życzyła, A niż Jędza krwawa na to zostawiła, Że popali żywo nieprzyjaciel płochy Serca ich na prochy. Czyli dom wskrzeszony Pelopów okrutny, Czyli wzlecieć znowu Pandionie smutnej? Abo Diomedes w północnej gdzie stronie, Postawił swe konie. Tak gdy w półdnia słońce, z pola pułki zwodzą, Szańce dwa wyparte, które się przygodzą Ku fortylom naszym, a strachu przyszłemu Nieprzyjacielskiemu. Bo pan duchem wieszczym (komu się nie zdało) Przeczuwszy co na tych fortach należało, Osadził piechotą, ni w imprezie onej Swojej omylony. Czem zlękłszy się Moskwa (pod zorzę nowina) Żeby nie zalegli naszy od Sehina, Z szańców wielkich ośmi, zwątpiwszy w
życzyła, A niż Jędza krwawa na to zostawiła, Że popali żywo nieprzyjaciel płochy Serca ich na prochy. Czyli dom wskrzeszony Pelopów okrutny, Czyli wzlecieć znowu Pandyonie smutnej? Abo Dyomedes w północnej gdzie stronie, Postawił swe konie. Tak gdy w półdnia słońce, z pola pułki zwodzą, Szańce dwa wyparte, które się przygodzą Ku fortylom naszym, a strachu przyszłemu Nieprzyjacielskiemu. Bo pan duchem wieszczym (komu się nie zdało) Przeczuwszy co na tych fortach należało, Osadził piechotą, ni w imprezie onej Swojej omylony. Czem zlękłszy się Moskwa (pod zorzę nowina) Żeby nie zalegli naszy od Sehina, Z szańców wielkich ośmi, zwątpiwszy w
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 17
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Sejmie, aby Posłowie Cudzoziemscy ustąpili.
Żeby wasz Związek lepiej mógł się udać, wziąć z Panów kogo, osobliwie Chorążego Koronnego, niemoglibyście barziej przycisnąć Marszałka jako przez tego, bo mu jest główny nieprzyjaciel.
Jeżeli ma P. Substitut Siostrę abo Siostrzenicę. Aby Wojskowi Rezydenci u Dworu zawsze mieszkali.
Mówi Królowa przygodzi się moja protectia, w ostatniem razie, gdy kiedy trafi się, że następować będą z kogo okazja Konfederacji poszła. Abym ja abo Laskę położył, abo Buławę.
Cztery rzeczy Królowa proponuje. Pierwsza. prosić. Druga. obiecować. Trzecia. persuadować. Czwarta. grozić.
Aby Wojsko miało swoich u Dworu Rezydentów.
Seymie, áby Posłowie Cudzoźiemscy vstąpili.
Zeby wász Związek lepiey mogl się vdáć, wźiąć z Pánow kogo, osobliwie Chorążego Koronnego, niemoglibyśćie bárźiey przyćisnąć Márszałká iáko przez tego, bo mu iest głowny nieprzyiaćiel.
Ieżeli ma P. Substitut Siostrę ábo Siestrzęnicę. Aby Woyskowi Residenći v Dworu záwsze mieszkáli.
Mowi Krolowa przygodźi się moiá protectia, w ostátniem ráźie, gdy kiedy tráfi się, że nástępowáć będą z kogo okázya Confoederácyey poszłá. Abym ia ábo Laskę położył, ábo Buławę.
Cztery rzeczy Krolowa proponuie. Pierwsza. prośić. Druga. obiecowáć. Trzećia. persuádowáć. Czwartá. groźić.
Aby Woysko miáło swoich v Dworu Residentow.
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 75
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
położył, Apollo setnorękie dziewięsiły pożył. Kiedy pokój, nadobna z Muzami zabawa; Dobrze idzie z rozumem i marsowa sprawa. Pierwsza strona Chytre słowa Alcydes do Dianny mawia: „Nie zawsze się myślistwo twe dobrze obławia. Na co liche zające lub sarny bijają? Ciebie niechaj narody ludzkie przyznawają Dobrodziejką, jako mnie. Mało się przygodzi Zajączek lubo sarna i mało zaszkodzi. Zubrowie szkodźcy wielcy, także świnia dzika: Na te niechaj smycz twoja mężne charty zmyka”. Wtóra strona Dobrze Alcydes mawia, bo jednoż staranie O małym, a z wielkiego więcej się dostanie, Bo on rad siła bierze. I wielcy królowie, Gdyby na Alcydowym polegali słowie
położył, Apollo setnorękie dziewięsiły pożył. Kiedy pokój, nadobna z Muzami zabawa; Dobrze idzie z rozumem i marsowa sprawa. Pierwsza strona Chytre słowa Alcydes do Dyjanny mawia: „Nie zawsze się myślistwo twe dobrze obławia. Na co liche zające lub sarny bijają? Ciebie niechaj narody ludzkie przyznawają Dobrodziejką, jako mnie. Mało się przygodzi Zajączek lubo sarna i mało zaszkodzi. Zubrowie szkodźcy wielcy, także świnia dzika: Na te niechaj smycz twoja mężne charty zmyka”. Wtóra strona Dobrze Alcydes mawia, bo jednoż staranie O małym, a z wielkiego więcej się dostanie, Bo on rad siła bierze. I wielcy królowie, Gdyby na Alcydowym polegali słowie
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 77
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
/ wiele listów zmazać może. Dobrze mówią naszy Polanie. Nie kładź palca miedzy drzwi. Gdy czasu jednego Darius Król Perski posłał do Aleksandra posły swe po dań którą przed tym na każdy rok od Filipa Króla bierał/ którym to Aleksander odpowiedział/ mówiąc: Umarłać już Kokosz która Dariusowi złote jajca niosła. Dnia jednego przygodziło się że do Aleksandra nie przyszedł darów prosić/ rzekł: Tego dnia nie liczę w inne dni panowania swego/ bom tego dnia żadnemu swej swobody nie ukazał. Jednemu służebnikowi rzekł/ który go nigdy w niczym nie wystrzegał ani karał: Nie godzić mi się służba twoja: a on pytał czemu? rzekł jemu: widział
/ wiele listow zmázáć może. Dobrze mowią nászy Polánie. Nie kłádź pálcá miedzy drzwi. Gdy cżásu iednego Dárius Krol Perski posłał do Alexándrá posły swe po dań ktorą przed tym ná káżdy rok od Philippá Krolá bierał/ ktorym to Alexánder odpowiedźiał/ mowiąc: Vmárłáć iuż Kokosz ktora Dáriusowi złote iáycá niosłá. Dniá iednego przygodźiło się że do Alexándrá nie przyszedł dárow prośić/ rzekł: Tego dniá nie licżę w inne dni pánowánia swego/ bom tego dniá żadnemu swey swobody nie vkazał. Iednemu służebnikowi rzekł/ ktory go nigdy w nicżym nie wystrzegał áni karał: Nie godźić mi się służbá twoiá: á on pytał cżemu? rzekł iemu: widźiał
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 102
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
chłodzi, Gdy go wiatr w stronę uwodzi. Przeciw temuż właśnie takie Budowanie; jak jednakie Sklepy dolne i piwnice: W tych może mieć pan winnice. Kuchnia zboku. Patrzę dalej, Aż przy studniej mówią: nalej Wody; konie wyprowadźcie Ze stajniej, drugie wprowadźcie. Koniuszy za tym wychodzi Z budynku; ten się przygodzi, W którym różna czeladź mieszka, Pańskich posług nie obmieszka. Wozownia wbok otworzysta, Pod nakryciem, jest przejrzysta. Tu od miasta brama zprzodku, Furta przy niej, mur weśrodku. Z drugą stronę także wrota; Powiedziała mi piechota. Dwór Ks.J.M. Radziwiła, Kanclerza Wielk.
chłodzi, Gdy go wiatr w stronę uwodzi. Przeciw temuż właśnie takie Budowanie; jak jednakie Sklepy dolne i piwnice: W tych może mieć pan winnice. Kuchnia zboku. Patrzę dalej, Aż przy studniej mówią: nalej Wody; konie wyprowadźcie Ze stajniej, drugie wprowadźcie. Koniuszy za tym wychodzi Z budynku; ten się przygodzi, W którym różna czeladź mieszka, Pańskich posług nie obmieszka. Wozownia wbok otworzysta, Pod nakryciem, jest przejrzysta. Tu od miasta brama sprzodku, Furta przy niej, mur weśrodku. Z drugą stronę także wrota; Powiedziała mi piechota. Dwór X.J.M. Radziwiła, Kanclerza Wielk.
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 126
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
miałby dziś żaden z nas grzechu przemierzłego. Te i takie racje zwykli więc przywodzić Niewstydliwi, chcąc sławie białogłowskiej szkodzić. Względu na to nie mając, że w tym winni sami, Ponieważ nie są mężmi, mieniąc się mężami. Wszakoż najmniej białej płci to nie może szkodzić, Wiedział Bóg, na co Ewa miała się przygodzić. Bo acz w raju mandata jego przestąpiła, Przez co boleść w rodzeniu i śmierć podstąpiła, Ale skrytość tajemnych sądów swoich zjawić Chciał Bóg przez nie i ludzki naród wszytek zbawić; Ciało na się przyjąwszy, które acz w postaci Męskiej było, jednak tym biała płeć nie traci Swej godności, gdyż męża tam nie było
miałby dziś żaden z nas grzechu przemierzłego. Te i takie racye zwykli więc przywodzić Niewstydliwi, chcąc sławie białogłowskiej szkodzić. Względu na to nie mając, że w tym winni sami, Ponieważ nie są mężmi, mieniąc się mężami. Wszakoż najmniej białej płci to nie może szkodzić, Wiedział Bóg, na co Ewa miała sie przygodzić. Bo acz w raju mandata jego przestąpiła, Przez co boleść w rodzeniu i śmierć podstąpiła, Ale skrytość tajemnych sądów swoich zjawić Chciał Bóg przez nie i ludzki naród wszytek zbawić; Ciało na się przyjąwszy, które acz w postaci Męskiej było, jednak tym biała płeć nie traci Swej godności, gdyż męża tam nie było
Skrót tekstu: KenEwinBad
Strona: 205
Tytuł:
Apologia rodzaju ewinego
Autor:
Wierzchosława Kendzierzkowska
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Cień chwyta, i w głębokiej szczękę nurzy toni. Tak ona niebo nagłym wrzaskiem pomieszała, Wroccie, (mowiąc) oddajcie, i mnie nie wydała Podła rzeka na ten świat, jak Jowisz tak wiele Mam; za Ojca Saturna, za Matkę Cybele. Kędy prawa niebieskie, kędy teraz chodzi Sprawiedliwość, cnotliwe na co się przygodzi Zycie, kiedy na więzy Wulkana mściwego Ni pamiętna, nie tylko nieba świadczącego Nie wstydzi się Wenera, i po tej swejwoli Wszytko jej wolno, wszytko ma sobie po woli. Wam co tytuł Panieństwa wzajemny chowacie, Wydziwić się nie mogę; że tak odmieniacie Prędko czysty animusz, i zbójcom z złośliwą Wenerą, kompanią czynicie
Cień chwyta, y w głębokiej szczękę nurzy toni. Ták oná niebo nagłym wrzaskiem pomieszáłá, Wrocćie, (mowiąc) oddayćie, y mnie nie wydáłá Podła rzeká ná ten świát, iák Iowisz ták wiele Mam; zá Oycá Sáturná, zá Mátkę Cybele. Kędy práwá niebieskie, kędy teraz chodźi Spráwiedliwość, cnotliwe ná co sie przygodźi Zyćie, kiedy ná więzy Wulkáná mśćiwego Ni pámiętna, nie tylko niebá świádczącego Nie wstydźi sie Wenerá, y po tey sweywoli Wszytko iey wolno, wszytko ma sobie po woli. Wam co tytuł Pánieństwá wzáiemny chowaćie, Wydźiwić się nie mogę; że ták odmieniaćie Prętko czysty ánimusz, y zboycom z złośliwą Wenerą, kompánią czynićie
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 38
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
wierszyki podwojne I na lutni przebierać trafię strony strojne. Nie nowina mi śpiewać przy szemrzącym flecie, Nie nowina kanzony grawać na kornecie. Mogę galardy z włoską pergameszką skoczyć, Plęsy ruskie wyprawiać, polskim tańcem toczyć. Chociażem z padewskimi nie siadał doktory, Przecię lekarzem każdy przyznawa mię chory. Znam ja, której chorobie przygodzi się ziele, Niestetyż, choćże ludzi uzdrowiłem wiele, Nie mogę sobie pomóc mym własnym ratunkiem; O, zła miłości, żadnym nie zleczona trunkiem!”
Tą mową gdy jej nie mógł ucieczki zatrzymać, Umyślił jej dogonić i gwałtem pojmać, Lecz temu nie podołał, bo penejska córa, Wziąwszy do nóg dziewiczych
wierszyki podwojne I na lutni przebierać trafię strony strojne. Nie nowina mi śpiewać przy szemrzącym flecie, Nie nowina kanzony grawać na kornecie. Mogę galardy z włoską pergameszką skoczyć, Plęsy ruskie wyprawiać, polskim tańcem toczyć. Chociażem z padewskimi nie siadał doktory, Przecię lekarzem każdy przyznawa mię chory. Znam ja, której chorobie przygodzi się ziele, Niestetyż, choćże ludzi uzdrowiłem wiele, Nie mogę sobie pomóc mym własnym ratunkiem; O, zła miłości, żadnym nie zleczona trunkiem!”
Tą mową gdy jej nie mógł ucieczki zatrzymać, Umyślił jej dogonić i gwałtem poimać, Lecz temu nie podołał, bo penejska córa, Wziąwszy do nóg dziewiczych
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 15
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Libertinus że mu konia wzięto/ i bicz dał łupieżcy. Kradzież. 362.
PRzesławny mąż Libertinus/ Klasztoru Fundeńskiego Opat wielkich cnot człowiek. Czasu jednego w potrzebach Klasztornych gdzieś jeździł. Gotowie nadiachawszy go/ z konia zrzucił. On szkodę onę skromnie przyjąwszy/ bicz który miał w ręku łupieżcom oddał/ mówiąc: Weźcie to przygodzi się wam żebyście go mieli czym poganiać. I zaraz udał się na modlitwę. A oni pędem przybieżawszy do rzeki/ jęli bić konie kijmi/ kopiami/ ostrogami krwawić. Lecz konie mogły być tłuczeniem mordowanie ale z miejsca poruszone być nie mogły/ dotknąć się rzeki jako śmiertelnej przepaści nie śmiały. Jeden tedy bacząc to/
Libertinus że mu koniá wźięto/ y bicz dał łupieżcy. Kradźież. 362.
PRzesławny mąż Libertinus/ Klasztoru Fundeńskiego Opat wielkich cnot cżłowiek. Czásu iednego w potrzebách Klasztornych gdzieś ieźdźił. Gotowie nádiácháwszy go/ z koniá zrzućił. On szkodę onę skromnie przyiąwszy/ bicz ktory miał w ręku łupieżcom oddał/ mowiąc: Weźćie to przygodźi sie wam żebyśćie go mieli czym pogániáć. Y záraz vdał sie ná modlitwę. A oni pędem przybieżawszy do rzeki/ ięli bić konie kiymi/ kopiámi/ ostrogámi krwáwić. Lecz konie mogły bydź tłuczeniem mordowánie ále z mieyscá poruszone bydź nie mogły/ dotknąć sie rzeki iako śmiertelney przepáśći nie smiáły. Ieden tedy bacząc to/
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 376
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
były/ i fortec nie miały: a drugą/ iż Turczyn oburzył się przeciw Popu Janowi. Nie trzeba zaczynać wojny/ aż resolwowawszy się statecznie/ i mając siły/ któremiby mogła się przywieść ku końcowi: bo inaczej obudzi się tylo/ i uzbroi nieprzyjaciel głupim postępkiem/ i ninacz inszego ono porywanie nie przygodzi się. Nie opuszczę też powiedzieć/ iż po tym morzu nie może nikt jeżdzić inszymi statkami/ tylko tamtymi Cara Tureckiego/ abo za pozwoleniem jego/ i to płacąc mu dobrą cząstkę od przewozu: Dla tego przeto ma Turczyn składy na drzewo/ które prowadzą częścią z golfa Sataliej/ częścią z Nicomediej/ i z czarnego morza
były/ y fortec nie miáły: á drugą/ iż Turczyn oburzył się przećiw Popu Ianowi. Nie trzebá záczynáć woyny/ áż resolwowawszy się státecznie/ y máiąc śiły/ ktoremiby mogłá się przywieść ku końcowi: bo ináczey obudźi się tylo/ y vzbroi nieprzyiaćiel głupim postępkiem/ y ninacz inszego ono porywánie nie przygodźi się. Nie opusczę też powiedźieć/ iż po tym morzu nie może nikt ieżdźić inszymi státkámi/ tylko támtymi Cárá Tureckiego/ ábo zá pozwoleniem iego/ y to płácąc mu dobrą cząstkę od przewozu: Dla tego przeto ma Turczyn skłády ná drzewo/ ktore prowádzą częśćią z golfá Sátáliey/ częśćią z Nicomediey/ y z czarnego morzá
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 211
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609