najostrożniej pierwsze z pieniędzmi skorupy Na tymże miejscu grzebie, wypadszy z chałupy. Zapomniał, że kto rybki złotą łowi wędką, Jako ma zysk niepewny, tak i szkodę prędką. Już myśli, że nie będzie nadeń pewnie w mieście, Kiedy czerwonych złotych razem weźmie dwieście, Więc czeka i do płotu w kącie się przytuli; Wieczór był, aż też dziadek sztyla się o kuli,
W Bogu kładąc nadzieję przy zupełnej wierze, Że swoję z rąk złodziejskich chudobę odbierze. I ledwie pod trawnikiem kęs w ziemi podłubie, Aż garniec, aż pieniądze, aż go cieszy w zgubie. Tedy wziąwszy depozyt, brzuch wyprząta w trzopie I na tym
najostrożniej pierwsze z pieniądzmi skorupy Na tymże miejscu grzebie, wypadszy z chałupy. Zapomniał, że kto rybki złotą łowi wędką, Jako ma zysk niepewny, tak i szkodę prędką. Już myśli, że nie będzie nadeń pewnie w mieście, Kiedy czerwonych złotych razem weźmie dwieście, Więc czeka i do płotu w kącie się przytuli; Wieczór był, aż też dziadek sztyla się o kuli,
W Bogu kładąc nadzieję przy zupełnej wierze, Że swoję z rąk złodziejskich chudobę odbierze. I ledwie pod trawnikiem kęs w ziemi podłubie, Aż garniec, aż pieniądze, aż go cieszy w zgubie. Tedy wziąwszy depozyt, brzuch wyprząta w trzopie I na tym
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 342
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
śmiało Własne sadowić i wysiadać miało. Ani to zwykłej przeszkadza intracie, Że dwóch na jednym, pracuje warsztacie. Obadwa korzyść w swojej mają porze, Ten, co futruje i co gnypem porze. Za cóż kościelnej dogadzać by zrzędzie, Kiedy bliźniemu przez to nie ubędzie, Że jak wystarcza w przywileju łoże, Trzeci dyskretnie przytulić się może. Niechaj błazeński skrupuł w siebie bierze, K to staroświeckiej służy manijerze. Alboż dla bestii ta, a nie dla człeka Przyszła tu moda przez morza z daleka. I żonie wolno, i mężowi wzajem, Ile kiedy gust wietrzeje zwyczajem, Poprawić sobie słusznym prawem braku I od lochuka, i od czopa smaku
śmiało Własne sadowić i wysiadać miało. Ani to zwykłej przeszkadza intracie, Że dwóch na jednym, pracuje warsztacie. Obadwa korzyść w swojej mają porze, Ten, co futruje i co gnypem porze. Za cóż kościelnej dogadzać by zrzędzie, Kiedy bliźniemu przez to nie ubędzie, Że jak wystarcza w przywileju łoże, Trzeci dyskretnie przytulić się może. Niechaj błazeński skrupuł w siebie bierze, K to staroświeckiej służy manijerze. Alboż dla bestyi ta, a nie dla człeka Przyszła tu moda przez morza z daleka. I żonie wolno, i mężowi wzajem, Ile kiedy gust wietrzeje zwyczajem, Poprawić sobie słusznym prawem braku I od lochuka, i od czopa smaku
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 221
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
ten Testament świętymi słowy/ które zawierają: Tegoż nas domieści Jezu Chryste miły/ Byśmy ztobą byli: Gdzie się nam radują Wszytkie niebieskie siły. Pięknie ztobą było domowi Zachariaszowemu: Oswobodziłeś słowem Matki twojej pozdrawiającej niemowlątko: darowałeś język Zachariaszowi niememu: matka przy tobie Elżbieta została prorokinią: niechaj też przytulimy się pod skrzydła twoje/ namilszy Jezu, miedzy twoje siły niebieskie/ z którymi dalibóg kompanią wieśdź będziemy. Amen/ Amen/ Amen/ Amen/ Amen/ Amen/ Amen/ tako Bóg daj/ Byśmy wszyscy poszli w Raj/ Gdzie królują Anieli. Przez ciebie samego/ który żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem/
ten Testáment świętymi słowy/ ktore záwieráią: Tegoż nas domieśći Iezu Chryste miły/ Bysmy ztobą byli: Gdźie się nam ráduią Wszytkie niebieskie śiły. Pięknie ztobą było domowi Zácháryaszowemu: Oswobodźiłeś słowem Mátki twoiey pozdrawiáiącey niemowlątko: dárowałeś ięzyk Zácháryaszowi niememu: mátká przy tobie Elżbietá zostáłá prorokinią: niechay też przytulimy się pod skrzydłá twoie/ namilszy IESV, miedzy twoie śiły niebieskie/ z ktorymi dalibog kompánią wieśdź będźiemy. Amen/ Amen/ Amen/ Amen/ Amen/ Amen/ Amen/ táko Bog day/ Bysmy wszyscy poszli w Ray/ Gdźie kroluią Anyeli. Przez ćiebie sámego/ który żyiesz y kroluiesz z Bogiem Oycem/
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 32
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Pana kładała. Pod szatą jest Ołtarz dla Mszy Świętej, szanują to miejsce i Turcy, tam swój erygowawszy Meczet. Od wspomnianego miejsca na ciśnienie kamienia, stoi drzewo Figi leśnej, grube i wysokie, nazwane Figa Faraonowa, wzdłuż rozszczepiona, w dole przy samym pniu jest mieszkaniczko, gdzie N. PANNA z Panem CHRYSTUSEM przytuliła się, nim gospodę Z. Józef, we wsi dopiero namienionej znalazł. Turecka dewocja ku temu miejscu, tam swoję pali lampę.
Po Kairze teraz największe w Egipcie Miasto ALEKsANDRIA, vulgò Scanderia Stolica Patriarchy Aleksandryjskiego Schismatyka, handlem wielkim wsławione, nad odnogą Nilusa rzeki, od Aleksandra Wielkiego zreparowane, dawszy na murach napis: Alexander
Pána kłádała. Pod szátą iest Ołtarz dla Mszy Swiętey, szánuią to mieysce y Turcy, tam swoy erigowáwszy Meczet. Od wspomniánego mieysca ná ciśnienie kamienia, stoi drzewo Figi leśney, grube y wysokie, názwane Figá Faráonowá, wzdłuż rozszczepioná, w dole przy samym pniu iest mieszkániczko, gdzie N. PANNA z Panem CHRYSTUSEM przytuliła się, nim gospodę S. IOZEF, we wsi dopiero námienioney ználazł. Turecka dewocya ku temu mieyscu, tam swoię páli lampę.
Po Kairze teráz náywiększe w Egypcie Miasto ALEXANDRYA, vulgò Scanderia Stolica Patryarchy Alexandryiskiego Schismatyka, handlem wielkim wsławione, nád odnogą Nilusa rzeki, od Alexandrá Wielkiego zreparowáne, dawszy ná murách nápis: Alexander
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 656
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
? IV. CZy nie zadrżały kolumny nieba za jakimsi podobno tegoż nieba trzęsieniem/ czy z radości/ czy z żałości/ że Syn wiecznego Ojca stąpił na ziemskie miłości? Słusznieby wierę trząść się miały od żałości/ że ta Dziecina co w niebie w takim pałacach świetno mieszkała/ tak ubożuchno na świecie do stajni się przytuliła/ i którego na łonie Ojca niebiescy obywatele za Pana znali/ tego na łonie Matki nie widać/ żeby kto za Pana z ludzi uznawał/ prócz tych kilku prostych pasterzów/ i mądrych Królów! Radości zaś podobno znaki są te trzęsienia: wiedząc bowiem nieba/ że Syn przedwieczny na to na ziemię stąpił/ aby ruiny
? IV. CZy nie zádrżały kolumny niebá zá iákimśi podobno tegoż niebá trzęśieniem/ czy z rádośći/ czy z żáłośći/ że Syn wiecznego Oycá sstąpił ná źiemskie miłośći? Słusznieby wierę trząść się miáły od żáłośći/ że ta Dźiećiná co w niebie w takim páłacach świetno mieszkáłá/ ták vbożuchno ná świećie do stáyni się przytuliłá/ y ktorego ná łonie Oycá niebiescy obywátele zá Páná znali/ tego ná łonie Mátki nie widáć/ żeby kto zá Pána z ludźi vznawał/ procz tych kilku prostych pásterzow/ y mądrych Krolow! Radośći zaś podobno znáki są te trzęśienia: wiedząc bowiem niebá/ że Syn przedwieczny ná to ná źiemię sstąpił/ aby ruiny
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 191
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
na skwirk ubogiego, ani też zatwardzaj serca twego przeciw uciskom niewinności.
Gdy Sieroty wzywają[...] wej pomocy, gdy Wdowa udaje się do Ciebie w niezmiernej swej żałości, bądź dotkliwym na jej utrapienie, i bież na ratunek tych którzy są bez podpory.
Gdy widzisz podobnego sobie nagim, od zimna drżącym, i miejsca gdzieby się przytulił nie mającym; niech go skrzydła miłości bliźniego okryją, i zachowają mu życie; aby dusza twoja własna żyć mogła.
W ten czas, gdy chory ubogi na łożu swym smutnym jęczy, gdy nędzarz w gnoju opuszczony leży, gdy więżyeń w turmie okropnej dyszy, albo gdy więc siwe włosy ratunku twego wzywają, jakże
na skwirk ubogiego, ani też zatwardzay serca twego przeciw uciskom niewinności.
Gdy Sieroty wzywaią[...] wey pomocy, gdy Wdowa udaie się do Ciebie w niezmierney swey żałości, bądz dotkliwym na iey utrapienie, y bież na ratunek tych ktorzy są bez podpory.
Gdy widzisz podobnego sobie nagim, od zimna drżącym, y mieysca gdzieby się przytulił nie maiącym; niech go skrzydła miłości blizniego okryią, y zachowaią mu życie; aby dusza twoia własna żyć mogła.
W ten czas, gdy chory ubogi na łożu swym smutnym ięczy, gdy nędzarz w gnoiu opuszczony leży, gdy więżień w turmie okropney dyszy, albo gdy więc siwe włosy ratunku twego wzywaią, iakże
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 28
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
/ iż by nawiętszy zbrodzień/ znajdzie takich co mu grzbiet trzymają/ sprawę jego forytują/ i aby się ostra sprawiedliwość na nim nie pokazała/ o to usilnie pracują. za taką niekarą złości się wszelakie szeroko rozlewają/ niecnota i niewstyd gorble przerywa/ cnota/ wstyd/ i przystojność ledwie kąt znaleźć może/ gdzieby się przytulić mogła. I tać jest przyczyna/ czemu mym zdaniem/ ta nidawna Kometa w oczach naszych straszna ma być/ ponieważ i bez pokazania jej/ same pomienione grzechy nasze/ słusznie w nas wielki postrach zapalczywego gniewu Bożego uczynić mogą. Jest jeszcze druga tego przyczyna/ a mym zdaniem wielka/ iż nas Pan Bóg sprawiedliwym sądem
/ iż by nawiętszy zbrodźień/ znaydźie tákich co mu grzbiet trzymáią/ spráwę iego forytuią/ y áby się ostra spráwiedliwość ná nim nie pokazáłá/ o to vśilnie prácuią. zá táką niekárą złośći się wszelákie szeroko rozlewáią/ niecnotá y niewstyd gorble przerywa/ cnotá/ wstyd/ y przystoyność ledwie kąt ználeść może/ gdźieby się przytulić mogłá. Y táć iest przyczyná/ czemu mym zdániem/ tá nidawna Kometá w oczách nászych strászna ma być/ ponieważ y bez pokazánia iey/ same pomienione grzechy násze/ słusznie w nas wielki postrách zápálczywego gniewu Bożego vczynić mogą. Iest ieszcze druga tego przyczyná/ á mym zdániem wielka/ iż nas Pan Bog spráwiedliwym sądem
Skrót tekstu: BemKom
Strona: 42.
Tytuł:
Kometa to jest pogróżka z nieba na postrach, przestrogę i upomnienie ludzkie
Autor:
Mateusz Bembus
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619