jesień, bo się traktować zaczęło 26^go^ Septembris przenieśli się plenipotentiarii do Warszawy.
Traktowani byli kolejno a ministris regis, także a ministris extraneis. Trwał ten traktat w ustawicznych kłótniach i trudnościach ad diem Novembris, tandem skończony poszedł ad ratificationem marszałków konfederacji koronnej i litewskiej, i ratyfikowany jest w Węgrowie die[...] Po ratyfikacji sami ipanowie marszałkowie przybliżyli się cum consiliariis na Pragę, gdzie nowe trudności zjawiły się, i gdy już rozumiano za rzecz skończoną, największe znalazły się przeciwności. Tandem wymożony i ledwie nie przymuszony stanął traktat dieJanuarii, który jednodniowym sejmem, na którym laskę praeerat ip. Leduchowski marszałek konfederacji i skończony, bez żadnych głosów zabierania, ob metum dysput i niebezpiecznego
jesień, bo się traktować zaczęło 26^go^ Septembris przenieśli się plenipotentiarii do Warszawy.
Traktowani byli kolejno a ministris regis, także a ministris extraneis. Trwał ten traktat w ustawicznych kłótniach i trudnościach ad diem Novembris, tandem skończony poszedł ad ratificationem marszałków konfederacyi koronnéj i litewskiéj, i ratyfikowany jest w Węgrowie die[...] Po ratyfikacyi sami jpanowie marszałkowie przybliżyli się cum consiliariis na Pragę, gdzie nowe trudności zjawiły się, i gdy już rozumiano za rzecz skończoną, największe znalazły się przeciwności. Tandem wymożony i ledwie nie przymuszony stanął traktat dieJanuarii, który jednodniowym sejmem, na którym laskę praeerat jp. Leduchowski marszałek konfederacyi i skończony, bez żadnych głosów zabierania, ob metum dysput i niebezpiecznego
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 315
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
byś za mną, kiedy bym ja młody
Chyżo prziad tobą pobiegł ma niebieskie gody. A zaś ja was dogonię — to to z syna mało? Dusza za duszą pójdzie jak za ciałem ciało Chodziło za żywota! I na onym świecie, By w największym tumulcie, to mi nie zginiecie!” A zatym się przybliżył koniec ich żywota: Ojca osądził pierwszym mistrz być w swoje wrota. 114. BURKA MÓWI
Wygodma-m w drodze dla dżdżu, śniegu, wiatru, słońca, Jednak w drogę mię nie bierz kolistego tońca. Gdy sam pójdziesz, w kruchcie mię zostaw przed kościołem. Usłużę-ć na bankiecie, gdy siądziesz przed stołem.
byś za mną, kiedy bym ja młody
Chyżo prziad tobą pobiegł ma niebieskie gody. A zaś ja was dogonię — to to z syna mało? Dusza za duszą pójdzie jak za ciałem ciało Chodziło za żywota! I na onym świecie, By w największym tumulcie, to mi nie zginiecie!” A zatym się przybliżył koniec ich żywota: Ojca osądził pierwszym mistrz być w swoje wrota. 114. BURKA MÓWI
Wygodma-m w drodze dla dżdżu, śniegu, wiatru, słońca, Jednak w drogę mię nie bierz kolistego tońca. Gdy sam pójdziesz, w kruchcie mię zostaw przed kościołem. Usłużę-ć na bankiecie, gdy siądziesz przed stołem.
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 36
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, po części Na przyległe często go jezioro puszczając Lub na błota w śrzodku pól, obłowu dostając; Przy sobie psa, co przy niem tuż bieżał, wiernego, Podjezdka zaś pod sobą miał ladajakiego; A widząc, że Rugier biegł tak prędko, poczekał Na drodze, rozumiejąc, że pewnie uciekał.
V.
Skoro przybliżywszy się Rugier, nań nadbieżał, Pyta hardzie, dlaczego takiem pędem bieżał? On nic nie odpowiada na to myśliwcowi I bieży po staremu ani się stanowi. Myśliwiec widząc, że się Rugier nie ozywa, Woła w głos i na niego lewą ręką kiwa: „Co rzeczesz - prawi - kiedy musisz stanąć zgoła, Ode
, po części Na przyległe często go jezioro puszczając Lub na błota w śrzodku pól, obłowu dostając; Przy sobie psa, co przy niem tuż bieżał, wiernego, Podjezdka zaś pod sobą miał ladajakiego; A widząc, że Rugier biegł tak prędko, poczekał Na drodze, rozumiejąc, że pewnie uciekał.
V.
Skoro przybliżywszy się Rugier, nań nadbieżał, Pyta hardzie, dlaczego takiem pędem bieżał? On nic nie odpowiada na to myśliwcowi I bieży po staremu ani się stanowi. Myśliwiec widząc, że się Rugier nie ozywa, Woła w głos i na niego lewą ręką kiwa: „Co rzeczesz - prawi - kiedy musisz stanąć zgoła, Ode
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 148
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, bo nalazł wstręty i zawady Od Rynalda, który mu z Anglii na zady Przyszedł z ludem angielskiem i z szkockiem ćwiczonem, Od anioła z Milczeniem tam przyprowadzonem.
XXIX.
Bóg chciał, że właśnie w ten czas, gdy Rodomont srogi Wpadł do miasta i takie uczynił pożogi, Z możnem wojskiem angielskiem pod paryskie mury Przybliżył się przesławny rycerz z Białej Góry. Trzy mile wyższej ujął Sekwanę mostami I poszedł w lewą rękę krzywemi drogami, Bo mając na pogany uderzyć, od wody I od rzeki nie chciał mieć wstrętu i przeszkody.
XXX.
Sześć tysięcy piechoty przeprawił przebranej, A jazdy zaś tysiąca dwa lekko ubranej; Piechotę pod chorągiew dał Odoardową,
, bo nalazł wstręty i zawady Od Rynalda, który mu z Angliej na zady Przyszedł z ludem angielskiem i z szkockiem ćwiczonem, Od anioła z Milczeniem tam przyprowadzonem.
XXIX.
Bóg chciał, że właśnie w ten czas, gdy Rodomont srogi Wpadł do miasta i takie uczynił pożogi, Z możnem wojskiem angielskiem pod paryskie mury Przybliżył się przesławny rycerz z Białej Góry. Trzy mile wyszszej ujął Sekwanę mostami I poszedł w lewą rękę krzywemi drogami, Bo mając na pogany uderzyć, od wody I od rzeki nie chciał mieć wstrętu i przeszkody.
XXX.
Sześć tysięcy piechoty przeprawił przebranej, A jezdy zaś tysiąca dwa lekko ubranej; Piechotę pod chorągiew dał Odoardową,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 364
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
może, że się oczy przyjeżdżającym nam nasycić nie mogły. Mur nowy koło całego miasta, barzo manierą piękną, obronną nadzwyczaj, baszteczki wszytkie wyborne, blachą kryte.
Bramy dwie, jedną przejechawszy, w drugą trza wjeżdżać. Ta tedy broma jest takiej magnificencji i ozdoby, iż excellit najwyborniejszec pałace. Nimem przybliżył się ku bromie, wszytkomem suponował, iż to miał być pałac, kędy za bytnością swoją rezyduje książę; aliści potym bromy strukturze przypatrzyłem się, wszytka z kamienia ciosanego, piękną robotą.
Intus nie jest tak magnifica civitas i nie barzo ludna. W tym mieście permixtim wiele znajdzie ludzi, co po francusku mówią, niemal
może, że się oczy przyjeżdżającym nam nasycić nie mogły. Mur nowy koło całego miasta, barzo manierą piękną, obronną nadzwyczaj, baszteczki wszytkie wyborne, blachą kryte.
Bramy dwie, jedną przejechawszy, w drugą trza wjeżdżać. Ta tedy broma jest takiej magnificencji i ozdoby, iż excellit najwyborniejszec pałace. Nimem przybliżył się ku bromie, wszytkomem suponował, iż to miał być pałac, kędy za bytnością swoją rezyduje książę; aliści potym bromy strukturze przypatrzyłem się, wszytka z kamienia ciosanego, piękną robotą.
Intus nie jest tak magnifica civitas i nie barzo ludna. W tym mieście permixtim wiele znajdzie ludzi, co po francusku mówią, niemal
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 268
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
/ jako siebie samego. 10. Miłość bliźniemu złości nie wyrządza. A tak wypełnieniem zakonu jest miłość. 11. A To czyńcie wiedząc czas/ iż już przyszła godzina/ abyśmy się ze snu ocucili. Abowiem teraz bliższe nas jest zbawienie/ a niż kiedyśmy uwierzyli. 12. Noc przeminęła/ a dzień się przybliżył. Odrzućmyż tedy uczynki i ciemności/ a obleczmy się w zbroję światłości. 13. Chodźmy uczciwie jako we dnie: nie w biesiadach/ i w pijaństwach: nie we wszeteczeństwach/ i rozpustach: nie w poswarkach/ ani w zazdrości. 14. Ale obleczcie się w PAna JEzusa CHrystusa: a nie czyńcie starania
/ jáko siebie sámego. 10. Miłość bliźniemu złośći nie wyrządza. A ták wypełnieniem zakonu jest miłość. 11. A To cżyńćie wiedząc cżás/ iż już przyszłá godźiná/ ábysmy śię ze snu ocućili. Abowiem teraz bliższe nas jest zbáwienie/ á niż kiedysmy uwierzyli. 12. Noc przeminęłá/ á dźień śię przybliżył. Odrzućmyż tedy ucżynki i ćiemnośći/ á oblecżmy śię w zbroję swiátłośći. 13. Chodźmy ucżćiwie jáko we dnie: nie w biesiádách/ y w pijáństwách: nie we wszetecżeństwách/ y rozpustách: nie w poswarkách/ áni w zazdrośći. 14. Ale oblecżćie śię w PAná JEzusá CHrystusá: á nie cżyńćie stáránia
Skrót tekstu: BG_Rz
Strona: 172
Tytuł:
Biblia Gdańska, List do Rzymian
Autor:
św. Paweł
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Kazano srebrne porobić/ i dla uczciwości chwały Bożej/ i żeby głośniej brzmiały. Kapłani na ten czas w te trąby trąbili. Co się tknie Alegóryj: Rupertus przez te dwie Trąbie/ rozumie dwoje przyszcia Chrystusowe: to jest/ pierwsze w ciele/ wtóre na sąd. Naprzód abowiem Chrystus zagrzmiał: Pokutę czyńcie, przybliżyło się królestwo niebieskie. Drugi raz zagrzmi: Podzcie przeklęci w ogień wieczny. Dla tegoż drudzy przez trąby rozumieją groźby; to jest piekła: i obietnice/ to jest niebo: o których rzeczach ustawicznie mają kazać Kaznodzieje/ aby wieczności/ i strachem/ i nadzieją w serca ludzkie uderzały/ i bodły. Tak czynił ś
Kazano srebrne porobić/ y dla vczćiwośći chwały Bożey/ y żeby głośniey brzmiáły. Kápłani ná ten czás w te trąby trąbili. Co się tknie Allegoriy: Rupertus przez te dwie Trąbie/ rozumie dwoie przyszćia Chrystusowe: to iest/ pierwsze w ćiele/ wtore ná sąd. Naprzod ábowiem Chrystus zágrzmiał: Pokutę czyńćie, przybliżyło się krolestwo niebieskie. Drugi raz zágrzmi: Podzćie przeklęći w ogień wieczny. Dla tegoż drudzy przez trąby rozumieią groźby; to iest piekłá: y obietnice/ to iest niebo: o ktorych rzeczách vstáwicznie máią kázáć Káznodźieie/ áby wiecznośći/ y stráchem/ y nádźieią w sercá ludzkie vderzáły/ y bodły. Ták czynił ś
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 66
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
zgromadzi pszenicę swoję do gumna, a plewy spali ogniem nie ugaszonym. Taki był on głos wołającego na puszczy/ który opoki i kamienie kruszył/ a z nich wody łez wytaczał/ którymi ich gotował do łaski/ i sprawiedliwości Chrystusowej. Taka trąba cudowna była/ sam Pan nasz Jezus Chrystus/ gdy kazał pokutę czynić: Przybliżyło się abowiem królestwo niebieskie. Więc całe rozdziały 24. i 25. nie są/ jedno o dokończeniu świata/ o znakach uprzedzających sąd/ o sądzie/ o żywocie wiecznym/ dla pobożnych i niezbożnych nagotowanym. Taka była trąba Piotr ś. gdy kazał; Słońce obróciło się w ciemności, a księżyc w krew pierwej niż przyjdzie
zgromádzi pszenicę swoię do gumná, á plewy spali ogniem nie vgászonym. Táki był on głos wołáiącego ná puszczy/ ktory opoki y kámienie kruszył/ á z nich wody łez wytaczał/ ktorymi ich gotował do łáski/ y spráwiedliwośći Chrystusowey. Táka trąbá cudowna byłá/ sam Pan nász IESVS Chrystus/ gdy kazał pokutę czynić: Przybliżyło się ábowiem krolestwo niebieskie. Więc cáłe rozdźiały 24. y 25. nie są/ iedno o dokończeniu świátá/ o znákách vprzedzáiących sąd/ o sądźie/ o żywoćie wiecznym/ dla pobożnych y niezbożnych nágotowánym. Táka byłá trąbá Piotr ś. gdy kázał; Słońce obroćiło się w ćiemnośći, á kśiężyc w krew pierwey niż prziydzie
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 67
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
tedy samego Horwat Janusza zabili, kornety z chorągwiami zdobyli, i wszystek on lud, tak Węgry jako i rajtary, na głowę zbili. Nazajutrz, to jest w niedzielę rano, gdy się podjazd zbiwszy Horwata Janusza wracał,, wojska cesarskie i książęcia bawarskiego już w sprawie następowały na Białągórę na wrzkomo króla Frydrycha obóz. Przybliżywszy się tedy spieszno, tak że się nie mogli szańcami okopać, zaraz część Bukwojowego ludu wprzód z lewego skrzydła wypuszczono. Których gdy rebelizanci znacznie wsparli, natychmiast rajtarowie książęcia bawarskiego do Niemców, a Elearowie polscy do Węgrów (których 16000 było) skoczywszy, oraz też wsparli tak Niemców jako i Węgrów wrzkomokrólewskicb. Zewsząd, tedy rebelizanty
tedy samego Horwat Janusza zabili, kornety z chorągwiami zdobyli, i wszystek on lud, tak Węgry jako i rajtary, na głowę zbili. Nazajutrz, to jest w niedzielę rano, gdy się podjazd zbiwszy Horwata Janusza wracał,, wojska cesarskie i książęcia bawarskiego już w sprawie następowały na Białągórę na wrzkomo króla Frydrycha obóz. Przybliżywszy się tedy spieszno, tak że się nie mogli szańcami okopać, zaraz część Bukwojowego ludu wprzód z lewego skrzydła wypuszczono. Których gdy rebelizanci znacznie wsparli, natychmiast rajtarowie książęcia bawarskiego do Niemców, a Elearowie polscy do Węgrów (których 16000 było) skoczywszy, oraz też wsparli tak Niemców jako i Węgrów wrzkomokrólewskicb. Zewsząd, tedy rebelizanty
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 38
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
Żeby w nim moi krewni, gdy stanie, mieszkali,
Rzemieśnicy i kupcy w nim się zamagali”. To wyrzekłszy, sam się skrył; a ów z swej prostoty Zleciał z drzewa, - słowa mu dodały ochoty, - Chcąc opatrzyć, gdzie baszty a gdzie kamienice, I gdzie onej osady mają być ulice. Przybliżył się i wpadł w sieć. Wtym ptasznik wyskoczy, Pojma go; a ów, mu patrząc pilno w oczy, Rzecze: „Sameś założył miasto, sam je burzysz, Tym sposobem wszystkie stąd mieszczany wykurzysz, Rzemieślniki rozżeniesz, kupcom się dostanie, A za czasem pospólstwa w tym mieście nie zstanie”. Tak pan
Żeby w nim moi krewni, gdy stanie, mieszkali,
Rzemięśnicy i kupcy w nim się zamagali”. To wyrzekłszy, sam się skrył; a ów z swej prostoty Zleciał z drzewa, - słowa mu dodały ochoty, - Chcąc opatrzyć, gdzie baszty a gdzie kamienice, I gdzie onej osady mają być ulice. Przybliżył się i wpadł w sieć. Wtym ptasznik wyskoczy, Poima go; a ów, mu patrząc pilno w oczy, Rzecze: „Sameś założył miasto, sam je burzysz, Tym sposobem wszystkie stąd mieszczany wykurzysz, Rzemieśniki rozżeniesz, kupcom się dostanie, A za czasem pospólstwa w tym mieście nie zstanie”. Tak pan
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 33
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897