rękę. Suzin, zbiegłszy się, tylko co Kropińskiego nie przebił, tylko że go chybił. Rzucili się Paszkowscy na Suzina. Ja tedy widząc w niebezpieczeństwie Suzina, choć mego nieprzyjaciela, porwałem się do szabli. Stanąłem przed Suzinem, układając go, a oraz prosząc, ażeby tumultem go nie rąbali. Jakoż się strzymali. Suzin począł był uciekać. Chcieli go gonić, ale i to strzymałem, a tak powrócił się Suzin i potem, jako po danej satysfakcji, obłapili się. Jadłem potem obiad z Paszkowskimi, a potem ich z całą kompanią zaprosiłem do Czemer, gdzie im rad byłem. Były w tejże
rękę. Suzin, zbiegłszy się, tylko co Kropińskiego nie przebił, tylko że go chybił. Rzucili się Paszkowscy na Suzina. Ja tedy widząc w niebezpieczeństwie Suzina, choć mego nieprzyjaciela, porwałem się do szabli. Stanąłem przed Suzinem, układając go, a oraz prosząc, ażeby tumultem go nie rąbali. Jakoż się strzymali. Suzin począł był uciekać. Chcieli go gonić, ale i to strzymałem, a tak powrócił się Suzin i potem, jako po danej satysfakcji, obłapili się. Jadłem potem obiad z Paszkowskimi, a potem ich z całą kompanią zaprosiłem do Czemer, gdzie im rad byłem. Były w tejże
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 297
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, aby nie miał czasu do czynienia przeciwnych mi u księcia chorążego zabiegów, ale kilką dniami przed terminem wydania mi do okupna obwieszczenia tak kasacją przerzeczonego konsensu, jako i list księcia chorążego do Przezdzieckiego pisany przez woźnego do Peliszcz posłałem i relacją podanej tej kasacji w grodzie brzeskim zeznać kazałem. Musiał tedy podstarości peliski strzymać się z podaniem mi do okupna obwieszczenia, a do pana swego w mińskie województwo tak podaną kasacją, jako i list posłać. Na co nim od Przezdzieckiego przyszła do Peliszcz rezolucja, tymczasem termin podania mi obwieszczenia minął i tak się przy posesji Czemer utrzymałem.
Bawiłem się, jako się wyżej rzekło, przez całe
, aby nie miał czasu do czynienia przeciwnych mi u księcia chorążego zabiegów, ale kilką dniami przed terminem wydania mi do okupna obwieszczenia tak kasacją przerzeczonego konsensu, jako i list księcia chorążego do Przezdzieckiego pisany przez woźnego do Peliszcz posłałem i relacją podanej tej kasacji w grodzie brzeskim zeznać kazałem. Musiał tedy podstarości peliski strzymać się z podaniem mi do okupna obwieszczenia, a do pana swego w mińskie województwo tak podaną kasacją, jako i list posłać. Na co nim od Przezdzieckiego przyszła do Peliszcz rezolucja, tymczasem termin podania mi obwieszczenia minął i tak się przy posesji Czemer utrzymałem.
Bawiłem się, jako się wyżej rzekło, przez całe
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 470
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ale przecię proszę, Niechaj od ciebie rozsądek odniosę, Jeśli to słuszna (ponieważ do tego Przyszło, że jestem zelżona od niego), Żebym już za to miała być wzgardzoną I nierządnicą stać się — a nie żoną?” Póty Marynarz słuchał, co mówiła; A lubo jeszcze mowy nie skończyła, Nie mógł się strzymać od żalu wielkiego, Ale rzekł do niej: ,,Jużci dosyć tego! Przestań, Praksedo! Ach, czego miłości Żagle nie sprawią! W jakiej odległości Śmiałaś się puścić! Źleś to uczyniła, Żeś dom i krewnych swoich opuściła, Lubo cię miłość tak szalenie grzała, Przecięś z tym
ale przecię proszę, Niechaj od ciebie rozsądek odniosę, Jeśli to słuszna (ponieważ do tego Przyszło, że jestem zelżona od niego), Żebym już za to miała być wzgardzoną I nierządnicą stać się — a nie żoną?” Póty Marynarz słuchał, co mówiła; A lubo jeszcze mowy nie skończyła, Nie mógł się strzymać od żalu wielkiego, Ale rzekł do niej: ,,Jużci dosyć tego! Przestań, Praksedo! Ach, czego miłości Żagle nie sprawią! W jakiej odległości Śmiałaś się puścić! Źleś to uczyniła, Żeś dom i krewnych swoich opuściła, Lubo cię miłość tak szalenie grzała, Przecięś z tym
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 192
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Od Magistra o nędzy i biadach wydany. HISTORIA Z JANA DAMASCENA,
Gdy tedy zwykł był często z Pałacu swojego Wyjezdzac w różne strony, czasu niektórego Za strażą nieostrożną, niepamiętnej młodzi, Dwóch się na Królewicza wzrok mężów nagodzi, Jeden sprosnym na twarzy trądem zarażony, A drugi był ślepotą ciemną skaleczony. Tym strwozony widzeniem strzymawszy się w kroku, Spyta tych, co z nim byli: Cóż? (rzekł) jeden wzroku Niema, drugi szpetną twarz niesie, co za cuda? Czy to są dzicy ludzie, czy jaka obłuda? Słudzy widząc, że tego zaprzeć niełza, tedy Odpowiedzą, że te są na człowieka biedy, Często
Od Mágistrá o nędzy i biádach wydány. HISTORIA S IANA DAMASCENA,
Gdy tedy zwykł był często z Páłacu swoiego Wyiezdzác w rozne strony, czasu niektorego Zá strażą nieostrożną, niepámiętney młodźi, Dwoch się ná Krolewicá wzrok mężow nágodźi, Ieden sprosnym ná twarzy trądem záráżony, A drugi był ślepotą ćięmną skáleczony. Tym strwozony widzeniem strzymawszy się w kroku, Spyta tych, co z nim byli: Coż? (rzekł) ieden wzroku Niema, drugi szpetną twarz nieśie, co zá cudá? Czy to są dźicy ludźie, czy iáka obłudá? Słudzy widząc, że tego záprzec niełza, tedy Odpowiedzą, że te są ná człowieká biedy, Często
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 29
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
a Kupidyna daj pieczysto, naśpikowawszy sFrancuska, pięknie chędogo. Usłyszawszy straśliwą sentencją wackowaci Więznikowie, krzykną płaczliwym głosem, miej miłosierdzie waleczny Bochatyrze, daruj nas żywotem, daruj gardłem, niechciej patrzać na męki nasze; odmień dekret, wybaw od wrzącego barszczu, oddal sklepisty Paszt, nie kaz udzcu szpikować z Francuska, strzymaj się od wyschłego śpiku kościstej śmierci, nie łakniej udzców papinkowatych, jedynego synaczka Wenery, niechciej abyć nawięzło w zęby z opalonego miejsca mego Szatańskiego, A my spolnie wszyscy za okazany Akt dobrodziejstwa obowięzujemy się osobie twojej dosyć zawsze czynić, na skinienie oka każdemu rozkazaniu i woli, w każdy czas i za każdą okazią
á Kupidyná day pieczysto, náśpikowawszy zFráncuská, pieknie chędogo. Vsłyszawszy stráśliwą sententią wáckowáći Więznikowie, krzykną płáczliwym głosem, miey miłośierdźie waleczny Bochátyrze, dáruy nás żywotem, dáruy gárdłem, niechćiey pátrzać ná męki násze; odmień dekret, wybaw od wrzącego barszczu, oddal sklepisty Pászt, nie kaz vdzcu szpikowáć z Fráncuská, strzymay się od wyschłego śpiku kośćistey śmierći, nie łákniey vdzcow pápinkowátych, iedynego synaczká Wenery, niechćiey ábyć náwięzło w zęby z opalonego mieyscá mego Szátáńskie^o^, A my spolnie wszyscy zá okazány Akt dobrodźieystwá obowięzuiemy się osobie twoiey dosyć záwsze czynić, ná skinienie oká káżdemu roskazániu y woli, w káżdy czás y zá káżdą okázią
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 35
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
nie odstraszył/ aby się tymi człowiek nie zraził. A nawet i język niemowlostwem powiązał/ żeby i głosu nie lękali się ludzie. Płacz tylko z siebie pobudzający serce/ nie uszy narażający/ miły wydaje/ żeby nim do siebie ludzie pociągał. Skąd tak potężne były jękania Dziecineczki/ że same w stajni bydlęta nie mogły się strzymać aby nie miały ogrzewać Dziecineczki/ tuż prawie nad nią nic się nie strasząc/ głowy i gęby trzymając/ czy od litości chcąc dać ogrzanie/ czy z jakiś dziwnej miłości/ pokazując jakieś duchowne chęci do zjedzenia. Tak to więc bywa między ludźmi/ że gdy dusz rządźcy/ idą z swoimi łaskawością/ nie tylko pracy
nie odstrászył/ áby się tymi człowiek nie zraźił. A náwet y język niemowlostwem powiązał/ żeby y głosu nie lękali się ludźie. Płácz tylko z siebie pobudzaiący serce/ nie vszy nárażaiący/ miły wydáie/ żeby nim do siebie ludźie poćiągał. Zkąd ták potężne były iękánia Dźiećineczki/ że sáme w stáyni bydlęta nie mogły się strzymáć áby nie miáły ogrzewáć Dźiećineczki/ tuż práwie nád nią nic się nie strásząc/ głowy y gęby trzymáiąc/ czy od lutośći chcąc dać ogrzanie/ czy z iakiś dźiwney miłośći/ pokázuiąc iakieś duchowne chęći do ziedzenia. Tak to więc bywa między ludźmi/ że gdy dusz rządźcy/ idą z swoimi łaskáwośćią/ nie tylko pracy
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 413
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
nie po takich o strop się biciach i tyrańskich w dach i o ścianę dursaniach, co do szczętu wyjadł. 6. Jeździłem w pole ze psami, w którym zając ode mnie we wszystkim biegu przed chartami ubity in aere visus, z racji, że w impecie, w którym tenże był, nie mogąc się strzymać, sześć kulek w powietrzu wyżej łokcia od ziemi przewrócił. Eadem die moi myśliwi też kontynuując polowanie, szczenną siedmiu szczeniętami uszczwali liszkę, które to wyporki w spirytus na konserwacją wsadzić kazałem. 7. List do brata mego rodzonego odpisał na przysłany mi od niego die 5. eiusdem. 8. Posłałem myśliwców moich
nie po takich o strop się biciach i tyrańskich w dach i o ścianę dursaniach, co do szczętu wyjadł. 6. Jeździłem w pole ze psami, w którym zając ode mnie we wszystkim biegu przed chartami ubity in aere visus, z racji, że w impecie, w którym tenże był, nie mogąc się strzymać, sześć kulek w powietrzu wyżej łokcia od ziemi przewrócił. Eadem die moi myśliwi też kontynuując polowanie, szczenną siedmiu szczeniętami uszczwali liszkę, które to wyporki w spirytus na konserwacją wsadzić kazałem. 7. List do brata mego rodzonego odpisał na przysłany mi od niego die 5. eiusdem. 8. Posłałem myśliwców moich
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 34
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
i 8. Bawić musiałem tak dla drągów, jako tyż dla słabo ścinających się lodów na Wiśle, z okazji szadź ustawicznych, które wielką są przeszkodą śniegów. 9. Ruszyłem się z Bukowca, stanąłem w Grudziądzu, gdziem pieszo przebył Wisłę szczęśliwie, wozom zaś moim i kolaskom do jutra po dniu strzymać się kazałem. 10. Tu mię aż przeprowadzające gospodarstwo bukowieckie IWYM Czapski kasztelan gdański, major regimentu tu staojącego i z samą, zaproszeni na obiad ode mnie, razem prawie stanęli w Pokrzywnej ze mną. Gdzie wraz dowiedziawszy się żona moja, tyż z Mełna jako i brat starszy IM pana majora z żoną de domo tyż
i 8. Bawić musiałem tak dla drągów, jako tyż dla słabo ścinających się lodów na Wiśle, z okazji szadź ustawicznych, które wielką są przeszkodą śniegów. 9. Ruszyłem się z Bukowca, stanąłem w Grudziądzu, gdziem pieszo przebył Wisłę szczęśliwie, wozom zaś moim i kolaskom do jutra po dniu strzymać się kazałem. 10. Tu mię aż przeprowadzające gospodarstwo bukowieckie JWJM Czapski kasztelan gdański, major regimentu tu staojącego i z samą, zaproszeni na obiad ode mnie, razem prawie stanęli w Pokrzywnej ze mną. Gdzie wraz dowiedziawszy się żona moja, tyż z Mełna jako i brat starszy JM pana majora z żoną de domo tyż
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 125
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
, a to ni przecz inego, jedno dla ich sprosnych grzechów, których człowiek, co nie jest na urzędzie, dopuścić się nie może. Abowiem trudna to rzecz jest, a jako nader trudna, tak zasię wielkiej chwały godna, na wysokim urzędzie ze władzą siedząc, bogactwo i wolność czynienia co się chce mając, strzymać się od źle czynienia, mało iście miedzy wami ludzi takowych. A tak miej to za rzecz pewną, a nieodmienną, iż karanie srogie złym ludziom mimo to, co tu cierpią, na onym świecie jest zgotowane, na które rzadko przychodzą ci, którzy na tym świecie za grzechy swe karanie pczyjmują.
Złodziej. Gdyż to
, a to ni przecz inego, jedno dla ich sprosnych grzechów, których człowiek, co nie jest na urzędzie, dopuścić się nie może. Abowiem trudna to rzecz jest, a jako nader trudna, tak zasię wielkiej chwały godna, na wysokim urzędzie ze władzą siedząc, bogactwo i wolność czynienia co się chce mając, strzymać się od źle czynienia, mało iście miedzy wami ludzi takowych. A tak miej to za rzecz pewną, a nieodmienną, iż karanie srogie złym ludziom mimo to, co tu cierpią, na onym świecie jest zgotowane, na które rzadko przychodzą ci, którzy na tym świecie za grzechy swe karanie pczyjmują.
Złodziej. Gdyż to
Skrót tekstu: GórnDem
Strona: 261
Tytuł:
Demon Socratis
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886