się wemknął łańcuszek do brzucha. Więc skoro czas odjazdu i rydwan zaprzęgą, Prosi ociec o klejnot i żeby się wstęgą Kontentował: „Bo nie mam księżną — rzecze — córki, Żeby miała łańcuchy dawać na faworki. Mają uczciwe żarty swe miejsce bez szkody, Złoto brać i u większych panów nie masz mody.” Przysięga się młodzieniec, że kwoli tej brydni, Choć mu pilno odjechać, już tu mieszka trzy dni, A nie wie, co się dzieje, świadcząc małym golcem, Że mu go zawsze szukać rozkazał pod stolcem. Tedy kartę spisawszy, daje do uwagi: Lubo mu go będzie chciał potrącić, w posagi Przyjmie, lubo też
się wemknął łańcuszek do brzucha. Więc skoro czas odjazdu i rydwan zaprzęgą, Prosi ociec o klejnot i żeby się wstęgą Kontentował: „Bo nie mam księżną — rzecze — corki, Żeby miała łańcuchy dawać na faworki. Mają uczciwe żarty swe miejsce bez szkody, Złoto brać i u większych panów nie masz mody.” Przysięga się młodzieniec, że kwoli tej brydni, Choć mu pilno odjechać, już tu mieszka trzy dni, A nie wie, co się dzieje, świadcząc małym golcem, Że mu go zawsze szukać rozkazał pod stolcem. Tedy kartę spisawszy, daje do uwagi: Lubo mu go będzie chciał potrącić, w posagi Przyjmie, lubo też
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 20
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
teb błąd serca mego. to jest, tę wątpliwość w którejem teraz jest. R Złożywszy promienie które miał około głowy. Folgował Ociec tym sposobem synowi, bo dla jasności i gorącości promieni, nie mogły był Faeton przystąpić Z Jeziora/ co przez nie przysięgają Bogowie. Styks, jest jezioro piekielne, przez które Bogowie bali się przysięgać: tak nazwane od żałości, bo Grekowie Stygen żałość zową. Hesiodus pisze, że ta Styks była córka Oceana i Tetys, która z Pallanita Olbrzyma stawszy się brzemienna, urodziła córkę Viktórią: która córka że podczas wojny Olbrzymskiej przy Jowiszu stała, za nim pomagając, wdzięczność jej za to pokazując Jupiter, pozwolił i postanowił
teb błąd sercá mego. to iest, tę wątpliwość w ktoreyem teraz iest. R Złożywszy promienie ktore miał około głowy. Folgował Oćiec tym sposobem synowi, bo dla iásnośći y gorącośći promieni, nie mogły był Pháeton przystąpić S Ieźiorá/ co przez nie przyśięgáią Bogowie. Styx, iest ieźioro piekielne, przez ktore Bogowie bali się przyśięgać: ták názwáne od żáłości, bo Grekowie Stygen żáłość zową. Hesiodus pisze, że ta Styx była corká Oceáná y Thethys, ktora z Pállánitá Olbrzymá sstawszy się brzemienna, vrodźiłá corkę Viktoryą: ktora corka że podczás woyny Olbrzymskiey przy Iowiszu stałá, zá nim pomagáiąc, wdzięczność iey zá to pokázuiąc Iupiter, pozwolił y postánowił
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
przystąpiło do niego wiele ich z obozu królewskiego, mówiąc mu: »I tyś z rokoszany był!« A on się przed wszytkimi zaprzał, mówiąc: »Nie wiem, co mówicie«. I powtóre mówili mu: »Wieręś ty rokoszanin, abowiem mowa twoja wydaje cię«. A on począł się przysięgać i kląć, że tych ludzi nie zna. I wspomniał sobie na słowa królewskie które niedawno do niego mówił, barzo płakał (snadź). A król otrzymawszy zwycięstwo, radził z senatormi swemi o uspokojeniu tego zacnego królestwa, które zaraz od onego czasu stało się za asekuracją i rękojeństwem więźniów. Mijając ich tedy wiele,
przystąpiło do niego wiele ich z obozu królewskiego, mówiąc mu: »I tyś z rokoszany był!« A on się przed wszytkimi zaprzał, mówiąc: »Nie wiem, co mówicie«. I powtóre mówili mu: »Wieręś ty rokoszanin, abowiem mowa twoja wydaje cię«. A on począł się przysięgać i kląć, że tych ludzi nie zna. I wspomniał sobie na słowa królewskie które niedawno do niego mówił, barzo płakał (snadź). A król otrzymawszy zwycięstwo, radził z senatormi swemi o uspokojeniu tego zacnego królestwa, które zaraz od onego czasu stało się za assekuracyą i rękojeństwem więźniów. Mijając ich tedy wiele,
Skrót tekstu: KrysPasCz_II
Strona: 55
Tytuł:
Passya pana naszego Zygmunta Trzeciego, króla polskiego, podług jego sługi i wiernego poddanego, z panem swym spółcierpiącego.
Autor:
Szczęsny Kryski
Miejsce wydania:
Janowiec
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
prawo tego potrzebuje/ abo też rzecz jest tak ważna/ że spotrzeby inaczej być/ i prawdy dowieść nie może. A zwłaszcza gdy się to dzieje ku osławieniu chwały Bożej/ i ku dobremu bliźniego naszego/ Takowa przysięga jest w słowie Bożym ustanowiona/ i święci też ludzie w oboim Zakonie słusznie jej używali.
102 Godzili się przysięgać na imię świętych/ abo inszego stworzenia?
Nie godzi: Abowiem przystojna a sluszna przysięga/ jest wzywaniem Boga prawego/ kędy ludzie Boga wzywają/ ku wyświadczeniu prawdy/ jako tego który jest jedynym serc dozorcą/ i przed którym nic skrytego nie jest. A też tegoż Boga ku pomście wyzywają/ jeśliby kto pod
práwo tego potrzebuie/ ábo też rzecz iest ták wáżna/ że zpotrzeby inaczey bydź/ y prawdy dowieść nie może. A zwłaszczá gdy się to dźieie ku osławieniu chwały Bożey/ y ku dobremu bliźniego nászego/ Tákowa przyśięgá iest w słowie Bożym vstánowiona/ y święći też ludzie w oboim Zakonie słusznie iey vżywali.
102 Godźili śię przyśięgáć ná imię świętych/ ábo inszego stworzenia?
Nie godźi: Abowiem przystoyna á sluszna przyśięgá/ iest wzywániem Bogá práwego/ kedy ludźie Bogá wzywáią/ ku wyświádczeniu prawdy/ iáko tego ktory iest iedynym serc dozorcą/ y przed ktorym nic skrytego nie iest. A też tegoż Bogá ku pomśćie wyzywáią/ iesliby kto pod
Skrót tekstu: RybMKat
Strona: 42
Tytuł:
Katechizmy
Autor:
Maciej Rybiński
Drukarnia:
Andrzej Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
!” a on jej rzekł: „Cóż tam po niej?” Znowu mu szepce do ucha, ale on tego nie słucha, łże się jej nie powodzi, więc za nim z izby wychodzi. Ochmistrzyni go namawiała, żeby o mnie prosił. Tren 10.
Nazajutrz zaś już ksiądz biega, przed mym ojcem się przysięga, Iże to jest złe udanie, aby było to mniemanie, Żeby miał trzymać przy sobie państwo młode. „Więcże tobie Trzeba gniewu pomiarkować, a starca ukontentować!”
Trochę gniewu pohamuje, a do niego wyprawuje, Jeśli dość obligacyjej czyni: „Chcę deklaracyjej! TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Bo gniew, z żałością zmieszany
!” a on jej rzekł: „Cóż tam po niej?” Znowu mu szepce do ucha, ale on tego nie słucha, łże się jej nie powodzi, więc za nim z izby wychodzi. Ochmistrzyni go namawiała, żeby o mnie prosił. Tren 10.
Nazajutrz zaś już ksiądz biega, przed mym ojcem się przysięga, Iże to jest złe udanie, aby było to mniemanie, Żeby miał trzymać przy sobie państwo młode. „Więcże tobie Trzeba gniewu pomiarkować, a starca ukontentować!”
Trochę gniewu pohamuje, a do niego wyprawuje, Jeśli dość obligacyjej czyni: „Chcę deklaracyjej! TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Bo gniew, z żałością zmieszany
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 23
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
racją, Porwawszy się już do niego; leć się zaś wściągnął od tego. Ów o dwu koń wyprawuje, sam się jechać już gotuje; Pisze ojcu, co się stało; ledwo mu się nie dostało. On do mego ojca daje znać.
Ojca żal i gniew zdejmuje, co w skok jechać się gotuje; Przysięga się i na nieba, że to krwią oblać potrzeba. I gdy już w drogę wyjeżdża, aż drugi konny przyjeżdża, Aby się nie alterował, gdyż stary już ustępował. Ociec mój rozgniewany chciał jechać, ale że zaś przybiegł konny, dając znać, że już p. Krakowski wyjeżdżał, pisali tylko do siebie.
Więc
racyją, Porwawszy się już do niego; leć się zaś wściągnął od tego. Ów o dwu koń wyprawuje, sam się jechać już gotuje; Pisze ojcu, co się stało; ledwo mu się nie dostało. On do mego ojca daje znać.
Ojca żal i gniew zdejmuje, co w skok jechać się gotuje; Przysięga się i na nieba, że to krwią oblać potrzeba. I gdy już w drogę wyjeżdża, aż drugi konny przyjeżdża, Aby się nie alterował, gdyż stary już ustępował. Ociec mój rozgniewany chciał jechać, ale że zaś przybiegł konny, dając znać, że już p. Krakowski wyjeżdżał, pisali tylko do siebie.
Więc
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 31
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
mi przyznaje tym podobne obyczaje. Jak się rozgadał, to na mię plótł różne rzeczy i to, że się upijam.
Raz mię mym tytułem zowie, czasem w gniewie więcej powie: TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
„Iżeś ty jest nie szlachcianka! Naco zwać wojewodzanka?!” Przeciwić mu się nie trzeba, bo się przysięga na nieba, Bardziej krzykiem mowę tłumiąc, abo czasem z nożem goniąc. Czasem mówi: „Moja wojewodzaneczko!” – drugi raz – „żeś chłopówna”.
Kiedy ja zaś zachoruję, pilnie się o to frasuje, Skąd tarcic na trumnę będzie dostać: każe pytać wszędzie. Przestrzega dość mego wczasu, bo
mi przyznaje tym podobne obyczaje. Jak się rozgadał, to na mię plótł różne rzeczy i to, że się upijam.
Raz mię mym tytułem zowie, czasem w gniewie więcej powie: TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
„Iżeś ty jest nie ślachcianka! Naco zwać wojewodzanka?!” Przeciwić mu się nie trzeba, bo się przysięga na nieba, Bardziej krzykiem mowę tłumiąc, abo czasem z nożem goniąc. Czasem mówi: „Moja wojewodzaneczko!” – drugi raz – „żeś chłopówna”.
Kiedy ja zaś zachoruję, pilnie się o to frasuje, Skąd tarcic na trumnę będzie dostać: każe pytać wszędzie. Przestrzega dość mego wczasu, bo
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 34
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
. Bo może człek sieła taić, póki zechce, nie wyjawić. Obietnice też zaś owe zaprzątają tylko głowę.
To się też nie zataiło - nie ze wszytkim dobre było Z pierwszą żoną pomieszkanie. Cóż to za takie kochanie? Prawda, iżem nie ufała, bom też pewności nie miała; Zwłaszcza, co się przysięgali, co to fałszem udawali. Udawali, że źle z żoną mieszkał. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Któżby tu już i wyliczył, abo owe myśli zliczył, Co mi się w głowie snowały, a coraz żal sprawowały?! Trudno się zataić miało, kiedy serce dokuczało; Dlaczegom i snu nie miała, lubom
. Bo może człek sieła taić, póki zechce, nie wyjawić. Obietnice też zaś owe zaprzątają tylko głowę.
To się też nie zataiło - nie ze wszytkim dobre było Z pierwszą żoną pomieszkanie. Cóż to za takie kochanie? Prawda, iżem nie ufała, bom też pewności nie miała; Zwłaszcza, co się przysięgali, co to fałszem udawali. Udawali, że źle z żoną mieszkał. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Któżby tu już i wyliczył, abo owe myśli zliczył, Co mi się w głowie snowały, a coraz żal sprawowały?! Trudno się zataić miało, kiedy serce dokuczało; Dlaczegom i snu nie miała, lubom
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 155
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
takiego drugiego Jeszcześ nigdy nie miała. A skoro za rzekę Przepłynął, niewymowną czuł na sercu mękę I że miasta nie spalił i wszcząt nie zepsował, Przebiegszy je wzdłuż i wszerz, okrutnie żałował.
XXV.
I tak go pycha i gniew gryzie zapalczywy, Że znowu do Paryża chce wpaść i wątpliwy Wzdycha i przysięga się, że się w zad nie wróci, Aż go zniszczy, zepsuje i z gruntu wywróci. Ale ujźrzał nad rzeką pędem przeciw sobie Bieżącego, który w niem on gniew w onej dobie Uhamował. Kto to był? - Wnet będziecie wiedzieć, Bo teraz o czem inszem trzeba mi powiedzieć. PIEŚŃ XVIII.
XXVI.
takiego drugiego Jeszcześ nigdy nie miała. A skoro za rzekę Przepłynął, niewymowną czuł na sercu mękę I że miasta nie spalił i wszcząt nie zepsował, Przebiegszy je wzdłuż i wszerz, okrutnie żałował.
XXV.
I tak go pycha i gniew gryzie zapalczywy, Że znowu do Paryża chce wpaść i wątpliwy Wzdycha i przysięga się, że się w zad nie wróci, Aż go zniszczy, zepsuje i z gruntu wywróci. Ale ujźrzał nad rzeką pędem przeciw sobie Bieżącego, który w niem on gniew w onej dobie Uhamował. Kto to był? - Wnet będziecie wiedzieć, Bo teraz o czem inszem trzeba mi powiedzieć. PIEŚŃ XVIII.
XXVI.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 42
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ś nie chciał wolności przecyganiać złotej, Acz to kupca nalazło, który niechaj krasi Swe zdrady, jak chce; kąsa pies, chociaż się łasi. Bo gdzie pieniądz raz wiarę, gdzie raz cnotę złomie, Już na wieki kaleką, już do śmierci chromie. Komu raz psia mamona serce scudzołoży, Nie wierz, choć się przysięga, klnie, płacze i boży! Rychlej panna poścignie straconego wieńca, Niż kredytu u ludzi taki obojeńca, Chociaż gładką wymową swe fałsze przymuśnie. Tobie nikt, cny starosto, oka nie zapluśnie. Nigdyś braciej nie zdradzał, wspaniałymi duchy Wszytko depcąc i złote pod cnotą łańcuchy. Nie brałeś na ujęcie aniś
ś nie chciał wolności przecyganiać złotéj, Acz to kupca nalazło, który niechaj krasi Swe zdrady, jak chce; kąsa pies, chociaż się łasi. Bo gdzie pieniądz raz wiarę, gdzie raz cnotę złomie, Już na wieki kaleką, już do śmierci chromie. Komu raz psia mamona serce scudzołoży, Nie wierz, choć się przysięga, klnie, płacze i boży! Rychlej panna poścignie straconego wieńca, Niż kredytu u ludzi taki obojeńca, Chociaż gładką wymową swe fałsze przymuśnie. Tobie nikt, cny starosto, oka nie zapluśnie. Nigdyś braciej nie zdradzał, wspaniałymi duchy Wszytko depcąc i złote pod cnotą łańcuchy. Nie brałeś na ujęcie aniś
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 403
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924