tarant okrutnie pokąsa. „Będzie zaraz obieszon, inszego sposobu Pomsty nie mam.” A żona! „Trzeba by was obu!
Czemużeś zakazując napowiódł mnie głupią, Żem chciała na psie jeździć?” „Niechaj mi wyłupią Oczy — mąż jej odpowie — jeżeli to było I w pomyśleniu moim; pewnieć się przyśniło.” Toż skoro wyda posła i co przezeń wskazał, Co rychlej go zawołać pan sobie rozkazał. „Powiedaj — rzecze — po com wracał cię do pani?” „Żeby nie u niej, ale ksiądz siedział w plebani. W tym usłuchać, rozumiem, podobniejsza była, Żeby na psie, jako
tarant okrutnie pokąsa. „Będzie zaraz obieszon, inszego sposobu Pomsty nie mam.” A żona! „Trzeba by was obu!
Czemużeś zakazując napowiódł mnie głupią, Żem chciała na psie jeździć?” „Niechaj mi wyłupią Oczy — mąż jej odpowie — jeżeli to było I w pomyśleniu moim; pewnieć się przyśniło.” Toż skoro wyda posła i co przezeń wskazał, Co rychlej go zawołać pan sobie rozkazał. „Powiedaj — rzecze — po com wracał cię do pani?” „Żeby nie u niej, ale ksiądz siedział w plebani. W tym usłuchać, rozumiem, podobniejsza była, Żeby na psie, jako
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 234
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
który z was, bo umrę od wielkiego strachu!
Ono coś takiego Jak słońce jasnego Świeci na niebie!
WOJTEK O, by-ześ spał! Cego wrzescys? Cy cię pono niefortuna łupi?! Spis, a gadas — marzy ci się lada Judasz, a ty bajes, głupi, Zeć się coś zjawiło! Znać ci się przyśniło, Ześ widział słońce.
BANEK Oj, nie spięć ja, mój Wojtalu, ani ci tez lada cego prawię: Już to chwila, jak nie przez sen światłość widzę, lec na scernej jawie. Słysę i śpiewanie, I przeslicne granie Hań za gorecką.
WOJTEK Nie pleć, plotka, nie budź drugich,
ktory z was, bo umrę od wielkiego strachu!
Ono coś takiego Jak słońce jasnego Świeci na niebie!
WOJTEK O, by-ześ spał! Cego wrzescys? Cy cię pono niefortuna łupi?! Spis, a gadas — marzy ci się lada Judas, a ty bajes, głupi, Zeć się coś zjawiło! Znać ci się przyśniło, Ześ widział słońce.
BANEK Oj, nie spięć ja, mój Wojtalu, ani ci tez lada cego prawię: Juz to chwila, jak nie przez sen światłość widzę, lec na scernej jawie. Słysę i śpiewanie, I przeslicne granie Hań za gorecką.
WOJTEK Nie pleć, plotka, nie budź drugich,
Skrót tekstu: RozPasOkoń
Strona: 302
Tytuł:
Rozmowa pasterzów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
suos benedixitque singulis, benedictionibus propriis” złożył swe nogi... wygłaszając do każdego z nich stosowne błogosławieństwo (Księga Rodzaju, 49, 32; 49, 28). Lecz gdy umarły jeszcze mówi, że się już z nim w ciele, chyba na Dolinie Jozefatowej, nie obaczycie, a za żywota chyba wam się przyśni i o więcej mszy prosić może. Pozdrawia was, a jako ten, który Pana Boga swego synowskim, a was ojcowskim afektem kochał, życzy, aby jakoście dotąd z przykładną sprawiedliwością deputackie w trybunałach koronnych i W. Ks. Lit., poselskie z satysfakcją publiczną odprawując funkcje, cnót ojczystych oczywiste dali dowody,
suos benedixitque singulis, benedictionibus propriis” złożył swe nogi... wygłaszając do każdego z nich stosowne błogosławieństwo (Księga Rodzaju, 49, 32; 49, 28). Lecz gdy umarły jeszcze mówi, że się już z nim w ciele, chyba na Dolinie Jozefatowej, nie obaczycie, a za żywota chyba wam się przyśni i o więcej mszy prosić może. Pozdrawia was, a jako ten, który Pana Boga swego synowskim, a was ojcowskim afektem kochał, życzy, aby jakoście dotąd z przykładną sprawiedliwością deputackie w trybunałach koronnych i W. Ks. Lit., poselskie z satysfakcją publiczną odprawując funkcje, cnót ojczystych oczywiste dali dowody,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 499
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
do brata swego stryjecznego pisanego, także transakcji w grodzie płockim ojca naszego czynionej pod datą roku ..., w której się ociec nasz pisał „Ioannis filius”, i znalazłem ów obrazek św. Antoniego Padewskiego, papierowy, piórkiem rysowany, który mi, jako się wyżej wyraziło, śp. ociec mój, przyśniwszy się w Rohaczach, z dokumentami dawał.
Pożyczywszy zatem u księdza Piotrowickiego, kanclerza brzeskiego, czerw, zł 84 i oddawszy się miłosierdziu boskiemu, puściłem się w drogę do Wilna na Czemery. Skąd, że mi trzeba było być pierwej w Nieświeżu u księcia Radziwiłła, wojewody wileńskiego, hetmana wielkiego W. Ks. Lit
do brata swego stryjecznego pisanego, także transakcji w grodzie płockim ojca naszego czynionej pod datą roku ..., w której się ociec nasz pisał „Ioannis filius”, i znalazłem ów obrazek św. Antoniego Padewskiego, papierowy, piórkiem rysowany, który mi, jako się wyżej wyraziło, śp. ociec mój, przyśniwszy się w Rohaczach, z dokumentami dawał.
Pożyczywszy zatem u księdza Piotrowickiego, kanclerza brzeskiego, czerw, zł 84 i oddawszy się miłosierdziu boskiemu, puściłem się w drogę do Wilna na Czemery. Skąd, że mi trzeba było być pierwej w Nieświeżu u księcia Radziwiłła, wojewody wileńskiego, hetmana wielkiego W. Ks. Lit
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 554
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
I ciebie tu, komórku, zła śmierć posadziła! Ukąsiłeś, że przez sen wargami ruszyła. Lekko, owieczki moje, lekko następujcie, Śpi tu piękna Neera, spania jej nie psujcie! Śnie! Jedni cię do śmierci czarnej przyrównają, Drudzy mistrzem przyszłego życia nazywają, Ja wieszczym, ja prorokiem; dziś mi się przyśniła Neera, że w kościele ze mną wespół była. Była matka i babka, i sąsiad niemało, Po chwale bożej już się to w południe działo. Kapłan stał przy ołtarzu, myśmy też tam stali, Kapłan mówił, a myśmy jego słów słuchali. Wiązał stułą, wzajemne rozdawał pierścienie. Boże, niech
I ciebie tu, komorku, zła śmierć posadziła! Ukąsiłeś, że przez sen wargami ruszyła. Lekko, owieczki moje, lekko następujcie, Spi tu piękna Neera, spania jej nie psujcie! Śnie! Jedni cię do śmierci czarnej przyrównają, Drudzy mistrzem przyszłego życia nazywają, Ja wieszczym, ja prorokiem; dziś mi się przyśniła Neera, że w kościele ze mną wespół była. Była matka i babka, i sąsiad niemało, Po chwale bożej już się to w południe działo. Kapłan stał przy ołtarzu, myśmy też tam stali, Kapłan mówił, a myśmy jego słów słuchali. Wiązał stułą, wzajemne rozdawał pierścienie. Boże, niech
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 113
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
1644.
HERB Warszawy jest Syrena z mieczem i Tarczą.
WILNO w Wielkim Księstwie Litewskim w Województwie sui nominis, Stolica, potężne murowane Miasto nad rzeką Wilią, czyli Wilną, stąd też i nazwane, fundowane od Gidymina Książęcia Litewskiego Roku 1305 z dwiema Zamkami, snem będąc do tego animowany; bo mu na polowaniu nocującemu przyśnił się Wilk żelazny wyjący, innych wilków 100. w brzuchu swym mający, co mu Lisdeyko czyli Lezdziejko Ofiaroczyńca (ne dicam: Kapłan) wytłumaczył; że wilk żelazny znaczy mocny i niezwyciężony Naród, a w nim wilczęta będące znaczą licznych i walecznych Obywatelów. Więc Zamki owe i Miasto Wilno założył Gedymin felicibus auguriis.
Zdobi to
1644.
HERB Warszawy iest Syrená z mieczem y Tárczą.
WILNO w Wielkim Xięstwie Litewskim w Woiewodztwie sui nominis, Stolica, potężne murowáne Miasto nád rzeką Wilią, czyli Wilną, ztąd też y názwane, fundowáne od Gidiminá Xiąźęcia Litewskiego Roku 1305 z dwiema Zamkami, snem będąc do tego animowány; bo mu ná polowániu nocuiącemu przyśnił się Wilk źelazny wyiący, innych wilkow 100. w brzuchu swym maiący, co mu Lisdeyko czyli Lezdźieyko Ofiaroczyńca (ne dicam: Kapłan) wytłumaczył; że wilk żelazny znáczy mocny y niezwyciężony Národ, á w nim wilczęta będące znáczą licznych y walecznych Obywátelow. Więc Zamki owe y Miasto Wilno założył Gedymin felicibus auguriis.
Zdobi to
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 320
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
zdrowiu oglądał królewnę serca mego, bez której widzenia już też dalej żyć niepodobna, i lepiej nie żyć, niżeli nie zażywać, nie obłapiać, nie całować milion milionów razów to, co jest naśliczniejszego, najwdzięczniejszego i najdoskonalszego na świecie. Wielbić będę P. Boga: da szczęśliwą noc, moja najpiękniejsza Marysieńku, a niechaj się przyśni przynajmniej twoi najwierniejszy Celadon, który obumiera już bez widzenia swej najukochańszej Jutrzenki. A M. 1'Ambassadeur mes treshumbles respects. A M. łowczy, łowczyna et Beaulieu niski pokłon, Imp. łowczy, jeśli każe folgować krewnym swym i sąsiadom niech mi wcześnie oznajmuje. W Dzień Zaduszny 2 X 1665 przede dniem, a Swiniarzewo
zdrowiu oglądał królewnę serca mego, bez której widzenia już też dalej żyć niepodobna, i lepiej nie żyć, niżeli nie zażywać, nie obłapiać, nie całować milion milionów razów to, co jest naśliczniejszego, najwdzięczniejszego i najdoskonalszego na świecie. Wielbić będę P. Boga: da szczęśliwą noc, moja najpiękniejsza Marysieńku, a niechaj się przyśni przynajmniej twoi najwierniejszy Celadon, który obumiera już bez widzenia swej najukochańszej Jutrzenki. A M. 1'Ambassadeur mes treshumbles respects. A M. łowczy, łowczyna et Beaulieu niski pokłon, Jmp. łowczy, jeśli każe folgować krewnym swym i sąsiadom niech mi wcześnie oznajmuje. W Dzień Zaduszny 2 X 1665 przede dniem, a Swiniarzewo
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 92
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Miasto/ wyszedszy z góry Rodope, którąsmy widzieli dalej ku Sofiej jadąc. Miasto Filipopolis leży w przestronej równinie/ otwarte ze wszytkich stron. Widzieć w tym polu barzo siła mogił/ w których obywatele tameczni twierdzą/ że leżą kości Rzymian na wojnie poległych na tamtym miejscu. Pewnego czasu/ Greczynowi jednemu/ melancholicznego humoru/ przyśniło się/ że skarb wielki miał być zakopany pod jedną mogiłą/ i tak to sobie wlepił w głowę/ że we dnie i w nocy nioczym inszym nie myślił. Chcąc naostatek wygodzić swojej fantaziej/ powiedział to swoje mniemanie przed Nasir Agą, który Fontanny i ogrody Cesarskie tam tego Kraju miał w zawiadowaniu/
Miásto/ wyszedszy z gory Rodope, ktorąsmy widźieli dáley ku Sofiey iádąc. Miásto Filipopolis leży w przestroney rowninie/ otwárte ze wszytkich stron. Widźieć w tym polu bárzo śiłá mogił/ w ktorych obywátele támeczni twierdzą/ że leżą kośći Rzymian ná woynie poległych ná támtym mieyscu. Pewnego czásu/ Greczynowi iednemu/ melánkolicznego humoru/ przyśniło się/ że skarb wielki miał bydź zákopány pod iedną mogiłą/ y ták to sobie wlepił w głowę/ że we dnie y w nocy nioczym inszym nie myślił. Chcąc náostátek wygodźić swoiey fántáziey/ powiedźiał to swoie mniemánie przed Nasir Agą, ktory Fontány y ogrody Cesárskie tám tego Kráiu miał w záwiádowániu/
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 245
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678