swe chęci, Niż mię żal dodusi. Ale raczej każ temu żyć, Który pod twe władze Poddaje swe żądze: Uzdrów, daj się prośbą użyć, Chciej wiernego sługi Nadgrodzić wysługi. A jam przecię tej nadzieje, Że mi się słońce rozśmieje W oczach Jagusi. DO OCZU
Oczy, serce wam hołduje I tym się psuje; Kto kiedy dla własnej szkody Służył panu, nie w nadzieję nadgrody?
Nadgrody nie upatruje Ten, co miłuje; Dosyć nadgrody i sławy, Kiedy nań, oczy kochane, łaskawy.
Łaską-ś powinna płacić, Nie chcesz-li stracić Sługi, który z wszytkiej siły Chce, żeby-ć służby jego
swe chęci, Niż mię żal dodusi. Ale raczej każ temu żyć, Który pod twe władze Poddaje swe żądze: Uzdrów, daj się prośbą użyć, Chciej wiernego sługi Nadgrodzić wysługi. A jam przecię tej nadzieje, Że mi się słońce rozśmieje W oczach Jagusi. DO OCZU
Oczy, serce wam hołduje I tym się psuje; Kto kiedy dla własnej szkody Służył panu, nie w nadzieję nadgrody?
Nadgrody nie upatruje Ten, co miłuje; Dosyć nadgrody i sławy, Kiedy nań, oczy kochane, łaskawy.
Łaską-ś powinna płacić, Nie chcesz-li stracić Sługi, który z wszytkiej siły Chce, żeby-ć służby jego
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 279
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nigdy ryb jadam, z mięsem pójdę w łowy. Z mięsa się mięso rodzi i na stół rzeźniczy Lepszy szpander wołowy, niźli jałowiczy. Mięszny oszczep śmiertelnej nie uczyni rany, Mięso nigdy, a ryby mają swe przygany. Z mięsa krew dobra rośnie, z ryb się flegma rodzi, I dla tej samej rzeczy post się psować godzi. Lepsza świeża pieczenia, niźli bigos stary, Choć z szczebulą i chociaj na korzenne dary. Mięso na wiosnę dobre, a zwłaszcza jest poście, Z niego żyła i siła barzo krzepko roście. Z mięsa Bóg najlubsze miał ofiary w zakonie, I Tatarzy choć zdechłe, wolą jadać konie. Mięsa Noe jął się
nigdy ryb jadam, z mięsem pójdę w łowy. Z mięsa się mięso rodzi i na stół rzeźniczy Lepszy szpander wołowy, niźli jałowiczy. Mięszny oszczep śmiertelnej nie uczyni rany, Mięso nigdy, a ryby mają swe przygany. Z mięsa krew dobra rośnie, z ryb się flegma rodzi, I dla tej samej rzeczy post się psować godzi. Lepsza świeża pieczenia, niźli bigos stary, Choć z szczebulą i chociaj na korzenne dary. Mięso na wiosnę dobre, a zwłaszcza jest poście, Z niego żyła i siła barzo krzepko roście. Z mięsa Bóg najlubsze miał ofiary w zakonie, I Tatarzy choć zdechłe, wolą jadać konie. Mięsa Noe jął się
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 367
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
boć rzeczono: nie dajcie świętego psom. I indzie/ po jednym i drugim napomnieniu opowiedz Cerkwi. gdy się nadrogę zbawienia nie da tą admonicją pokierować/ sit tibi sicur aethnicus et publicanus: niechci będzie jako poganin i mytnik, ale stronić od nich/ boć zawsze cum alis peruertimur. ze złymi psujemy się/ abyśmy vitium ich contrahendo, gniewu Pańskiego na siebie nie nawlekli/ i od tychże psów tak zjedzeni nie byli/ jako Jezabel/ jako Achab/ którego psi krew lizali/ wedle Proroctwa Heliasza świętego. Prawosławny Czytelniku/ jeśli nie wstrzymasz się od chowania psów/ dzierz jakoć lubo/ tylko na miejsca śś
boć rzeczono: nie daycie świętego psom. Y indźie/ po iednym y drugim nápomnieniu opowiedz Cerkwi. gdy się nádrogę zbáwienia nie da tą admonitią pokierowáć/ sit tibi sicur aethnicus et publicanus: niechći będźie iáko pogánin y mytnik, ále stronić od nich/ boć záwsze cum alis peruertimur. ze złymi psuiemy się/ ábyśmy vitium ich contrahendo, gniewu Páńskiego ná siebie nie náwlekli/ y od tychże psow ták ziedzeni nie byli/ iáko Iezábel/ iáko Acháb/ ktorego pśi krew lizáli/ wedle Proroctwá Heliaszá świętego. Práwosławny Czytelniku/ iesli nie wstrzymasz się od chowánia psow/ dźierz iákoć lubo/ tylko ná mieyscá śś
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 114.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
rad o tym spor wiodł ze mną, Czemu k tobie nie pała miłością wzajemną, Wiem jednak, że masz od niej to, czegoby drugi Przez największe nie mógłby dosiądź swe usługi. Nawet i teraz widząc twoje odwrócone Serce od siebie, rożnie myśli utrapione Obraca i ledwie byś pono wierzył temu, Jak się psować pozwala frasunku ciężkiemu. Przetoż radzę, żebyś jej łagodnymi słowy Ten tak ciężki frasunek prędko wybił z głowy, Żeby ta między wami przyjaźń rozerwana Mocniejszym odtąd była węzłem skrępowana. W czym gdy mię nie usłuchasz, wiedz, że za tą sprawą Jakoś mię aż podziśdzień znał na się łaskawą, Tak przeciwnym sposobem
rad o tym spor wiodł ze mną, Czemu k tobie nie pała miłością wzajemną, Wiem jednak, że masz od niej to, czegoby drugi Przez największe nie mogłby dosiądź swe usługi. Nawet i teraz widząc twoje odwrocone Serce od siebie, rożnie myśli utrapione Obraca i ledwie byś pono wierzył temu, Jak się psować pozwala frasunku ciężkiemu. Przetoż radzę, żebyś jej łagodnymi słowy Ten tak ciężki frasunek prędko wybił z głowy, Żeby ta między wami przyjaźń rozerwana Mocniejszym odtąd była węzłem zkrępowana. W czym gdy mię nie usłuchasz, wiedz, że za tą sprawą Jakoś mię aż podziśdzień znał na się łaskawą, Tak przeciwnym sposobem
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 254
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
sejmy, ubezpieczone od zrywania, są nam potrzebne, jeżeli sejmy, ubezpieczone od zrywania, są Rzeczypospolitej potrzebne, toć pluralitas na ich utrzymywanie jest jedynie potrzebna, bez której sejmy, po ludzku mówiąc, stawać żadną miarą nie mogą, jako nie stawają dotąd i coraz dalej, to gorzej z czasem i wiekiem rwać i psować się będą, póki w doskonałą anarchiją, a potym w absolutyzm albo w rozerwanie Królestwa, bez rady i rządu zostając, nie wpadniemy.
Jeżeli zaś pluralitas zwyczajem przodków naszych i wszystkich rzpltych do utrzymywania obrad publicznych jest nam potrzebna, kwesty ja tedy wynika znaleźć remedium, żeby Dwór panem zawsze pluralitatis nie był; inaczej Rzplta może
sejmy, ubezpieczone od zrywania, są nam potrzebne, jeżeli sejmy, ubezpieczone od zrywania, są Rzeczypospolitej potrzebne, toć pluralitas na ich utrzymywanie jest jedynie potrzebna, bez której sejmy, po ludzku mówiąc, stawać żadną miarą nie mogą, jako nie stawają dotąd i coraz dalej, to gorzej z czasem i wiekiem rwać i psować się będą, póki w doskonałą anarchiją, a potym w absolutyzm albo w rozerwanie Królestwa, bez rady i rządu zostając, nie wpadniemy.
Jeżeli zaś pluralitas zwyczajem przodków naszych i wszystkich rzpltych do utrzymywania obrad publicznych jest nam potrzebna, kwesty ja tedy wynika znaleźć remedium, żeby Dwór panem zawsze pluralitatis nie był; inaczej Rzplta może
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 280
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
nieumiejętność/ która w nich jest/ i dla zaślepienia serca ich: którzy rozpaczając w dali się sami na niewstydliwość na czynienie nieczystości i łakomstwa. Ale wy nie takeście się nauczyli od Chrystusa/ jeśliżeście go słuchali/ i jeśliście w nim nauczenie/ abyście z siebie złożyli według pierwszego postępku starego człowieka/ którzy się psuje według obłędliwych pożądliwości i abyście się odnowili duchem umysłu waszego/ i oblekli się w nowego człowieka/ który wedle Boga stworzony jest w sprawiedliwości i świętości prawdy. Abowiem jako jednego człowieka Adama przestępstwem na wszystkie ludzie przyszło osądzenie śmierci/ tak też jednego człowieka Jezusa sprawiedliwością/ na wszystkie ludzie przyszło usprawiedliwienie żywota. Jam tedy
nieumieiętność/ ktora w nich iest/ y dla záślepienia sercá ich: ktorzy rozpacżáiąc w dáli się sami ná niewstydliwość ná cżynienie niecżystośći y łákomstwá. Ale wy nie tákeśćie się náucżyli od Chrystusá/ ieśliżeśćie go słucháli/ y ieśliśćie w nim náucżenie/ ábyśćie z śiebie złożyli według pierwszego postępku stárego cżłowieká/ ktorzy się psuie według obłędliwych pożądliwośći y ábyśćie się odnowili duchem vmysłu wászego/ y oblekli się w nowego cżłowieká/ ktory wedle Bogá stworzony iest w spráwiedliwośći y świątośći prawdy. Abowiem iáko iednego cżłowieka Adámá przestępstwem ná wszystkie ludźie przyszło osądzenie śmierći/ ták też iednego cżłowieká Iezusá spráwiedliwością/ ná wszystkie ludzie przyszło vspráwiedliwienie żywotá. Iam tedy
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 18
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
na ministerium; Takowa cyrkulacja uczyniłaby pewnie z dobrego Senatora wielkiego Ministra; a osobliwie gdyby ten zwyczaj wprowadzić, żeby Minister per modum diarij przy eksspiracyj swego czasu podał memoriał ad archivum, gdzie żeby wyraził wszystkie cyrcumstancje administracyj swojej, przydając swoje zdanie, jako filum negotiorum trzymał, żeby to, co dobrego in statu nie psowało się, a to co zepsowanego żeby się naprawiło; niechby przytym reprezentował w jakiej sytuacyj zastał negotia repartycyj swojej, i w jakiej je oddaje, tak dalece że Sukcesor jego nie byłoby Nowicjuszem, mając przed oczyma oświecenie, jako sobie ma postępować, i widząc ex actibus antecesora swego fructus salutares, starałby się
na ministerium; Takowa cyrkulacya uczyniłaby pewńie z dobrego Senatora wielkiego Ministra; a osobliwie gdyby ten zwyczay wprowadźić, źeby Minister per modum diarij przy exspiracyi swego czasu podał memoryał ad archivum, gdźie źeby wyraźił wszystkie cyrcumstancye administracyi swoiey, przydaiąc swoie zdańie, iako filum negotiorum trzymał, źeby to, co dobrego in statu nie psowało się, a to co zepsowanego źeby się naprawiło; niechby przytym reprezentował w iakiey sytuacyi zastał negotia repartycyi swoiey, y w iakiey ie oddaie, tak dalece źe Sukcessor iego nie byłoby Nowicyuszem, maiąc przed oczyma oswieceńie, iako sobie ma postępować, y widząc ex actibus antecessora swego fructus salutares, starałby śię
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 44
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
wybornych Matematyków sexcenta sileo Nomina: których Świat zawsze estymował, oprócz jednego Tyberiusza Cesarza, który około wieku drugiego z Rzymu ich rugować kazał. ARYTMETYKA
JEst Ars Numerandy: Jedna Speculativo, Druga Practica. Mistrzem Scjencyj tej, ten, kogo Fortuna uczyniła Rachmistrzem: Łatwiej o kredkę, kto złota ma dostatek. Spekulatywą Matematyczną głowa się psuje, a Praktyczną naprawuje serce. Ubogi stoły wala kredką, a bogaci Złotem, Srebrem, Miedzią. Zawsze najlepszy Arytmetyk bogacz: rzadko się myli, bo gęsto liczy, Ręka go boli od rachowania, nie głowa od spekulacyj.
O LICZBIE wiedzeć potrzeba, że tylko jest Numerów dziewięć, i Cyfra, z których wszystkie
wybornych Matematykow sexcenta sileo Nomina: ktorych Swiat zawsze estymował, oprocz iednego Tyberyusza Cesarza, ktory około wieku drugiego z Rzymu ich rugować kázał. ARITMETYKA
IEst Ars Numerandi: Iedna Speculativo, Druga Practica. Mistrzem Scyencyi tey, ten, kogo Fortuna uczyniła Rachmistrzem: Łatwiey o kredkę, kto złota ma dostatek. Spekulatywą Matematyczną głowa się psuie, a Praktyczną naprawuie serce. Ubogi stoły wala kredką, a bogaci Złotem, Srebręm, Miedzią. Záwsze naylepszy Arytmetyk bogacz: rzadko się myli, bo gęstó liczy, Ręka go boli od rachowania, nie głowa od spekulacyi.
O LICZBIE wiedzeć potrzeba, że tylko iest Numerow dziewięć, y Cyfra, z ktorych wszystkie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 155
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
.
Po nabożeństwie i po obiedzie, nakupowawszy obrazków Najświętszej Panny, wyjechałem także na całą noc do Piotrkowa. Z Piotrkowa pojechałem w płockie województwo do Goślic do matki mojej, prosząc jej o błogosławieństwo. Stamtąd pojechałem do Warszawy, alias wziąwszy inszą przez omyłkę z Zakro-
czymia drogę przyjechałem na Pragę. Zima się psowała. Ledwom się przez Narew, przeciągając ludźmi kolaskę i konie po jednemu przeprowadzając, przeprawił.
Przyjechawszy na Pragę, widziałem, że Wisła barzo się rujnowała, dziur pełno w lodzie było. Już noc następowała, jednak wziąwszy przewodnika, prawie po ciemku poszedłem pieszo do Warszawy. A tymczasem brat mój pułkownik na
.
Po nabożeństwie i po obiedzie, nakupowawszy obrazków Najświętszej Panny, wyjechałem także na całą noc do Piotrkowa. Z Piotrkowa pojechałem w płockie województwo do Goślic do matki mojej, prosząc jej o błogosławieństwo. Stamtąd pojechałem do Warszawy, alias wziąwszy inszą przez omyłkę z Zakro-
czymia drogę przyjechałem na Pragę. Zima się psowała. Ledwom się przez Narew, przeciągając ludźmi kolaskę i konie po jednemu przeprowadzając, przeprawił.
Przyjechawszy na Pragę, widziałem, że Wisła barzo się rujnowała, dziur pełno w lodzie było. Już noc następowała, jednak wziąwszy przewodnika, prawie po ciemku poszedłem pieszo do Warszawy. A tymczasem brat mój pułkownik na
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 360
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
tam znajdujący się, ją do zdrowia przyprowadzał, byle osoba owa nie była dalej nad milę odległa. Torpedo albo drętwik ryba, rzecz żywą od siebie dotchniętą, zdrętwieniem zaraża. Hyeny, to jest Azytyckiego wilka cień, psom niemotę przynosi; wąż dębową dotchnięty gałęzią zdycha: Skrzydla inne przy orlich skrzydłach wraz położone niszczeją, psują się; wąż cieniu drzewa Jesiona scierpieć niemoże: Stefanowi Czarnieckiemu sławnemu wojennikowi, na chorobę podano remedium słuchanie muzyki. Te wszytkie skutki, jeźli są które prawdziwe; albo się dzieją z Bożej permissyj, albo przypadkiem; albo sympatią, i antypatią rzeczy między sobą, albo własnością nam skrytą i niewiadomą: nie które też fałszywe
tám znayduiący się, ią do zdrowia przyprowadzał, byle osoba owa nie byłá dáley nad milę odległá. Torpedo albo drętwik ryba, rzecz żywą od siebie dotchniętą, zdrętwieniem záraża. Hyeny, to iest Azytyckiego wilka cień, psom niemotę przynosi; wąż dębową dotchnięty gałęzią zdycha: Skrzydla inne przy orlich skrzydłách wraz położone niszczeią, psuią się; wąż cieniu drzewá Iesiona zcierpieć niemoże: Stefanowi Czarnieckiemu sławnemu woiennikowi, ná chorobę podano remedium słuchanie muzyki. Te wszytkie skutki, ieźli są ktore prawdziwe; álbo się dzieią z Bożey permissyi, álbo przypadkiem; álbo sympatyą, y antypatyą rzeczy między sobą, albo własnością nam skrytą y niewiadomą: nie ktore też fałszywe
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 222
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754