płazem wszytka napełniona, Także i morska otchłań niezmierzona, Pełna ryb, pełna tworów nieznajomych; Co po powietrzu lata nieścignionych Ptaków skrzydlatych? Ale od początku Tego wszytkiego, z dziwnego porządku, Z tej hatmonii tak wielkiej machiny, Niechybny dowód, że jednej godziny Większe i mniejsze nie uchybią sfery, Skąd i świat w rożne ubiera się cery. Gdyby ku ziemi słońce swymi koły Zbliżyć się miało, poszłaby w popioły; Gdyby się morskie przepaści ruszyły Wiadomą drogą, ziemięby okryły A kiedyby się niesforne żywioły Zmieszały, światby rozdarły na poły. Ale od tego, co władnie zastępy, Wszytko to w twarde ujęto jest krępy
Na czasy wieczne
płazem wszytka napełniona, Także i morska otchłań niezmierzona, Pełna ryb, pełna tworow nieznajomych; Co po powietrzu lata nieścignionych Ptakow skrzydlatych? Ale od początku Tego wszytkiego, z dziwnego porządku, Z tej hatmonii tak wielkiej machiny, Niechybny dowod, że jednej godziny Większe i mniejsze nie uchybią sfery, Zkąd i świat w rożne ubiera się cery. Gdyby ku ziemi słońce swymi koły Zbliżyć się miało, poszłaby w popioły; Gdyby się morskie przepaści ruszyły Wiadomą drogą, ziemięby okryły A kiedyby się niesforne żywioły Zmieszały, światby rozdarły na poły. Ale od tego, co władnie zastępy, Wszytko to w twarde ujęto jest krępy
Na czasy wieczne
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 399
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
drwisz ze mnie, mój drogi. Choćby ostro na wszytkie kowana wesz nogi, Tylkoć toż prawie macie z swej łysiny zyskiem, Nie mogłaby się ostać na twoim łbie śliskiem. 327. CIŻ ICHMOŚĆ
Jeden, ale go teraz po imieniu minę, Miał na głowie tak barzo glancowną łysinę, Że gdy ubierając się nie miała zwierciadła, Posadziwszy go w oknie, żona przed nim siadła. „Spólna — rzecze — wygoda ze strony obojej. Moja, czemuż się ja też nie przeglądam w twojej?” „To prawda, mój kochanku, wszytko spólne mamy. Cóż, gdy u mnie szkła nie masz, tylko próżne ramy
drwisz ze mnie, mój drogi. Choćby ostro na wszytkie kowana wesz nogi, Tylkoć toż prawie macie z swej łysiny zyskiem, Nie mogłaby się ostać na twoim łbie śliskiem. 327. CIŻ ICHMOŚĆ
Jeden, ale go teraz po imieniu minę, Miał na głowie tak barzo glancowną łysinę, Że gdy ubierając się nie miała zwierciadła, Posadziwszy go w oknie, żona przed nim siadła. „Spólna — rzecze — wygoda ze strony obojej. Moja, czemuż się ja też nie przeglądam w twojej?” „To prawda, mój kochanku, wszytko spólne mamy. Cóż, gdy u mnie szkła nie masz, tylko próżne ramy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 328
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Atlant omami, jako zwykł, przez czary; I niżli tam dojedziesz, jabym ci radziła, Abyś się teraz na to dobrze namyśliła; Bo jeśli Atlantowi na garle nie siędziesz, Wiedz pewnie, że Rugiera wiecznie mieć nie będziesz”.
LIV.
Przeważna bohatyrka prędko się namyśla I zabić szkojcę swego koniecznie zamyśla. Ubiera się w swą zbroję zwyczajną i jedzie Tam, kędy ją życzliwa prorokini wiedzie, Która ją, wielkie cudy czyniąc, to polami, To gęstemi, kwapiąc się, prowadzi lasami, Coraz ją czem wesołym w drodze zabawiając I gadaniem pracej jej przykrej ulżywając.
LV.
Jednak, kiedy tak z sobą pospołu jechały, Nawięcej w
Atlant omami, jako zwykł, przez czary; I niżli tam dojedziesz, jabym ci radziła, Abyś się teraz na to dobrze namyśliła; Bo jeśli Atlantowi na garle nie siędziesz, Wiedz pewnie, że Rugiera wiecznie mieć nie będziesz”.
LIV.
Przeważna bohatyrka prętko się namyśla I zabić szkojcę swego koniecznie zamyśla. Ubiera się w swą zbroję zwyczajną i jedzie Tam, kędy ją życzliwa prorokini wiedzie, Która ją, wielkie cudy czyniąc, to polami, To gęstemi, kwapiąc się, prowadzi lasami, Coraz ją czem wesołem w drodze zabawiając I gadaniem pracej jej przykrej ulżywając.
LV.
Jednak, kiedy tak z sobą pospołu jechały, Nawięcej w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 287
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
będą. Tylkożli? I owszem (mówi dalej) jak Cesarska wielmożność rozmaitemi urzędami, Łożniczych, Odżwiernych i wachtarzów, jest obwarowańa, tak aby i Rzymski Kościół przyozdobiony był, chcemy. I aby na koniach bieluchnej farby jeździli: i jak Senat nasz obowiu cum vlonibus używa, tak i oni w bieluchne płótno niech się ubierają. Przydaje jeszcze i owo. Ze jeśliby kogo Papież z Senatorów Konstantynowych do porządku Cleryckiego pociągnąć chciał, aby zaden dla pychy dygnitarstwa tego odrzekać, i z onego wymawiać się nie śmiał. Cóż to prze Bóg za gwałt/ mocą kogo z znamienitego pocztu Senatorskiego wziąć/ a do porządku Cleryckiego przyłączyć/ albo nad wolą
będą. Tylkożli? Y owszem (mowi dáley) iák Cesárska wielmożność rozmáitemi vrzędámi, Lożnicżych, Odżwiernych y wachtarzow, iest obwárowáńa, ták áby y Rzymski Kośćioł przyozdobiony był, chcemy. Y áby ná koniách bieluchney fárby iezdzili: y iák Senat nász obowiu cum vlonibus vżywa, ták y oni w bieluchne płotno niech się vbieráią. Przydáie ieszcze y owo. Ze ieśliby kogo Papież z Senatorow Constántinowych do porządku Clerickiego poćiągnąć chćiał, áby zaden dla pychy dignitárstwá tego odrzekáć, y z onego wymawiáć się nie śmiał. Coż to prze Bog zá gwałt/ mocą kogo z známienitego pocżtu Senatorskiego wźiąć/ á do porządku Clerickiego przyłącżyć/ álbo nád wolą
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 65v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Pospolitym:
Pulchrum eminere est inter illustres Viros, Consulere Patriae, parcere afflictis, ferâ o Rzeczypospolitej którą zdobi Łaskawoćć
Caede abstinere, tempus atq; irae dare, Orbi quietem, Saeculo pacem suo, Haec summa Virtus: petitur hac Caelum viâ.
RZĄDCA ma być bardzo cyrkumspectus jak Perykles, który Ateńskim zostawszy Wodzem, codziennie ubierając się, sam do siebie miał ekshortę: Atende o Perycles, attende, Cives sunt, Liberi sunt, Graeci sunt, Athenienses sunt, quos regis Plutarchus.
MAGISTRATU każdego największe DEDECUS TYRAN Rządca, który in privatum komodum wszystkie kieruje interesa: częstą wznieca Wojnę na utrzymanie siebie na Urzędach, a Poddaństwa pod swemi rządami: Daną
Pospolitym:
Pulchrum eminere est inter illustres Viros, Consulere Patriae, parcere afflictis, ferâ o Rzeczypospolitey ktorą zdobi Łaskawoćć
Caede abstinere, tempus atq; irae dare, Orbi quietem, Saeculo pacem suo, Haec summa Virtus: petitur hac Caelum viâ.
RZĄDCA ma bydź bardzo circumspectus iak Perikles, ktory Ateńskim zostawszy Wodzem, codziennie ubieraiąc się, sam do siebie miał exhortę: Attende o Pericles, attende, Cives sunt, Liberi sunt, Graeci sunt, Athenienses sunt, quos regis Plutarchus.
MAGISTRATU każdego naywiększe DEDECUS TYRAN Rządca, ktory in privatum commodum wszystkie kieruie interesa: częstą wznieca Woynę na utrzymanie siebie na Urzędach, a Poddaństwa pod swemi rządami: Daną
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 358
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
z różnych miejsc. Wiary Mahometańskiej. Z Anatolii, Karamannii idący, kupią się u Damaszku: z Persji idący, w Babilonii schodzą się; z Egiptu w Kajrze; tandem wszyscy na gorze Ararat, gdzie odprawują KURBAN, alias pamiątkę Barana, od Abrahama ofiarowanego, baranów bijąc, Przyjaciół niemi i ubogich obsyłając, ubierając się w białe szaty i wela, w tym stroju górę obchodząc, na znak, że chcą poniechać grzechy. Wodza w tej Peregrynacyj mają Szur-Emim, od Cesarza Tureckiego deputowanego, przez którego Cesarz co Rok 500 Czerwonych złotych, i Alkoran w złoto oprawny na Wielbłądzie posyła, i sukna czarnego tyle, ile na oponę Meczetu potrzeba
z rożnych mieyść. Wiáry Machometanskiey. Z Anatolii, Karàmannii idący, kupią się u Damasżku: z Persii idący, w Babylonii schodzą się; z Egyptu w Kayrze; tandem wszyscy na gorze Ararat, gdzie odprawuią KURBAN, alias pamiątkę Barana, od Abrahama ofiarowanego, baranow biiąc, Przyiacioł niemi y ubogich obsyłaiąc, ubieraiąc się w białe szaty y wela, w tym stroiu gorę obchodząc, na znak, że chcą poniechać grzechy. Wodza w tey Peregrynacyi maią Szur-Emim, od Cesarza Tureckiego deputowanego, przez ktorego Cesarz co Rok 500 Czerwonych złotych, y Alkoran w złoto oprawny na Wielbłądzie posyła, y sukna czarnego tyle, ile na oponę Meczetu potrzeba
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1104
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
na czerw, zł tysiąc, podpisała ją i zapieczętować kazała.
Wyniosła zatem panna Krypska tę kartę podpisaną. Pokazała mnie, ja życzyłem, aby hetmanowi do rąk oddała. Jakoż się tak stało. Potem ja poszedłem przedszlubne zapisy pisać. Tysiąc czerw, zł przyniesiono od hetmana. Oddano Niemczewicowi. Panna Korytyńska zaczęła ubierać się do szlubu przestawszy płakać i tak o godzinie jedynastej w nocy był szlub, potem kolacja bez tańców. Ja zapis podskarbinej na pięć tysięcy tynfów wróciłem. Nazajutrz rozjechaliśmy się. Pojechałem na ostatnie dni zapust do Wołczyna.
Po zapustach nastąpiła asesoria w Brześciu Lit., którą Sapieha, kanclerz lit., sądził
na czerw, zł tysiąc, podpisała ją i zapieczętować kazała.
Wyniosła zatem panna Krypska tę kartę podpisaną. Pokazała mnie, ja życzyłem, aby hetmanowi do rąk oddała. Jakoż się tak stało. Potem ja poszedłem przedszlubne zapisy pisać. Tysiąc czerw, zł przyniesiono od hetmana. Oddano Niemczewicowi. Panna Korytyńska zaczęła ubierać się do szlubu przestawszy płakać i tak o godzinie jedynastej w nocy był szlub, potem kolacja bez tańców. Ja zapis podskarbinej na pięć tysięcy tynfów wróciłem. Nazajutrz rozjechaliśmy się. Pojechałem na ostatnie dni zapust do Wołczyna.
Po zapustach nastąpiła asesoria w Brześciu Lit., którą Sapieha, kanclerz lit., sądził
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 324
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Polacy to słowo stemma, wykładają Herb, niby herba to jest ziele, iż zielem portrety zacznych osób u Rzymianów in signum ich szlachectwa, w bałwochwalnicach w pewne święta Pogańskie na koło wieńczono, mówi Pliniusz libr: 35. cap. 2. Dictionarium 11. Lingvarum.
Iberowie wybierając się na imprezę wojenną, w czerwoną ubierali się czapke Polybius libr: 3. Chińczykowie osobom w Magistracie będącym, albo w Senacie, dawali czapki czarne z dwiema nad uszyma uchami, na bok strzmiącemi. Meksykańscy Regnanci (nim ich Hiszpani zawojowali) w nowym świecie koron zażywali adinstar kapelusza z piór ptastwa różnego, bardzo pięknych, jako świadczy Engelgrave.
Głów panujących na honorze
Polacy to słowo stemma, wykładaią Herb, niby herba to iest ziele, iż zielem portrety zacznych osob u Rzymianow in signum ich szlachectwa, w bałwochwalnicach w pewne swięta Pogańskie na koło wieńcżono, mowi Pliniusz libr: 35. cap. 2. Dictionarium 11. Lingvarum.
Iberowie wybieraiąc sie na imprezę woienną, w cżerwoną ubierali się czapke Polybius libr: 3. Chincżykowie osobom w Magistracie będącym, albo w Senacie, dawali cżapki cżarne z dwiema nad uszyma uchami, na bok strzmiącemi. Mexykańscy Regnanci (nim ich Hiszpani zawoiowali) w nowym swiecie koron zażywali adinstar kapelusza z pior ptastwa rożnego, bardzo pięknych, iako swiadcży Engelgrave.
Głow panuiących na honorze
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 75
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
z niewoli Egipskiej, Roku od stworzenia świata 2544. i byli continua serie, aż do zburzenia Jeruzalem, i Kościoła przez Titusa, aliàs do Roku à creatione mundi 4074. Było wszystkich Arcykapłanów, według suputacyj Tirynusa i Morerego ośmdziesiąt kilku. Kapłanów i Arcykapłanów strój był z rozkazu Bożego, Exodi cap: 28 takowy: Ubierał się ad Sacra Kapłan Starozakonny w femorały z Geografia Generalna i partykularna
biesioru, aliàs lniane cienkie. 2. W Albę ciasną długą po kostki bez fałdów, 3. w pas haftowany różnego koloru. 4. w Mitrę biesiorową okrągłą formą pół sfery, albo Miesiąca nowego. Arcykapłan zaś na ten strój wdziewał drugi bogatszy, aliàs
z niewoli Egypskiey, Roku od stworzenia świata 2544. y byli continua serie, aż do zburzenia Ieruzalem, y Kościoła przez Titusa, aliàs do Roku à creatione mundi 4074. Było wszystkich Arcykapłanow, według supputacyi Tirinusa y Morerego ośmdziesiąt kilku. Kapłanow y Arcykapłanow stróy był z rozkazu Bożego, Exodi cap: 28 takowy: Ubierał się ad Sacra Kapłan Starozakonny w femorały z Geografia Generalna y partykularna
biesioru, aliàs lniane cienkie. 2. W Albę ciasną długą po kostki bez fałdów, 3. w pas haftowany rożnego koloru. 4. w Mitrę biesiorową okrągłą formą puł sfery, albo Miesiąca nowego. Arcykapłan zaś na ten stroy wdziewał drugi bogatszy, aliàs
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 484
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
jako po szerokich włościach Korony, wiele miejsc świętych zgwałcono, Wiele po miastach, wsiach i osiadłościach Różnych kościołów z klasztormi złupiono, Nuż co w biskupich, księżych majętnościach, Także opacich szkody naczyniono, Dobra ich częścią swejwoli żołnierskiej, Częścią, chciwości podając kacerskiej.
A na zelżywość katolickiej wiary Ku służbie boskiej w poświęcone szaty Ubierały się nierządne maszkary, W alby i komże, kapy i ornaty,
I też z Cygany żydowskie poczwary, Czyniąc z nich solne płaszcze i kabaty: Samym nakoniec kapłanom ubogim, Przyszło zostawać w uciśnieniu srogiem.
Co żałośniejsza! w wszystkiem chrześcijaństwie Klasztor cudownym obrazem wsławiony Bogarodzicy panny, w polskiem państwie Cnych katolików klejnot ulubiony
jako po szerokich włościach Korony, wiele miejsc świętych zgwałcono, Wiele po miastach, wsiach i osiadłościach Różnych kościołów z klasztormi złupiono, Nuż co w biskupich, xiężych majętnościach, Także opacich szkody naczyniono, Dobra ich częścią swejwoli żołnierskiej, Częścią, chciwości podając kacerskiej.
A na zelżywość katolickiej wiary Ku służbie boskiej w poświęcone szaty Ubierały się nierządne maszkary, W alby i komże, kapy i ornaty,
I też z Cygany żydowskie poczwary, Czyniąc z nich solne płaszcze i kabaty: Samym nakoniec kapłanom ubogim, Przyszło zostawać w uciśnieniu srogiém.
Co żałośniejsza! w wszystkiém chrześciaństwie Klasztor cudownym obrazem wsławiony Bogarodzicy panny, w polskiém państwie Cnych katolików klejnot ulubiony
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 350
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842