eś co sprośnego dla uciechy swojej, Uciecha precz, a sprośność aż do śmierci stoi; Przyszłoć co poczciwego z wielką pracą, panie, Prace wiecznie zapomnisz, poczciwość zostanie. Lecz dłuższa, niż dobrego, złego jest pamiątka, A jeden grzech zatłumi cnót więcej dziesiątka. Waż się ty sam, jako chcesz, szacuj się sam sobie; Cóż po tym, kiedyś mniejszy u ludzi na próbie. Na cóż czerwony złoty, pytam, drożej cenić, Niż jako na monetę możesz go odmienić? Na pozór się zda złoto; włóżże go na tygiel, Aż ołów albo cyna, aż zdrada, aż figiel. 180 (F)
eś co sprośnego dla uciechy swojej, Uciecha precz, a sprośność aż do śmierci stoi; Przyszłoć co poczciwego z wielką pracą, panie, Prace wiecznie zapomnisz, poczciwość zostanie. Lecz dłuższa, niż dobrego, złego jest pamiątka, A jeden grzech zatłumi cnót więcej dziesiątka. Waż się ty sam, jako chcesz, szacuj się sam sobie; Cóż po tym, kiedyś mniejszy u ludzi na próbie. Na cóż czerwony złoty, pytam, drożej cenić, Niż jako na monetę możesz go odmienić? Na pozór się zda złoto; włóżże go na tygiel, Aż ołów albo cyna, aż zdrada, aż figiel. 180 (F)
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 84
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
drogi.”
To taki był bies pani podsędkowej. A ów też drugi pani olejowej. Była to mieszczka, co się nieźle miała, Sto złotych matka posagu z nią dała. Wtenczas burmistrza ubogiego żona, W sąsiedzką ucztę będąc zaproszona, Usiadła wyżej, ale olejową Dyshonor wzruszył za podsiadką ową I rzecze: „Gdyby szacować się przyszło, Niemało by z tej kompaniji wyszło. A burmistrzowa prym by mogła trzymać, Co się to teraz jak złe chce odymać.” Ukropem oblej mężów za zniewagę, Każdy z nich afront bierze na uwagę. Ci olejową łają, ci jej bronią, Owi obelgi popierają dłonią. Przyszło do tegoć, że się ów
drogi.”
To taki był bies pani podsędkowej. A ów też drugi pani olejowej. Była to mieszczka, co się nieźle miała, Sto złotych matka posagu z nią dała. Wtenczas burmistrza ubogiego żona, W sąsiedzką ucztę będąc zaproszona, Usiadła wyżej, ale olejową Dyshonor wzruszył za podsiadką ową I rzecze: „Gdyby szacować się przyszło, Niemało by z tej kompaniji wyszło. A burmistrzowa prym by mogła trzymać, Co się to teraz jak złe chce odymać.” Ukropem oblej mężów za zniewagę, Każdy z nich afront bierze na uwagę. Ci olejową łają, ci jej bronią, Owi obelgi popierają dłonią. Przyszło do tegoć, że się ów
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 479
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
) którzy przewyższali Trzykroć więcej, a także Muszkiety dźwigali. I Broń reczną z-drugiemi, i gdyby ci sami, lako się napierali, swymi chcąc piersiami Gwałty pierwsze zastąpić, reku przyłożyli, Snadź Wojska nie zmykając, znieśliby te byli Hołote nieszczęśliwą: a lekkich z-lekkimi Szkoda lżejsza, niż która fanty dziś drogimi Szacować się nie może. Tak z-pód Czołhańskiego Ruszy się w-tym Kamienia, gdy od Czermińskiego Pewna o tym wiadomość w-droge ich potyka, Że Chmielnicki potęgą wszytką się podmyka Pod jego już Pilawce. Bodaj nie słyszane Nigdy przedtym! i owszem Hirkańskim mieszkane Były Lwom, i Tygrysom! Bowiem tam zginęło Mestwo Polskie wrodzone, które wiec
) ktorzy przewyższali Trzykroć wiecey, á także Muszkiety dźwigali. I Broń reczną z-drugiemi, i gdyby ći sami, lako sie napierali, swymi chcąc piersiami Gwáłty pierwsze zastąpić, reku przyłożyli, Snadź Woyská nie zmykaiąc, znieśliby te byli Hołote nieszcześliwą: á lekkich z-lekkimi Szkoda lżeysza, niż ktora fanty dźiś drogimi Szácować sie nie może. Tak z-pod Czołhańskiego Ruszy sie w-tym Kámienia, gdy od Czermińskiego Pewna o tym wiadomość w-droge ich potyka, Że Chmielnicki potegą wszytką sie podmyka Pod iego iuż Pilawce. Boday nie słyszáne Nigdy przedtym! i owszem Hirkańskim mieszkáne Były Lwom, i Tygrysom! Bowiem tam zgineło Mestwo Polskie wrodzone, ktore wiec
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 27
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
serca zjadliwy smutek i melancholia, kiedy myśl od niepomyślnej oderwana okazji za zabawą oka i ręki swobodnie idzie, ani przeklinam okrutnego na życie tyrana, przeciągłego w mizerii pożycia, kiedy go w niepróżnowaniu prowadzę. Do wspólnego z drugimi należę honoru ani za drzwiami respektów wystawać będę, kiedy w wspólnej eksperyjencji i doskonałości czynienia z drugimi szacować się mogę. Zgoła jestem prawdziwy szlachcic, bo mnie zacności krwie i urodzenia przyproporcyjonowała doskonałość w rzeczach z eksperyjencji wszelakiej nabyta. Czytałem o wojnach i sam zaraz wojując nauczyłem się wojować z niemałą męstwa swego reputacyją, bo pochop sercu i aplikacji wziąłem z opisanych na pochwałę inszych kawalerów akcji. Radzę ojczyźnie, przyjacielowi w
serca zjadliwy smutek i melancholija, kiedy myśl od niepomyślnej oderwana okazyi za zabawą oka i ręki swobodnie idzie, ani przeklinam okrutnego na życie tyrana, przeciągłego w mizeryi pożycia, kiedy go w niepróżnowaniu prowadzę. Do wspólnego z drugimi należę honoru ani za drzwiami respektów wystawać będę, kiedy w wspólnej eksperyjencyi i doskonałości czynienia z drugimi szacować się mogę. Zgoła jestem prawdziwy szlachcic, bo mnie zacności krwie i urodzenia przyproporcyjonowała doskonałość w rzeczach z eksperyjencyi wszelakiej nabyta. Czytałem o wojnach i sam zaraz wojując nauczyłem się wojować z niemałą męstwa swego reputacyją, bo pochop sercu i aplikacyi wziąłem z opisanych na pochwałę inszych kawalerów akcyi. Radzę ojczyźnie, przyjacielowi w
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 189
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Tam, gdzie przedtem świędziało, Nie to bowiem już w niewoli, Co w swobodzie jest ciało. Tu szlacheckie, a tam gburze, Któż ci winien, kochany, Że zrobiwszy gwałt naturze Z pana jesteś poddany. Dałeś rozum na wykręty I ukryte prywaty, Chuchajże w garzść, chłód bierz w pięty I szacuj się na raty. Tamten jeszcze nic nie traci, Coś mu ongi faktorzył, I owszem, mu twój dym płaci I fortuny przysporzył. A ty życia już ostatek, Nie mając nic chudoby, Łożysz, nędzny, na dostatekI na cudze ozdoby. Płaczesz, nudzisz i narzekasz, A tam ten się chychota,
Tam, gdzie przedtem świędziało, Nie to bowiem już w niewoli, Co w swobodzie jest ciało. Tu szlacheckie, a tam gburze, Któż ci winien, kochany, Że zrobiwszy gwałt naturze Z pana jesteś poddany. Dałeś rozum na wykręty I ukryte prywaty, Chuchajże w garzść, chłód bierz w pięty I szacuj się na raty. Tamten jeszcze nic nie traci, Coś mu ongi faktorzył, I owszem, mu twój dym płaci I fortuny przysporzył. A ty życia już ostatek, Nie mając nic chudoby, Łożysz, nędzny, na dostatekI na cudze ozdoby. Płaczesz, nudzisz i narzekasz, A tam ten się chychota,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 197
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
nie korzysta.
Mikołaj: To podobno i owe pod brzuchem decymki nasze, tabliczki, osóbki i wota daremnie na ołtarzu wiszą i jednakową w Boskiej przyjemności korzyść miewają?
Stanisław: Niewiele należytych i dobrych, bo albo z lada jakich początków, albo nie inakszym końcem od dawających pochodzą.
Mikołaj: To przynajmniej z samej materii szacują się.
Stanisław: Do ludzkiego, ale nie do Boskiego oka, upewniam.
Mikołaj: A to czemu, mój bracie?
Stanisław: Materia i forma nie z rzeczy ofiarowanej, ale z serca prawego taksuje się u Boga.
Mikołaj: To pewnie owe srybne koniki, pozłociste osóbki, woskowe i insze ofiarki daremnie zaprzątają ołtarze
nie korzysta.
Mikołaj: To podobno i owe pod brzuchem decymki nasze, tabliczki, osóbki i wota daremnie na ołtarzu wiszą i jednakową w Boskiej przyjemności korzyść miewają?
Stanisław: Niewiele należytych i dobrych, bo albo z lada jakich początków, albo nie inakszym końcem od dawających pochodzą.
Mikołaj: To przynajmniej z samej materyi szacują się.
Stanisław: Do ludzkiego, ale nie do Boskiego oka, upewniam.
Mikołaj: A to czemu, mój bracie?
Stanisław: Materyja i forma nie z rzeczy ofiarowanej, ale z serca prawego taksuje się u Boga.
Mikołaj: To pewnie owe srybne koniki, pozłociste osóbki, woskowe i insze ofiarki daremnie zaprzątają ołtarze
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 246
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
kawałek chleba w podziale najsytniejszy, drzwi o północy otwarte, wspołeczeństwo i ustawiczna przyjaciela przytomność kanarem i pociechą bez nasycenia serca bywały tak dalece, że sąsiedztwa jakoby małżeństwa w poufałości, wierze, miłości i uczynności, parafije jakoby powinnowactwa najbliższe w szczyrości i zgodzie, pokrewieństwa jako chory niebieskie w sympatii, w jedności i obligacjach swoich szacować się, szanować i predykować mogły, miłosierdzie, łaskawość, miłość, politowanie, wierność i uczynność wszędzie, zawsze i we wszytkim szczyrze, statecznie i doskonale zachowując. Ale tymi czasy zgiń, przemierzły natury przewrócie, wszytka rzecz w ustach, w słowach, w komplementach, w ofiarach, w ukłonach, w tytułach, w
kawałek chleba w podziale najsytniejszy, drzwi o północy otwarte, wspołeczeństwo i ustawiczna przyjaciela przytomność kanarem i pociechą bez nasycenia serca bywały tak dalece, że sąsiedztwa jakoby małżeństwa w poufałości, wierze, miłości i uczynności, parafije jakoby powinnowactwa najbliższe w szczyrości i zgodzie, pokrewieństwa jako chory niebieskie w sympatyi, w jedności i obligacyjach swoich szacować się, szanować i predykować mogły, miłosierdzie, łaskawość, miłość, politowanie, wierność i uczynność wszędzie, zawsze i we wszytkim szczyrze, statecznie i doskonale zachowując. Ale tymi czasy zgiń, przemierzły natury przewrocie, wszytka rzecz w ustach, w słowach, w komplementach, w ofiarach, w ukłonach, w tytułach, w
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 249
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
stać nie mogę, bo on o jednym tule, to jest buńczuku, chodzi, a ja o trzech, zarówno jak i sam Wezyr". Kazał im marszałek odpowiedzieć, że jak mu Pan Bóg da na wolność wyniść, to się u siebie będzie rządził, a teraz niech wi, że tu jest niewolnikiem. Szacowali się ci paszowie na wielki szacunek, osobliwie sylistryjski, bo był wielki pan i całą Babiloniją pod sobą miał i władzą swoją i dlatego była o nich lukta między Królem i hetmanem. Król pretendował, aby jemu byli oddani, hetman też mówił: „Moja ich kompanija
pobrała, jam też hetman, więc mnie się należą
stać nie mogę, bo on o jednym tule, to jest buńczuku, chodzi, a ja o trzech, zarówno jak i sam Wezyr". Kazał im marszałek odpowiedzieć, że jak mu Pan Bóg da na wolność wyniść, to się u siebie będzie rządził, a teraz niech wi, że tu jest niewolnikiem. Szacowali się ci paszowie na wielki szacunek, osobliwie sylistryjski, bo był wielki pan i całą Babiloniją pod sobą miał i władzą swoją i dlatego była o nich lukta między Królem i hetmanem. Król pretendował, aby jemu byli oddani, hetman też mówił: „Moja ich kompanija
pobrała, jam też hetman, więc mnie się należą
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 83
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
, bo w tych odemnie pomienionych zacnych Domach podpiera Syn Ojca, Wnuk Syna, Wnuka Potomek, Senatorskie piękną Sukcesją krzesła zabierając. A tać to jest, która się z rąk Pańskich proxima centenis ostenditar ursa columnis. Ta Rosina Polska, którą ex faustis augustisq; Principum bierzesz penetralibus Mci Panie Podlaski, z czego najwięcej szacuje się i w nową przybiera purpurę, ta kwiecia i głowy twojej korona. Gotowe masz jedne, i nieomylne, a drugie wolne sobie czynić futura prosperitatis omina, że gdy jak znowu Floryda przy rożanej wiosnie zaczynasz saecula, gdy tę złotą Rożą w sercu szczepisz wielkim cnot, i wielkich zasług twoich torem idąc quid quia culcaveris Rosa
, bo w tych odemnie pomienionych zacnych Domach podpiera Syn Oyca, Wnuk Syna, Wnuka Potomek, Senatorskie piękną sukcessyą krzesła zábieraiąc. A tać to iest, ktora się z rąk Pańskich proxima centenis ostenditar ursa columnis. Ta Rosina Polska, ktorą ex faustis augustisq; Principum bierzesz penetralibus Mci Pánie Podláski, z czego naywięcey szacuie się y w nową przybiera purpurę, tá kwiecia y głowy twoiey korona. Gotowe masz iedne, y nieomylne, á drugie wolne sobie czynić futura prosperitatis omina, że gdy iák znowu Florida przy rożaney wiosnie záczynasz saecula, gdy tę złotą Rożą w sercu szczepisz wielkim cnot, y wielkich zasług twoich torem idąc quid quia culcaveris Rosa
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 46
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
Ps. Imp. łowczy kor. przysłał w tych dniach Tatara wziętego, tego oddał królowi im.; którego na noc wziął pod swoję wartę imp. starosta lwowski nieszczęśliwie, bo mu tej nocy zaraz spod niej uciekł, którego dotychczas nie masz i tych, co go strzegli, rajtarów i wołoskich ludzi. Ten Tatar szacował się bardzo drogo, nie egzaminowany, dopiro nazajutrz miał być. 3 Z obozu od Pereryty, 8 IX 1691 w południe
Kontynuacyją diariusza mego, na którym dniu on przestałem donosić w.ks.m. dobrodziejowi, posyłam, do którego więcej nie przydaję, tylko to, że imp. podskarbi nadw. wpadł tu
Ps. Jmp. łowczy kor. przysłał w tych dniach Tatara wziętego, tego oddał królowi jm.; którego na noc wziął pod swoję wartę jmp. starosta lwowski nieszczęśliwie, bo mu tej nocy zaraz spod niej uciekł, którego dotychczas nie masz i tych, co go strzegli, rajtarów i wołoskich ludzi. Ten Tatar szacował się bardzo drogo, nie egzaminowany, dopiro nazajutrz miał być. 3 Z obozu od Pereryty, 8 IX 1691 w południe
Kontynuacyją diariusza mego, na którym dniu on przestałem donosić w.ks.m. dobrodziejowi, posyłam, do którego więcej nie przydaję, tylko to, że jmp. podskarbi nadw. wpadł tu
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 228
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958