taneczki: „Albo mene barszczu dajte," także: „Czerniec czernicu zawiów w pywnicu," także: „Anusiu serdeńko palisz moju duszu," i t. d. Wszystko dobrze było, tylko jedna rzecz nie dobra, żem się z pewną osobą źle rozjechał. NB. Wtorek. Daj Boże lepiej się przywitać. Księżnej córce mojej darowałem pięknego tureckiego konia: niech się jej do stada powodzi.
Do Mińska jechałem 1 Martii dla roczków sądzenia, alem ich nie sądził, bo przeszkoda od pułków moskiewskich nadchodzących była, dla których szlachta ab metum zabierania koni, także dla stancji pozajmowanych nie mogłaby comparere; sądy tedy
taneczki: „Albo mene barszczu dajte," także: „Czerniec czernicu zawiow w pywnicu," także: „Anusiu serdeńko palisz moju duszu," i t. d. Wszystko dobrze było, tylko jedna rzecz nie dobra, żem się z pewną osobą źle rozjechał. NB. Wtorek. Daj Boże lepiéj się przywitać. Księżnéj córce mojéj darowałem pięknego tureckiego konia: niech się jéj do stada powodzi.
Do Mińska jechałem 1 Martii dla roczków sądzenia, alem ich nie sądził, bo przeszkoda od pułków moskiewskich nadchodzących była, dla których szlachta ab metum zabierania koni, także dla stancyi pozajmowanych nie mogłaby comparere; sądy tedy
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 152
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
dbam, że milczkiem żywot mój popłynie, Że nie znam sejmów, nie sądzę w Lublinie, Że mię król nie zna i że wielkich ludzi Przyjaźń do służby rano mię nie budzi. Tak gdy nawitą wyrobiwszy przędzę Bez tych hałasów dni moich dopędzę, Jakom żył cicho, takimże sposobem, Ziemiański starzec, przywitam się z grobem. Temu ciężka śmierć, który przy pogrzebie Znajomy wszytkim, a sam nie znał siebie.” Tak mówił Tyrsis, jakby stoik nowy, Ale ledwie że dokończył tej mowy, Powaby dworskie wróciły mu chęci Do sejmów, laski, chorągwi, pieczęci. NA WIĄZANIE
Nie przeto-ć wiążę ręce przez to ziele
dbam, że milczkiem żywot mój popłynie, Że nie znam sejmów, nie sądzę w Lublinie, Że mię król nie zna i że wielkich ludzi Przyjaźń do służby rano mię nie budzi. Tak gdy nawitą wyrobiwszy przędzę Bez tych hałasów dni moich dopędzę, Jakom żył cicho, takimże sposobem, Ziemiański starzec, przywitam się z grobem. Temu ciężka śmierć, który przy pogrzebie Znajomy wszytkim, a sam nie znał siebie.” Tak mówił Tyrsis, jakby stoik nowy, Ale ledwie że dokończył tej mowy, Powaby dworskie wróciły mu chęci Do sejmów, laski, chorągwi, pieczęci. NA WIĄZANIE
Nie przeto-ć wiążę ręce przez to ziele
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 41
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
troje Wojuje: miłość, słońce i psie znoje — Pojrzyjcie na mnie trochę w niskie kraje, A póki jeszcze żywota co staje, Upalonemu, z hipokreńskiej wody Przywróćcie żywot, dodajcie ochłody! A ja, oczerstwion mocą waszej rosy, Nastroję lutnią w pismorymskie głosy I dowcip, zbytnią zawędzony suszą, Przyszedszy k sobie, przywita się z duszą; Skąd chwaląc i was, i waszę krynicę, Wdzięczen zawieszę z ślubu tę tablicę: Że mu się w wierszu trochę powodziło, Przyznawa Morsztyn, że to panien dzieło. DWOJA BIEDA
Dziś dokazuje psia gwiazda swej mocy I jako Zorza, kazawszy precz nocy, Dzień na świat wozem przywiezie różanym, Słońcu kompanem
troje Wojuje: miłość, słońce i psie znoje — Pojrzyjcie na mnie trochę w niskie kraje, A póki jeszcze żywota co staje, Upalonemu, z hipokreńskiej wody Przywróćcie żywot, dodajcie ochłody! A ja, oczerstwion mocą waszej rosy, Nastroję lutnią w pismorymskie głosy I dowcip, zbytnią zawędzony suszą, Przyszedszy k sobie, przywita się z duszą; Skąd chwaląc i was, i waszę krynicę, Wdzięczen zawieszę z ślubu tę tablicę: Że mu się w wierszu trochę powodziło, Przyznawa Morsztyn, że to panien dzieło. DWOJA BIEDA
Dziś dokazuje psia gwiazda swej mocy I jako Zorza, kazawszy precz nocy, Dzień na świat wozem przywiezie różanym, Słońcu kompanem
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 152
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
znowu, gdyś sam ich i świadek, Sam i powiadasz, całujże się w zadek. 182 (N). BANKIET U SKĄPEGO
Często bez ceremonii w moim domu gości; Które razem chcąc oddać sąsiad mi ludzkości, Kupiwszy u kaczmarza skopowiny ćwiartkę, Pisze do mnie, na jutro zapraszając, kartkę. Ledwie się przywitamy: „Gotuj chyżo — rzecze — Do stołu.” Tu z kolebki mamka obrus wlecze; Rzekłbym, że żółta jucha od niedziele świętej, Ale sam zapach świadczy, że to nie cymenty. Rzepę siej na talerzu, toż na brudnym trzopie. On powiedał, że w barszczu, niesie kość w ukropie
znowu, gdyś sam ich i świadek, Sam i powiadasz, całujże się w zadek. 182 (N). BANKIET U SKĄPEGO
Często bez ceremoniej w moim domu gości; Które razem chcąc oddać sąsiad mi ludzkości, Kupiwszy u kaczmarza skopowiny ćwiartkę, Pisze do mnie, na jutro zapraszając, kartkę. Ledwie się przywitamy: „Gotuj chyżo — rzecze — Do stołu.” Tu z kolebki mamka obrus wlecze; Rzekłbym, że żółta jucha od niedziele świętej, Ale sam zapach świadczy, że to nie cymenty. Rzepę siej na talerzu, toż na brudnym trzopie. On powiedał, że w barszczu, niesie kość w ukropie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 280
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
plecie. Aż skoro tej najpierwszej doszli po mfiem prawdy: Requiescat przynamniej tam, bo tu łgał zawdy. Już sam sobie tak mówi: „Ja w prawdziwą drogę Nie pójdę, bo prawdy rzec nie umiem, ni mogę.” Toć kiedy tak się sądzi, pewniejsza mu bita Owa droga, gdzie z ojcem kłamstwa się przywita. 83. SKĄD TO: „KOZA Z WOZA, KOŁOM LŻEJ”?
Pieszych drabów suplement drogą masiruje, A tu na targ z wozem kóz chłop w błocie bobruje. Ratując, jedne mu z nich porwali do tropu: „Koza z woza — lżej kołom” — powiedziawszy chłopu. 84. A TOŻ
plecie. Aż skoro tej najpierwszej doszli po mfiem prawdy: Requiescat przynamniej tam, bo tu łgał zawdy. Już sam sobie tak mówi: „Ja w prawdziwą drogę Nie pójdę, bo prawdy rzec nie umiem, ni mogę.” Toć kiedy tak się sądzi, pewniejsza mu bita Owa droga, gdzie z ojcem kłamstwa się przywita. 83. SKĄD TO: „KOZA Z WOZA, KOŁOM LŻEJ”?
Pieszych drabów suplement drogą masiruje, A tu na targ z wozem kóz chłop w błocie bobruje. Ratując, jedne mu z nich porwali do tropu: „Koza z woza — lżej kołom” — powiedziawszy chłopu. 84. A TOŻ
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 26
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
chyżo się uwija, Ożenić go, ożenić go, wesoła bestyja! Wilczysko się ożeniło, uszy opuściło, Biedna moja hołoweczka, cóż mi po tym było! Pókim sobie był młodzieńcem, wszyscy mi zajźrzeli, A z wesela teraz mego wszyscy się naśmieli. Była też tam i koteczka z małymi dziatkami, Kazała im przywitać się z drobnymi ptaszkami. Niedoperza na wesele nie wzięto biednego, Lecz on w nocy przyleciawszy podsiadł niejednego. KRUCY W RZYMIE WITALI CESARZA
Krucy w Rzymie witali cesarza, U nas czasów tych kurczęta żegnały kucharza, Bo gdy na nie padł dekret surowy, Aby kuram i kurczętam pospadały głowy. Już przy ogniu gorąco modliły
I
chyżo się uwija, Ożenić go, ożenić go, wesoła bestyja! Wilczysko się ożeniło, uszy opuściło, Biedna moja hołoweczka, cóż mi po tym było! Pókim sobie był młodzieńcem, wszyscy mi zajźrzeli, A z wesela teraz mego wszyscy się naśmieli. Była też tam i koteczka z małymi dziatkami, Kazała im przywitać się z drobnymi ptaszkami. Niedoperza na wesele nie wzięto biednego, Lecz on w nocy przyleciawszy podsiadł niejednego. KRUCY W RZYMIE WITALI CESARZA
Krucy w Rzymie witali cesarza, U nas czasów tych kurczęta żegnały kucharza, Bo gdy na nie padł dekret surowy, Aby kuram i kurczętam pospadały głowy. Już przy ogniu gorąco modliły
I
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 611
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
szukając ratunku przeciw Turkom, ponawiając Traktaty z Papieżem Eugeniuszem IV. respektem Uni[...] ; na O Schizmie Greckiej
co Konsylium złożone w Florencyj A. D. 1439, na którym był Cesarz Jan Paleolog VII. Patriarcha, Arcy Biskupów i Biskupów 260. Cesarz upadnieniem do nóg Papieżowi, a Patriarcha z obopolnym pocałowaniem twarzy swoich, przywitali się, inni jagód: ręki całowaniem. Po prawej siedział Eugeniusz Papież na swoim Tronie, który chciał w pośrzodku Kościoła, ale denegowano, że to miejsce było Cesarskie, Konstantyna Wielkiego na Konsylium Nicańskim, i Marciana na Chalcedońskim: a teraz postawiono było Tron z Ewangelią między SS. Piotra i Pawła głowami. Po Ojcu Świętym
szukaiąc ratunku przeciw Turkom, ponawiaiąc Traktaty z Papieżem Eugeniuszem IV. respektem Uni[...] ; na O Schizmie Greckiey
co Koncilium złożone w Florencyi A. D. 1439, na ktorym był Cesarz Ian Paleolog VII. Patryarcha, Arcy Biskupow y Biskupow 260. Cesarz upadnieniem do nog Papieżowi, a Patryarcha z obopolnym pocałowaniem twarzy swoich, przywitali się, inni iagod: ręki całowaniem. Po prawey siedział Eugeniusz Papież na swoim Tronie, ktory chciał w pośrzodku Kościoła, ale denegowano, że to mieysce było Cesarskie, Konstantyna Wielkiego na Koncilium Nicanskim, y Marciana na Chalcedońskim: a teraz postawiono było Tron z Ewangelią między SS. Piotra y Pawła głowami. Po Oycu Swiętym
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1144
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
.
Była naówczas w Kownie żona moja przy matce swojej, kasztelanowej witebskiej. Kiedy do Kowna przyjechał podkanclerzy i stanął w probostwie, zaraz do niego pobiegł kasztelan witebski, a potem i sama kasztelanowa z żoną moją z wizytą do niego nadjechała. Znać zaraz było z twarzy podkanclerzego wewnętrzną awersją do żony mojej, z którą ani się przywitać, ani patrzeć na nią nie chciał, o czym będąc informowany, nic sobie pomyślnego z jego propozycji nie obiecywałem. Tym zaś gorszy był podkanclerzy, gdy marszałek kowieński moją mu na piśmie oddał rezolucją. Nadjechałem ja potem przed wieczorem do Kowna i gdy się kłaniałem podkanclerzemu, łagodnie to, ale skomponowaną miną
.
Była naówczas w Kownie żona moja przy matce swojej, kasztelanowej witebskiej. Kiedy do Kowna przyjechał podkanclerzy i stanął w probostwie, zaraz do niego pobiegł kasztelan witebski, a potem i sama kasztelanowa z żoną moją z wizytą do niego nadjechała. Znać zaraz było z twarzy podkanclerzego wewnętrzną awersją do żony mojej, z którą ani się przywitać, ani patrzeć na nią nie chciał, o czym będąc informowany, nic sobie pomyślnego z jego propozycji nie obiecywałem. Tym zaś gorszy był podkanclerzy, gdy marszałek kowieński moją mu na piśmie oddał rezolucją. Nadjechałem ja potem przed wieczorem do Kowna i gdy się kłaniałem podkanclerzemu, łagodnie to, ale skomponowaną miną
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 659
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Metezuma. że Hrabia Cortes ku Meksykowi Miastu zmierza, rezolwował się trzy ćwierci mile przeciw niemu wyniść, Całego świata, praecipue o AMERYCE
aliàs kazał się nieść, przez czterech primae classis ludzi na Majestacie, z wiszącym nad głową Niebem złotym i piórami. Jeno się oba obaczyli z bliska z Korteziuszem, zstąpił z Majestatu, przywitali się. Cortes zaraz klarygował się, iż nie na wydarcie Królestwa, ale przyjaźni poparcie tam zawitał. Metezuma na swój go zaprosił Pałac. sam udał się do innego. Nazajutrz Margrabia w sali jednej z Królem Metezumą w prezencyj Ministrów jego, publiczny miał rozhowor, oświadczając się, iż do tych Krajów przybył defensivô, non offensivô
Metezumá. że Hrabiá Cortes ku Mexikowi Miastu zmierza, rezolwował się trzy ćwierci mile przeciw niemu wyniść, Całego świata, praecipuè o AMERICE
aliàs kazał się nieść, przez czterech primae classis ludzi na Máiestacie, z wiszącym nad głową Niebem złotym y piorami. Ieno się oba obaczyli z bliska z Korteziuszem, zstąpił z Maiestatu, przywitali się. Cortes zaraz klarygował się, iż nie na wydarcie Krolestwa, ale przyiaźni poparcie tam zawitał. Metezuma na swoy go zaprosił Pałac. sam udał się do innego. Nazáiutrz Margrabia w sali iedney z Krolem Metezumą w prezencyi Ministrów iego, publiczny miał rozhowor, oświadczaiąc się, iż do tych Kraiow przybył defensivô, non offensivô
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 602
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
uprzykrza Medyk/ ale pozwala jakiej chce wygody i słodyczy/ o którego zdrowiu cale zwątpił. Zgrzeszyłeś/ a z tym wszystkim rzec możesz: quid mihi mali accidit? Nic złego za to nie cierpię. Mała o tobie nadzieja Ambroży Z. (Jako o nim pisze Paulinus.) stanąwszy raz w gospodzie jednej/ przywita się z gospodarzem i spyta: jakoby mu się powodziło/ gdy usłyszał: dobrze z łaski Bożej. Nigdym się zle nie miał/ nigdy mię nic złego nie potkało. Przelękłszy się rzecze do towarzyszów: Panowie/ co wskok ujeżdżajmy; bo się boję byśmy tu z tym Gospodarzem zaraz nie pogineli. O tego już
uprzykrzá Medyk/ ale pozwálá iákiey chce wygody i słodyczy/ o ktorego zdrowiu cale zwątpił. Zgrzeszyłeś/ á z tym wszystkim rzec możesz: quid mihi mali accidit? Nic złego zá to nie ćierpię. Máłá o tobie nadźieiá Ambroży S. (Iáko o nim pisze Paulinus.) stanąwszy raz w gospodzie iedney/ przywitá się z gospodárzem i spytá: iakoby mu się powodźiło/ gdy usłyszáł: dobrze z łaski Bożey. Nigdym się zle nie miał/ nigdy mię nic złego nie potkało. Przelększy się rzecze do towárzyszow: Panowie/ co wskok uieżdżaymy; bo się boię bysmy tu z tym Gospodárzem zaraz nie pogineli. O tego iuż
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 59
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689