gdybyśmy byli szklanemi. Czegości się to chce Święty Augustynie? dośćci złego, żeśmy ni twoje szkło, bośmy też z-popiołu, ni twoje szkło ukształtowani. ale się tym jeszcze nie kontentuje. Si vitrei essemus obyśmy byli szklanemi. Podobno to nędza do tego przyciśnęła Augustyna, podobno jaki taki uderzył się o Augustyna, wszyscy na niego bili, i myślał sobie Augustyn: gdybym ja był szklanym, toby mię kto tylko strącił, spadałbym się był, i skończyłaby się była moja nędza: numquid caro mea aenea est, wżdyciem z-miedzi nie ulany? a tak na mię następujecie. Si
gdybyśmy byli szklánemi. Czegośći się to chce Swięty Augustynie? dośćći złego, żeśmy ni twoie szkło, bośmy też z-popiołu, ni twoie szkło vkształtowáni. ále się tym ieszcze nie kontentuie. Si vitrei essemus obyśmy byli szklánemi. Podobno to nędzá do tego przyćiśnęłá Augustyná, podobno iáki táki uderzył się o Augustyná, wszyscy ná niego bili, i myślał sobie Augustyn: gdybym ia był szklánym, toby mię kto tylko ztrąćił, zpádałbym się był, i zkończyłáby się byłá moiá nędzá: numquid caro mea aenea est, wżdyćiem z-miedźi nie ulany? á ták ná mię nástępuiećie. Si
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 85
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Gdy z boku ich wspierają Rożen Kreic z Wolszamem Pan raz szczęśliwie wtóry, Na kark pokrowskiej góry Gwałtem następuje. Gdzie zasieki drzewiane, I blokhauzy sypane, Poraża, rumuje. Tyran wtem na półniebie, Gdy Moskwa ku potrzebie Ukaże się w oczy, Do nich do nich zarazem Tyzenhauz i z Płazem Jednem sercem skoczy. Uderzą się, że łuny I puszczone pioruny Ogniem ich okryją, Świszczą kule, brzmią groty, Ziemia buczy z ochoty I powietrza wyją. Aż co dotąd się chwiała, Ku naszym się rozśmiała Fortuna wesoło. Gromią, gonią, ścinają, Co celniejszych imają Niemieckich głów czoło. Nie lżejsze i tam gromy, Gdzie przez parów kryjomy
Gdy z boku ich wspierają Rożen Kreic z Wolszamem Pan raz szczęśliwie wtóry, Na kark pokrowskiej góry Gwałtem następuje. Gdzie zasieki drzewiane, I blokhauzy sypane, Poraża, rumuje. Tyran wtem na półniebie, Gdy Moskwa ku potrzebie Ukaże się w oczy, Do nich do nich zarazem Tyzenhauz i z Płazem Jednem sercem skoczy. Uderzą się, że łuny I puszczone pioruny Ogniem ich okryją, Świszczą kule, brzmią groty, Ziemia buczy z ochoty I powietrza wyją. Aż co dotąd się chwiała, Ku naszym się rozśmiała Fortuna wesoło. Gromią, gonią, ścinają, Co celniejszych imają Niemieckich głów czoło. Nie lżejsze i tam gromy, Gdzie przez parów kryjomy
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 14
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Argus stooki wszystko upatruje, On przeszedłby Fabiów sercem doświadczonych, Od żartkością po kłosach bieżałby nietknionych. I gdy widzi że naszym, którzy w sprawie stali, Szkodzi z dział nieprzyjaciel, razem się zapali, I razem: Hej na co się, na co dłużej chować! W głowę wojsku wszystkiemu każe następować. Uderzą się jako grom na harde Cyklopy Wystrzelony Jowiszów, skąd krwawe zatopy, Skąd i grady żelazne z obłoków się walą, Ziemię trzęsą, i nieba ledwie nie obalą. W tym zgiełku i piorunach okrywa się Miński, Kamieniecki przywodzi, czyni Madaliński, Drzewa kruszą ogromne. A Wajer żarliwy, I Butler i kawaler ogień strzela żywy
Argus stooki wszystko upatruje, On przeszedłby Fabiów sercem doświadczonych, Od żartkością po kłosach bieżałby nietknionych. I gdy widzi że naszym, którzy w sprawie stali, Szkodzi z dział nieprzyjaciel, razem się zapali, I razem: Hej na co się, na co dłużej chować! W głowę wojsku wszystkiemu każe następować. Uderzą się jako grom na harde Cyklopy Wystrzelony Jowiszów, zkąd krwawe zatopy, Zkąd i grady żelazne z obłoków się walą, Ziemię trzęsą, i nieba ledwie nie obalą. W tym zgiełku i piorunach okrywa się Miński, Kamieniecki przywodzi, czyni Madaliński, Drzewa kruszą ogromne. A Wajer żarliwy, I Butler i kawaler ogień strzela żywy
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 20
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
upór i ciche sektarze, Fortuny Następujesz, i wzajem porażasz pioruny, Żarliwy o oboje, gdzieby co nie w klubie, Albo ku pospolitej chyliło się zgubie. Tyś mistrzem swej fortuny, i na cnocie twojej Wszystka ta dziś ozdoba jako świetna stoi! A co drugim fortunę Lucyna gotową, Tobie przyszło o niebo uderzyć się głową, Tak wiele może cnota! Tej, zniósłszy się zgrają Latona i Charytes, wdzięczności dodają. Pobożność z policją, i pod piękną wagą Snadna ludzkość, biskupią mierzona powagą. Szczęśliwa nader ziemi z takiej pary braci! O! który cię Paktolus złotem swem opłaci! Z tąd bogata Warmia, jeśli od pierwszego
upór i ciche sektarze, Fortuny Następujesz, i wzajem porażasz pioruny, Żarliwy o oboje, gdzieby co nie w klubie, Albo ku pospolitej chyliło się zgubie. Tyś mistrzem swej fortuny, i na cnocie twojej Wszystka ta dziś ozdoba jako świetna stoi! A co drugim fortunę Lucyna gotową, Tobie przyszło o niebo uderzyć się głową, Tak wiele może cnota! Tej, zniósłszy się zgrają Latona i Charytes, wdzięczności dodają. Pobożność z policyą, i pod piękną wagą Snadna ludzkość, biskupią mierzona powagą. Szczęśliwa nader ziemi z takiej pary braci! O! który cię Paktolus złotem swem opłaci! Z tąd bogata Warmia, jeśli od pierwszego
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 73
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Gdzie było pierwej różnych barw kwiecie obfite, Leżą na pował ludzie i konie zabite.
LIX.
Jeśli kto jeszcze kiedy w niedoszłej młodości Ukazał próbę męstwa i swojej dzielności, Tedy Zerbin królewic, który niesłychane Dzieła w on czas poczynił i ledwie widziane. Ale i Ariodant znak serca wielkiego Ukazał w oczach ludu swojego nowego, Uderzywszy się mocno o Kastylijczyki I o Izoliera z jego Nawarczyki.
LX.
Trafiło się tem czasem: Moskin, rycerz młody, I Kalinder, brat jego, mąż pięknej urody, Bękarci Kalabruna, króla z Aragony, I trzeci, Kalamidor, rodem z Barcelony, Żądzą sławy zagrzani, pozad zostawiali Swe chorągwie i z swych się
Gdzie było pierwej różnych barw kwiecie obfite, Leżą na pował ludzie i konie zabite.
LIX.
Jeśli kto jeszcze kiedy w niedoszłej młodości Ukazał próbę męstwa i swojej dzielności, Tedy Zerbin królewic, który niesłychane Dzieła w on czas poczynił i ledwie widziane. Ale i Aryodant znak serca wielkiego Ukazał w oczach ludu swojego nowego, Uderzywszy się mocno o Kastylijczyki I o Izoliera z jego Nawarczyki.
LX.
Trafiło się tem czasem: Moskin, rycerz młody, I Kalinder, brat jego, mąż pięknej urody, Bękarci Kalabruna, króla z Aragony, I trzeci, Kalamidor, rodem z Barcelony, Żądzą sławy zagrzani, pozad zostawiali Swe chorągwie i z swych się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 372
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
teraz, i potym ludźmi Komonnymi Pierwszy zawsze. Lewy Róg Firlej uszykował Z-Lanckorońskim pospołu, których posiłkował Sieniawski, z-Sobieskiemi. Wiśniowiecki prawy Z-Podczasym Ostrorogiem. I tu wprzód się krwawy Taniec zaczął: kiedy nań bystrych Harpij kształtem, Skoczywszy Tatarowie natrą wielkim gwałtem. Ale gdy ich Chorąży utrzyma na sobie, Zaraz jako bez oczu uderzą się obie Onych Skrzydła, i z-pola spedzą ich wszytkiego. Gdzie Trunet, przed inszemi ozdoba Hańskiego Przednia Dworu, wylaną kredensuje Duszą. Czym drudzy zamieszani, więcej się nie kuszą. I prócz ku wieczorowi Harcami zabawią, Które się im nie wiodą. Tym czasem poprawią, Nasi Wałów, nie według cyrkla rozmierzonych,
teraz, i potym ludźmi Komonnymi Pierwszy záwsze. Lewy Rog Firley uszykował Z-Lanckorońskim pospołu, ktorych posiłkował Sieniáwski, z-Sobieskiemi. Wiśniowiecki práwy Z-Podczásym Ostrorogiem. I tu wprzod sie krwáwy Taniec záczął: kiedy nań bystrych Hárpiy kształtem, Skoczywszy Tátárowie natrą wielkim gwałtem. Ale gdy ich Chorąży utrzyma ná sobie, Záraz iako bez oczu uderzą sie obie Onych Skrzydła, i z-pola zpedzą ich wszytkiego. Gdźie Trunet, przed inszemi ozdoba Háńskiego Przednia Dworu, wylaną kredensuie Duszą. Czym drudzy zamieszani, wiecey sie nie kuszą. I procz ku wieczorowi Harcami zabawią, Ktore sie im nie wiodą. Tym czasem poprawią, Naśi Wałow, nie według cyrkla rozmierzonych,
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 57
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi do boju W zwadzie i w pokoju, A nie wiele mierzą, Śmiejąc się uderzą. 11. Pieśń o krawcach VIII.
Smykowie wczora wieczór o krawcach śpiewali, Że na sławnym jarmarku Toruńskim bywali, Sukna kupowali.
Nim się nazad do domu z towary wrócili, Tym więtszą połowicę na drodze przepili, Dobrej myśli byli.
A chcąc zaś powetować onej swej utraty Wnet sukno rozmierzyli na rozliczne szaty, Zostały
: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi do boju W zwadzie i w pokoju, A nie wiele mierzą, Śmiejąc się uderzą. 11. Pieśń o krawcach VIII.
Smykowie wczora wieczór o krawcach śpiewali, Że na sławnym jarmarku Toruńskim bywali, Sukna kupowali.
Nim się nazad do domu z towary wrócili, Tym więtszą połowicę na drodze przepili, Dobrej myśli byli.
A chcąc zaś powetować onej swej utraty Wnet sukno rozmierzyli na rozliczne szaty, Zostały
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 15
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
gotowość niewinności duszy, niewinność czystości sumnienia, za tą dopiero idzie moc i siła serca, które tak doczesnej nie wzdryga się utraty dla nabycia pożytku wiecznego. Pytam się zaś, miły junaku, jaką natarczywością zażyjesz w okazji konia, na którego się z łagodnej w lubieżnych plezyrach poczty przesiadłeś dopiero. Jakim sercem o nieprzyjaciela uderzysz się swojego, kiedyś go pod pierzyną ulubionej zostawił fryjerki, w sromotnym tyle i odwodzie mając się do niego. Jakim szczęściem w Marsowym polu i kroku się utrzymasz, kiedy za twoim grzechem każdą imprezę Boskie persekwituje niebłogosławieństwo. W czystości serca ofiarę życia swojego Bogu i ojczyźnie powinieneś, która męstwem i odwagą skuteczną płacić się
gotowość niewinności duszy, niewinność czystości sumnienia, za tą dopiero idzie moc i siła serca, które tak doczesnej nie wzdryga się utraty dla nabycia pożytku wiecznego. Pytam się zaś, miły junaku, jaką natarczywością zażyjesz w okazyi konia, na którego się z łagodnej w lubieżnych plezyrach poczty przesiadłeś dopiero. Jakim sercem o nieprzyjaciela uderzysz się swojego, kiedyś go pod pierzyną ulubionej zostawił fryjerki, w sromotnym tyle i odwodzie mając się do niego. Jakim szczęściem w Marsowym polu i kroku się utrzymasz, kiedy za twoim grzechem każdą imprezę Boskie persekwituje niebłogosławieństwo. W czystości serca ofiarę życia swojego Bogu i ojczyźnie powinieneś, która męstwem i odwagą skuteczną płacić się
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 186
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
/ z wielką pociechą swoją/ serce ku temu Panu obracali. Ordynował zatym Król Jego mość siedm Pułków Generała de Gran, aby się z gury spuszczali/ a przy dolinie czekali. Skoro się ten Żołnierz/ na miejsce naznaczone przebrał; natrafił na trzy albo cztery tysiące Turków/ którzy postrzegszy naszych; z wielką liczbą skupiwszy się uderzyli na nich; ale następujące posiłki/ mocny nieprzyjacielowi dały odpor: wiele też na ten czas Armata nasza na gurze rozłożona Turkom szkodziła, gdy trwało to wojenne praeludium Pan Pułkownik Neuszler/ wziął ordynans/ ażeby z swoim Pułkiem/ Wałem otoczonych Janczarów/ z okopu rugował/ którzy potykającemu się naszemu żołnierzowi wielką czynili szkodą. uderzywszy
/ z wielką poćiechą swoią/ serce ku temu Pánu obrácáli. Ordinował zátym Krol Iego mość śiedm Pułkow Generałá de Gran, áby się z gury spuszczáli/ á przy dolinie czekáli. Skoro się ten Zołnierz/ ná mieysce náznáczone przebrał; nátráfił ná trzy álbo cżtery tyśiące Turkow/ ktorzy postrzegszy nászych; z wielką licżbą skupiwszy się vderzyli ná nich; ále nástępuiące pośiłki/ mocny nieprzyiaćielowi dáły odpor: wiele też ná ten czás Armatá nászá ná gurze rozłożona Turkom szkodźiłá, gdy trwáło to woienne praeludium Pan Pułkownik Neuszler/ wźiął ordináns/ áżeby z swoim Pułkiem/ Wáłem otocżonych Iáncżarow/ z okopu rugowáł/ ktorzy potykáiącemu się nászemu żołnierzowi wielką cżynili szkodą. vderzywszy
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: B4
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
jechałem do Wilna. Z Grodna ruszywszy się ku Wilnowi widziałem wszędzie Kałmuków dzikich, którzy same padło, to jest zdechłe konie, tylko trochę ukropem oparzywszy bez soli jedli, kiedy zaś tłustego konia zdechłego mieli, za wielki specjał jedli. I tak gdy w Datnowie koń rosły i spasły Zabiełły, marszałka kowieńskiego, uderzywszy się głową o parkan pod kościołem bernardyńskim zabił się, tedy tego konia zaraz na sztuki rozerwali i za wielki specjał mieli.
Gdy zatem przyjechałem do Wilna, zastałem tam księcia hetmana wielkiego lit. i Pocieja, strażnika wielkiego lit. Oddałem księciu hetmanowi list Branickiego, hetmana wielkiego koronnego, i projekt wyżej wyrażony oświadczenia
jechałem do Wilna. Z Grodna ruszywszy się ku Wilnowi widziałem wszędzie Kałmuków dzikich, którzy same padło, to jest zdechłe konie, tylko trochę ukropem oparzywszy bez soli jedli, kiedy zaś tłustego konia zdechłego mieli, za wielki specjał jedli. I tak gdy w Datnowie koń rosły i spasły Zabiełły, marszałka kowieńskiego, uderzywszy się głową o parkan pod kościołem bernardyńskim zabił się, tedy tego konia zaraz na sztuki rozerwali i za wielki specjał mieli.
Gdy zatem przyjechałem do Wilna, zastałem tam księcia hetmana wielkiego lit. i Pocieja, strażnika wielkiego lit. Oddałem księciu hetmanowi list Branickiego, hetmana wielkiego koronnego, i projekt wyżej wyrażony oświadczenia
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 822
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986