kto chce/ Rozdział piąty Księgi Syrachowej/ tam obaczysz/ ba usłyszysz/ jakąci Bóg odpowiedź da.
A że mówisz: Kiedy będę umrzeć miał/ będę Boga prosił/ aby mi grzechy moje/ miedzy którymi jest i pijaństwo/ odpuścił: zaprawdę nie dobrze mówisz! to dopiero tedy/ kiedy będziesz skonać i z światem się rozbracić miał/ chcesz pokutować/ Boga o łaskę i miłosierdzie prosić? A nie wiesz że/ co pismo mówi? Nie omieszkawaj nawrócić się do Pana/ a nie odkładaj dzień ode dnia: Bo gniew Pański wyrwie się nagle/ a gdy będziesz nabezpieczniejszy/ przydzie na cię porażka/ i zginiesz/ w dzień pomsty. It
kto chce/ Rozdźiał piąty Kśięgi Syráchowey/ tám obaczysz/ bá usłyszysz/ jákąći Bog odpowiedź da.
A że mowisz: Kiedy będę umrzeć miał/ będę Bogá prośił/ áby mi grzechy moje/ miedzy ktorymi jest y pijáństwo/ odpuśćił: záprawdę nie dobrze mowisz! to dopiero tedy/ kiedy będźiesz skonáć y z świátem śię rozbráćić miał/ chcesz pokutowáć/ Bogá o łáskę y miłośierdźie prośić? A nie wiesz że/ co pismo mowi? Nie omieszkaway náwroćić śię do Páná/ á nie odkładay dźień ode dniá: Bo gniew Páński wyrwie śię nagle/ á gdy będźiesz nabespiecznieyszy/ przydźie ná ćię porażká/ y zginiesz/ w dźień pomsty. It
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 36.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
śmiertelną za nami
Pogonią, która wyroki Miece na świat bez odwłoki.
Jako z pędem na dół wali Wiatr skałę, którą obali, Tak się nasze przerywają Lata, kiedy koniec mają.
Jako z cięciwy wypada Strzała, a wicher nią włada, Tak nas, tak nasze nadzieje Śmierć wespół z prochem rozwieje.
A kto się rozbraci z światem, Wszytkie jego sprawy za tem W niepamięci ponurzone Ludziom nie będą wspomnione.
Właśnie, jako kiedy morze Okręt wielkim gwałtem porze, Skoro ujedzie, by znaku Nie znać jego namniej ślaku.
Marność jest nad marnościami Świat ten z swoimi pompami! A przecię ludzi tak wiele Każe nań hardzie i śmiele.
śmiertelną za nami
Pogonią, która wyroki Miece na świat bez odwłoki.
Jako z pędem na dół wali Wiatr skałę, którą obali, Tak się nasze przerywają Lata, kiedy koniec mają.
Jako z cięciwy wypada Strzała, a wicher nią włada, Tak nas, tak nasze nadzieje Śmierć wespół z prochem rozwieje.
A kto się rozbraci z światem, Wszytkie jego sprawy za tem W niepamięci ponurzone Ludziom nie będą wspomnione.
Właśnie, jako kiedy morze Okręt wielkim gwałtem porze, Skoro ujedzie, by znaku Nie znać jego namniej ślaku.
Marność jest nad marnościami Świat ten z swoimi pompami! A przecię ludzi tak wiele Każe nań hardzie i śmiele.
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 132
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
, srogi, tęgi, niepojęty, Którem najutrapieńszy Rugier dziwnie zjęty, Przechodzi insze wszystkie kłopoty mem zdaniem, Serce w niem drży, haniebnem przejęte lękaniem, Miedzy dwiema śmierciami; jednej się wziąć boi, Wielkooki strach myśli najsmutniejsze dwoi: Zabijeli go Rynald, króla sławę straci; Pożyjeli Rynalda, z żoną się rozbraci.
II.
Lecz zaś Rynald przeciwnem sposobem serdeczny Gwałtem zwycięstwa pragnie, berdysz niebezpieczny Topiąc w twardej odzieży Rugiera dobrego, Rąbie tarcz, psuje nity hełmu stalonego. Ten się umyka rączo, krok krokiem zakłada, Najokrutniejszem razom tylko co się składa; A jeśli uderzyć chce, tak to czyni bacznie, Iż drugiemu nie szkodzą
, srogi, tęgi, niepojęty, Którem najutrapieńszy Rugier dziwnie zjęty, Przechodzi insze wszystkie kłopoty mem zdaniem, Serce w niem drży, haniebnem przejęte lękaniem, Miedzy dwiema śmierciami; jednej się wziąć boi, Wielkooki strach myśli najsmutniejsze dwoi: Zabijeli go Rynald, króla sławę straci; Pożyjeli Rynalda, z żoną się rozbraci.
II.
Lecz zaś Rynald przeciwnem sposobem serdeczny Gwałtem zwycięstwa pragnie, berdysz niebezpieczny Topiąc w twardej odzieży Rugiera dobrego, Rąbie tarcz, psuje nity hełmu stalonego. Ten się umyka rączo, krok krokiem zakłada, Najokrutniejszem razom tylko co się składa; A jeśli uderzyć chce, tak to czyni bacznie, Iż drugiemu nie szkodzą
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 183
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Bierze wiatr w swą moc żagle, w obłudach ćwiczony, Rozbójca wiatr, i wprzód dmie wolnemi siłami W gęste płótno, aby tak przyłudził zdradami Snadniej żeglarzów biednych; brzeg się z nagła kryje A morski rosół nawę chwiejąc gładką myje. Aliści w mgnieniu oka słońce jasność traci, Eurus, Auster i Korus z sobą się rozbraci.
VIII.
Dają jawny znak niezgód wichry zapalczywe, Poprzecznem dęciem czynią upory straszliwe. Okręt lata samopas, najeżone wały Gwałtem oń swoje wściekłe jady roztrącały. Chmury wzrok wydzierają, ciemność nieprzejrzana Dzień bierze, śmierć zginieniem grozi niebłagana, Zginieniem oczywistem; ster, wiosła i żagle Nie czynią powinności swej, ustają nagle.
, Bierze wiatr w swą moc żagle, w obłudach ćwiczony, Rozbójca wiatr, i wprzód dmie wolnemi siłami W gęste płótno, aby tak przyłudził zdradami Snadniej żeglarzów biednych; brzeg się z nagła kryje A morski rosół nawę chwiejąc gładką myje. Aliści w mgnieniu oka słońce jasność traci, Eurus, Auster i Korus z sobą się rozbraci.
VIII.
Dają jawny znak niezgód wichry zapalczywe, Poprzecznem dęciem czynią upory straszliwe. Okręt lata samopas, najeżone wały Gwałtem oń swoje wściekłe jady roztrącały. Chmury wzrok wydzierają, ciemność nieprzejrzana Dzień bierze, śmierć zginieniem grozi niebłagana, Zginieniem oczywistem; sztyr, wiosła i żagle Nie czynią powinności swej, ustają nagle.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 229
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
rosole, którego jam naprzód skosztował. Zaczem lżej cierpię z wielą; tyś tylko tej doby Mądry beł, niebezpiecznej nie chcąc kusić proby.
XL
Lecz przecię wesołego od godziny onej Nie mam czasu, jakom zbył żony ulubionej, A ponno w tych dniach winny dług śmierci zapłacę I z żywotem wzgardzonem wiecznie się rozbracę. Wieszczka zaś, mój żal widząc, dziwną radość miała, Bo się prędszych w swej żądzy skutków spodziewała; Ale darmo: tak ją wzrok kwaśny mój rad widzi, Jako psa nadgniłego, co się niem świat brzydzi. II.
XL
Postrzegła niepochybnie przykrej surowości, Postrzegła wnet, iż mój gniew płacić jej chytrości Koniecznie
rosole, którego jam naprzód skosztował. Zaczem lżej cierpię z wielą; tyś tylko tej doby Mądry beł, niebezpiecznej nie chcąc kusić proby.
XL
Lecz przecię wesołego od godziny onej Nie mam czasu, jakom zbył żony ulubionej, A ponno w tych dniach winny dług śmierci zapłacę I z żywotem wzgardzonem wiecznie się rozbracę. Wieszczka zaś, mój żal widząc, dziwną radość miała, Bo się prędszych w swej żądzy skutków spodziewała; Ale darmo: tak ją wzrok kwaśny mój rad widzi, Jako psa nadgniłego, co się niem świat brzydzi. II.
XL
Postrzegła niepochybnie przykrej surowości, Postrzegła wnet, iż mój gniew płacić jej chytrości Koniecznie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 290
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905