wyuzda się żołnierz. Piechota cudzoziemska uciekać poczyna, a polska prawie stadami od rotmistrzów swych bieży; z czego jakie niebezpieczeństwo pod ten czas urość może, łatwie W. K. Mść, Pan mój miłościwy, uważysz. Wrangel, jakom W. K. Mści przeszłą pocztą pisał, stanąwszy pod Gniewem, z daleka się szańcuje, z dział nie do breszy, ale po różnych miejscach bije, inaczej nierozumiem tylko, że blokować chce; atoli dotąd wolny przyjazd do Gniewa. Wysłali Gdańszczanie pół trzecia tysiąca luda ku Tczowi, aby nieprzyjaciela rozerwać mogli i z tej jego imprezy zrazić; niewiemże jako im padnie, gdyż słyszę, że się
wyuzda się żołnierz. Piechota cudzoziemska uciekać poczyna, a polska prawie stadami od rotmistrzów swych bieży; z czego jakie niebespieczeństwo pod ten czas urość może, łatwie W. K. Mść, Pan mój miłościwy, uważysz. Wrangel, jakom W. K. Mści przeszłą pocztą pisał, stanąwszy pod Gniewem, z daleka się szańcuje, z dział nie do breszy, ale po różnych miejscach bije, inaczej nierozumiem tylko, że blokować chce; atoli dotąd wolny przyjazd do Gniewa. Wysłali Gdańsczanie puł trzecia tysiąca luda ku Tczowi, aby nieprzyjaciela rozerwać mogli i z téj jego imprezy zrazić; niewiemże jako im padnie, gdyż słyszę, że się
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 120
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
przez te kilka dni W. K. Mści, Panu memu miłościwemu, o tutecznych rzeczach, niedał znać, iż nieprzyjaciela, raz ku Toruniowi, drugi raz ku Gołubiu, aż na ostatek ku Brodnicy szlak swój obracał. Zaczem dnia wczorajszego stanął pod Brodnicą, gdzie wprzód od nas się ufortifikowawszy do zamku już się szańcować począł; mimo tych, o którychem W. K. Mści przeszłą pocztą oznajmił, posłałem tam znowu Pana Odrzywolskiego chorągiew, posłałem i pułtora sta Pana Kawalerowych draganów; piechota też W. K. Mści wczas przyszła. Nadzieja w miłosierdziu bożem, że na tem miejscu, nie tylko nieodniesie pociechy, ale
przez te kilka dni W. K. Mści, Panu memu miłościwemu, o tutecznych rzeczach, niedał znać, iż nieprzyjaciela, raz ku Toruniowi, drugi raz ku Gołubiu, aż na ostatek ku Brodnicy szlak swój obracał. Zaczém dnia wczorajszego stanął pod Brodnicą, gdzie wprzód od nas się ufortifikowawszy do zamku już się szańcować począł; mimo tych, o którychem W. K. Mści przeszłą pocztą oznajmił, posłałem tam znowu Pana Odrzywolskiego chorągiew, posłałem i pułtora sta Pana Kawalerowych draganów; piechota też W. K. Mści wczas przyszła. Nadzieja w miłosierdziu bożém, że na tém miejscu, nie tylko nieodniesie pociechy, ale
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 129
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
się skończy, Obaczą się szczęśliwie na górze Skowrończej. Góra, która samemu Sehinu panuje, Jego grzbietem wysokim obóz upatruje, Tedy w szańcu głębokim nieprzyjaciel siedział, Ani co mu budują za machiny, wiedział. Dopiero jako ze snu otrzeć sobie oczy, Widzi, już Abramowicz wał potężny toczy, Z podkomorzym kawaler w górę się szańcuje, Postrzega się, i nie wczas pogody żałuje. Jako stado strwożone gęsi białopiórych Wielki orzeł zasadzi, po upaści których Snadnie gromi, i ledwie co ukażą głowy, Raz ich nieuchronny czeka piorunowy.
Tedy co w nich rumoru, co dźwięku i siły, Z Sehinowych ostrogów działa wraz zawyły, Ze ślepą rezolutą ruszywszy się
się skończy, Obaczą się szczęśliwie na górze Skowrończej. Góra, która samemu Sehinu panuje, Jego grzbietem wysokim obóz upatruje, Tedy w szańcu głębokim nieprzyjaciel siedział, Ani co mu budują za machiny, wiedział. Dopiero jako ze snu otrzeć sobie oczy, Widzi, już Abramowicz wał potężny toczy, Z podkomorzym kawaler w górę się szancuje, Postrzega się, i nie wczas pogody żałuje. Jako stado strwożone gęsi białopiórych Wielki orzeł zasadzi, po upaści których Snadnie gromi, i ledwie co ukażą głowy, Raz ich nieuchronny czeka piorunowy.
Tedy co w nich rumoru, co dźwięku i siły, Z Sehinowych ostrogów działa wraz zawyły, Ze ślepą rezolutą ruszywszy się
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 19
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
. Septem. W Niedzielę był deszcz z rana/ a Saturnus w domu swym/ w gradusie 17. stanął/ na niebie/ i na ziemi znak naszym szczęśliwy/ bo Saturnus Żydom/ Turkom panuje/ ale im nie życzliwy: wypogodziło się po południu. wyprawiło się za Niestr Pogaństwa do 5000. którzy na to się szańcowali/ aby naszym w Obozie przeszkodę czynili/ i tak pola wszystkie okryli rosypką rzęsistą/ tamże dopiero z dział do Kozaków/ i Lisowskich parzyć poczęli/ ale to ludzie ze trzemi duszami/ nie łatwo ich czarna dusza ujźrzy i ubije : był i ten rumor że sam Car miał być w tej kupie/ przypatrując się jako
. Septem. W Niedźielę był deszcz z ráná/ á Sáturnus w domu swym/ w graduśie 17. stánął/ ná niebie/ y ná źiemi znák nászym szczęśliwy/ bo Sáturnus Zydom/ Turkom pánuie/ ale im nie życzliwy: wypogodźiło sie po południu. wypráwiło sie zá Niestr Pogánstwá do 5000. ktorzy ná to sie száncowáli/ áby naszym w Oboźie przeszkodę czynili/ y ták polá wszystkie okryli rosypką rzęśistą/ támże dopiero z dział do Kozakow/ y Lisowskich parzyć poczęli/ ále to ludźie ze trzemi duszámi/ nie łátwo ich czarna duszá vyźrzy y vbiie : był y ten rumor że sam Cár miał bydź w tey kupie/ przypátruiąc się iáko
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: C2v
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
takim warunkiem, jakoby namniej poniżone nie było wielkie litewskie księstwo i nic w tytułach, nic w prawie, nic w intracie nie było zmniejszone abo urażone. Po tej radoszkowskiej Jan Chodkiewicz, starosta żmudzki, z częścią ludzi, a działy królewskiemi szedł pod Ułę, pod którą leżawszy nieco czasu, iż zima twarda była, szańcować się trudno było, odciągnął. Tej Uły zasię inszego czasu kniaź Roman Sienguszko bez wielkiego wojska, jedno rozumem, sprawą, a czułością dostał z wielką swą sławą. Rychło potym, iż frajbiterowie, które król miał na morzu, dla wiela przyczyn Gdańszczanom byli ciężcy, wygubili je, dawszy jedne potracić, a drugie wygnać;
takim warunkiem, jakoby namniej poniżone nie było wielkie litewskie księstwo i nic w tytułach, nic w prawie, nic w intracie nie było zmniejszone abo urażone. Po tej radoszkowskiej Jan Chodkiewicz, starosta żmudzki, z częścią ludzi, a działy królewskiemi szedł pod Ułę, pod którą leżawszy nieco czasu, iż zima twarda była, szańcować się trudno było, odciągnął. Tej Uły zasię inszego czasu kniaź Roman Sienguszko bez wielkiego wojska, jedno rozumem, sprawą, a czułością dostał z wielką swą sławą. Rychło potym, iż frajbiterowie, które król miał na morzu, dla wiela przyczyn Gdańszczanom byli ciężcy, wygubili je, dawszy jedne potracić, a drugie wygnać;
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 235
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
szabla. Chcąc tez to podobno Bóg nadgrodzić Narodowi naszemu onę konfuzyją którąsmy za jego dopuszczeniem od Narodu Szwedzkiego w Ojczyźnie naszej ponieśli. Od tego tedy czasu kazał ich Wojewoda niewczasować podpadając strzelając wywabiając ich od wałów i byli zrazu tak głupi że się dali łowić ale potym zaniechali siedząc w Fortecy dopieroż w ten czas pod szańcowali się nasi i szańczyki w nocy wysypali tak blisko że i z muszkietu nie tylo zdział donosiło ale że niedoskonała była fortyfikacja owych szańców stało Wojsko do koła cały dzień że by wycieczki na owe szańce nie uczynili a nie wyparli naszych jak noc przysła dopiero lepiej opatrzono koszów nasprowadzano ponasypowano, Armatę sprowadzono a wszystko ciechusienko. Bo wdzień
szabla. Chcąc tez to podobno Bog nadgrodzić Narodowi naszemu onę konfuzyią ktorąsmy za iego dopuszczeniem od Narodu Szwedzkiego w Oyczyznie naszey poniesli. Od tego tedy czasu kazał ich Woiewoda niewczasować podpadaiąc strzelaiąc wywabiaiąc ich od wałow y byli zrazu tak głupi że się dali łowić ale potym zaniechali siedząc w Fortecy dopieroz w ten czas pod szancowali się nasi y szanczyki w nocy wysypali tak blisko że y z muszkietu nie tylo zdział donosiło ale że niedoskonała była fortyfikacyia owych szancow stało Woysko do koła cały dzięń że by wycieczki na owe szance nie uczynili a nie wyparli naszych iak noc przysła dopiero lepiey opatrzono koszow nasprowadzano ponasypowano, Armatę sprowadzono a wszystko ciechusięnko. Bo wdzięn
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 71v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
trzpiocąc oboje ciężych od starości Ucieczką mordowała: nawet jak mniemali/ Uciekła się pod Bogi; ciż jej bić nie dali/ Mówiąc: myślmy Bogowie; i należna padnie Klęka na złe sąsiady: wam samym nie spadnie Włosek z głowy/ wskok tylko z chaci ustępujcie/ A w nasze/ nagóry wierzch/ tropy się szańcujcie. Powolni/ naśladują Bogów/ a laskami Dźwigają się/ i ciężcy zesłemi latami/ Usiłują nasamym wierzchu góry zostać. Pod nim będąc/ jakby mógł bełt strzelony sprostać Obejźrzą się/ aż wszędzie jezioro załało; Tylko co mięszkaniczko ich szczególne stało. Czemu gdy się dziwują/ i sąsiad litują/ Wszcząt wytopione widzą.
trzpiocąc oboie ćiężich od starośći Vćieczką mordowáłá: náwet iák mniemáli/ Vćiekłá się pod Bogi; ćiż iey bić nie dali/ Mowiąc: myślmy Bogowie; y należna pádnie Klęká ná złe samśiády: wam samym nie spádnie Włosek z głowy/ wskok tylko z cháći vstępuyćie/ A w nasze/ nágory wierzch/ tropy się száncuyćie. Powolni/ náśláduią Bogow/ á laskami Dźwigáią się/ y ciężcy zesłemi látámi/ Vśiłuią násamym wierzchu gory zostáć. Pod nim będąc/ iákby mogł bełt strzelony sprostáć Obeyźrzą się/ áż wszędźie ieźioro záłáło; Tylko co mięszkániczko ich szczegulne stało. Czemu gdy się dźiwuią/ y sąśiad lituią/ Wszcząt wytopione widzą.
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 210
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
/ będąc przy Sabasie/ Dokąd zmierzał z modlitwą: w tymże wroszka czasie Z przyjaźliwego Bóstwa/ po trzy razy błysnał Płomień/ i żywe iskry po powietrzu prysnał. Wróciwszy się/ mknie proso do swojej poczwary; Którą legszy na łożu/ całuje bez miary: Zdała mu się zagrzewać. Znowu k nie iż ustami Szańcuje się/ i maca jej piersi rękami. Kość zmacana mieknieje/ i próżna twardości Umyka się/ i palcom ulega z miekkości. tak wosk mieknie od słońca: tak palcy zgnieciony Wdawa sięw różne kształty/ i służy zrobiony. Gdy duma/ i wątpliwie rad/ bojac się zdrady/ I raz poraz swej tyka rękoma obrady
/ będąc przy Sábaśie/ Dokąd zmierzał z modlitwą: w tymże wroszká czáśie Z przyiáźliwego bostwá/ po trzy razy błysnał Płomień/ y żywe iskry po powietrzu prysnał. Wroćiwszy się/ mknie proso do swoiey poczwáry; Ktorą legszy ná łożu/ cáłuie bez miáry: Zdáłá mu się zágrzewáć. Znowu k nie yz vstámi Száncuie się/ y máca iey pierśi rękami. Kość zmácána mieknieie/ y prożna twárdosći Vmyka się/ y pálcom vlega z miekkośći. ták wosk mieknie od słonca: tak palcy zgniećiony Wdawá sięw rożne kształty/ y służy zrobiony. Gdy duma/ y wątpliwie rad/ boiac się zdrady/ Y raz poraz swey tyka rękomá obrády
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 252
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
dał widzieć jakiegoś człowieka. Nie znać czyj/ że wzdam topień wrozka ją ruszyła/ I jak nieznajomego litujac prawiła: Ktośkolwick/ ah nędzniczku? maszli k temu żonę? Ciało tym czasem wełny walą na jej stronę: W które im pilniej patrzy/ tym gorzej szwankuje Na rozumie. to już/ już k ziemi się szańcuje/ I podpada: przychodzi zatym na uznanie. Krzyknie: Tenci; twarz/ włosy/ szaty drze na sobie/ A do Ceiksa ręce wyciagnąwszy obie/ Z żałością wielką mówi: przyjacielu drogi/ Takiż to do mnie przyjazd twój z dalekiej drogi? Stoi przy morzu samym ręka mur stawiany; Ten morskie przednie wody
dał widźieć iákiegoś człowieká. Nie znać cziy/ że wzdam topień wrozká ią ruszyłá/ Y iák nieznáiomego lituiac práwiłá: Ktośkolwick/ áh nędzniczku? maszli k temu żonę? Ciáło tym czásem wełny wálą ná iey stronę: W ktore im pilniey pátrzy/ tym gorzey szwánkuie Ná rozumie. to iuż/ iuż k źiemi się száńcuie/ Y podpada: przychodźi zátym ná vznánie. Krzyknie: Tenći; twarz/ włosy/ száty drze ná sobie/ A do Ceixá ręce wyćiagnąwszy obie/ Z żałośćią wielką mowi: przyiaćielu drogi/ Takisz to do mnie przyiazd twoy z dalekiey drogi? Stoi przy morzu samym ręka mur stáwiány; Ten morskie przednie wody
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 290
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Ku wieczorowi pana Gajewskiego Starostę Ustskiego/ w szańcach nie opatrznie stojącego z hakownice w gardło postrzelono do śmierci. 18. Parzono z dział tak p Marszałkowych jako i p. Wajerów: tegoż dnia 5. popów i Bojarzyna/ w cerkwi Piątnicy/ zabito. 19. Część piechoty Niemieckiej i królewskiej/ pod same mury się szańcowało: z zamku kamieńmi z hakownic/ z muszkieków strzela li/ 12 postrzelono: a z baszty zbitej dwu Moskwicinów strącono. 20. Pan Hetman rozkazał szańce suć w nocy na 30. łokci od muru/ był tam sam gdzie dwu naszych postrzelono. 21. Wyszjo Moskwy do 20 z zamku dla języka/ ale ich
Ku wieczorowi páná Gáiewskiego Stárostę Vstskiego/ w szancách nie opátrznie stoiącego z hakownice w gárdło postrzelono do śmierći. 18. Párzono z dźiał ták p Marszałkowych iáko y p. Wáierow: tegoż dniá 5. popow y Boiárzyná/ w cerkwi Piątnicy/ zábito. 19. Część piechoty Niemieckiey y krolewskiey/ pod sáme mury sie száncowáło: z zamku kámienmi z hakownic/ z muszkiekow strzelá li/ 12 postrzelono: á z bászty zbitey dwu Moskwićinow ztrącono. 20. Pan Hetman roskazał szance suć w nocy ná 30. łokći od muru/ był tám sam gdźie dwu nászych postrzelono. 21. Wyszio Moskwy do 20 z zamku dla ięzyká/ ále ich
Skrót tekstu: BielDiar
Strona: B2v
Tytuł:
Diariusz wiadomości od wyjazdu króla z Wilna do Smoleńska
Autor:
Samuel Bielski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610