swym ciało strumieniem/ Lub czesze warkocz długi/ Cytorskim grzebienie/ I coby jej służyło/ przeciera we zdroju: Czasem nakładszy na się/ kosztownego stroju/ Na liściu/ lubo trawie/ przesypiać się wdała: Lub kwiatki rwać/ a pewnie i wtedy je rwała/ Gdy dziecko obadawszy/ sobie go życzyła. I niemuż nie drzewiej poszła/ lubo się spieszyła Aż wprzód ustrzępiła się/ ubior obejźrzała/ Twarz wyciagnęła/ że sięsłusznie gładką zdała. Rzekła zatym: O dziecię/ godno Bogiem zostać: Luboś Bogiem
sáydak chędogi: Nie wszytko leż/ wynidź też ná źwierz prędkonogi. Ni wczásow swych myślistwem przykrym przeplátuie. Lecz lubo przepłokuie/ swym ćiáło strumieniem/ Lub czesze wárkocz długi/ Cytorskim grzebienie/ Y coby iey służyło/ przećiera we zdroiu: Czásem nákładszy ná się/ kosztownego stroiu/ Ná liśćiu/ lubo trawie/ przesypiáć się wdáłá: Lub kwiatki rwać/ á pewnie y wtedy ie rwáłá/ Gdy dźiecko obádawszy/ sobie go życzyłá. Y niemuż nie drzewiey poszłá/ lubo się spieszyłá Aż wprzod vstrzępiłá się/ vbior obeyźrzáłá/ Twarz wyćiagnęłá/ że sięsłusznie głádką zdáłá. Rzekłá zátym: O dźiećię/ godno Bogiem zostáć: Luboś Bogiem
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 88
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636