Próżno trunkiem podsycać, próżno stroić w szory. Nie ma chęci po trzeźwu, najmniej nie przysporzy. Owszem, tysiąc razy drwi po pijanu gorzej. 336. DOBRZY LUDZIE SKŁONNI DO ŁEZ
Znać zalotnego z oczu, gniewliwego z czoła, Chlubny o sobie trąbi, tchórz na wojnę woła, Poważny z lekka stąpa, darmopych się suwa, Żarłok i pijanica ustawicznie spluwa; Frant bywa z orlim nosem, z szczupłym uchem sknera, Kłamcy, pochlebcy z gęby ozorek wyziera; Mężny wysoką, tetryk miewa brew obwisłą, Dowcipny skroń podniosłą, niepojętny ścisłą; Umiezga się nieszczyry; w głowę człek markotny, W dłoń wesoły, w zadek zaś drapie się ochotny
Próżno trunkiem podsycać, próżno stroić w szory. Nie ma chęci po trzeźwu, najmniej nie przysporzy. Owszem, tysiąc razy drwi po pijanu gorzej. 336. DOBRZY LUDZIE SKŁONNI DO ŁEZ
Znać zalotnego z oczu, gniewliwego z czoła, Chlubny o sobie trąbi, tchórz na wojnę woła, Poważny z lekka stąpa, darmopych się suwa, Żarłok i pijanica ustawicznie spluwa; Frant bywa z orlim nosem, z szczupłym uchem sknera, Kłamcy, pochlebcy z gęby ozorek wyziera; Mężny wysoką, tetryk miewa brew obwisłą, Dowcipny skroń podniosłą, niepojętny ścisłą; Umiezga się nieszczyry; w głowę człek markotny, W dłoń wesoły, w zadek zaś drapie się ochotny
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 200
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
A wraz co siły nań przytnie, Ale cóż? Szabla tylko po szyszaku zgrzytnie. Chce powtórzyć, lecz przyszło rozstawać się z światem: Bo mu łeb zdjął i z brodą Sieniawski bułatem. Tak Sapieha na prawym z Rudominą boku, Tak w lewym z Zienowiczem Opaliński, kroku Pomykając, jako więc za staloną kosą Suwa się chłop roboczy siekąc trawę z rosą. Mąż z mężem się zderzają; lecą Turcy z łęku; Pełno wzdychania, pełno konających stęku. Słyszy to Lubomirski i nie czeka dłużej; Jeśli się komu zedrze chciwy chart z obroży, Gdy go lis polem mija albo zając kusy, Takie czyni serdeczny Lubomirski susy. Koń pod nim
A wraz co siły nań przytnie, Ale cóż? Szabla tylko po szyszaku zgrzytnie. Chce powtórzyć, lecz przyszło rozstawać się z światem: Bo mu łeb zdjął i z brodą Sieniawski bułatem. Tak Sapieha na prawym z Rudominą boku, Tak w lewym z Zienowiczem Opaliński, kroku Pomykając, jako więc za staloną kosą Suwa się chłop roboczy siekąc trawę z rosą. Mąż z mężem się zderzają; lecą Turcy z łęku; Pełno wzdychania, pełno konających stęku. Słyszy to Lubomirski i nie czeka dłużéj; Jeśli się komu zedrze chciwy chart z obroży, Gdy go lis polem mija albo zając kusy, Takie czyni serdeczny Lubomirski susy. Koń pod nim
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 195
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
kłuje, kąsa, Niech szczerą ssie truciznę z odartego wąsa. Ale twojego domu starożyta cnota Jako się mur miedziany drewnianego młota, Ognia złoto prawdziwe, skała wiatru boi, Lew psa, much zasklepiony żółw w skorupie swojej, Tak dba i ta na zazdrość: chociaż za nią cwałem Stopa w stopę, jako cień, suwa się za ciałem I rychlej kieł w swych piersiach jadowity zroni, Niż zaszkodzi, chociaż ją do upaści goni. Czas, który i na świecie i po śmierci płaci, Odkryje wszytkich rzeczy ukryte postaci. Kiedyż tedyż i z grobu, jeśli nie w żywocie, Skrzywdzonej od zazdrości triumfować cnocie, Która chociaż na ziemi
kłuje, kąsa, Niech szczerą ssie truciznę z odartego wąsa. Ale twojego domu starożyta cnota Jako się mur miedziany drewnianego młota, Ognia złoto prawdziwe, skała wiatru boi, Lew psa, much zasklepiony żółw w skorupie swojéj, Tak dba i ta na zazdrość: chociaż za nią cwałem Stopa w stopę, jako cień, suwa się za ciałem I rychlej kieł w swych piersiach jadowity zroni, Niż zaszkodzi, chociaż ją do upaści goni. Czas, który i na świecie i po śmierci płaci, Odkryje wszytkich rzeczy ukryte postaci. Kiedyż tedyż i z grobu, jeśli nie w żywocie, Skrzywdzonej od zazdrości tryumfować cnocie, Która chociaż na ziemi
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 392
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
. 43. Czemu Lunatycy śpiąc chodzą? To się tylo trafia młodym lekkim i mocnym, że śpiąc chodzą chyba że im kto przeszkodzi wołając na nie, albo innym sposobem, to upadają. Tacy są pełni krwie wzwierającej i w wiatr oborconej która ich lekkiemi czyni, że łacno czego się dotknąwszy mogą w górę iść i suwać się, a iż nie widzą niebezpieczeństwa śpiąc, i oczy mając zamknięte, biegą śmiało (bo pospolicie z bojaźni na miejscach niebezpiecznych ludzie upadają) a jeśli zwykli wołać. to i przez sen wołają i tumult czynią: tacy więc nie śpiąc i na wejrzenie, i w obyczajach, i we wszystkich coś po sobie niezwykłego pokazują
. 43. Czemu Lunátycy spiąc chodzą? To się tylo trafia młodym lekkim y mocnym, że śpiąc chodzą chybá że im kto przeszkodzi wołáiąc ná nie, álbo innym sposobem, to upadáią. Tácy są pełni krwie wzwieráiącey y w wiátr oborconey ktora ich lekkiemi czyni, że łácno czego się dotknąwszy mogą w gorę iść y suwáć się, á iż nie widzą niebiespieczeństwá spiąc, y oczy máiąc zámknięte, biegą śmiáło (bo pospolićie z boiáźni ná mieyscách niebezpiecznych ludzie upadáią) á ieśli zwykli wołáć. to y przez sen wołáią y tumult czynią: tácy więc nie spiąc y ná weyrzenie, y w obyczáiách, y we wszystkich coś po sobie niezwykłego pokázuią
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 293
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692