mu się on świeży trop uda, Bo śnieg ścieżkę zasypał, wpadł za księdzem duda; Aż i wilk, obciążywszy kiszki cudzym skopem, Onymże, umykając przed pogonią, tropem. Szkapa kwiczy; kadzi wilk, owi wrzeszczą: rata, Konfidencyjej nie masz, wiatr śniegiem zamiata. Aż gdy miesiąc zaświecił, wichry się uciszą, Jadąc chłopi do targu, z daleka usłyszą Głos owych dusz wpółzmarzłych, co się w czyśćcu topią, I skoro, co z większego, śnieg do nich odkopią. Naprzód księdza na łańcuch biorą, jak na wędę; Lecz go wziąwszy zębami wilk za rewerendę: Stój, księże, niech się wszytko dzieje wedle trybu
mu się on świeży trop uda, Bo śnieg ścieżkę zasypał, wpadł za księdzem duda; Aż i wilk, obciążywszy kiszki cudzym skopem, Onymże, umykając przed pogonią, tropem. Szkapa kwiczy; kadzi wilk, owi wrzeszczą: rata, Konfidencyjej nie masz, wiatr śniegiem zamiata. Aż gdy miesiąc zaświecił, wichry się uciszą, Jadąc chłopi do targu, z daleka usłyszą Głos owych dusz wpółzmarzłych, co się w czyścu topią, I skoro, co z większego, śnieg do nich odkopią. Naprzód księdza na łańcuch biorą, jak na wędę; Lecz go wziąwszy zębami wilk za rewerendę: Stój, księże, niech się wszytko dzieje wedle trybu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 223
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cel przedsięwziął, taki i skutek dobry będzie: naprawa praw, ochrona wolności, inaksza napotym opatrzność około dobrego i zdrowia Rzpltej. Ale łacnie to, jeśli się komu nie chce zjazdu, nie chce, abyśmy o sobie radzieli, jeśli to, co komu wadzi, uczynić da się prawu we wszystkiem, a zarazem uciszy się z wielkiem jeszcze podziękowaniem, rozjedziem się do domów swych: sublata causa tollitur effectus. Szkoda kogo przyodziewać tą sukienką z prywat urobioną, w której sami chodzą. Wejźrycie jedno WM., co przez kogo mówi, kto za czym biega, a jeśli WM. baczycie, że się pactis dosyć dzieje, że niemasz
cel przedsięwziął, taki i skutek dobry będzie: naprawa praw, ochrona wolności, inaksza napotym opatrzność około dobrego i zdrowia Rzpltej. Ale łacnie to, jeśli się komu nie chce zjazdu, nie chce, abyśmy o sobie radzieli, jeśli to, co komu wadzi, uczynić da się prawu we wszystkiem, a zarazem uciszy się z wielkiem jeszcze podziękowaniem, rozjedziem się do domów swych: sublata causa tollitur effectus. Szkoda kogo przyodziewać tą sukienką z prywat urobioną, w której sami chodzą. Wejźrycie jedno WM., co przez kogo mówi, kto za czym biega, a jeśli WM. baczycie, że się pactis dosyć dzieje, że niemasz
Skrót tekstu: SkryptSłuszCz_II
Strona: 263
Tytuł:
Skrypt o słuszności zjazdu stężyckiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
czynić i starosta bobrujski pokazywał mu szablę swoją, jak jest dobra i pewną ma rękę. On na to odpowiedział, że tak należy wielkiemu i godnemu kawalerowi mieć dobry oręż. Ale potem wziąwszy kielich, gdy zdrowie pił Sapiehów i kazał z ręcznej strzelby ognia dawać kulami w dach pałacu, co grzmot w pałacu uczyniło, uciszyła się ta zaczynająca zwada. Osadziwszy zatem ludźmi po pustych murach zamek wileński — trybunał i marszałka Marcjana Ogińskiego, kasztelana, a potem wojewodę witebskiego, spokojnie ufundował. A Sapiezie, kasztelanowi trockiemu, to tylko powiedział, że go Pan Bóg skarał, że się jemu jako dobremu przyjacielowi intencji swoich nie zwierzył, a potem na drugi
czynić i starosta bobrujski pokazywał mu szablę swoją, jak jest dobra i pewną ma rękę. On na to odpowiedział, że tak należy wielkiemu i godnemu kawalerowi mieć dobry oręż. Ale potem wziąwszy kielich, gdy zdrowie pił Sapiehów i kazał z ręcznej strzelby ognia dawać kulami w dach pałacu, co grzmot w pałacu uczyniło, uciszyła się ta zaczynająca zwada. Osadziwszy zatem ludźmi po pustych murach zamek wileński — trybunał i marszałka Marcjana Ogińskiego, kasztelana, a potem wojewodę witebskiego, spokojnie ufundował. A Sapiezie, kasztelanowi trockiemu, to tylko powiedział, że go Pan Bóg skarał, że się jemu jako dobremu przyjacielowi intencji swoich nie zwierzył, a potem na drugi
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 68
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
potym godzi się tej wody używać dla poratowania zdrowia/ czyli nie[...] O tym krótko może się odpowiedzieć. Franca nie jednakowa bywa: jedna która się prędko da z nieść/ i wykorzenić; druga też wielkich zawodów i pracy/ a do tego cierpliwości wlekarstwach potrzebuje/ przecię jednak i ta da się ugłaskać/ że się uciszy w ciele; bywa druga tak jadowita/ że aż do śmierci prawie ozywa się w ciele ludzkim; raz w tym członku/ a drugi raz winym: a takowa więc wsame kości i części ciała naprzedniejsze/ że tak rzekę wradza się i w pija. Latwie tedy pierwszego pytania domyślić się możesz/ to wiedząc co się
potym godzi się tey wody vżywáć dla porátowania zdrowia/ cżyli nie[...] O tym krotko może się odpowiedźieć. Frańca nie iednákowa bywa: iedna ktora się prędko da z nieść/ y wykorzenić; druga też wielkich zawodow y pracy/ á do tego cierpliwości wlekárstwách potrzebuie/ przećię iednák y tá da się vgłaskać/ że się vćiszy w ćiele; bywa druga tak iádowita/ że aż do śmierći prawie ozywa się w ćiele ludzkim; raz w tym cżłonku/ á drugi raz winym: a takowa więc wsame kośći y cżęśći ćiałá naprzednieysze/ że tak rzekę wradza się y w piia. Latwie tedy pierwszego pytania domyślić się możesz/ to wiedząc co się
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 198.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
jedzeniu/ ani w inszych rzeczach.
Gdy go pytano/ czemuby się mu jeszcze chciało żyć na tym świecie/ ponieważ się już był dosyć nażył? tak na to rzekł: Dla tego/ iż nie mam o co utyskować na swą starość. Cicer. de Senect.
Tenże gdy już był bliski śmierci i uciszył się nieco/ a przyjaciele pytali go/ coby czynił: tak im powiedział: Już mię sen siostrze swej poruczać poczyna. Śmierć siostrę snu nazywając dla tego/ iż niemasz nic tak podobnego umarłemu/ jako człowiek spiący. A k temu/ iż ci którzy lekko konają/ tak schodzą/ nie inaczej jakoby też usnął
iedzeniu/ áni w inszych rzecżách.
Gdy go pytano/ cżemuby się mu ieszcże chćiáło żyć ná tym świećie/ ponieważ się iuż był dosyć náżył? ták ná to rzekł: Dla tego/ iż nie mam o co vtyskowáć ná swą stárość. Cicer. de Senect.
Tenże gdy iuż był bliski śmierći y vćiszył się nieco/ á przyiaćiele pytáli go/ coby cżynił: ták im powiedźiał: Iuż mię sen śiestrze swey porucżáć pocżyna. Smierć śiostrę snu názywáiąc dla tego/ iż niemász nic ták podobnego vmárłemu/ iáko cżłowiek spiący. A k temu/ iż ći ktorzy lekko konáią/ ták schodzą/ nie inácżey iákoby też vsnął
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 75
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
zawżdy w straszliwej postawie przychodzą Do ludzi: a opilcom barzo radzi szkodzą. Damones Bruti et rationis expertes. UBOZE ABO DUCHOWIE Kuzniczni.
Z Tychże duchów rodzaju/ lecz jak dzieci mali/ Przedtym jacyś duchowie w kuźnicach bywali. Przychodzili więc radzi do kuźnic w Soboty W nocy po wygaszeniu/ Kuźnicznej roboty. A gdy się uciszyli i szli spać kuźnicy/ Tedy oni kowali więc po całej nocy. A skoro kur zaspiewał abo świtać miało/ Znikali/ i kowanie ono ustawało. duchowie Kuzniczni.
V Jedryska a Kota przedtym czas niemały/ Pokusy te Uboża takie więc bywały: Którym zawżdy u pieca małego stawiali Jadło na noc w Sobotę tam kędy kowali
záwżdy w strászliwey postáwie przychodzą Do ludźi: á opilcom bárzo rádźi szkodzą. Damones Bruti et rationis expertes. VBOZE ABO DVCHOWIE Kuzniczni.
Z Tychże duchow rodzáiu/ lecz iák dźieći máli/ Przedtym iácyś duchowie w kuźnicách bywáli. Przychodźili więc rádźi do kuźnic w Soboty W nocy po wygászeniu/ Kuźniczney roboty. A gdy sie vćiszyli y szli spáć kuźnicy/ Tedy oni kowáli więc po cáłey nocy. A skoro kur záspiewał ábo świtáć miáło/ Znikali/ y kowánie ono vstáwáło. duchowie Kuzniczni.
V Iedryská á Kotá przedtym czás niemáły/ Pokusy te Vbożá tákie więc bywáły: Ktorym záwżdy v piecá máłego stáwiáli Iadło ná noc w Sobotę tám kędy kowáli
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: I
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
otworzone. Jam też pojrzał — aż ono ślicznie rozjaśnione!
KUBA Czemużeś mnie nie zbudził, miły Ryczywole? Poznałbym ja był, co to, bom bywał we szkole, I spytałbym, czego chce i czym się tu bawi. Tak rozumiem, że jeszcze pewnie się tu stawi. Uciszmy się, słuchajmy, co będzie takiego — Żaden się nie waż mówić i słówka jednego, Aż ja wstanę! Obaczym, co będzie robiło. Nie bojcież się, choćby nas nabarziej straszyło!
ANGELUS Gloria in excelsis Deo.
KLIMEK Dlaboga! Jasność wielka — albo uciekajmy!
KUBA Nie bójcie się, a dalej co będzie,
otworzone. Jam też pojrzał — aż ono ślicznie rozjaśnione!
KUBA Czemużeś mie nie zbudził, miły Ryczywole? Poznałbym ja był, co to, bom bywał we szkole, I spytałbym, czego chce i czym się tu bawi. Tak rozumiem, że jeszcze pewnie się tu stawi. Uciszmy się, słuchajmy, co będzie takiego — Żaden się nie waż mówić i słówka jednego, Aż ja wstanę! Obaczym, co będzie robiło. Nie bojcież się, choćby nas nabarziej straszyło!
ANGELUS Gloria in excelsis Deo.
KLIMEK Dlaboga! Jasność wielka — albo uciekajmy!
KUBA Nie bójcie się, a dalej co będzie,
Skrót tekstu: DialPańOkoń
Strona: 246
Tytuł:
Dialog o Narodzeniu Pańskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
; Masz niezliczone w przedzie, Że się trudno bladej Śmierci oprzeć, przykłady.
Doktor ci jeszcze tuszy Oglądać mi wnęki, Nadstawujący ręki; Aleć ja słyszę w uszy, Darmo doktor gada, Że moja dusza wsiada.
Już i czuję, i słyszę Śmiertelnego dudkę, W ciężkich piersiach pobudkę; Gra mi, choć się uciszę, Jednej dumę noty: Dosyć, dosyć żyć poty.
Pódź, włodarzu, do Pana, Rachuj się, coś wydał, Tak żebyś się nie wstydał; Czy nie porachowana Przeszłego żywota Na twym regiestrze kwota?
Pódź, bo już nie masz czasu Myślić o tym dłużej; Kto się czego zadłuży, Zaraz
; Masz niezliczone w przedzie, Że się trudno bladej Śmierci oprzeć, przykłady.
Doktor ci jeszcze tuszy Oglądać mi wnęki, Nadstawujący ręki; Aleć ja słyszę w uszy, Darmo doktor gada, Że moja dusza wsiada.
Już i czuję, i słyszę Śmiertelnego dudkę, W ciężkich piersiach pobudkę; Gra mi, choć się uciszę, Jednej dumę noty: Dosyć, dosyć żyć poty.
Pódź, włodarzu, do Pana, Rachuj się, coś wydał, Tak żebyś się nie wstydał; Czy nie porachowana Przeszłego żywota Na twym regiestrze kwota?
Pódź, bo już nie masz czasu Myślić o tym dłużej; Kto się czego zadłuży, Zaraz
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 516
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
odwodzili, a zwłaszcza te, o których roztropności i biegłości w rzeczach ludzie siła rozumieją i którzy nie tak się jeszcze za fakcjami unieśli, aby nad wszytko dobra ojczyzny i Rzpltej nie mieli przekładać, którym to należało stolicę rzymską o tych tu kłopotach naszych lepiej informować i kolegów swych nierozmyślne sprawy hamować. Bo Polska domowemi radami uciszyć się może; jako do postronnych się uda, zsiedliśmy, gdyż żaden z nich, ktokolwiek jest, nie tak abo na tę abo na drugą stronę łaskaw będzie, aby czego swego szukać a obłowu jakiego z nas pilnować nie chciał, ci zwłaszcza, których papież (bo on nic, jedno bullę dać może) na
odwodzili, a zwłaszcza te, o których roztropności i biegłości w rzeczach ludzie siła rozumieją i którzy nie tak się jeszcze za fakcyami unieśli, aby nad wszytko dobra ojczyzny i Rzpltej nie mieli przekładać, którym to należało stolicę rzymską o tych tu kłopotach naszych lepiej informować i kolegów swych nierozmyślne sprawy hamować. Bo Polska domowemi radami uciszyć się może; jako do postronnych się uda, zsiedliśmy, gdyż żaden z nich, ktokolwiek jest, nie tak abo na tę abo na drugą stronę łaskaw będzie, aby czego swego szukać a obłowu jakiego z nas pilnować nie chciał, ci zwłaszcza, których papież (bo on nic, jedno bullę dać może) na
Skrót tekstu: List2KontrybCz_III
Strona: 201
Tytuł:
List II, w którym jest dyskurs o tej kontrybucyej pp. duchownych.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
wodzie/ aby przyszedł do JEzusa. 30. Ale widząc wiatr gwałtowny/ zląkł się. A gdy począł tonąć/ zakrzyknął/ mówiąc; PAnie ratuj mię! 31. A JEzus zaraz wyciągnąwszy rękę/ uchwycił go/ i rzekł mu; O Malowierny! przeczżeś wątpił? 32. A gdy oni wstąpili w łódź/ uciszył się wiatr. 33. A ci którzy byli w łodzi/ przystąpiwszy pokłonili mu się mówiąc; Prawdziwie jest Synem Bożym. Rozd. XIV. MatAEUS. Rozd. XV. 34
. I Przeprawiwszy się/ przyszli do ziemie Genezaret. 35. A poznawszy go mężowie miejsca onego/ posłali do wszystkiej onej okolicznej krainy: i
wodźie/ áby przyszedł do IEzusá. 30. Ale widząc wiátr gwałtowny/ zlękł śię. A gdy pocżął tonąć/ zákrzyknął/ mowiąc; PAnie rátuj mię! 31. A IEzus záraz wyćiągnąwszy rękę/ uchwyćił go/ y rzekł mu; O Máłowierny! przecżżeś wątpił? 32. A gdy oni wstąpili w łodź/ ućiszył śię wiátr. 33. A ći ktorzy byli w łodźi/ przystąpiwszy pokłonili mu śię mowiąc; Práwdźiwie jest Synem Bożym. Rozd. XIV. MATTHAEUS. Rozd. XV. 34
. Y Przepráwiwszy śię/ przyszli do źiemie Genezáret. 35. A poznáwszy go mężowie miejscá onego/ posłáli do wszystkiej oney okolicżney krájiny: y
Skrót tekstu: BG_Mt
Strona: 18
Tytuł:
Biblia Gdańska, Ewangelia według św. Mateusza
Autor:
św. Mateusz
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632