. Tyleż kupił na drugim, jechawszy do miasta, Tyleż na trzecim. Łaje swarliwa niewiasta, Że rzeczy niepotrzebne kupuje tak drogo. W czym gdy się księdza radzi: „Milcz — rzecze — niebogo. Milcz po naszemu, znaczy po łacinie: tace, Przetoć je to kupuje, nie żałując płace. Nie swarz się z nim ustawnie jako baba krupna, Inaczej przestanieć on po chwili tac kupna. Ale wspomnisz i stanieć, niebogo, za tace, Kupi-li korbacz, którym grzbiet ci wykołace.” 272 (P). PRÓŻNY KŁOS STOI, PRÓŻNA BECZKA PŁYWA PODOBIEŃSTWO PYSZNEGO
Czemu zwykle próżny kłos stoi jako kołek, A pełny
. Tyleż kupił na drugim, jechawszy do miasta, Tyleż na trzecim. Łaje swarliwa niewiasta, Że rzeczy niepotrzebne kupuje tak drogo. W czym gdy się księdza radzi: „Milcz — rzecze — niebogo. Milcz po naszemu, znaczy po łacinie: tace, Przetoć je to kupuje, nie żałując płace. Nie swarz się z nim ustawnie jako baba krupna, Inaczej przestanieć on po chwili tac kupna. Ale wspomnisz i stanieć, niebogo, za tace, Kupi-li korbacz, którym grzbiet ci wykołace.” 272 (P). PRÓŻNY KŁOS STOI, PRÓŻNA BECZKA PŁYWA PODOBIEŃSTWO PYSZNEGO
Czemu zwykle próżny kłos stoi jako kołek, A pełny
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 120
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Sąsiedztwo takie, gdy się wychylicie Za prog z chałupy, zaraz usłyszycie, Czegoście pono nigdy nie słyszały, Lubo i w domu wczas i pokoj mały. Dzieci gwałt nagich, brzuchy jako lutnie, Wszytkoby jadły a płaczą okrutnie. Jedno się stłucze a drugie oparzy, Wrzask, krzyk, a czeladź ustawnie się swarzy. Druga zaś państwo okradszy uciecze, Tak się za jedną druga bieda wlecze. Aż pan małżonek: a jamci szalony! Zachciało mi się w takie czasy żony. At kiedy człowiek biedy sobie szuka, Lepiej było gdzie służyć za hajduka I krwawie robić na tę sztukę chleba A mniej by było jednemu potrzeba. A kieby
Sąsiedztwo takie, gdy się wychylicie Za prog z chałupy, zaraz usłyszycie, Czegoście pono nigdy nie słyszały, Lubo i w domu wczas i pokoj mały. Dzieci gwałt nagich, brzuchy jako lutnie, Wszytkoby jadły a płaczą okrutnie. Jedno się stłucze a drugie oparzy, Wrzask, krzyk, a czeladź ustawnie się swarzy. Druga zaś państwo okradszy uciecze, Tak się za jedną druga bieda wlecze. Aż pan małżonek: a jamci szalony! Zachciało mi się w takie czasy żony. At kiedy człowiek biedy sobie szuka, Lepiej było gdzie służyć za hajduka I krwawie robić na tę sztukę chleba A mniej by było jednemu potrzeba. A kieby
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 457
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
rymowi. Ach, okrutny Neronie, godny wiecznej nocy, Ta przynamniej nie miała głowa być w twej mocy. NADGROBEK MŁODEJ PANIEJ
Wszytko to, czego ludzie pragną na tym świecie. We dwunastym ta pani odprawiła lecie: Była dzieckiem, dziewczęciem, była panną gładką, Szła za mąż, porodziła i umarła matką. Nie swarz się żaden z śmiercią dla tak wczesnej straty: Baba tu leży życiem, chociaż dziewczę laty. NA ZEGAREK CIEKĄCY
Ten piasek we szkle, co jako na wieży Znacząc godziny, nie przestając bieży, Był kiedyś Tyrsis, którego wesoły Wzrok Jagny spalił w piaszczyste popioły. Świadczy i teraz piasek niestateczny, Że kto się kocha,
rymowi. Ach, okrutny Neronie, godny wiecznej nocy, Ta przynamniej nie miała głowa być w twej mocy. NADGROBEK MŁODEJ PANIEJ
Wszytko to, czego ludzie pragną na tym świecie. We dwunastym ta pani odprawiła lecie: Była dzieckiem, dziewczęciem, była panną gładką, Szła za mąż, porodziła i umarła matką. Nie swarz się żaden z śmiercią dla tak wczesnej straty: Baba tu leży życiem, chociaż dziewczę laty. NA ZEGAREK CIEKĄCY
Ten piasek we szkle, co jako na wieży Znacząc godziny, nie przestając bieży, Był kiedyś Tyrsis, którego wesoły Wzrok Jagny spalił w piaszczyste popioły. Świadczy i teraz piasek niestateczny, Że kto się kocha,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 101
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
sprawiedliwości nie czynisz, alteram non facis. Jeszcze Dyskuruje dalej Augustyn Z. iustitia et pax se osculantur, non litigant, tu quare litigas cum iustitia? Całują się z-sobą sprawiedliwość i pokoj, a ty się, wadzisz z-sprawiedliwością. Mówić sprawiedliwość: oddaj, a ty mówisz: nie oddam, swarzysz się z-sprawiedliwością, litigas cum iustitia; mówi sprawiedliwość: nie twoje to granice, nie twoja to Sukcesyja, podrzucone to membrany, z-fałszowane Orginały, a ty mówisz: Nie, litigas cum iustitia; a przedciębyś sobie pokoju życzył, słuchajże Doktora Augustyna, vis venire ad pacem? fac iustitiam; chcesz gościńca do
spráwiedliwośći nie czynisz, alteram non facis. Ieszcze diszkuruie dáley Augustyn S. iustitia et pax se osculantur, non litigant, tu quare litigas cum iustitia? Cáłuią się z-sobą spráwiedliwość i pokoy, á ty się, wádźisz z-spráwiedliwośćią. Mowić spráwiedliwość: odday, á ty mowisz: nie oddam, swárzysz się z-spráwiedliwośćią, litigas cum iustitia; mowi spráwiedliwość: nie twoie to gránice, nie twoiá to sukcessyia, podrzucone to męmbrány, z-fałszowáne Orginały, á ty mowisz: Nie, litigas cum iustitia; á przedćiębyś sobie pokoiu życzył, słuchayże Doktorá Augustyná, vis venire ad pacem? fac iustitiam; chcesz gośćińcá do
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 13
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Fortece pograniczne, baszty i bramy obalają, trudno zawrzeć, gdy już i drzwi nie masz. 3. KęDY BYLI UCZNIOWIE ZEBRANI. Zatym zawarciem był zbior Apostołski. Congregati. Co to jest że byli Uczniowie zebrani? Byli zebrani bo bojaźń do kupy pędzi. Miewalić przedtym i Uczniowie Pańscy dyferencje i różności. Swarzyli się o tytuły i powagi. Ubiegali się do urzędów przed drugiemi, ba i przed starszym Piotrem uganiać chcieli, jaki był Jan i Jakub; ale kiedy postronny Nieprzyjaciel nastąpił, aż się oni kupią, między sobą łączą, do pospolitego zgromadzenia idą. Czemu? bo o nich idzie, boją się, Mówi Eucheriusz. Ta
Fortece pográniczne, bászty i bramy obaláią, trudno záwrzeć, gdy iuż i drzwi nie mász. 3. KęDY BYLI VCZNIOWIE ZEBRANI. Zatym záwárćiem był zbior Apostolski. Congregati. Co to iest że byli Vczniowie zebráni? Byli zebráni bo boiaźń do kupy pędźi. Miewálić przedtym i Vczniowie Páńscy diferencye i rożnośći. Swárzyli się o tytuły i powagi. Vbiegáli się do vrzędow przed drugiemi, bá i przed stárszym Piotrem vganiáć chćieli, iáki był Ian i Iákub; ále kiedy postronny Nieprzyiaćiel nástąpił, áż się oni kupią, między sobą łączą, do pospolitego zgromádzenia idą. Czemu? bo o nich idźie, boią się, Mowi Eucheriusz. Tá
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 24
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
oślicą nazowie. Aleś ty nie jest z prostych oślic, lecz od owej Oślice rod wywodzisz swój Baalamowej. Bo nie od tej, na której w orszaku niemałym Wjeżdżał kiedyś z triumfem Pan do Jeruzalem,
Gdyż ta spokojna, cicha, ba i niema była, Tamta zaś (jak ty czynisz), z panem się swarzyła. 810. Na małżonków.
Żaden więcej jak Adam żenie swojej wierzył, Sam się też jako żywo jej nie przeniewierzył. Dziś mężowie, ile co gładkie żony mają, Wiarą się tylko cieszą, że inszym nie dają. 811. Scrutinium Mat. 9 28.
By ta cnota tak w królach, jak w biskupach
oślicą nazowie. Aleś ty nie jest z prostych oślic, lecz od owej Oślice rod wywodzisz swoj Baalamowej. Bo nie od tej, na ktorej w orszaku niemałym Wjeżdżał kiedyś z tryumfem Pan do Jeruzalem,
Gdyż ta spokojna, cicha, ba i niema była, Tamta zaś (jak ty czynisz), z panem się swarzyła. 810. Na małżonkow.
Żaden więcej jak Adam żenie swojej wierzył, Sam się też jako żywo jej nie przeniewierzył. Dziś mężowie, ile co gładkie żony mają, Wiarą się tylko cieszą, że inszym nie dają. 811. Scrutinium Math. 9 28.
By ta cnota tak w krolach, jak w biskupach
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 293
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
gorzał na wielkiem kominie, Panna dziwnej gładkości żałosna siedziała, W piętnastu lat albo ich mało co mijała; A tak nadobnej twarzy i tak pięknej była, Że z onego dzikiego miejsca raj czyniła, Chocia łez pełne oczy miała ociężałe, Na sercu skrytej znaki żałości niemałe.
XCII.
Była też tam i baba, która się swarzyła Z tą młodszą, co w jaskiniej z nią pospołu była. Ale skoro Orlanda obiedwie ujźrzały, Zaraz spory ucichły i swary ustały. Orland obie pozdrowił ludzkiemi słowami, Jako się zawsze godzi z białemigłowami; One też wstały z ławy przeciw Orlandowi, Czyniąc wielką uczciwość nowemu gościowi.
XCIII.
Prawda, że się obiedwie zrazu
gorzał na wielkiem kominie, Panna dziwnej gładkości żałosna siedziała, W piętnastu lat albo ich mało co mijała; A tak nadobnej twarzy i tak pięknej była, Że z onego dzikiego miejsca raj czyniła, Chocia łez pełne oczy miała ociężałe, Na sercu skrytej znaki żałości niemałe.
XCII.
Była też tam i baba, która się swarzyła Z tą młodszą, co w jaskiniej z nią pospołu była. Ale skoro Orlanda obiedwie ujźrzały, Zaraz spory ucichły i swary ustały. Orland obie pozdrowił ludzkiemi słowami, Jako się zawsze godzi z białemigłowami; One też wstały z ławy przeciw Orlandowi, Czyniąc wielką uczciwość nowemu gościowi.
XCIII.
Prawda, że się obiedwie zrazu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 271
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
rzeczy nie były zmyślone bajki, ale dzieła prawdziwe, które ludzie widzieli. Bo po wszystkim świecie Isidę chwalono, dla jawnego uzdrawiania chorób ludzkich. Argument Powieści Dwudziestej.
TV Poeta wspomniał poswarek Epafa i Faetonta, dla tego, żeby sposobniej księgi pierwsze z wtórymi złączył. Epafus bowiem syn Jowiszów,, od Jo urodzony, swarząc się czasu jednego z Faetontem, chlubiącym się z zacności urodzenia swego, zadał mu to, że nie był synem Foebowym. Tą przymowką Faeton rozgniewa- ny, matki swej Klimeny prosił, aby mu pyca prawdziwego powiedziała. Która klnąc się twierdziła, że nikt inszy, jedno Foebus był ojcem jego: i podała mu sama drogę do
rzeczy nie były zmyślone bayki, ále dźiełá prawdźiwe, ktore ludźie widźieli. Bo po wszystkim świećie Isidę chwalono, dla iáwnego vzdrawiania chorob ludzkich. Argument Powieśći Dwudźiestey.
TV Poetá wspomniał poswarek Epáphá y Pháetontá, dla tego, żeby sposobniey kśięgi pierwsze z wtorymi złączył. Epáphus bowiem syn Iowiszow,, od Io vrodzony, swárząc się czasu iednego z Pháetontem, chlubiącym się z zacnośći vrodzenia swego, zádał mu to, że nie był synem Phoebowym. Tą przymowką Pháeton rozgniewá- ny, mátki swey Klimeny prośił, áby mu pycá prawdziwego powiedziáłá. Ktora klnąc się twierdziłá, że nikt inszy, iedno Phoebus był oycem iego: y podáłá mu sámá drogę do
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 44
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
i Plato, Grosza nie dam za to. Prawdę mówię sobie, Jakom rzekła tobie. Ludzki nałóg ganię, Narzekając na nie, Co mię piją kwartę, A gębą rozwartą Pełniący za zdrowie, Biedażkoż ich głowie. Bo co mię z apteki Bierano na leki, To dziś kto żyw skwarzy, A przy mnie się swarzy. Co poranu było W zażywaniu milo, Już dziś, po obiedzie, Do garści przyjedzie, Sztępel na kapustę I na piwną mustę. Więc koło mnie chodzą, Głupi, za czym szkodzą Ogniem w niedozorze, Takich by po skórze. Niech domów nie znoszą, A ludzi nie płoszą. Sama się nie chwalę
i Plato, Grosza nie dam za to. Prawdę mówię sobie, Jakom rzekła tobie. Ludzki nałóg ganię, Narzekając na nie, Co mię piją kwartę, A gębą rozwartą Pełniący za zdrowie, Biedażkoż ich głowie. Bo co mię z apteki Bierano na leki, To dziś kto żyw skwarzy, A przy mnie się swarzy. Co poranu było W zażywaniu milo, Już dziś, po obiedzie, Do garści przyjedzie, Sztępel na kapustę I na piwną mustę. Więc koło mnie chodzą, Głupi, za czym szkodzą Ogniem w niedozorze, Takich by po skórze. Niech domów nie znoszą, A ludzi nie płoszą. Sama się nie chwalę
Skrót tekstu: PosTabBad
Strona: 43
Tytuł:
Poswarek tabaki z gorzałką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
przy trzodzie nie czuje. LXXXIX. Mów, kiedyć języka nie żal! O ŚWINI A O SUCZE.
Suka świnię, z trafunku gdy w błocie leżała, Według zwyczaju swego słowy strofowała, Przymawiając, jakiej ta pościeli zażywa, I to jej wyrzucając, co więc u niej bywa
Za przedniejszą potrawę. - Długo się swarzyły Obie z sobą, aż się też do ząb powadziły. Więc świnia rozgniewana, gdy jej słów nie zstaje Przeciw prawdzie, a przecię jako może łaje Nieprzyjaciółce swojej, potym obiecała,
Przez Wenerę przysiągszy, że jej oddać miała Za słowa ostrym zębem nagrodę stokrotną, I bronią jej zapłacić tę mowę przewrotną. A tamta się
przy trzodzie nie czuje. LXXXIX. Mów, kiedyć języka nie żal! O ŚWINI A O SUCZE.
Suka świnię, z trafunku gdy w błocie leżała, Według zwyczaju swego słowy strofowała, Przymawiając, jakiej ta pościeli zażywa, I to jej wyrzucając, co więc u niej bywa
Za przedniejszą potrawę. - Długo się swarzyły Obie z sobą, aż się też do ząb powadziły. Więc świnia rozgniewana, gdy jej słów nie zstaje Przeciw prawdzie, a przecię jako może łaje Nieprzyjaciółce swojej, potym obiecała,
Przez Wenerę przysiągszy, że jej oddać miała Za słowa ostrym zębem nagrodę stokrotną, I bronią jej zapłacić tę mowę przewrotną. A tamta się
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 81
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897