wszyscy krzyczą/ Stoi za zdrowie (bo go życzą) Za twe Królu/ Kanczlerzu/ Wodzu z Marszałkiem/ Trunek duszkiem/ a skło całkiem. Tak zdrowia życząc grono uprzejmych Braci/ Przy tyż pełny swoje traci. Czyli zdrowie jak nurek po pełnych pływa? A na suszy go nie bywa. Rozum w Winie się topi/ gęste kieliszki/ Na lały po szyję kiszki. W głowie się ćmi/ mózg kręci/ lice czerwieni/ Jak słońce na wiatr w Jesieni. Mowa i język błądzi/ oczy mrugają/ Hasło pewne spać iść/ dają. Nogi widząc/ ze z głową/ rozum szaleją/ I ony się błądząc chwieją. Brzuch
wszyscy krzyczą/ Stoi za zdrowie (bo go życzą) Zá twe Krolu/ Kánczlerzu/ Wodzu z Márszałkiem/ Trunek duszkiem/ á skło całkiem. Ták zdrowia życząc grono vprzeymych Bráći/ Przy tyż pełny swoie tráći. Czyli zdrowie iák nurek po pełnych pływa? A ná suszy go nie bywa. Rozum w Winie się topi/ gęste kieliszki/ Ná lały po szyię kiszki. W głowie się ćmi/ mozg kręći/ lice czerwieni/ Iák słońce ná wiátr w Iesięni. Mowá y ięzyk błądźi/ oczy mrugáią/ Hásło pewne spáć iść/ dáią. Nogi widząc/ ze z głową/ rozum száleią/ Y ony się błądząc chwieią. Brzuch
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 204
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
ks. lit., bywszy w Swisłoczy u ip. cześnika, potem pod Hrajno podjechał; stąd gdy mi dano znać do Usnarza, wyjechałem umyślnie, i w polu z nimi się zjechawszy, zaprosiłem do Usnarza, gdzie niechęci dawne umorzyliśmy. 12^go^ do Warszawy wyjechałem arcy złą drogą, wszędziem się topił na przeprawach.
15^go^ stanąłem w Warszawie. Sejm zacząłem 17^go^, byłem u księcia podkanclerzego na uczcie, 19^go^ byli u mnie na obiedzie: ip. Tarło starosta stężycki, ip. Szeniawski scholastyk, iks. Pancerzyński kanonik wileńscy, ip. Krzyszkowski, i t. d. Item posłów częstowałem 24
ks. lit., bywszy w Swisłoczy u jp. cześnika, potém pod Hrajno podjechał; ztąd gdy mi dano znać do Usnarza, wyjechałem umyślnie, i w polu z nimi się zjechawszy, zaprosiłem do Usnarza, gdzie niechęci dawne umorzyliśmy. 12^go^ do Warszawy wyjechałem arcy złą drogą, wszędziem się topił na przeprawach.
15^go^ stanąłem w Warszawie. Sejm zacząłem 17^go^, byłem u księcia podkanclerzego na uczcie, 19^go^ byli u mnie na obiedzie: jp. Tarło starosta stężycki, jp. Szeniawski scholastyk, jks. Pancerzyński kanonik wileńscy, jp. Krzyszkowski, i t. d. Item posłów częstowałem 24
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 58
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
ziemie Zawaliwszy ciązarem, wylali to brzemie Próżno na wiatr. Wiec żeby przecie ich co więcej Przybyć mogło, na Kamień umyślnie Książecy, Ale kwoli i drugim, wyboczy ku Lwowu, Obozowym wygodom. Aż go i tu znowu Ciężkie wstrącą remory. Gdy przez tydzień cały Nieba smutne pluszczejąc przemierzłymi kały Drogi tamte zmuliły, że topiąc się brzydko Wozy stawać musiały: ale nade wszytko To co przedtym trapiło: że w-takiej bliskości Będąc Nieprzyjaciela, żadnej wiadomości Nie miał o nim. Lubo to o swoim tym stanie, I z-Ordami o samym Tatarskim Sołtanie Wiedział pewnie; ale co budował i myślił? Albo z-kądby uderzył? tylkosz o tym kryślił Próżne sobie
źiemie Zawaliwszy ćiązárem, wylali to brzemie Prożno na wiatr. Wiec żeby przećie ich co wiecy Przybyć mogło, na Kamień umyślnie Xiążecy, Ale kwoli i drugim, wyboczy ku Lwowu, Obozowym wygodom. Aż go i tu znowu Cieszkie wstrącą remory. Gdy przez tydźień cały Nieba smutne pluszczeiąc przemierzłymi kały Drogi tamte zmuliły, że topiąc sie brzytko Wozy stawać musiały: ále nade wszytko To co przedtym trapiło: że w-takiey bliskośći Bedąc Nieprzyiaćiela, żadney wiadomośći Nie miał o nim. Lubo to o swoim tym stanie, I z-Ordami o samym Tatárskim Sołtanie Wiedział pewnie; ále co budował i myślił? Albo z-kądby uderzył? tylkosz o tym kryślił Prożne sobie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 79
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
tym, którego swobodą szafuje, A przecię samej tylko, zniewolone, Hołdować musi serce me strapione. Płaczem się cieszę w tak ciężkiej niewoli Czekając takiej godziny, rychło li Więźnia pocieszy, niewolnika swego, Lub go przywróci do wolności jego, Lub pożądaną ochłodą litości Uśmierzy zapał serdecznej miłości, A nie da skonać umierającemu Ani się topić we łzach tonącemu. Nie słychać pociech, miłosierdzie drogę Zmyliło do mnie, trwogi zbyć nie mogę, Strach mię przenika, bo się umrzeć boję, A bez jej łaski o żywot nie stoję. Zmiłuj się, dziewczę kochane, boć złości Stan nie przystoi, ani twej gładkości Tyraństwo służy, nie twoja rzecz tracić
tym, którego swobodą szafuje, A przecię samej tylko, zniewolone, Hołdować musi serce me strapione. Płaczem się cieszę w tak ciężkiej niewoli Czekając takiej godziny, rychło li Więźnia pocieszy, niewolnika swego, Lub go przywróci do wolności jego, Lub pożądaną ochłodą litości Uśmierzy zapał serdecznej miłości, A nie da skonać umierającemu Ani się topić we łzach tonącemu. Nie słychać pociech, miłosierdzie drogę Zmyliło do mnie, trwogi zbyć nie mogę, Strach mię przenika, bo się umrzeć boję, A bez jej łaski o żywot nie stoję. Zmiłuj się, dziewczę kochane, boć złości Stan nie przystoi, ani twej gładkości Tyraństwo służy, nie twoja rzecz tracić
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 275
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Ciebie bogactwa wszytkie napełniły, do ciebie rajskie rozkosze spłynyły, nieopisanej pełnoś szczęśliwości, wiecznej słodkości. Tej gdyby kropla do piekła zstąpiła, wszytkie by męki tamte zagasiła, piekło by w niebo było przemienione błogosławione. § VI Omylny i prawdziwy gościniec do nieba
O, Miasto wdzięczne, z dala cię witamy, w morzu się topiąc, ku tobie wzdychamy! Obyśmy kiedy na ląd wystąpili, a w tobie byli! Szczęśliwi drudzy już z ciebie patrzają, byśmy ku tobie płynęli, wołają. Ach, nieszczęśliwy ten, co nie dopłynie abo cię minie! Bo nigdy szkody swej nie odżałuje ani tak wielkiej kiedy powetuje:
utracił dobro niewypowiedziane,
Ciebie bogactwa wszytkie napełniły, do ciebie rajskie rozkosze spłynyły, nieopisanej pełnoś szczęśliwości, wiecznej słodkości. Tej gdyby kropla do piekła zstąpiła, wszytkie by męki tamte zagasiła, piekło by w niebo było przemienione błogosławione. § VI Omylny i prawdziwy gościniec do nieba
O, Miasto wdzięczne, z dala cię witamy, w morzu się topiąc, ku tobie wzdychamy! Obyśmy kiedy na ląd wystąpili, a w tobie byli! Szczęśliwi drudzy już z ciebie patrzają, byśmy ku tobie płynęli, wołają. Ach, nieszczęśliwy ten, co nie dopłynie abo cię minie! Bo nigdy szkody swej nie odżałuje ani tak wielkiej kiedy powetuje:
utracił dobro niewypowiedziane,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 120
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Koryntyanów do tego przyszła culmen apprehensionis u Cudzoziemców, że Rzymianów Gentium Dominos nie lękała się. Nazywała się przedtym Corcyra, potym Ephyre, tandem Corinthus. Stąd Miedź najwyśmienitsza na Świat wychodziła AES Corinthiacum nazwana, do złota przez Pliniusza skomparowana, a ta z Złota, Srebra jest zmieszana, gdy Korynt Miasto gorzało, i wszystko topiło się; Struktura Pałaców, Budynków Korynteka najpiękniejsza: Skąd Architekci biorąc normam inter Ordines Architektury, kładą formam Corintbiacam, Teste Vitruvio . Stąd wiele na Świat wyszło Mędrców, jako to Periander Koryntcki, między Greckich Mędrców policzony: Cicero z tej racyj te Miasto nazywa totius Greciae Lumen. Obywatele tutejsi naturalni z Antenatów zwali się Coryntii,
Koryntyanow do tego przyszła culmen apprehensionis u Cudzoziemcow, że Rzymianow Gentium Dominos nie lękała się. Nazywała się przedtym Corcyra, potym Ephyre, tandem Corinthus. Ztąd Miedź naywyśmienitsza na Swiat wychodziła AES Corinthiacum nazwana, do złota przez Pliniusza skomparowana, a ta z Złota, Srebra iest zmieszana, gdy Korynt Miasto gorzało, y wszystko topiło się; Struktura Pałacow, Budynkow Korynteka naypięknieysza: Zkąd Architekci biorąc normam inter Ordines Architektury, kładą formam Corintbiacam, Teste Vitruvio . Ztąd wiele na Swiat wyszło Mędrcow, iako to Periander Koryntcki, między Greckich Mędrcow policzony: Cicero z tey racyi te Miasto nazywa totius Greciae Lumen. Obywatele tuteysi naturalni z Antenatow zwali się Corinthii,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 414
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, gdy im wyrabiać przychodzi wielkie sztuki. Lecz że niemasz jakośmy już namienili żadnej okazji, w którejby więcej wychodziło węglów jak do oczyszczania minerałów, dłużej się nad tym artykułem zabawiemy, niżeli nad innemi. SZTUKA WĘGLARSKA.
Samych tylko wielkich węglów zażywa się w wielkich piecach, jakie są te, w których się topi żelazna rada. Szkodziłoby nawet gdyby kto do tego drobnych zażywał węglów; przeto w wory i w wozy, których się zażywa do przewożenia węglów z pieców, nie kładzie się tylko same grube węgle oddzielone od małych. Oddzielenie to stać się może sposobem arcy prędkim; gdy albowiem kładziemy w opałki węgle wielkiemi grabiami (Fig
, gdy im wyrabiać przychodzi wielkie sztuki. Lecz że niemasz iakośmy iuż namienili żadney okazyi, w ktoreyby więcey wychodziło węglow iak do oczyszczania minerałow, dłużey się nad tym artykułem zabawiemy, niżeli nad innemi. SZTUKA WĘGLARSKA.
Samych tylko wielkich węglow zażywa się w wielkich piecach, iakie są te, w ktorych się topi żelazna rada. Szkodziłoby nawet gdyby kto do tego drobnych zażywał węglow; przeto w wory i w wozy, ktorych się zażywa do przewożenia węglow z piecow, nie kładzie się tylko same grube węgle oddzielone od małych. Oddzielenie to stać się może sposobem arcy prędkim; gdy albowiem kładziemy w opałki węgle wielkiemi grabiami (Fig
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 35
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
do miejsca znaczącego zimno lodu, posyp lód uncją jedną, lub dwuma soli jakiejkolwiek, w krótce ujrzysz likwor opadający, i opadnieniem znaczący większe zimno, które soI sprawiła w lodzie. Do garka lodu solą posypanego włóż szklankę wody, toż postaw garnek na ogniu, woda w szklance zamarznie, skoro śnieg, czy lód topić się zacznie. Podobnież soli używają cukiernicy dla zamrożenia latem śmietany, likworów i cukrów.
Powtóre: Dajmy też aby były szkodliwe, wiadomo jednak iż ani lekarstwo pomocne, ani trucizna szkodliwa być nie może, chyba użyte pod pewną miarą: wrzuć ziarno soli do wiadra wody, słoności nie uczujesz, głową nawet cukru sadzawki nie
do mieysca znaczącego zimno lodu, posyp lod uncyą iedną, lub dwuma soli iakieykolwiek, w krotce uyrzysz likwor opadaiący, y opadnieniem znaczący większe zimno, ktore soI sprawiła w lodzie. Do garka lodu solą posypanego włoż szklankę wody, toż postaw garnek na ogniu, woda w szklance zamarźnie, skoro śnieg, czy lod topić się zacznie. Podobnież soli używaią cukiernicy dla zamrożenia latem śmietany, likworow y cukrow.
Powtore: Daymy też aby były szkodliwe, wiadomo iednak iż ani lekarstwo pomocne, ani trucizna szkodliwa być nie może, chyba użyte pod pewną miarą: wrzuć ziarno soli do wiadra wody, słoności nie uczuiesz, głową nawet cukru sadzawki nie
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 287
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
mięsa wołowego/ kozłowego/ wieprzowego/ także i picie wina: które pokarmy daleko więtszą mają substancją/ a niż potrawy ich zwyczajne. Drudzy zaś to przypisują/ pijaństwu/ obżarstwu/ i wszeteczeństwu: będąc bowiem Indiani barzo podlegli pomienionym występkom/ a nie mając już jako pierwej/ ktoby ich hamował od tego/ tak się topią w tych rzeczach zbytnie/ iż też w nich giną/ i psują się: abowiem jedząc i pijąc ustawicznie prawie/ i tym co z tego idzie/ niszczą się mizernie: bo stąd pochodzi/ i krótki żywot w rodzicach/ i mizerna kompleksia w dzieciach. Gdym pytał jednego szlachcica/ który mieszkał miedzy Peru i
mięsá wołowego/ kozłowego/ wieprzowego/ tákże y pićie winá: ktore pokarmy dáleko więtszą máią substántią/ á niż potráwy ich zwyczáyne. Drudzy záś to przypisuią/ piiáństwu/ obżárstwu/ y wszeteczeństwu: będąc bowiem Indiani bárzo podlegli pomienionym występkom/ á nie máiąc iuż iáko pierwey/ ktoby ich hámował od tego/ ták się topią w tych rzeczách zbytnie/ iż też w nich giną/ y psuią się: ábowiem iedząc y piiąc vstáwicznie práwie/ y tym co z tego idźie/ nisczą się mizernie: bo ztąd pochodźi/ y krotki żywot w rodźicách/ y mizerna complexia w dźiećiách. Gdym pytał iednego szláchćicá/ ktory mieszkał miedzy Peru y
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 82
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ostatku wyliczy ich dzieje! Teraz się drugi z strachu swego śmieje. Co godniejszego jeżeli nie wiecie, Powiem wam, bracia, że się ucieszycie, Powiem szczęśliwość i tryjumf zrządzony I pokój w Polsce nowo uczyniony, Z którym Fortuna Króla przywitała, Gdy mu wygraną w polu bitwę dała Pod Beresteczkiem nad swawolnikami, Iż uciekając topili się sami Na złych przeprawach złośliwi Kozacy, W błotach leżeli gęsto jak robacy. Ale żebyście kształt wiedzieli wojny, Powiem wam wszystko, gdy mam czas spokojny: Gdy już przychodził dzień świętego Jana Do Sarmacyjej kędyś od Jordana, Dzień sławny wiekom, którego imieniem Jan Kazimirz Król za Boskim zrządzeniem Wiecznie się szczyci, tedy swe
ostatku wyliczy ich dzieje! Teraz się drugi z strachu swego śmieje. Co godniejszego jeżeli nie wiecie, Powiem wam, bracia, że się ucieszycie, Powiem szczęśliwość i tryjumf zrządzony I pokój w Polszcze nowo uczyniony, Z którym Fortuna Króla przywitała, Gdy mu wygraną w polu bitwę dała Pod Beresteczkiem nad swawolnikami, Iż uciekając topili się sami Na złych przeprawach złośliwi Kozacy, W błotach leżeli gęsto jak robacy. Ale żebyście kształt wiedzieli wojny, Powiem wam wszystko, gdy mam czas spokojny: Gdy już przychodził dzień świętego Jana Do Sarmacyjej kędyś od Jordana, Dzień sławny wiekom, którego imieniem Jan Kazimirz Król za Boskim zrządzeniem Wiecznie się szczyci, tedy swe
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 105
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971