tamecznej corocznie po 80. kamieni saletry wywożono: jako Siemianowicz Pod Podoleńcem Olsztynem rudy żelazne. Pod Czarnokozienicami znajdują się marmury, Alabaster z którego różne manufaktury w Kościele Katedralnym Kamienieckim widzieć.
Pod Krzywcem, Ormianami, Barszczewem znajdują się Pieczary, to jest lochy podziemne obszerne, w których znać przed irrupcją Kozacką i Tatarską tameczni obywatele się ukrywali. O żyzności tego kraju pisze Gvagninus iż tu się prawdzi, że jedno ziarno stokrotny przynosi pożytek. Za Władysława Jagiełła Podole porty swoje miało nad czarnym morzem pod Białogrodem. Skąd do Konstantynopola, do całej Tracyj i Tartaryj mniejszej i samego Egiptu zboża dosyłało: świadczą Kromer, Sarnicki. WojewództWA KIJOWSKIE I CZERNIECHOWSKIE.
XCVII.
támeczney corocznie po 80. kámieni saletry wywożono: iako Siemianowicz Pod Podoleńcem Olsztynem rudy żelazne. Pod Czarnokozienicami znayduią się marmury, Alabáster z ktorego rożne manufaktury w Kościele Katedrálnym Kámienieckim widzieć.
Pod Krzywcem, Ormianami, Barszczewem znayduią się Pieczary, to iest lochy podziemne obszerne, w ktorych znać przed irrupcyą Kozacką y Tatarską tameczni obywatele się ukrywali. O żyzności tego kraiu pisze Gvagninus iż tu się prawdzi, że iedno ziarno stokrotny przynosi pożytek. Zá Włádysława Iagiełła Podole porty swoie miało nád czarnym morzem pod Białogrodem. Zkąd do Konstantynopolá, do cáłey Tracyi y Tartarii mnieyszey y samego Egiptu zboża dosyłáło: świadczą Kromer, Sarnicki. WOIEWODZTWA KIIOWSKIE Y CZERNIECHOWSKIE.
XCVII.
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: H4v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
mnie nie jadłbyś i chleba.
A kiedy przyjdzie rwać pokój domowy, Ja się najprędzej porywam do zwady, I choć z obu stron służyć-em gotowy, Żaden mi za to nie zadaje zdrady; Ja czynię panem, ja wkładam okowy, Gdy do mej siły przydasz zdrowej rady. Ty, przed którym w tej ukrywam się chmurze, Wolij-ż mię zgadnąć niźli czuć na skórze. GADKA WTÓRA
Trudno zgadnąć, z jakiej-em natury złożony: Skrzydła mam, a nie latam; brzuch nienasycony I głodny zawsze noszę jako wór dziurawy, Który zaraz, jak przyjmie, oddaje potrawy. Zębów nie mam, a drobno gryzę; jednę nogę Tylko mam, lecz
mnie nie jadłbyś i chleba.
A kiedy przyjdzie rwać pokój domowy, Ja się najprędzej porywam do zwady, I choć z obu stron służyć-em gotowy, Żaden mi za to nie zadaje zdrady; Ja czynię panem, ja wkładam okowy, Gdy do mej siły przydasz zdrowej rady. Ty, przed którym w tej ukrywam się chmurze, Wolij-ż mię zgadnąć niźli czuć na skórze. GADKA WTÓRA
Trudno zgadnąć, z jakiej-em natury złożony: Skrzydła mam, a nie latam; brzuch nienasycony I głodny zawsze noszę jako wór dziurawy, Który zaraz, jak przyjmie, oddaje potrawy. Zębów nie mam, a drobno gryzę; jednę nogę Tylko mam, lecz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 190
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
/ i perlami/ roboty swe haftują/ i natykają. Te mówię powieści/ duszą są/ tchnieniem i zdrowiem/ strojem i ozdobą wszystkich nacelniejszych Poetyckich kunsztów. Podźmy do Greków/ Homera/ Hesioda/ Pindara/ Eurypidesa/ Sofoklesa; nie masz tej karty/ owszem ledwie jest który periód/ któryby w jakiej nie ukrywał się powieści. Nuż Łacińscy/ Virgilius, Horatius, Lucretius, Lucanus, Seneka, i wiele inszych/ jak często Wiersze swoje tymi kwiatkami przeplatają. Nie wspomnię Polaków naszych/ których pisma są w rękach: azaż i ci/ ile którzy się wyższej na Helikon wzbili/ tych dowcipnych nie zażywają gadek? A przeto iż
/ y perlámi/ roboty swe háftuią/ y nátykáią. Te mowię powieśći/ duszą są/ tchnieniem y zdrowiem/ stroiem y ozdobą wszystkich nacelnieyszych Poetyckich kunsztow. Podźmy do Grekow/ Homerá/ Hesiodá/ Pindárá/ Eurypidesá/ Sophoklesá; nie mász tey kárty/ owszem ledwie iest ktory peryod/ ktoryby w iákiey nie vkrywał się powieśći. Nuż Láćińscy/ Virgilius, Horatius, Lucretius, Lucanus, Seneca, y wiele inszych/ iák często Wiersze swoie tymi kwiatkámi przeplatáią. Nie wspomnię Polakow nászych/ ktorych pismá są w rękách: ázaż y ći/ ile ktorzy się wyższey ná Helikon wzbili/ tych dowćipnych nie záżywáią gadek? A przeto iż
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 6
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
. mile/ niżeli w Monte Rosa staniesz/ możesz jechać/ przez Ogród Kardynalski/ gdzie obaczysz/ Jeleni/ Sarn/ i różnego dzikiego zwierza dostatkiem. Z Monte Rosa, do Bacano. Austeria 6. mil/ przed laty/ był tamtędy trudny przejazd/ a to dla bliskiego/ i gęstego Lasu/ w którym się ukrywali Bandyci, który potym wycięto/ zaczym teraz wolny i bezpieczny przejazd. Z tamtąd alla Storta Wieś 8. mil/ A stąd do Rzymu 7. mil. CAPRAROLA. Rzym, daleko słynące Miasto, które Głową całego nazywają świata.
JAk skoro w Rzymie staniesz/ py taj się do czarnego Niedzwiedzia/ albo Miecza/
. mile/ niżeli w Monte Rosa stániesz/ możesz iecháć/ przez Ogrod Cárdinalski/ gdźie obaczysz/ Ieleni/ Sarn/ y roznego dźikiego źwierzá dostátkiem. Z Monte Rosa, do Bacano. Austeria 6. mil/ przed láty/ był támtędy trudny przeiázd/ á to dlá bliskiego/ y gęstego Lasu/ w ktorym się vkrywáli Bandici, ktory potym wyćięto/ záczym teraz wolny y beśpieczny przeiazd. Z támtąd alla Storta Wieś 8. mil/ A ztąd do Rzymu 7. mil. CAPRAROLA. Rzym, dáleko słynące Miásto, ktore Głową cáłego názywáią świátá.
IAk skoro w Rzymie stániesz/ py tay się do czárnego Niedzwiedźiá/ álbo Mieczá/
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 89
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
/ straszne popełniał zabójstwa w Mieście tym. Roku 1548. dnia 3. Miesiąca Lipca. VICENZA. Delicje Ziemie Włoskiej ZA VINCENZA.
VIcenze nie daleko/ trochę z drogi/ ku Padwie jadąc/ jest jedna w jednej Gorze/ straszna Otchłań/ do której ludzie/ pod czas Wojen i niepokoju/ z różnych Wsi/ ukrywając się/ uchodzili. Nazywa się la Grotta dy Vicenza, albo il Cubalo. Tuż Niedaleko jest jednego z Vincency, Szlachcica Dwór/ gdzie wesołe Eolia, albo wietrzne obaczysz Kunszty/ tam wiatry/ pod czas lata mogą być moderowane/ przez co przyczynić/ i zelżyć/ tak większego/ jako i mniejszego wiatru może: jako
/ strászne popełniał zaboystwá w Mieśćie tym. Roku 1548. dniá 3. Mieśiącá Lipcá. VICENZA. Delicye Ziemie Włoskiey ZA VINCENZA.
VIcenze nie dáleko/ trochę z drogi/ ku Pádwie iádąc/ iest iedná w iedney Gorze/ strászna Otchłań/ do ktorey ludźie/ pod czás Woien y niepokoiu/ z rożnych Wśi/ vkrywáiąc się/ vchodźili. Názywa się la Grotta di Vicenza, álbo il Cubalo. Tuż Niedáleko iest iednego z Vincency, Szláchćicá Dwor/ gdźie wesołe AEolia, álbo wietrzne obaczysz Kunszty/ tám wiátry/ pod czás látá mogą bydź moderowáne/ przez co przyczynić/ y zelżyć/ ták większego/ iáko y mnieyszego wiátru może: iáko
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 280
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
za trudność wymówić wyraźnie, nie przez te wybiegłe naszych dowodów refutacje, iż nie znam się do tego, abym wam honor wasz brał. Co za trudność pozwolić na obwarowanie honoru naszego, przy tak wielkich, licznych i jak słońce jasnych dokumentach naszych? Cóż za trudność, jeżeli non latet anguis in herbawąż nie ukrywa się w trawie (Wergiliusz, Ekloga III, 93), stawić babę kalumniatorkę? Nagrodź, Mci książę, tym przynajmniej sumienia swego uwolnieniem nasze zdrowia i fortuny, na usługach wiernych dla ciebie poniesione azardy. Nagrodź w tym naszym opłakanym stanie zdrowia i fortuny utratę. Nie bierz nam honoru, nie zow kalumniatorami, nie wtrącaj
za trudność wymówić wyraźnie, nie przez te wybiegłe naszych dowodów refutacje, iż nie znam się do tego, abym wam honor wasz brał. Co za trudność pozwolić na obwarowanie honoru naszego, przy tak wielkich, licznych i jak słońce jasnych dokumentach naszych? Cóż za trudność, jeżeli non latet anguis in herbawąż nie ukrywa się w trawie (Wergiliusz, Ekloga III, 93), stawić babę kalumniatorkę? Nagrodź, Mci książę, tym przynajmniej sumienia swego uwolnieniem nasze zdrowia i fortuny, na usługach wiernych dla ciebie poniesione azardy. Nagrodź w tym naszym opłakanym stanie zdrowia i fortuny utratę. Nie bierz nam honoru, nie zow kalumniatorami, nie wtrącaj
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 590
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
przed jego przewożeniem; wielkiej wagi jest rzecz ta, ogień albowiem utaja się przez długi czas w grubych węglach, i dało się to częstokroć widzieć, że ogień różnieciwszy się spalił Taki, a czasem i magazeny w których był złożony.
Dla tej to przyczyny węglarze nie radzi są palić węgle z drzewa grubego, ponieważ ogień ukrywa się bardzo łatwo w drewkach wydrążonych, i w spruchniałych sękach. etc.
Cztery stosy drzewa wydają pospolicie wóz jeden węgla, wóz jeden zabiera 14, 15, lub 16 Korcy miary Orleańskiej, 240 ćwierci miary Paryskiej. Wór mniejszy tychże węglów waży około 35 funtów, a wóz około 2500 funtów. Gdy drzewo jest zielone
przed iego przewożeniem; wielkiey wagi iest rzecz ta, ogień albowiem utaia się przez długi czas w grubych węglach, i dało się to częstokroć widzieć, że ogień roznieciwszy się spalił Taki, á czasem i magazeny w ktorych był złożony.
Dla tey to przyczyny węglarze nie radzi są palić węgle z drzewa grubego, ponieważ ogień ukrywa się bardzo łatwo w drewkach wydrążonych, i w spruchniałych sękach. etc.
Cztery stosy drzewa wydaią pospolicie woz ieden węgla, woz ieden zabiera 14, 15, lub 16 Korcy miary Orleańskiey, 240 cwierci miary Paryskiey. Wor mnieyszy tychże węglow waży około 35 funtow, á woz około 2500 funtow. Gdy drzewo iest zielone
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 32
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
wolno gładkość daje Enied: lib: Przykład od Zwierząt. Złota Niedzwieć więcej się kocha w lesiech a niżeli w tańcu . Julius Brutus Wolność Eschilus Id est est melius est semel mori, quã continenter in diem assligi male. Krasus dla wolności umiera Kodrus dla Wolności umiera. Miłość Królewska przeciw poddanym Złota Swawola pod plaszczem Wolności ukrywa się Sprawiedliwość stróżem Wolności Plato Paenam et Praeminumin Repub:necessaria esse docuit Wolność Urodzeni Wolności Mars Wiry Wolności Malowanie Pokoju Złota Pallas i Astrea siostry Wolności Wolność wstawać nie może gdzie Prawa i Cnota wątleją Wiek złoty. Pycha a łakomstwo w prowadzili tyraństwo Wolność Juuenalis Saty ra et Paulatim dein de adsueros. strea recessit. Hac komite,
wolno głádkość dáie Aenied: lib: Przykład od Zwierząt. Zlota Niedzwieć więcey sie kocha w leśiech á niżeli w táńcu . Iulius Brutus Wolność AEschilus Id est est melius est semel mori, quã continenter in diem assligi male. Krásus dlá wolnośći vmierá Kodrus dla Wolnośći vmiera. Miłość Krolewska przećiw poddánym Zlota Swáwola pod plasczem Wolnośći vkrywa się Sprawiedliwość strożem Wolnośći Plato Paenam et Praeminumin Repub:necessaria esse docuit Wolność Vrodzeni Wolnosći Mars Wiry Wolnośći Málowánie Pokoiu Zlota Pallas y Astrea śiostry Wolnośći Wolność wstáwáć nie może gdźie Práwá y Cnotá wątleią Wiek złoty. Pychá á łakomstwo w prowádzili tyranstwo Wolność Iuuenalis Saty ra et Paulatim dein de adsueros. strea recessit. Hac comite,
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: G2v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
zdało bieżeć, gdzie serce kazało. Jeśli dla zwierza leśnego nie czuje trudu żadnego, A jakoż nie może sprawić miłość, za krótki czas stawić? Sam p. chorąży przyjechał z domu.
Trudnom się już taić miała, dlaczegom tu przyjechała, Bo wizyty oddawali, za nim prosić przyjeżdżali. Podczasem się ukrywała i umyśnie wyjeżdżała, Leć mię wszędy ślakowali, a czasem na mnie czekali. Nie zarazem o sobie chciała dać wiedzieć, ale niepodobna się utaić.
Jeśli nie sam, to brat jego - bo nie było dnia żadnego, TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
By się nie miał prezentować, w tej materyjej traktować. Ów zaś prawie ustawicznie
zdało bieżeć, gdzie serce kazało. Jeśli dla zwierza leśnego nie czuje trudu żadnego, A jakoż nie może sprawić miłość, za krótki czas stawić? Sam p. chorąży przyjechał z domu.
Trudnom się już taić miała, dlaczegom tu przyjechała, Bo wizyty oddawali, za nim prosić przyjeżdżali. Podczasem się ukrywała i umyśnie wyjeżdżała, Leć mię wszędy ślakowali, a czasem na mnie czekali. Nie zarazem o sobie chciała dać wiedzieć, ale niepodobna się utaić.
Jeśli nie sam, to brat jego - bo nie było dnia żadnego, TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
By się nie miał prezentować, w tej materyjej traktować. Ów zaś prawie ustawicznie
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 149
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
Niebo nagie od przykrych wiatrów ją zasłoni/ Abo i las zwierzętom drapieżnym obroni: Jednak będąc przy sobie/ i o Bogów pieczy Nic nie wątpiąc/ ogromy głos jakiś człowieczy W tym usłyszy. Stanie tu/ i co za nowina Słucha pilno. Była tam przy tym brzegu trzcina Knieja wodnym Napeom/ przed nawałem kędy Wiatrom się ukrywają. A obiegszy wszędy Te to niedostąpioną około pustynią/ Po agrestach rozwitych/ upatrzy między nią Mały jeden ostrowek/ i wiszem pokrytą Chatę na nim. Cóż wodę: do niej nieprzebytą I brzeg przykry. Ledwie tam aż nierychło na dnie Szereg wielkich kamieni trafunkiem napadnie/ Którędy przejść/ niemałym strachem się odważy/ A tedy
Niebo nágie od przykrych wiátrow ią zásłoni/ Abo y lás zwierzętom drapieżnym obroni: Iednák będąc przy sobie/ y o Bogow pieczy Nic nie wątpiąc/ ogromy głos iákiś człowieczy W tym vsłyszy. Stánie tu/ y co zá nowiná Słucha pilno. Byłá tám przy tym brzegu trzciná Knieiá wodnym Nápeom/ przed náwáłem kędy Wiátrom się vkrywáią. A obiegszy wszędy Te to niedostąpioną około pustynią/ Po ágrestách rozwitych/ vpátrzy między nią Máły ieden ostrowek/ y wiszem pokrytą Chátę ná nim. Coż wodę: do niey nieprzebytą Y brzeg przykry. Ledwie tám áż nierychło ná dnie Szereg wielkich kámieni tráfunkiem nápádnie/ Ktorędy przeyść/ niemáłym strachem się odważy/ A tedy
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 50
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701