który nas rzymskiemi bagatelami udarował. Do Kurkl na rezydencją przyjechaliśmy 1 Julii. Nie bardzo nam ona zrazu plagowała, feralne dni ustawicznie kłóciły nas: dwór się pomieszał, jedni odstawali, drugich sam odprawowałem; nawet między damami żony mojej jakieś plotki zagęściły się były. Trwało to przez tydzień i dalej, tandem zaczęło się uspokajać. Panie Boże daj pokój i dobrze dalej zmieszkać.
9 Julii niedźwiedź z pod dworu uciekł nie zabity.
10^go^ byłem u ip. wojewody mińskiego, w pałacu dobrze przyjęty i utraktowany. Wziąłem psów gończych sfor dwie, między niemi psa tropowego do niedźwiedzia, Pokurcia, smycz chartów, muszkiet i owsu na psy
który nas rzymskiemi bagatelami udarował. Do Kurkl na rezydencyą przyjechaliśmy 1 Julii. Nie bardzo nam ona zrazu plagowała, feralne dni ustawicznie kłóciły nas: dwór się pomieszał, jedni odstawali, drugich sam odprawowałem; nawet między damami żony mojéj jakieś plotki zagęściły się były. Trwało to przez tydzień i daléj, tandem zaczęło się uspokajać. Panie Boże daj pokój i dobrze daléj zmieszkać.
9 Julii niedźwiedź z pod dworu uciekł nie zabity.
10^go^ byłem u jp. wojewody mińskiego, w pałacu dobrze przyjęty i utraktowany. Wziąłem psów gończych sfor dwie, między niemi psa tropowego do niedźwiedzia, Pokurcia, smycz chartów, muszkiet i owsu na psy
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 59
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, ambicyje, jak każda ma swoich przyjaciół, jak każda na sejmach swoich posłów swymi sentymentami nadyma. A podobnaż to jest te ich zawsze interesa między sobą pogodzić, czy podobna wszystkie ukontentować strony i ich nasycić pretensyje? O jednoż się starają, co jednej stronie dostać się musi. Jedna tedy ukontentowana na tym się uspokaja sejmie, druga swego nie dopiąwszy punktu mści się na Ojczyźnie i na dobru publicznym. Nie oczywistaż więc rzecz jest, że póki interesa przeciwne mocniejsze mieć będą familije (a jak miały, tak do skończenia świata zawsze mieć będą różne), póty niepodobna rzecz jest, aby im prywaty ich, naturalnie mocniejsze w każdym
, ambicyje, jak każda ma swoich przyjaciół, jak każda na sejmach swoich posłów swymi sentymentami nadyma. A podobnaż to jest te ich zawsze interessa między sobą pogodzić, czy podobna wszystkie ukontentować strony i ich nasycić pretensyje? O jednoż się starają, co jednej stronie dostać się musi. Jedna tedy ukontentowana na tym się uspokaja sejmie, druga swego nie dopiąwszy punktu mści się na Ojczyźnie i na dobru publicznym. Nie oczywistaż więc rzecz jest, że póki interessa przeciwne mocniejsze mieć będą familije (a jak miały, tak do skończenia świata zawsze mieć będą różne), póty niepodobna rzecz jest, aby im prywaty ich, naturalnie mocniejsze w każdym
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 203
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
, w szczególności żadnej do urazy nie dawać okazji, czekam więc zobopólnie racji na racje, nie
sztychów, nie ciosów, o które nic łatwiejszego. Acz i te na ostatek ani mnie dziwić, ani niecierpliwić nie będą, pomniąc na Ambrożego Medyjolańskiego słowa, że często invidia civicae charitatis oblita in odia causas amoris inflectit. Uspokajam się i nad drugim polityka sentymentem: homines, quantumlibet mali essent, non possent hostes esse virtutis, quantumlibet essent falsi, non possent esse veritatis hostes. Bądź, co chcesz, prawdy nic nie zatłumi, niewinność sama sobą bezpieczna.
Nastąpi czwarta i ostatnia część z plantą lub rzeczywistymi sposobami, jakby się miała w radach i
, w szczególności żadnej do urazy nie dawać okazyi, czekam więc zobopólnie racyi na racyje, nie
sztychów, nie ciosów, o które nic łatwiejszego. Acz i te na ostatek ani mnie dziwić, ani niecierpliwić nie będą, pomniąc na Ambrożego Medyjolańskiego słowa, że często invidia civicae charitatis oblita in odia causas amoris inflectit. Uspokajam się i nad drugim polityka sentymentem: homines, quantumlibet mali essent, non possent hostes esse virtutis, quantumlibet essent falsi, non possent esse veritatis hostes. Bądź, co chcesz, prawdy nic nie zatłumi, niewinność sama sobą bezpieczna.
Nastąpi czwarta i ostatnia część z plantą lub rzeczywistymi sposobami, jakby się miała w radach i
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 294
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
swą rzeką wyschłą, ale Chrześcijanie aktualną wodą cudowną chlubili.
Ceretorius, czyli Ceretorium rzeka cudowna, na Pistorieńskim polu w Toskanii w Włoszech, nigdy z deszczów wielkich nie prżybywająca: lecz jako Astrolog aż w lat dziesięć wielki szum czyni i hałas, trzy razy albo cztery na dzień, trzy dni całe to czyniąc; tandem się uspokaja, teste Bocatió; Dziesięcioro niby Przykazania Boskiego, i Świętą TrójcE uwenerowawszy. Toć nie sama rzeka Sabbaticus rzeczona przedtym Sabasz obserwowała, ale też i inne rzeki, cultum BOGU oddawały. O CIELE MahomETA CIAŁO MahomETA PSEUDOPROROKA Czy jest, i gdzie jest?
DŁugi o Mahomecie dyskurs niżej w tej tu Księdze traktując o Wierze
swą rzeką wyschłą, ále Chrześcianie aktualną wodą cudowną chlubili.
Ceretorius, czyli Ceretorium rzeka cudowna, na Pistorieńskim polu w Toskanii w Włoszech, nigdy z deszczow wielkich nie prżybywaiąca: lecz iako Astrolog aż w lat dziesięć wielki szum czyni y hałás, trzy razy albo cztery na dzień, trzy dni całe to czyniąc; tandem się uspokaiá, teste Bocatió; Dziesięcioro niby Przykazania Boskiego, y Swiętą TROYCE uwenerowawszy. Toć nie sama rzeka Sabbaticus rzeczona przedtym Sabasz obserwowała, ale też y inne rzeki, cultum BOGU oddawały. O CIELE MACHOMETA CIAŁO MACHOMETA PSEUDOPROROKA Czy iest, y gdzie iest?
DŁugi o Machomecie dyskurs niżey w tey tu Xiędze traktuiąc o Wierze
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 140
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ocknął, już my ze dwie mile ujechaliśmy. Miał za nami posyłać obligując, abyśmy się wrócili, a wypytawszy się, żeśmy dawno już odjechali, dał pokój. Nigdy większej radości nie miałem, jak wówczas, gdym się od tego człeka wyrwał. A tymczasem zawziętość księcia kanclerza ku mnie zaczęła się uspokajać. Zaczęła mu przychodzić refleksja, że chorąży liwski, jak innych kilku, tak i mnie zwiódł.
Pojechałem potem do Czemer. Tam gospodarowałem, młyny budowałem i zabawiałem się. Pod tenże czas był w Peliszczach Sosnowski, pisarz lit., i w Żywinie kombinował księdza Suzina, kanonika brzeskiego,
ocknął, już my ze dwie mile ujechaliśmy. Miał za nami posyłać obligując, abyśmy się wrócili, a wypytawszy się, żeśmy dawno już odjechali, dał pokój. Nigdy większej radości nie miałem, jak wówczas, gdym się od tego człeka wyrwał. A tymczasem zawziętość księcia kanclerza ku mnie zaczęła się uspokajać. Zaczęła mu przychodzić refleksja, że chorąży liwski, jak innych kilku, tak i mnie zwiódł.
Pojechałem potem do Czemer. Tam gospodarowałem, młyny budowałem i zabawiałem się. Pod tenże czas był w Peliszczach Sosnowski, pisarz lit., i w Żywinie kombinował księdza Suzina, kanonika brzeskiego,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 362
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ale słodkość i cichość w łaskawości i litowaniu się nad gotowym nieszczęściem ojczyzny, nad samemi nędznemi i zaślepionemi złoczyńcami źrzódło mająca! Kogo nie zadziwi owa dzielność mowy krusząca twarde zabójcy serce? miękcząca i roztapiająca go, odmieniająca prawie przyrodzenie jego dzikie, a jeszcze roziuszone przytomnej złości zaczętym wykonaniem? Ustępują Królowi mówcy te skały. i uspokajają się na głos jego wdzięczny najgwałtowniejsze burze. Słyszał go był naród znagła po swym obraniu mówiącego, i spółkując z nim samym w słodkim uczuciu, łączył łzy swoje z miłośnemi łzami Pana. I zdało się to cudem wymowy: ależ ta wierność przypadała tam na miękkie serca: tu przechodzi ludzkiego języka siły. I pewnie
ale słodkość i cichość w łaskawości i litowaniu się nad gotowym nieszczęściem oyczyzny, nad samemi nędznemi i zaślepionemi złoczyńcami źrzódło maiąca! Kogo nie zadziwi owa dzielność mowy krusząca twarde zabóycy serce? miękcząca i roztapiaiąca go, odmieniaiąca prawie przyrodzenie iego dzikie, a ieszcze roziuszone przytomney złości zaczętym wykonaniem? Ustępuią Królowi mówcy te skały. i uspokaiaią się na głos iego wdzięczny naygwałtownieysze burze. Słyszał go był naród znagła po swym obraniu mówiącego, i spółkuiąc z nim samym w słodkim uczuciu, łączył łzy swoie z miłośnemi łzami Pana. I zdało się to cudem wymowy: ależ ta wierność przypadała tam na miękkie serca: tu przechodzi ludzkiego ięzyka siły. I pewnie
Skrót tekstu: PiramKaz
Strona: 15
Tytuł:
Kazanie na wotywie dziękczynienia Panu Bogu za zachowanie Króla Jegomości z przypadku niesłychanego
Autor:
Grzegorz Piramowicz
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772