zbrojnego Iwana Posłała ręka twoja do Abrama.
Nie jednegoś ciął po sobolim szłyku, Cny poruczniku.
I ty zacnego Gradywa kochany Sławny chorąży, nie jest zapomniany. My cię żałośni wspominać będziemy, Póki żyjemy.
Tyś dał najlepszą wodzowi obronę, Tyś mu z swych piersi uczynił zasłonę. Tyś sam w się przyjął raz nieuleczony, Jemu niesiony.
Zacny Mnichowski, tyś naszą ozdobą Był kiedyś, miło nam bywało z tobą Dobra i licha zażyć lub w pokoju, Lub w srogim boju.
Ległeś nieboże! a twe piękne ciało W sztuki rozcięte, lubo nie zostało Zwierzom na opas, wzięli je troskliwi Bracia życzliwi.
Tu
zbrojnego Iwana Posłała ręka twoja do Abrama.
Nie jednegoś ciął po sobolim szłyku, Cny poruczniku.
I ty zacnego Gradywa kochany Sławny chorąży, nie jest zapomniany. My cię żałośni wspominać będziemy, Poki żyjemy.
Tyś dał najlepszą wodzowi obronę, Tyś mu z swych piersi uczynił zasłonę. Tyś sam w się przyjął raz nieuleczony, Jemu niesiony.
Zacny Mnichowski, tyś naszą ozdobą Był kiedyś, miło nam bywało z tobą Dobra i licha zażyć lub w pokoju, Lub w srogim boju.
Ległeś nieboże! a twe piękne ciało W sztuki rozcięte, lubo nie zostało Zwierzom na opas, wzięli je troskliwi Bracia życzliwi.
Tu
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 359
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
dnie, i w nocy Możesz go sadzić, lubo wiatry od północy Zimę niosą i wicher, lubo dmy południe Nadętą gębą Zefir puszcza, wschodzi cudnie; Toż jest zimie, toż lecie, i odmiana czasu, I obrót roku nic mu nie dają niewczasu; Ani gruntu upatruj, ni się o uprawę Staraj, wszędzie się przyjmie i znajdzie swą strawę: Choć go w podłużną bruzdę, choć w okrągły dołek Wsadzisz, wszędzie wesoły podniesie wierzchołek. A gdy się krzewić pocznie i od spodku liście I meszek kędzierzawy puści oczywiście, Wtenczas nasienie daje i sok bardziej słodki Niż kanaryjska trzcina albo pszczelne kłódki, Wtenczas już rękę zniesie i znój ogrodowy I jak
dnie, i w nocy Możesz go sadzić, lubo wiatry od północy Zimę niosą i wicher, lubo dmy południe Nadętą gębą Zefir puszcza, wschodzi cudnie; Toż jest zimie, toż lecie, i odmiana czasu, I obrót roku nic mu nie dają niewczasu; Ani gruntu upatruj, ni się o uprawę Staraj, wszędzie się przyjmie i znajdzie swą strawę: Choć go w podłużną bruzdę, choć w okrągły dołek Wsadzisz, wszędzie wesoły podniesie wierzchołek. A gdy się krzewić pocznie i od spodku liście I meszek kędzierzawy puści oczywiście, Wtenczas nasienie daje i sok bardziej słodki Niż kanaryjska trzcina albo pszczelne kłódki, Wtenczas już rękę zniesie i znój ogrodowy I jak
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 47
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Jun: 15. w Piątek.
Gdy czuniesz że z Pieczary wdzieczna wonność wschodzi. Wiedz iż ta łąka Święty z kwieciem zapach rodzi. Rozumieją wysokolotni Teologowie o Ciałach Świętych/ że w tych w najwyższym stopniu wszelako wonia znajdować się będzie/ i tak iż od smysłu między zapachami i woniami dyscernującego łatwo barzo poznać i przyjąć się może/ bez wytchnienia się lubo ewaporacji. To zdanie ich jawnie się dzisiejszym Cudem konfirmuje/ które opowiedzieli pielgrzymując roku niniejszego do Miesyca świętego/ Hierusalem nowego: Monastyra mówię Kijowopieczarskiego/ wielebny Presbyter Piotr Michałyowicz/ przy Cerkwi Narodzenia Pańskiego/ i Teodor Kuncewicz z Miastarzeczonego Kamieniec Litewski. Ci że z wielkim serca skruszeniem (którym Pan
. Iun: 15. w Piątek.
Gdy czuniesz że z Pieczáry wdźieczna wonność wschodźi. Wiedz iż tá łąká Swięty z kwiećiem zapach rodźi. Rozumieią wysokolotni Theologowie o Ciáłách Swiętych/ że w tych w naywyzszym stopniu wszeláko wonia znáydowáć się będźie/ y ták iż od smysłu między zapáchámi y woniámi discernuiącego łátwo bárzo poznáć y przyiąć się może/ bez wytchnienia się lubo ewáporátiey. To zdánie ich iáwnie się dźiśieyszym Cudem confirmuie/ ktore opowiedźieli pielgrzymuiąc roku ninieyszego do Miesycá świętego/ Hierusalem nowego: Monástyrá mowię Kiiowopieczárskiego/ wielebny Presbyter Piotr Micháłyowicz/ przy Cerkwi Národzenia Páńskiego/ y Theodor Kuncewicz z Miástárzeczone^o^ Kámieniec Litewski. Ci że z wielkim sercá skruszeniẽ (ktorym Pan
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 124.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
m/ teraźniejszemu jednak urapieniu i hańbie porównane/ niczym się być zdadzą. Abowiem pod Zakonem grzechu żyjąc/ zasłony na sercach swych nosili/ dla których nie mogli ani o woli Bożej dostatecznie wiedzieć/ ani jej doskonale wypełnić. A teraz za przyściem łaski/ która im zasłony one odjeła/ i wszelkie ich nieprawości na się przyjęła/ poniosła/ i Bogu Ojcu swego dosyć za nie vczyniła/ wybrała ich wezwała/ usprawiedliwiła i poświęciła/ żadne tak wielkich dobrodziejstw dawcy/ dzięki nie bywają oddawane/ i żadna wdzięczność nie bywa pokazowana. Ale co? Miasto wdzięczności i dzięki/ niewdzięczność i wzgarda. Cóż w tym pocznę? co o tym rzeć mam
m/ teráźnieyszemu iednák vrápieniu y háńbie porownáne/ nićżym się być zdádzą. Abowiem pod Zakonem grzechu żyiąc/ zasłony ná sercách swych nosili/ dla ktorych nie mogli áni o woli Bożey dostátecżnie wiedźieć/ áni iey doskonále wypełnić. A teraz zá przyściem łáski/ ktora im zasłony one odiełá/ y wszelkie ich niepráwośći ná śię przyięłá/ poniosłá/ y Bogu Oycu swe^o^ dosyć zá nie vćżyniłá/ wybráłá ich wezwáłá/ vspráwiedliwiłá y poświęćiłá/ żadne ták wielkich dobrodźieystw dawcy/ dźięki nie bywáią oddawáne/ y żadna wdźięćżność nie bywa pokázowána. Ale co? Miásto wdźięcżnośći y dzięki/ niewdźięcżność y wzgárdá. Coż w tym pocżnę? co o tym rzeć mam
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 3
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Paniej młodej w ręce/ dający znać przez to/ iż ją bierze sobie za oblubienicę żywota nierozdzielną aż do śmierci/ aby z niem chleba którego mu Bóg da w towarzystwie zażywała. Takim też sposobem prawie/ Oblubieniec dusz naszych Chrustys Jezus chcąc nas sobie uczynić towarzyszami/ ubo uczestnikami natury swojej Boskiej/ naszę naturę ludzką na się przyjął: i onę zno- Największe nam dobrodziejstwo Chrysus Pan uczynić raczył, gdy nam Ciało i krew swoję nadroższą za pokarm darował. Tob: 12. Lucae. 22. In Apologet: quaest: 6. Sap: 16. O zacności Naświętszego Sakramentu, Ciała i krwie Vc s. Leo. Epist: 2. Psal
Pániey młodey w ręce/ dáiący znáć przez to/ iż ią bierze sobie zá oblubienicę żywotá nierozdźielną áż do śmierći/ áby z niem chlebá ktorego mu Bog da w towárzystwie záżywáłá. Tákim też sposobem práwie/ Oblubieniec dusz nászych Chrustys Iezus chcąc nas sobie vczynić towárzyszámi/ vbo vczestnikámi nátury swoiey Boskiey/ nászę náturę ludzką ná śię przyiął: y onę zno- Naywiększe nam dobrodźieystwo Chrysus Pán vczynić raczył, gdy nam Ciáło y krew swoię nadroższą zá pokarm dárował. Tob: 12. Lucae. 22. In Apologet: quaest: 6. Sap: 16. O zacnośći Naświętszego Sákrámentu, Ciáłá y krwie Vc s. Leo. Epist: 2. Psal
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 29
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
Eucharistia, bo siebie samego z ciałem i z duszą i z Bóstwem swojem świętym daje/ i chce nas po śmierci mieć w niebie/ consortes naturae suae. Dziwuje się tak wielkiej dobroci Pańskiej Guerricus Abbas, i mówi: . Bo lubo to wielkią rzecz dla nas uczynił/ iż zstąpiwszy z nieba/ naturę naszę na się przyjął/ i stał się człowiekiem. Nieporownanie jednak większą nam w tej mierze łaskę swoję okazał/ iż Ciało swoje święte dawszy nam za pokarm/ nas po śmierci z naturą swoją Boską zjednoczonymi chciał mieć/ nad co już człowiek większego szczęścia/ większego Błogosławieństwa/ nie tylko mieć/ ale ani pomyślić może. Stąd Tauleurs nabożny/
Eucharistia, bo siebie samego z ćiáłem y z duszą y z Bostwem swoiem świętym dáie/ y chce nas po śmierći mieć w niebie/ consortes naturae suae. Dźiwuie się ták wielkiey dobroći Páńskiey Guerricus Abbas, y mowi: . Bo lubo to wielkią rzecz dla nas vczynił/ iż zstąpiwszy z niebá/ náturę nászę ná się przyiął/ y sstał się człowiekiem. Nieporownánie iednák większą nam w tey mierze łáskę swoię okazał/ iż Ciáło swoie święte dawszy nam zá pokarm/ nas po śmierći z náturą swoią Boską ziednoczonymi chćiał mieć/ nád co iuż człowiek większego szczęśćia/ większego Błogosłáwieństwá/ nie tylko mieć/ ále áni pomyślić może. Ztąd Tauleurs nabożny/
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 70
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
.
W KrólESTWIE MALABAR jest Drzewko, którego dotknąwszy się ręką, starzeje się zaraz, odjąwszy rękę, odnawia się i młodnieje, jako świadezy Acosta i Jonstonus.
W KrólESTWIE Meksykańskim, takie się znajduje Drze- o Drzewach osobliwych
wo, które gałęzisto rozrosłszy się, temiż opiera się na ziemi gałęziami, które jakby były flancowane przyjąwszy się w ziemi, nowe wypuszczają drzewka, które podobnemi gałęziami znowu na ziemie poległszy, nowe wydają szczepy, i tak jako Arkusy, albo bramy perpetuo formują z siebie, Jonstonus. W SZLĄSKU Roku 1664 Drzewko jakieś na wierzchu Kościoła w oliwne się zamieniło drzewo Mutationem Religionis w owym kraju prognostykując, według Jonstona.
Do LAODyCEI gdy
.
W KROLESTWIE MALABAR iest Drzewko, ktorego dotknąwszy się ręką, starzeie się zaraz, odiąwszy rękę, odnawia się y młodnieie, iako świadezy Acosta y Ionstonus.
W KROLESTWIE Mexykańskim, takie się znayduie Drze- o Drzewach osobliwych
wo, ktore gałęzisto rozrosłszy się, temisz opiera się na ziemi gałęziami, ktore iakby były flancowane przyiąwszy się w ziemi, nowe wypuszczaią drzewka, ktore podobnemi gałęziami znowu na ziemie poległszy, nowe wydaią szczepy, y tak iako Arkusy, albo bramy perpetuo formuią z siebie, Ionstonus. W SZLĄSKU Roku 1664 Drzewko iakieś na wierzchu Kościoła w oliwne się zamieniło drzewo Mutationem Religionis w owym kraiu prognostykuiąc, według Ionstona.
Do LAODICEI gdy
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 637
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Czemery, a bratu memu, teraźniejszemu pułkownikowi, Stupiczew do posesji naszych wypuścił. Nie tając też dłużej śmierci brata naszego Leona, posiedzieliśmy o niej ojcu naszemu, który domyślając się już tego z racji, że przez tak długi czas żadnej wiadomości od niego nie miał, już przygotowanym, a zawsze z wolą boską zgadzającym się przyjął to sercem.
Nastąpiły roczki marcowe, na które pozew wydał ociec mój Łaźniewskiemu, stolnikowi inflanckiemu, o pożyczone 12 000 tynfów, który już przez swoje marnotrawstwa przychodząc do ruiny fortuny, wydał wzajemnie pozew ojcu memu o straty swoje w konkurowaniu o siostrę naszą Agnieszkę, która potem poszła za Jałowickiego, poniesione, i produkował listy
Czemery, a bratu memu, teraźniejszemu pułkownikowi, Stupiczew do posesji naszych wypuścił. Nie tając też dłużej śmierci brata naszego Leona, posiedzieliśmy o niej ojcu naszemu, który domyślając się już tego z racji, że przez tak długi czas żadnej wiadomości od niego nie miał, już przygotowanym, a zawsze z wolą boską zgadzającym się przyjął to sercem.
Nastąpiły roczki marcowe, na które pozew wydał ociec mój Łaźniewskiemu, stolnikowi inflantskiemu, o pożyczone 12 000 tynfów, który już przez swoje marnotrawstwa przychodząc do ruiny fortuny, wydał wzajemnie pozew ojcu memu o straty swoje w konkurowaniu o siostrę naszą Agnieszkę, która potem poszła za Jałowickiego, poniesione, i produkował listy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 263
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
górach Kaukazu, w Malabar, w Kochinchinie. Pilnują go węże, mówi Z. Izydor. Gdy mają go zbierać, zapalą las pieprzowy, a tak węże uciekają, owoc pieprzowy wysycha i będąc biały kopcieje. Saraceni go w piecach gorących suszą; aby w Europie nie był rozmnożony, mówi Dioscorides. Choć w zimnych przyjmie się krajach,iednak nie rodzi. Jest suchej i gorącej natury w 3 stopniu; moc jego trawić, i rozpuszcać grube wilgoci.
PLATANUS albo Jawor drzewo nie taki jaki u nas ex vulgi opinione. Gdyż prawdziwy Platanus rodzi się tylko w Azyj, żtamtąd do Sycylii, do Włoch, Francyj, Hiszpanii sprowadzony, nie dla
gorach Kaukazu, w Malabar, w Kochinchinie. Pilnuią go węże, mowi S. Izydor. Gdy maią go zbierać, zapalą las pieprzowy, á tak węże uciekaią, owoc pieprzowy wysycha y będąc biały kopcieie. Saraceni go w piecach gorących suszą; aby w Europie nie był rozmnożony, mowi Dioscorides. Choć w zimnych przyimie się kraiach,iednak nie rodzi. Iest suchey y gorącey natury w 3 stopniu; moc iego trawić, y rospuszcáć grube wilgoci.
PLATANUS albo Iawor drzewo nie taki iaki u nas ex vulgi opinione. Gdyż prawdziwy Platanus rodzi się tylko w Azyi, żtamtąd do Sycylii, do Włoch, Francyi, Hiszpanii sprowadzony, nie dla
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 332
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
leśne, urznąć piłką, woskiem, nałożyć, chustką obwiązać. Jeśli dobre drzewo, daj pokoj; tylko owej latorośli uczynić wolność. Za czasów Warrona takie się szczepienie praktykowało. Jeśliby blisko drzewa drzewo stało utnij jednemu gałoź, drugiego nagnij latorośl, zaciesz, wsadź w tamte rozszczepione, obwiąż, za rok, jak się przyjmie ów kabłąk przetnij, wyprostuj, będziesz miał szczep, co widziałem na pomarańczach teraz praktykowane, przy zażywaniu moczydła, alias gnoju dobrze przegniłego, z wodą gnojną utemperowanego. Może też takiego zaginania i szczepienia zażyć czyniąc arkady nad ulicami dla chłodu i ornamentu. W szczepieniu dobieraj miejsca, aby były szczepy ku wschodowi słońca,
lesne, urznąć piłką, woskiem, nałożyć, chustką obwiązać. Iezli dobre drzewo, day pokoy; tylko owey latorosli uczynić wolność. Za czasow Warrona takie się szczepienie praktykowało. Iezliby blisko drzewa drzewo stało utniy iednemu gałoź, drugiego nagniy latorosl, zaciesz, wsadź w tamte rozszczepione, obwiąż, za rok, iak się przyimie ow kabłąk przetniy, wyprostuy, będziesz miał szczep, co widziałem na pomarańczach teraz praktykowane, przy zażywaniu moczydła, alias gnoiu dobrze przegniłego, z wodą gnoyną utemperowanego. Może też takiego zaginania y szczepienia zażyć czyniąc arkady nad ulicami dla chłodu y ornamentu. W szczepieniu dobieray mieysca, aby były szczepy ku wschodowi słońca,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 378
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754