mię w sławie Tę którą ja kocham/ i nad zdrowie prawie. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Pieśń XVII. Stroje i Bielidła Białoglowskie.
TAkli świat wszytek zawisł w tych strojach marnie? Ze je nieszczęście ogarnie Tenli będzie najlepszy/ kto najstrojnieszy? Jak rozumie wiek dzisiejszy Jeśli Damo urodę masz od Natury/ Na cóż się pstrzyć temi pióry. Jeżlis szpetna? wierzże mi/ iże nie wiele/ Przydadząc kształtu manele. Niech się błyszczy na płocie/ szata od złota Nieozdobi ona płota. Ani ciebie zalecą Tylety drogie/ Kiedy lice niechędogie. Więc postać dla nabycia gładkości Fantu/ Dla Kamfory/ dla Dragantu. Lubo po mleko ośle/
mię w sławie Tę ktorą ia kocham/ y nád zdrowie práwie. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. PIESN XVII. Stroie y Bielidłá Białoglowskie.
TAkli świát wszytek záwisł w tych stroiách márnie? Ze ie nieszcześćie ogárnie Tenli będźie naylepszy/ kto naystroynieszy? Iák rozumie wiek dźiśieyszy Ieżli Dámo vrodę masz od Nátury/ Ná coż się pstrzyć temi piory. Ieżlis szpetná? wierzże mi/ iże nie wiele/ Przydádząc kształtu mánele. Niech się błyszczy ná płoćie/ szátá od złotá Nieozdobi oná płotá. Ani ćiebie zálecą Tylety drogie/ Kiedy lice niechędogie. Więc postáć dla nábyćia głádkośći Fántu/ Dla Kámphory/ dla Drágántu. Lubo po mleko ośle/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 175
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
mieszkania? Dachem złotym pokładane pałace tam jaśnieją, z drogich pereł murowane altany się bieleją. Złotem czystym położono drogi miasta onego; wszytkie miejsca oczyszczono, niemasz błota żadnego.
Zima sroga ni gorące lato tam nie przewija, ale róże, jak pachnące, wdzięczna wiosna rozwija. Ciecze balsam, kwitną śliczne lilije ogrodowe, pstrzą się łąki ustawiczne, rzeki płyną miodowe. Piżma zapach wydawają, likwory jak słodnieją, jabłka śliczne, co wisają, te jak pięknie wonieją. Z miesiącem tam na przemiany słońce świecić nie wstaje, Baranek tam jest widziany, co oświeca te kraje. Noc tam miejsca nie ma ciemna, lecz dzień jasny panuje, jasność świętych
mieszkania? Dachem złotym pokładane pałace tam jaśnieją, z drogich pereł murowane altany się bieleją. Złotem czystym położono drogi miasta onego; wszytkie miejsca oczyszczono, niemasz błota żadnego.
Zima sroga ni gorące lato tam nie przewija, ale róże, jak pachnące, wdzięczna wiosna rozwija. Ciecze balsam, kwitną śliczne lilije ogrodowe, pstrzą się łąki ustawiczne, rzeki płyną miodowe. Piżma zapach wydawają, likwory jak słodnieją, jabłka śliczne, co wisają, te jak pięknie wonieją. Z miesiącem tam na przemiany słońce świecić nie wstaje, Baranek tam jest widziany, co oświeca te kraje. Noc tam miejsca nie ma ciemna, lecz dzień jasny panuje, jasność świętych
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 130
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
z niej był na moję pokrowiec.” „Ba — rzekę — kiedyby ją mądry kuśnierz płatał, Bez mała by łysiny twojej nie załatał.” 33. DO JEDNEGO KOSTROUSZKA
Zdjąć by z nóg żółte boty, obuć jałowicze, Ze łba czapkę sobolą, wdziać baranią życzę, Chłopku: kiedyś nie wyżeł, nie pstrzy się w te cynki; Nie będą ze psiej skóry do siodła tebinki. Wiedz, że ani pieniądze, ani jurydyka Mogą zrobić szlachcicem z miasta kolibyka. 34. DYSKURS JEDNEJ BABY
Potkam przed kościelnymi białogłowę wroty Z dzieckiem do krztu. „Coś dała — pytam — od roboty?” „Nie dają, Mości
z niej był na moję pokrowiec.” „Ba — rzekę — kiedyby ją mądry kuśnierz płatał, Bez mała by łysiny twojej nie załatał.” 33. DO JEDNEGO KOSTROUSZKA
Zdjąć by z nóg żółte boty, obuć jałowicze, Ze łba czapkę sobolą, wdziać baranią życzę, Chłopku: kiedyś nie wyżeł, nie pstrzy się w te cynki; Nie będą ze psiej skóry do siodła tebinki. Wiedz, że ani pieniądze, ani jurydyka Mogą zrobić szlachcicem z miasta kolibyka. 34. DYSKURS JEDNEJ BABY
Potkam przed kościelnymi białogłowę wroty Z dzieckiem do krztu. „Coś dała — pytam — od roboty?” „Nie dają, Mości
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 537
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wywrzesz zatrzymane wody, niechaj Filidzie zaniosą te słowa, które dziś smutna śle przez usta głowa: "Kto wesół, miłych kto zabaw zażywa – nigdy Damofon wesoły nie bywa. Lubo go miasto, lubo go spokojna trzyma wieś, lubo zabawka przystojna. Tu drzewa piękne liście rozkładają, tu nad jeziorem kwiateczki powstają, tu się pstrzą łąki, tu poszeptem nowym Zephyrus wieje po gaju dębowym. W pojśrzodku lasa, pod piękną jedliną nieprzeczerpane tu krynice płyną, tu swe przechadzki Krenides miewają, tu się po górach często przechadzają;
tu dworna Echo głośno się odzywa: «Kto wesół – nigdy Damofon nie bywa». Idę-li, kędy sowito rodzajne
wywrzesz zatrzymane wody, niechaj Filidzie zaniosą te słowa, które dziś smutna śle przez usta głowa: "Kto wesół, miłych kto zabaw zażywa – nigdy Damofon wesoły nie bywa. Lubo go miasto, lubo go spokojna trzyma wieś, lubo zabawka przystojna. Tu drzewa piękne liście rozkładają, tu nad jeziorem kwiateczki powstają, tu się pstrzą łąki, tu poszeptem nowym Zephyrus wieje po gaju dębowym. W pojśrzodku lasa, pod piękną jedliną nieprzeczerpane tu krynice płyną, tu swe przechadzki Krenides miewają, tu się po górach często przechadzają;
tu dworna Echo głośno się odzywa: «Kto wesół – nigdy Damofon nie bywa». Idę-li, kędy sowito rodzajne
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 46
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
, i krawców szukać gdzie po Wenecjach. Tak wszytkie rzeczy stare zginęły do szczętu: Nie dostanie świętego kupić Testamentu, Nawet i politycznej staroszkolnej księgi. Do takiej, dla odmiany częstej, niedołęgi Przyszedł wiek nasz: choć tylko, co od starych słyszą, Inszymi słowy nowi mędrelkowie piszą, Chociaż dla szczyrej chluby w cudze się pstrzą piorą, Chwali ich, kto pierwszego nie czytał autora; Rozumie, że nowego co pisał, aż ono Taż, co była, kapusta, tylko przewarzono, Wody przylawszy, smaku ująwszy jej raczej. Kto prawdzie przyjacielem, każdy mi wybaczy. Tak wiele złego światu dzieje się nowiną, A tymczasem daleko lepsze rzeczy
, i krawców szukać gdzie po Wenecyjach. Tak wszytkie rzeczy stare zginęły do szczętu: Nie dostanie świętego kupić Testamentu, Nawet i politycznej staroszkolnej księgi. Do takiej, dla odmiany częstej, niedołęgi Przyszedł wiek nasz: choć tylko, co od starych słyszą, Inszymi słowy nowi mędrelkowie piszą, Chociaż dla szczyrej chluby w cudze się pstrzą piorą, Chwali ich, kto pierwszego nie czytał autora; Rozumie, że nowego co pisał, aż ono Taż, co była, kapusta, tylko przewarzono, Wody przylawszy, smaku ująwszy jej raczej. Kto prawdzie przyjacielem, każdy mi wybaczy. Tak wiele złego światu dzieje się nowiną, A tymczasem daleko lepsze rzeczy
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 44
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swych zawyje pogrzebie! Już się wiosna poczęła, już baran ochudły Otrząsszy gęste z śniegu zimowego kudły, Skoro mu słońce wełnę cieplejsze ugara, Po łąkach i zielonych murawach się tara. Role się znowu ziarnem u oracza dłużą, Pierwszego nie wróciwszy; lasy się papużą; Obnażone konary, skoro im wiatr pępki Porozdyma, znowu się pstrzą w barwiste strzępki. Już krzykliwe żurawie, już swe gęsi klucze, Jako nasz z śniegu rosa horyzont opłucze, Długiem pasmem prowadzą; już wdzięcznymi głosy Po kniejach się wesołych przekrzykują kosy, A smutny słowik, wiedząc, że mu się nie wróci, Tak we dnie, jako w nocy po swej stracie nóci. Apostrophe
swych zawyje pogrzebie! Już się wiosna poczęła, już baran ochudły Otrząsszy gęste z śniegu zimowego kudły, Skoro mu słońce wełnę cieplejsze ugara, Po łąkach i zielonych murawach się tara. Role się znowu ziarnem u oracza dłużą, Pierwszego nie wróciwszy; lasy się papużą; Obnażone konary, skoro im wiatr pępki Porozdyma, znowu się pstrzą w barwiste strzępki. Już krzykliwe żurawie, już swe gęsi klucze, Jako nasz z śniegu rosa horyzont opłucze, Długiem pasmem prowadzą; już wdzięcznymi głosy Po kniejach się wesołych przekrzykują kosy, A smutny słowik, wiedząc, że mu się nie wróci, Tak we dnie, jako w nocy po swej stracie nóci. Apostrophe
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 61
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
okręty. Każdemu piękne miłe; ale takie kruszce Nie na łóżku, nie w miękkiej kopają poduszce! Odłóż na czas gorączkę i febrę niezdrową: Daryjusz, Aleksandrze! Daryjusz nad głową, Bierz na się twardy kirys, stoi przed namiotem Bucefał, uleczy cię Mars krwią albo potem! Ale w cudze ozdoby, w cudze się pstrzyć piórka, Nie siedziawszy na koniu, nie widziawszy Turka, Ujma cnocie hetmanów, których krwią i męstwem Z szczęśliwym z tego placu zeszliśmy zwycięstwem. CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Lecz Bóg widzi, czyj kogut, czyj baran, z wysoka; Niech się pstrzy, niech rzegoce, a wżdy sroką sroka. Tobie, tobie, monarcho
okręty. Każdemu piękne miłe; ale takie kruszce Nie na łóżku, nie w miękkiej kopają poduszce! Odłóż na czas gorączkę i febrę niezdrową: Daryjusz, Aleksandrze! Daryjusz nad głową, Bierz na się twardy kirys, stoi przed namiotem Bucefał, uleczy cię Mars krwią albo potem! Ale w cudze ozdoby, w cudze się pstrzyć piórka, Nie siedziawszy na koniu, nie widziawszy Turka, Ujma cnocie hetmanów, których krwią i męstwem Z szczęśliwym z tego placu zeszliśmy zwycięstwem. CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Lecz Bóg widzi, czyj kogut, czyj baran, z wysoka; Niech się pstrzy, niech rzegoce, a wżdy sroką sroka. Tobie, tobie, monarcho
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 342
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
uleczy cię Mars krwią albo potem! Ale w cudze ozdoby, w cudze się pstrzyć piórka, Nie siedziawszy na koniu, nie widziawszy Turka, Ujma cnocie hetmanów, których krwią i męstwem Z szczęśliwym z tego placu zeszliśmy zwycięstwem. CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Lecz Bóg widzi, czyj kogut, czyj baran, z wysoka; Niech się pstrzy, niech rzegoce, a wżdy sroką sroka. Tobie, tobie, monarcho szerokiego świata, Acz ci cię żadna potkać nie może odpłata Za twoje dobrodziejstwa, którymi (przez szpary Na nasze patrząc grzechy) krom końca — krom miary Swoje raczysz stworzenie: mostem przed bogatem Posławszy ciała nasze twoim majestatem, Niesiemy hołd powinny i
uleczy cię Mars krwią albo potem! Ale w cudze ozdoby, w cudze się pstrzyć piórka, Nie siedziawszy na koniu, nie widziawszy Turka, Ujma cnocie hetmanów, których krwią i męstwem Z szczęśliwym z tego placu zeszliśmy zwycięstwem. CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Lecz Bóg widzi, czyj kogut, czyj baran, z wysoka; Niech się pstrzy, niech rzegoce, a wżdy sroką sroka. Tobie, tobie, monarcho szerokiego świata, Acz ci cię żadna potkać nie może odpłata Za twoje dobrodziejstwa, którymi (przez spary Na nasze patrząc grzechy) krom końca — krom miary Swoje raczysz stworzenie: mostem przed bogatém Posławszy ciała nasze twoim majestatem, Niesiemy hołd powinny i
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 343
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
złotym, “To Matka Twoja” – Janowi potym.
Żywej tu wody lińcie strumienie i skrzydłem lekkim niechaj wiatr wienie naświętszej na twarz tej białejgłowy, by w tym nie padła smętku bez mowy. Lecz stoi jako on krzemień słony, na który wywarł gdy Caurus wrony zmieszane z piaskiem ze dna bałwany, na wierzchu tylko pstrzą się pijany, a sam tkwi w morzu nieporuszony. Tak serce Panny błogosławionejmocniejsze niżli ziemia, co drżała, kiedy krwawego Boga ujźrzała; mężniejsze niżli słońce, co blednie, promienie gubiąc nad zwyczaj we dnie. Bo w ten czas jasne koło zawodzi, kiedy wzajemne zdrój łzy wywodzi na drzewie Panu, Matce na ziemi
złotym, “To Matka Twoja” – Janowi potym.
Żywej tu wody lińcie strumienie i skrzydłem lekkim niechaj wiatr wienie naświętszej na twarz tej białejgłowy, by w tym nie padła smętku bez mowy. Lecz stoi jako on krzemień słony, na który wywarł gdy Caurus wrony zmieszane z piaskiem ze dna bałwany, na wierzchu tylko pstrzą się pijany, a sam tkwi w morzu nieporuszony. Tak serce Panny błogosławionéjmocniejsze niżli ziemia, co drżała, kiedy krwawego Boga ujźrzała; mężniejsze niżli słońce, co blednie, promienie gubiąc nad zwyczaj we dnie. Bo w ten czas jasne koło zawodzi, kiedy wzajemne zdrój łzy wywodzi na drzewie Panu, Matce na ziemi
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 90
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995