ż kiedy która zwiodła białagłowa? Mężczyzna się zaś pono żaden nie urodził, Któryby się niewinnych dziewek nie nazwodził. P. M. M. P.
Co się tego codziennie niemal nasłuchamy, Co się tego i w dziejach dawnych naczytamy. Także już dla zwiedzienia niewinnej dziewczyny Z górnych pałaców w te tu zapadłe krainy Spuszczał się niejedenkroć sam starszy nad bogi I to miasto korony do swej głowy rogi Wołowe przyprawował, to drugi raz złoty Deszcz się mienił panieńskiej zwodziciel prostoty. Co nimfom poczynili dzicy satyrowie? Niech i dziś z tego rzędu która wierzba powie, Które za głupstwo swoje od Diany złotej Przeklęte, już tak wiecznie stać będą nad błoty.
ż kiedy ktora zwiodła białagłowa? Mężczyzna się zaś pono żaden nie urodził, Ktoryby się niewinnych dziewek nie nazwodził. P. M. M. P.
Co się tego codziennie niemal nasłuchamy, Co się tego i w dziejach dawnych naczytamy. Także już dla zwiedzienia niewinnej dziewczyny Z gornych pałacow w te tu zapadłe krainy Spuszczał się niejedenkroć sam starszy nad bogi I to miasto korony do swej głowy rogi Wołowe przyprawował, to drugi raz złoty Deszcz się mienił panieńskiej zwodziciel prostoty. Co nimfom poczynili dzicy satyrowie? Niech i dziś z tego rzędu ktora wierzba powie, Ktore za głupstwo swoje od Dyany złotej Przeklęte, już tak wiecznie stać będą nad błoty.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 382
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Ale w pieszczone wdaje się rozmowy I wszyscy widzą, że męża odsadzi
I on sam baczy, ale trudna rada, Bowiem sil jego i serca wiadomy, I wiedząc dobrze jako zła z nim zwada, Milczy, choć mu się przymyka do żony.
I Jowisz nawet swe dawne amory, Dla których w rożne kształty przemieniony Spuszczał się na dół niejedenkroć z góry, Wspominał sobie już rozweselony.
Juno królowa swoje przeszłe żale, Krzywdę gładkości, jabłko odsądzone Z wesołych myśli wyrzuciła cale, Lubo w powadze tej, która na żonę
Starszego bogów przystoi; Cererze Wypadły z głowy po córce straconej Lamenty; także i Pallas w swej cerze Zwykłej panieńskiej srogiej niezmiękczonej
Odmieniła
Ale w pieszczone wdaje się rozmowy I wszyscy widzą, że męża odsadzi
I on sam baczy, ale trudna rada, Bowiem sil jego i serca wiadomy, I wiedząc dobrze jako zła z nim zwada, Milczy, choć mu się przymyka do żony.
I Jowisz nawet swe dawne amory, Dla ktorych w rożne kształty przemieniony Spuszczał się na doł niejedenkroć z gory, Wspominał sobie już rozweselony.
Juno krolowa swoje przeszłe żale, Krzywdę gładkości, jabłko odsądzone Z wesołych myśli wyrzuciła cale, Lubo w powadze tej, ktora na żonę
Starszego bogow przystoi; Cererze Wypadły z głowy po corce straconej Lamenty; także i Pallas w swej cerze Zwykłej panieńskiej srogiej niezmiękczonej
Odmieniła
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 461
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
minął kościołu, Nazajutrz od biskupa proszony do stołu, Każdy niemal, jakoż był w rozmowie niegłupi, Wspominał, nie bez wielkiej uciechy biskupiej. Wszytkie chwalił zakony, wysławiał reguły, Jako o swym kościele każdy święty czuły, Piotr, Jan, Andrzej, Stanisław; tu się trochę skręci: „Jedni na drugich wszyscy spuszczają się święci; Jeśli się i ty na nich spuścisz i pomocy Omieszkasz kościołowi, przepadli prorocy. Aleć nie dziw, toż waszy powiadają starzy, Że najlepiej, gdzie w domu jeden gospodarzy.” 15. NIE Z KAŻDEGO DREWNA BĘDZIE MERKURIUSZ
Właśnie jakbyś też z piasku chciał powroza Albo dla wełny kazał strzyc kiernoza,
minął kościołu, Nazajutrz od biskupa proszony do stołu, Każdy niemal, jakoż był w rozmowie niegłupi, Wspominał, nie bez wielkiej uciechy biskupiej. Wszytkie chwalił zakony, wysławiał reguły, Jako o swym kościele każdy święty czuły, Piotr, Jan, Andrzej, Stanisław; tu się trochę skręci: „Jedni na drugich wszyscy spuszczają się święci; Jeśli się i ty na nich spuścisz i pomocy Omieszkasz kościołowi, przepadli prorocy. Aleć nie dziw, toż waszy powiadają starzy, Że najlepiej, gdzie w domu jeden gospodarzy.” 15. NIE Z KAŻDEGO DREWNA BĘDZIE MERKURIUSZ
Właśnie jakbyś też z piasku chciał powroza Albo dla wełny kazał strzyc kiernoza,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 212
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
miodu! Nie masz go, dobre piwko z jęczmiennego słodu. Jeśli i tego nie masz, bez wszelkiej ogródki Napijem się poczciwej, gospodarzu, wódki: Niech nadstawi piwnice wódka i ten gądek; A wody nam nie daj pić; idzie o żołądek. Drugi raz jeślić się dać córkę za mąż uda, Nie spuszczaj się, mój drogi sąsiadku, na cuda. Poradź się, prosząc gości, swej spiżarnie skobla: Tam wstydu nie masz, kędy wedle stawu grobla. Źle, kiedy koniec niski, wysoki początek, I szpetnie, gdzie postawa wielka, mały wątek. 53. DO JEDNEGO W WANNIE POCĄCEJ
Wierę też to już siła na
miodu! Nie masz go, dobre piwko z jęczmiennego słodu. Jeśli i tego nie masz, bez wszelkiej ogródki Napijem się poczciwej, gospodarzu, wódki: Niech nadstawi piwnice wódka i ten gądek; A wody nam nie daj pić; idzie o żołądek. Drugi raz jeślić się dać córkę za mąż uda, Nie spuszczaj się, mój drogi sąsiadku, na cuda. Poradź się, prosząc gości, swej spiżarnie skobla: Tam wstydu nie masz, kędy wedle stawu grobla. Źle, kiedy koniec niski, wysoki początek, I szpetnie, gdzie postawa wielka, mały wątek. 53. DO JEDNEGO W WANNIE POCĄCEJ
Wierę też to już siła na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 227
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pokryślonym miejscom, przypatrując się Dziecię, wlepi w umyśle swoim obrazek Królestwa, prowincyj, miasta, etc. tym sposobem pamięc jego nie będzie się przywięzywała do napisanych i zagęszczonych tu i owdzie słów, ale do sytuacyj miejsc, gdzie słowa czyli imiona te, a nie inne, służyć powinny: pamięć mówię młoda nie będzie się spuszczała na bystre oko wyczytujące, coby napisane było do razu przeczytawszy powiedzieć; ale gotowa będzie według wyrytej Kraju sytuacyj zgadnąć wszystko, rozpisać, i rozporządzić z pamięci, gdzie które miasta, zamki, porty, rzeki, etc. wyrysowane bądź powinny. W takiej więc pamięci początki Geografii umieścione, gruntowniejsze i trwalsze nierównie są
pokryślonym mieyscom, przypatruiąc się Dziecię, wlepi w umyśle swoim obrazek Krolestwa, prowincyi, miasta, etc. tym sposobem pamięc iego nie będzie się przywięzywała do napisanych y zagęszczonych tu y owdzie słow, ale do sytuacyi mieysc, gdzie słowa czyli imiona te, a nie inne, służyć powinny: pamięć mowię młoda nie będzie się spuszczała na bystre oko wyczytuiące, coby napisane było do razu przeczytawszy powiedzieć; ale gotowa będzie według wyrytey Kraiu sytuacyi zgadnąć wszystko, rozpisać, y rozporządzić z pamięci, gdzie ktore miasta, zamki, porty, rzeki, etc. wyrysowane bądź powinny. W takiey więc pamięci początki Geografii umieścione, gruntownieysze y trwalsze nierownie są
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 4
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
tak i drugi odległe od Equatora na 23 gradusów i 29 minut. P. Skąd to nazwisko Tropici albo Odwrotne wzięte? O. Stąd, iż gdy Słońce przyjdzie do nich już ani wyżej postąpić ani niżej spuścić się nie może, ale na odwrót cofnąwszy się ustawicznie między temidwoma liniami, jakoby między granicami krąży, albo się spuszczając, albo się podnosząc. Przeto w Krajach między Tropikami położonych, dwa kroć na rok Słońce góruje. P. Czym się różnią między sobą pomienione Tropici? O. Tym, iż jeden jest ku Północy, zmierzający ku Biegunowi Północnemu, przeto nazywa się Północny, albo pospoliciej Tropicus Cancri i. k. A drugi z
tak y drugi odległe od Aequatora na 23 gradusow y 29 minut. P. Zkąd to nazwisko Tropici albo Odwrotne wzięte? O. Ztąd, iż gdy Słońce przyidzie do nich iuż ani wyżey postąpić ani niżey spuścić się nie może, ale na odwrot cofnąwszy się ustawicznie między temidwoma liniami, iakoby między granicami krąży, albo się spuszczaiąc, albo się podnosząc. Przeto w Kraiach między Tropikami położonych, dwa kroć na rok Słońce goruie. P. Czym się rożnią między sobą pomienione Tropici? O. Tym, iż ieden iest ku Połnocy, zmierzaiący ku Biegunowi Połnocnemu, przeto nazywa się Połnocny, albo pospoliciey Tropicus Cancri i. k. A drugi z
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 10
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
punktu miejsca, przeto można mówić że tyle jest Horyzontów i tyle Zenit i tyle Nadyr, ile można imaginować punktów na Kuli ziemnej. Horyzontu na to zażywamy, abyśmy wschód i zachód planet, gwiazd, i innych Konsetellacyj umiarkować mogli, bo pkazuje się gwiazda na naszym Horyzoncie powiadamy że wschodzi, a gdy pod Horyzontem spuszcza się, mowiemy iż zachodzi, bo z oczów naszych niknie. NAUKA O SFERZE.
MERYDIAN, czyli Cyrkuł Południowy jeden z większych, wyrażony literami a. c. b.d. przechodzi przez Polos świata, przerzyna Ekwatora z obu stron, zachodzi się z Zenit i Nadyr, dzieli świat na dwie części równe,
punktu mieysca, przeto można mowić że tyle iest Horyzontow y tyle Zenit y tyle Nadyr, ile można imaginować punktow na Kuli ziemney. Horyzontu na to zażywamy, abyśmy wschod i zachod planet, gwiazd, y innych Konsetellacyi umiarkować mogli, bo pkazuie się gwiazda na naszym Horyzoncie powiadamy że wschodzi, a gdy pod Horyzontem spuszcza się, mowiemy iż zachodzi, bo z oczow naszych niknie. NAUKA O SFERZE.
MERYDIAN, czyli Cyrkuł Południowy ieden z większych, wyrażony literami a. c. b.d. przechodzi przez Polos świata, przerzyna Ekwatora z obu stron, zachodzi się z Zenit y Nadyr, dzieli swiat na dwie części rowne,
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 258
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
pochyla godzinie I pręt osierociały opuszcza, pogrzebu Szukając, kwiat podległy odmiennemu niebu;
LXIII.
Ale tu zawżdy wiosna, zawżdy się zieleni I czas żaden wiecznego kwiecia nic nie mieni; Nie, żeby przyrodzenie na tamte ogrody Wcześniejsze i życzliwsze dawało pogody, Ale swą Logistylla pracą i uprawą, Nie potrzebując nieba ani na łaskawą Spuszczając się pogodę, chocia się to zdała Nie podobna, ustawną wiosnę tam trzymała.
LXIV.
Logistylla dawała to znać Rugierowi, Że tak zacnemu w swojem królestwie gościowi Była rada, kazawszy, aby go ważyli, Aby mu wszyscy wielką uczciwość czynili. Przyszedł do niej beł przed tem Astolf zawołany, Od Rugiera, który mu beł
pochyla godzinie I pręt osierociały opuszcza, pogrzebu Szukając, kwiat podległy odmiennemu niebu;
LXIII.
Ale tu zawżdy wiosna, zawżdy się zieleni I czas żaden wiecznego kwiecia nic nie mieni; Nie, żeby przyrodzenie na tamte ogrody Wcześniejsze i życzliwsze dawało pogody, Ale swą Logistylla pracą i uprawą, Nie potrzebując nieba ani na łaskawą Spuszczając się pogodę, chocia się to zdała Nie podobna, ustawną wiosnę tam trzymała.
LXIV.
Logistylla dawała to znać Rugierowi, Że tak zacnemu w swojem królestwie gościowi Była rada, kazawszy, aby go ważyli, Aby mu wszyscy wielką uczciwość czynili. Przyszedł do niej beł przed tem Astolf zawołany, Od Rugiera, który mu beł
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 212
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
insze pola, Nie w te, gdzie wiatry króla słuchają Eola, Chce skończyć krąg zupełny i poczęte koło Tak, jako słońce wszytek świat okrąża wkoło.
LXXI.
Kiedy beł w onej drodze nad wielkiem Kwinsajem, Poszedł między Mandzianą, a między Katajem. Stamtąd szedł nad Imawem, w prawo zostawując Serykanę, i coraz spuszczał się, kierując Wzdłuż od Hiperborejskiej nieludzkiej Scycji Do Hirkany, i zajął części Sarmacjej. Kiedy beł tam, gdzie dzieli od Azji morze Europę, widział Rusów, Prusy i Pomorze.
LXXII.
Choć Rugier Bradamantę tak barzo miłował I choć się do niej kwapił, ale jak skosztował Smaku, który miał zawsze zwiedzieć świat, popuścił
insze pola, Nie w te, gdzie wiatry króla słuchają Eola, Chce skończyć krąg zupełny i poczęte koło Tak, jako słońce wszytek świat okrąża wkoło.
LXXI.
Kiedy beł w onej drodze nad wielkiem Kwinsajem, Poszedł między Mandzianą, a między Katajem. Stamtąd szedł nad Imawem, w prawo zostawując Serykanę, i coraz spuszczał się, kierując Wzdłuż od Hiperborejskiej nieludzkiej Scytyej Do Hirkany, i zajął części Sarmacyej. Kiedy beł tam, gdzie dzieli od Azyi morze Europę, widział Rusow, Prusy i Pomorze.
LXXII.
Choć Rugier Bradamantę tak barzo miłował I choć się do niej kwapił, ale jak skosztował Smaku, który miał zawsze zwiedzieć świat, popuścił
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 214
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zapaliła,
LXXVII.
I między namężniejsze na uprawnem polu Niech różnic i tak wiele nasieje kąkolu, Żeby się między sobą bili i mieszali, Jedni ranni, a drudzy zabici zostali; Inszy niech rozgniewani z wojska odjeżdżają I królowi swojemu niech nie pomagają.” Archanioł nic nie mówi na to, ale pióry Rozciągnionemi leci i spuszcza się z góry.
LXXVIII.
Gdziekolwiek Michał święty obraca skrzydłami, Obłoki uciekają z czarnemi chmurami, Niebo się wypogadza i świeci wesoło, Sam ma około siebie wielkie złote koło; Siekąc rzadkie powietrze, myśli, gdzie się spuścić I gdzieby się napierwej miał udać i puścić, Żeby nieprzyjaciela słów nalazł, Milczenie, Któremu pierwsze
zapaliła,
LXXVII.
I między namężniejsze na uprawnem polu Niech różnic i tak wiele nasieje kąkolu, Żeby się między sobą bili i mieszali, Jedni ranni, a drudzy zabici zostali; Inszy niech rozgniewani z wojska odjeżdżają I królowi swojemu niech nie pomagają.” Archanioł nic nie mówi na to, ale pióry Rozciągnionemi leci i spuszcza się z góry.
LXXVIII.
Gdziekolwiek Michał święty obraca skrzydłami, Obłoki uciekają z czarnemi chmurami, Niebo się wypogadza i świeci wesoło, Sam ma około siebie wielkie złote koło; Siekąc rzadkie powietrze, myśli, gdzie się spuścić I gdzieby się napierwej miał udać i puścić, Żeby nieprzyjaciela słów nalazł, Milczenie, Któremu pierwsze
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 314
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905