Zdałaby mi się także rzecz słuszna, żeby nie insi byli Kandydaci ad Ministeria statûs, tylko sami Senatorowie, których sama eksperiencja, in tractandis publicis negotiis do tej godności promovet; A przytym wszystkich honorów promocje, powinny gradatim postępować, i czynić tę zacną emulacją, która do zasług zachęca; i tak szlachcic powinien się sposobić do Senatu; Senator zaś ad Ministerium; ta nadzieja dojść tej godności którejkolwiek kadencyj, sprawowałaby że Senator w swojej funkcyj Senatorskiej, takby się z pilnością zasługiwał, żeby go sądzono być godnym i sposobnym ad Ministerium.
Dokładam, że Minister powinienby być obrany między senatorami teyże Prowincyj, na której ministerium, go
Zdałaby mi śię takźe rzecz słuszna, źeby nie inśi byli Kandydaći ad Ministeria statûs, tylko sami Senatorowie, ktorych sama experyencya, in tractandis publicis negotiis do tey godnośći promovet; A przytym wszystkich honorow promocye, powinny gradatim postępować, y czynić tę zacną emulacyą, ktora do zasług zachęca; i tak szlachćic powinien śię sposobić do Senatu; Senator zaś ad Ministerium; ta nadźieia doyść tey godnośći ktoreykolwiek kadencyi, sprawowałaby źe Senator w swoiey funkcyi Senatorskiey, takby śię z pilnośćią zasługiwał, źeby go sądzono bydź godnym y sposobnym ad Ministerium.
Dokładam, źe Minister powińienby bydź obrany między senatorami teyźe Prowincyi, na ktorey ministerium, go
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 43
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
buntu, i cziby nie sakryfikowali wolność nasżę dla nabycia swojej?
A potym czi moźna się spodziewać takiego pozitku, jaki lud pospolity inszym Państwom przynosi, Doznajemy bowiem tego, że jako wolność excitat generositatem animi, tak niewola generat gnuśną nikczemność, która się wydaje w prostocie naszego Pospólstwa, nie myśli bowiem przy swojej biedzie, sposobić się do żadnej industryj w ekonomij, ani do żadnych kunsztów w rzemiesłach; pracując ustawicznie pod kijem, nie robi nic z ochotą, będąc zwłasźcża pewien, że i to coby zarobił nie jego; i choćby który miał z natury jakie talenta, nie ma ani serca, ani czasu zazić ich proficuè, nie myśląc,
buntu, y cźyby nie sakryfikowáli wolność nasźę dla nabyćia swoiey?
A potym cźy moźna się spodziewać takiego poźytku, iaki lud pospolity inszym Państwom przynośi, Doznáiemy bowiem tego, źe iako wolność excitat generositatem animi, tak niewola generat gnuśną nikczemność, ktora się wydaie w prostoćie naszego Pospolstwa, nie myśli bowiem przy swoiey biedźie, sposobić się do źadney industryi w ekonomij, ani do źadnych kunsztow w rzemiesłach; prácuiąc ustawicznie pod kijem, nie robi nic z ochotą, będąc zwłasźcźa pewien, źe y to coby zárobił nie iego; y choćby ktory miał z natury iakie talenta, nie ma ani serca, ani czasu zaźyć ich proficuè, nie mysląc,
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 102
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
dobierał, w słowie Bożym i w predykowaniu onego nad zamiar smakował, codziennym na pałacu swoim nabożeństwom asystował, zgoła był papiżem i królem razem.
Mikołaj: Słodka, przyznam się, pamięć tego Pana, ale i Bóg za przykładem jego musiał szeroko obfitować w chwałę swoją i honor.
Stanisław: Tak jest, co żywo sposobiło się cnocie i obyczajom zwierzchności swojej. Panowie, ministrowie, dworzanie, młódź i insi naśladowali usilnie i pobożnie asystowali, lud się pospolity budował, P. Bóg we wszytkim z pobożności korzystał i ojczyźnie w pospolitości dzielił się łaskawie i protekcyjonalnie.
Mikołaj: A cóż mówić o dawniejszych wiekach, gdzie królowie sami słowo i naukę Chrystusową
dobierał, w słowie Bożym i w predykowaniu onego nad zamiar smakował, codziennym na pałacu swoim nabożeństwom asystował, zgoła był papiżem i królem razem.
Mikołaj: Słodka, przyznam się, pamięć tego Pana, ale i Bóg za przykładem jego musiał szyroko obfitować w chwałę swoją i honor.
Stanisław: Tak jest, co żywo sposobiło się cnocie i obyczajom zwierzchności swojej. Panowie, ministrowie, dworzanie, młódź i insi naśladowali usilnie i pobożnie asystowali, lud się pospolity budował, P. Bóg we wszytkim z pobożności korzystał i ojczyźnie w pospolitości dzielił się łaskawie i protekcyjonalnie.
Mikołaj: A cóż mówić o dawniejszych wiekach, gdzie królowie sami słowo i naukę Chrystusową
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 245
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
naówczas floruit. Dla odnowienia pamięci zasług nieboszczyka marszałka pogrzeb u dominikanów w Kownie sprawiał syn jego, chorąży kowieński.
Siruć był sam jeden, bo mu już brat jego starszy, pisarz grodzki, umarł, ale obrót, pilność i submisja conciliavit mu miłość szlachty.
Zanosiło się na żwawą emulacją i już do bitwy obie strony
sposobiły się, ale przysłany od Sapiehy, koadiutora wileńskiego, ksiądz Pukień, kanonik wileński i proboszcz kowieński, wielką pracą pokombinował ich tym sposobem, że dyrekcji sejmiku ustąpił Zabiełło Siruciowi, a Siruć pretensji do marszałkostwa powiatowego Zabielle, a tymczasem nim elekcja marszałkowska nastąpi, alternatę dyrekcji sejmikowych obydwa obserwować między sobą mieli. Z taką zatem kombinacją
naówczas floruit. Dla odnowienia pamięci zasług nieboszczyka marszałka pogrzeb u dominikanów w Kownie sprawiał syn jego, chorąży kowieński.
Siruć był sam jeden, bo mu już brat jego starszy, pisarz grodzki, umarł, ale obrót, pilność i submisja conciliavit mu miłość szlachty.
Zanosiło się na żwawą emulacją i już do bitwy obie strony
sposobiły się, ale przysłany od Sapiehy, koadiutora wileńskiego, ksiądz Pukień, kanonik wileński i proboszcz kowieński, wielką pracą pokombinował ich tym sposobem, że dyrekcji sejmiku ustąpił Zabiełło Siruciowi, a Siruć pretensji do marszałkostwa powiatowego Zabielle, a tymczasem nim elekcja marszałkowska nastąpi, alternatę dyrekcji sejmikowych obydwa obserwować między sobą mieli. Z taką zatem kombinacją
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 156
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Trzech razem Synów żeni, będąc dobrej myśli, Z wami w żywe przyjaźni wniść teraz chcę ściśli. Lecz aby bez odwłoki, gdyż wszystko gotowo, Nieodmawiaj, łaskawie przyrzecz swoje słowo. Arystydes; Będą na zawołanie, i chętnie się stawię, Podziękuj swemu Panu, że zemną łaskawie. Ja upewniam, wzajemnie będę się sposobić, Jakbym się twego Pana afektów mógł dobić: Lecz z kimże proszę ciebie, szluby zawołane, Z ochotą ja i z Zoną na wesele stanę. Poseł; Prawdziwie niepamiętam, lecz ci Dom znajomy, Bogaty, Senatorski, wszak to świat wiadomy. Teraz sielę pod nogi swe podziękowanie, Powiem, żeś
Trzech razem Synow żeni, będąc dobrey myśli, Z wami w żywe przyiaźni wniść teraz chcę ściśli. Lecz áby bez odwłoki, gdyż wszystko gotowo, Nieodmawiay, łaskawie przyrzecz swoie słowo. Arystydes; Będą na zawołanie, y chętnie się stawię, Podźiękuy swemu Panu, że zemną łaskawie. Ia upewniam, wzaiemnie będę się sposobić, Iakbym się twego Pana affektow mogł dobić: Lecz z kimże proszę ciebie, szluby zawołane, Z ochotą ia y z Zoną na wesele stanę. Poseł; Prawdźiwie niepamiętam, lecz ći Dom znaiomy, Bogaty, Senatorski, wszak to świat wiadomy. Teraz śielę pod nogi swe podźiękowanie, Powiem, żeś
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: G2v
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
. Najpierwej wszytkie szaty i klejnoty w kościół Bogini Wenery znieść/ tak swoje jako i wszytkich poddanych swych kazał. Gdy to uczynili/ wszytkie pobrawszy pochował/ ukazując jako wielką zgubę Rzeczposp. z tych zbytków miała. Lecz lud jako dostatni/ mało szkodę onę sobie ważąc/ na insze kosztowniejsze stroje/ szaty i klejnoty prędko się sposobili. Cóż on z nowu uczynił? rozkazał i postanowił/ aby każdy tak wiele dał poboru do skarbu/ jako szata kosztowała abo który klenot. W Turczech też/ jako Georgeu. pisze/ nie pozwalają Chrześcijanom szat jedwabnych/ i świetnych nosić: a nietylko szat/ ale ani bańkietować/ ani wesołej myśli zażyć.
. Naypierwey wszytkie száty y kleynoty w kośćioł Bogini Wenery znieść/ ták swoie iáko y wszytkich poddánych swych kazał. Gdy to vcżynili/ wszytkie pobrawszy pochował/ vkázuiąc iáko wielką zgubę Rzecżposp. z tych zbytkow miáłá. Lecż lud iáko dostátni/ máło szkodę onę sobie ważąc/ ná insze kosztownieysze stroie/ száty y kleynoty prędko się sposobili. Coż on z nowu vcżynił? roskazał y postanowił/ áby káżdy ták wiele dał poboru do skárbu/ iáko szátá kosztowáłá ábo ktory klenot. W Turcech też/ iáko Georgeu. pisze/ nie pozwálaią Chrześćiánom szat iedwabnych/ y świetnych nośić: á nietylko szat/ ále áni báńkietowáć/ áni wesołey myśli záżyć.
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 44
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
oco, ani komu terrobili nomine zwiazku, Rzeczpospolitą straszyć, przez co i fakcjom zawiłym, i rabunkom okrutnym clauderetur Janua. Kwestia Resolvitur 2dó. Lepiej aby Kwarciane wojsko, albo Żołdowe, na usłudz Rzeczypospolitej było.
1mo. Antiquitatis usus może być renovandus, ale niezawsze imitandus, bo jako wszystkie rządy d koniunktur czasu sposobić się powinne, tak za odmianą świata, kotre co dzień intercedit, powinny i prawa, i Konstytucje odmieniać się. Proste wieki prostych zwyczajów potrzebowały, i rządów, polerowniejszych zaś świat ostróżniejszych potrzebuje obrzędów. Przemysław Książę Polskie poubierawszy drzewa w szyszaki, zniósł nieprzyjaciela, który rozumiał na ten czas las ubrany włątki, że to
oco, áni komu terrobili nomine zwiazku, Rzeczpospolitą straszyć, przez co y fakcyom záwiłym, y rabunkom okrutnym clauderetur Janua. KWESTYA Resolvitur 2dó. Lepiey áby Kwarćiane woysko, álbo Zołdowe, ná usłudz Rzeczypospolitey było.
1mó. Antiquitatis usus może być renovandus, ále niezáwsze imitandus, bo iáko wszystkie rządy d koniunktur czásu sposobić się powinne, ták zá odmianą światá, kotre co dźień intercedit, powinny y prawá, y Konstytucye odmieniać się. Proste wieki prostych zwyczáiow potrzebowały, y rządow, polerownieyszych záś świát ostrożnieyszych potrzebuie obrzędow. Przemysław Xiążę Polskie poubierawszy drzewá w szyszaki, zniosł nieprzyiaćiela, ktory rozumiał ná ten czás las ubrany włątki, że to
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 126
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
, oraz żeby był W. M. Panu co raz ad altiora, Braterskie życzą chęci.
Respons. W prawdzieć ani inchoatám potentiam zasług i sposobności mojej nie znam do tej elewacyj, do której mię Pańska wyniosła ręka, i Braterski W. M. M. Pana erigit aplauz. Przecięż pro modulo meo zacznę się sposobić do wszelkich jego usług na każdy rozkaz.
Aplauz 4. Nic ci jest osobliwszego że lucerna naszego Województwa W. M. Pan zajaśniał super candelabrum honoru tego, przecież takiej luci publicae uprzeymość áffektu ápplaudowáć káże y życzyć, áby crescat usque in perfectum diem prześwietnych tytułów.
Respons. Jeszczeć mi należało sub modio zostawać
, oraz żeby był W. M. Pánu co raz ad altiora, Bráterskie życzą chęći.
Respons. W práwdźieć áni inchoatám potentiam zásług y sposobnośći mojey nie znam do tey elewácyi, do ktorey mię Páńska wyniosła ręká, y Bráterski W. M. M. Páná erigit ápplauz. Przećięż pro modulo meo zacznę śię sposobić do wszelkich jego usług ná káżdy rozkáz.
Applauz 4. Nic ći jest osobliwszego że lucerna nászego Wojewodztwá W. M. Pan zájáśniał super candelabrum honoru tego, przećież tákiey luci publicae uprzeymość áffektu ápplaudowáć káże y życzyć, áby crescat usque in perfectum diem prześwietnych tytułow.
Respons. Jeszczeć mi náleżáło sub modio zostáwáć
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: H2v
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
obchodzenie jemu nie spowszedniało, i w przestawaniu ze mną co raz co nowego uważał. Strawiłam także nie jedną godzinę na zabawie z Coreczką mojej gospodyni ośm lat mającą. Uczyłam ją Francuskiego języka, rysować, haftować, i śpiewać. Krótko, żyłam barzo w wielkiej spokojności. Gospodarz mój i jego Zona sposobili się do mego humoru, i uczyli się ode mnie istotnego ukontentowania, którym mię zabawić umyślili. Nigdy mię do wielkiej nie prowadzili kompanii. Nie przeszkadzali mi w mojej samotności, jedynie w ten czas, gdym chciała mieć przeszkodę. Nie trzeba mi było ani rozkazać, ani prosić, kiedym jakiego żądała ukontentowania, szczególnie
obchodzenie iemu nie zpowszedniało, i w przestawaniu ze mną co raz co nowego uważał. Strawiłam także nie iedną godzinę na zabawie z Coreczką moiey gospodyni ośm lat maiącą. Uczyłam ią Francuskiego ięzyka, rysować, haftować, i spiewać. Krotko, żyłam barzo w wielkiey spokoynośći. Gospodarz moy i iego Zona sposobili śię do mego humoru, i uczyli śię ode mnie istotnego ukontentowania, ktorym mię zabawić umyślili. Nigdy mię do wielkiey nie prowadzili kompanii. Nie przeszkadzali mi w moiey samotnośći, iedynie w ten czas, gdym chćiała mieć przeszkodę. Nie trzeba mi było ani rozkazać, ani prośić, kiedym iakiego żądała ukontentowania, szczegulnie
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 36
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
w dzień swego wesela wyglądała, lecz ona daleko lepiej, niż WMPani, była ubrana. Opisał jej z ową radością Staruszkowi przyzwoitą, któremu się to podoba, co w jego młodości, w modzie było, wszystek strój żony swojej, a ona mu obiecała, przynajmniej na głowie i na szyj w jedną część stroju tego się sposobić. Tak się też stało, i dopiero w ciasnoopiętej jupeczce z wielkimi białymi rękawami trzy albo cztery razy wstążką przewiązanymi i w kędziorach, aż na ramionach wiszących jemu się zupełnie podobała. Syn jego musiał mu swoje opowiadać przypadki. Rzewliwe wylewał łzy, gdy Stelej do smutnej którejkolwiek przystąpił okoliczności, i w samym płaczu różne tu
w dzień swego wesela wyglądała, lecz ona daleko lepiey, niż WMPani, była ubrana. Opisał iey z ową radością Staruszkowi przyzwoitą, ktoremu śię to podoba, co w iego młodośći, w modzie było, wszystek stroy żony swoiey, a ona mu obiecała, przynaymniey na głowie i na szyi w iedną część stroiu tego śię sposobić. Tak śię też stało, i dopiero w ćiasnoopiętey iupeczce z wielkimi białymi rękawami trzy albo cztery razy wstążką przewiązanymi i w kędziorach, aż na ramionach wiszących iemu śię zupełnie podobała. Syn iego musiał mu swoie opowiadać przypadki. Rzewliwe wylewał łzy, gdy Steley do smutney ktoreykolwiek przystąpił okoliczności, i w samym płaczu rożne tu
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 175
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755