znowu zapuści, ale nim oaroście,
To było w mięsopusty, umarł dziadek w poście. I nierychło postrzeże chudak, że pobrydził, Bo śmierci nie oszukał, wdowie się ohydził. Ach, trudnoż się to z grzybka przetworzyć na golca I myśleć o kobiercu, komu trzeba stolca; Struż się do trzeciej skory, snaż się, jak chcesz, dziadku, Być tobie po staremu u śmiertuszki w zadku. 399 (N). NIEPEWNY PACJENT
Szlachcic jeden podgórski, nie będę go mienił, Zapadł barzo na zdrowiu, skoro się ożenił. Więc żeby z niego nie był na starość kaleka, Radzi mu doktor zażyć niewieściego mleka, Żeby krew na
znowu zapuści, ale nim oaroście,
To było w mięsopusty, umarł dziadek w poście. I nierychło postrzeże chudak, że pobrydził, Bo śmierci nie oszukał, wdowie się ohydził. Ach, trudnoż się to z grzybka przetworzyć na golca I myśleć o kobiercu, komu trzeba stolca; Struż się do trzeciej skory, snaż się, jak chcesz, dziadku, Być tobie po staremu u śmiertuszki w zadku. 399 (N). NIEPEWNY PACJENT
Szlachcic jeden podgórski, nie będę go mienił, Zapadł barzo na zdrowiu, skoro się ożenił. Więc żeby z niego nie był na starość kaleka, Radzi mu doktor zażyć niewieściego mleka, Żeby krew na
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 171
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
król, za te twoje cnoty, Kazać cię przebić na czerwony złoty. 134. DO TEGOŻ
Wiosna idzie, mój drogi Odrowążu, a ty Będziesz pono skórę chciał odmienić za laty. Wiesz, że jak najciaśniejszej wtenczas szuka dziury, Kiedy się wąż chce zewlec z swojej starej skóry. 135. RŻE BABA
Próżno się snażysz, próżno stroisz bryże, Bo kogo szóste pokarbują krzyże, Niech serce buja, niech głowa szaleje, Zimne szkło, choć w nie gorzałki naleje; I świeca gore, chociaż lichtarz ziębnie. Wyciągaj skórę, niechaj jak na bębnie Wyprawny dobosz, co mu staje pałki, Tłucze, niechaj ją zdruzgoce w kawałki: Cóż
król, za te twoje cnoty, Kazać cię przebić na czerwony złoty. 134. DO TEGOŻ
Wiosna idzie, mój drogi Odrowążu, a ty Będziesz pono skórę chciał odmienić za laty. Wiesz, że jak najciaśniejszej wtenczas szuka dziury, Kiedy się wąż chce zewlec z swojej starej skóry. 135. RŻE BABA
Próżno się snażysz, próżno stroisz bryże, Bo kogo szóste pokarbują krzyże, Niech serce buja, niech głowa szaleje, Zimne szkło, choć w nie gorzałki naleje; I świeca gore, chociaż lichtarz ziębnie. Wyciągaj skórę, niechaj jak na bębnie Wyprawny dobosz, co mu staje pałki, Tłucze, niechaj ją zdruzgoce w kawałki: Cóż
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 260
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do królewskiego ściąga się ta stołu, Nie przeda za nią szlachcic, dopieroż chłop wołu. Mając król swoich włości więcej, niż mu trzeba, I mięsa nie kupuje do stołu, i chleba. Gdańsko, kędy chodziły nasze zboża flotą, Już porównało srebro z szelągami kwotą; Taniej płaci niż dotąd, a Polak się snaży, Na wino, byle było, choć najdroższe, waży, Kupując we dwójnasób talerów i złota Za szelągi; drwi Węgrzyn z Polaka niecnota. Ale wżdyć kiedy przecie, co daj, miły Panie, Ten handel na pieniądzach z pijaństwem ustanie; I jedwabie, i sukna, choć gorsze gatunkiem, Zdarzy Bóg,
do królewskiego ściąga się ta stołu, Nie przeda za nię szlachcic, dopieroż chłop wołu. Mając król swoich włości więcej, niż mu trzeba, I mięsa nie kupuje do stołu, i chleba. Gdańsko, kędy chodziły nasze zboża flotą, Już porównało srebro z szelągami kwotą; Taniej płaci niż dotąd, a Polak się snaży, Na wino, byle było, choć najdroższe, waży, Kupując we dwójnasób talerów i złota Za szelągi; drwi Węgrzyn z Polaka niecnota. Ale wżdyć kiedy przecie, co daj, miły Panie, Ten handel na pieniądzach z pijaństwem ustanie; I jedwabie, i sukna, choć gorsze gatunkiem, Zdarzy Bóg,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 627
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jaśnie zbieżą im godziny, ledwie ta siędzie, a weźmie ją inny.
Jako nad brzegiem rzecznym gładkie łanie, kiedy z pogodą ciepłe słońce wstanie, po trawie sobie zielonej bujają, porożem miecąc, choć im to nie grają.
To wciąż, to żartkie kopyta wracając i chyżym bokiem w krąg się obracając, niemniej ochocze snażą się szeregi, w takt odprawując z pannami pobiegi.
A te, by ptacy pogańskiej Junony, gdy złotej barwy roztoczą ogony, tak długą szatą ziemię umiatają, jaką im stan ich i świat wymyślają.
Aż im Hesperus wytchnąć sobie radzi i do wieczerzy uprzątnąć czeladzi, którą też niemniej obficie oddadzą, skoro zaś goście na miejscach
jaśnie zbieżą im godziny, ledwie ta siędzie, a weźmie ją iny.
Jako nad brzegiem rzecznym gładkie łanie, kiedy z pogodą ciepłe słońce wstanie, po trawie sobie zielonej bujają, porożem miecąc, choć im to nie grają.
To wciąż, to żartkie kopyta wracając i chyżym bokiem w krąg się obracając, niemniej ochocze snażą się szeregi, w takt odprawując z pannami pobiegi.
A te, by ptacy pogańskiej Junony, gdy złotej barwy roztoczą ogony, tak długą szatą ziemię umiatają, jaką im stan ich i świat wymyślają.
Aż im Hesperus wytchnąć sobie radzi i do wieczerzy uprzątnąć czeladzi, którą też niemniej obficie oddadzą, skoro zaś goście na miejscach
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 288
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995