zasiadały; Tam sobie pudła twoje/ miejsce dziś obrały. Zowią Pfe; i słusznie: Bo rzeczy mieszają: Wnich/ Panny od Zamężnych/ różności nie mają. W Pudle siedzi Mężatka, w Pudle Panna; Wdowa W Pudle; każda z Możniejszych w Pudle Białagłowa. Zgoła wszytkie/ w tych Pudłach/ tak się utaiły; Ze zacny Stan panieński, cale zagubiły. Podobno go gdzieś za świat/ w tym jednwabnem pudle/ Chromonogi Wulkanus wyniósł/ na swym szczudle. W tych Pudłach/ jako w brogach/ jest innych nie mało: Bo z czasem/ kilka oraz dźwigać się musiało. Więc/ że Pudeł tak wiele/ na swych
záśiádáły; Tám sobie pudłá twoie/ mieysce dźiś obrały. Zowią Pfe; y słusznie: Bo rzeczy mieszáią: Wnich/ Pánny od Zámężnych/ rożnośći nie maią. W Pudle śiedźi Mężátká, w Pudle Pánná; Wdowa W Pudle; káżda z Możnieyszych w Pudle Białagłowá. Zgołá wszytkie/ w tych Pudłách/ ták się vtáiły; Ze zacny Stan panieński, cále zagubiły. Podobno go gdźieś zá świát/ w tym iednwabnem pudle/ Chromonogi Wulkánus wyniosł/ ná swym szczudle. W tych Pudłách/ iáko w brogách/ iest innych nie mało: Bo z czásem/ kilká oráz dźwigáć się muśiáło. Więc/ że Pudeł ták wiele/ ná swych
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C4v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
et quasi unus ex vobis obowięzuję/ i tak się sprawować myślę na urzędzie/ ut nihil excusandum habeam. Tenże na witanie Poselskiej Izby.
CÓż być może przyjemniejszego oczom i sercu Ojcowskiemu/ jako kiedy właśni Synowie/ pignora, lumen oculorum na widok jego przychodzą/ garną się do witania/ prensant dexteram do całowania. Utaić się i wstrzymać nie może w poważnym Ojcu prawdziwy wrodzony afekt/ obvias ściągając ulnas, przystępujących miłych gości jako partem sui łaskawie przygarnywa. Nie trzeba długo się nad tym zasadzać rozmysłem/ co IKM. codziennymi wyraża czynami/ i każdego snadnie deliberacją resolvit, Dominium appellemus? an Patrem? Wysadziła na prześwietny Królewski Tronfortuna regiae Domûs
et quasi unus ex vobis obowięzuię/ i ták się sprawowáć myślę ná urzędźie/ ut nihil excusandum habeam. Tenze ná witánie Poselskiey Izby.
COż być może przyiemnieyszego oczom i sercu Oycowskiemu/ iáko kiedy właśni Synowie/ pignora, lumen oculorum ná widok iego przychodzą/ gárną się do witánia/ prensant dexteram do całowania. Vtáić się i wstrzymáć nie może w poważnym Oycu prawdźiwy wrodzony áfekt/ obvias śćiągáiąc ulnas, przystępuiących miłych gośći iako partem sui łáskáwie przygárnywa. Nie trzebá długo się nad tym zasadzać rozmysłem/ co IKM. codźiennymi wyraża czynami/ i káżdego snádnie deliberácyą resolvit, Dominium appellemus? an Patrem? Wysadźiłá ná prześwietny Krolewski Tronfortuna regiae Domûs
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 74
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
hufce wodzi.
Na skroni żeńcom wieniec z kłosia wity Lato przynosi, dar prace obfitej. Odrosłe trawy za kosą padają, W dojrzałe zboża sierpem zażynają. On snopia wiązać pomaga czeladzi, On pełne wozy do gumna prowadzi.
Lubo Lwa koła słoneczne mijają, A świercze słońcu gorącemu łają, On przed promieniem południowym w cieniu Utaiwszy się przy chłodnym strumieniu
Leży uśpiony od szumu wdzięcznego Przezorną wodą zdroju ciekącego.
Jemu w jesieni sady barwę mienią, Jemu się jabłka po drzewach rumienią, Jemu pasieka hojne miody dawa, Jemu się wełna po owcach dostawa; Nań bukiew z łasa, nań żołądź z dąbrowy, Nań i użytek idzie ogrodowy.
Zatem
hufce wodzi.
Na skroni żeńcom wieniec z kłosia wity Lato przynosi, dar prace obfitej. Odrosłe trawy za kosą padają, W dojrzałe zboża sierpem zażynają. On snopia wiązać pomaga czeladzi, On pełne wozy do gumna prowadzi.
Lubo Lwa koła słoneczne mijają, A świercze słońcu gorącemu łają, On przed promieniem południowym w cieniu Utaiwszy się przy chłodnym strumieniu
Leży uśpiony od szumu wdzięcznego Przezorną wodą zdroju ciekącego.
Jemu w jesieni sady barwę mienią, Jemu się jabłka po drzewach rumienią, Jemu pasieka hojne miody dawa, Jemu się wełna po owcach dostawa; Nań bukiew z łasa, nań żołądź z dąbrowy, Nań i użytek idzie ogrodowy.
Zatem
Skrót tekstu: HorNaborBar_I
Strona: 202
Tytuł:
Pieśń ad imitiatonem horacjuszowej ody
Autor:
Horatius Flaccus
Tłumacz:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
ody
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Palladiusza z domu nierządnego, w stroju męskim uchodziły. Eugenia, Eufrozyna, Apollinarys, Pelagia, Antonina, Maryna, Anastazja, Patricia, Popula u Grzegorza Turońskiego, Jachelina u Tomasza de Cantiprato, Hildegondys u Radera : które wszystkie z instynktu Ducha Z. dla konserwowania się w Panieństwie, w stroju Męskim między Mnichami utaiły się. Joanna Anglików z Francyj wypędziła, uzbroiwszy się po Rycersku. Tirynus.
Z PIĘKNOŚCI ZALECENI ŚWIATU.
ADonis dla urody ukochany od Wenery : Demokles Młodzian Ateński od wszystkich nazwany Pulcher, teste Plutarcho. Bachus i Apollo nigdy się niestarzejący, urodziwi : Kastor i Polluks Ledy Synowie kształtni : Narcissus, Hiacintus : Endymion Luny z
Palladiusza z domu nierządnego, w stroiu męskim uchodziły. Eugenia, Eufrozyna, Apollinaris, Pelagia, Antonina, Marina, Anastazya, Patricia, Poppula u Grzegorza Turońskiego, Iachelina u Tomásza de Cantiprato, Hildegondis u Radera : ktore wszystkie z instynktu Ducha S. dla konserwowania się w Panieństwie, w stroiu Męskim między Mnichami utaiły się. Ioanna Anglikow z Francyi wypędziłá, uzbroiwszy się po Rycersku. Tirinus.
Z PIĘKNOSCI ZALECENI SWIATU.
ADonis dla urody ukochany od Wenery : Demokles Młodzian Ateński od wszystkich nazwany Pulcher, teste Plutarcho. Bacchus y Apollo nigdy się niestarzeiący, urodziwi : Kastor y Pollux Ledy Synowie kształtni : Narcissus, Hyacinthus : Endimion Luny z
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 968
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
prawie poniewolnie wydał.
Za promocją tedy Zabiełły, łowczego lit., i samej zacząłem konkurencją do żony mojej, a oraz nabożeństwo do Pana Boga i co piątek jeździłem na Antokole do Pana Jezusa Nazareńskiego
cudami sławnego, gdzie się spotkałem i komunikowałem przez dwa piątki, wpóki w Wilnie byłem. Nie utaiła się ta moja konkurencja w tak publicznym miejscu zaczęta. Najprzód tedy przyjaciele księcia kanclerza, widząc to, że skoligowawszy się tak zacnie, będę miał więcej wsparcia do windykacji honoru mego przeciwko księciu kanclerzowi, wszelkimi usilnościami zaczęli mi przeszkadzać. Osobliwie ksiądz Massalski, naówczas referendarz lit., a teraźniejszy biskup wileński, swatając tam Horaina,
prawie poniewolnie wydał.
Za promocją tedy Zabiełły, łowczego lit., i samej zacząłem konkurencją do żony mojej, a oraz nabożeństwo do Pana Boga i co piątek jeździłem na Antokole do Pana Jezusa Nazareńskiego
cudami sławnego, gdzie się spotkałem i komunikowałem przez dwa piątki, wpóki w Wilnie byłem. Nie utaiła się ta moja konkurencja w tak publicznym miejscu zaczęta. Najprzód tedy przyjaciele księcia kanclerza, widząc to, że skoligowawszy się tak zacnie, będę miał więcej wsparcia do windykacji honoru mego przeciwko księciu kanclerzowi, wszelkimi usilnościami zaczęli mi przeszkadzać. Osobliwie ksiądz Massalski, naówczas referendarz lit., a teraźniejszy biskup wileński, swatając tam Horaina,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 513
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Adonis nazwany? Czyli byłem z Rohodopy na ten świat wydany, Zem się spraw jął wszetecznych przykładem snać Matki? Gdyż mówią: jaka matka, takie będą dziatki. Acz nie zawsze: bo z matki swawolnej zrodzona Brygida Panna chwałą w niebie jest uczczona.
Tobie zaś w twej mądrości niepojęty Boże/ Przed którym utaić się żadna rzecz niemoże/ Który w twej wiadomości masz wszytkie spisane Kreatury imieniem/ i zregestrowane/ Lepiej moich występków jest liczba wiadoma/ I ciężkość grzechów moich oczom twym widoma/ Aniżeli mnie moich wielkość nieprawości/ Abowiem twój przenika wzrok wszytkie skrytości/ I wszytkie tajemnice przed twym/ jak na dłoni Są wyrokiem/ żadna się
Adonis názwány? Czyli byłem z Rohodopy ná ten świát wydány, Zem się spráw iął wszetecznych przykłádem snáć Mátki? Gdyż mowią: iáka mátká, tákie będą dźiátki. Acz nie zawsze: bo z matki swawolney zrodzona Brygida Pánna chwałą w niebie iest uczczoná.
Tobie záś w twey mądrośći niepoięty Boże/ Przed ktorym vtáić się żadna rzecż niemoże/ Ktory w twey wiadomośći masz wszytkie sṕisane Kreatury imieniem/ y zregestrowane/ Lepiey moich występkow iest licżba wiádoma/ Y ćięszkość grzechow moich ocżom twym widomá/ Aniżeli mnie moich wielkość nieprawośći/ Abowiem twoy przenika wzrok wszytkie skrytośći/ Y wszytkie taiemnice przed twym/ iák ná dłoni Są wyrokiem/ żadna się
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 14
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
stawić? Sam p. chorąży przyjechał z domu.
Trudnom się już taić miała, dlaczegom tu przyjechała, Bo wizyty oddawali, za nim prosić przyjeżdżali. Podczasem się ukrywała i umyśnie wyjeżdżała, Leć mię wszędy ślakowali, a czasem na mnie czekali. Nie zarazem o sobie chciała dać wiedzieć, ale niepodobna się utaić.
Jeśli nie sam, to brat jego - bo nie było dnia żadnego, TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
By się nie miał prezentować, w tej materyjej traktować. Ów zaś prawie ustawicznie; gdzie i muzyki rozliczne Coraz do mnie sprowadzili, by mi w tym gust uczynili. Dla mojej kontentece różne zabawy, muzyki.
Nie jednem
stawić? Sam p. chorąży przyjechał z domu.
Trudnom się już taić miała, dlaczegom tu przyjechała, Bo wizyty oddawali, za nim prosić przyjeżdżali. Podczasem się ukrywała i umyśnie wyjeżdżała, Leć mię wszędy ślakowali, a czasem na mnie czekali. Nie zarazem o sobie chciała dać wiedzieć, ale niepodobna się utaić.
Jeśli nie sam, to brat jego - bo nie było dnia żadnego, TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
By się nie miał prezentować, w tej materyjej traktować. Ów zaś prawie ustawicznie; gdzie i muzyki rozliczne Coraz do mnie sprowadzili, by mi w tym gust uczynili. Dla mojej kontentece różne zabawy, muzyki.
Nie jednęm
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 149
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
o ciebie. Ale ach, już mi ginie? I cóż go to bierze Za Panna? Tu już więcej nie mogąc w swej mierze Utrzymać się: przed samym ołtarzem upadnie. Tym czasem Diomede Ulissa zagadnie. Nas to widzę ta praca, nas ta droga czeka. Bowiem z tobą ochotnie pójdę. Niech zdaleka Utai się w bałwanach morskich, niech go w łonie Nereusz swoim trzyma: ty go w każdej stronie Łatwo najdziesz, tylko sam chciej się mieć ku temu; I w zwykłej ostróżności pomyś po swojemu. Jakiż mi bowiem rzeczy nad ciebie wątpliwe, Wieszczek lepiej objawi? Tu z śmiechem wstydliwe Oczy skłonił Ulisses. Więc niech Bóg
o ćiebie. Ale ách, iuż mi ginie? Y coż go to bierze Zá Pánná? Tu iuż więcey nie mogąc w swey mierze Vtrzymáć się: przed samym ołtarzem upádnie. Tym czásem Diomede Vlissa zágadnie. Nas to widzę tá praca, nas tá drogá czeka. Bowiem z tobą ochotnie poydę. Niech zdáleká Vtái się w báłwánách morskich, niech go w łonie Nereusz swoim trzyma: ty go w káżdey stronie Łátwo naydźiesz, tylko sam chciey się mieć ku temu; Y w zwykłey ostrożnośći pomyś po swoiemu. Iákiż mi bowiem rzeczy nád ćiebie wątpliwe, Wieszczek lepiey obiáwi? Tu z śmiechem wstydliwe Oczy skłonił Vlisses. Więc niech Bog
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 131
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
królowa też Bona z swej strony czyniła, co mogła. Namawiał i ks. biskup poznański Czarnkowski, lecz nic żaden sprawić nie mógł. A iż tak gorące namowy od wszytkich były, księżna stara nie wiedząc co dalej rzec sobie, gdyż jej wymówka żadna w posłuch nie szła, uciekła gankami aż ku łaźniej i tam się utaiła, żeby jej naleźć nie możono. A księżny zasię młodszej, te były słowa: Iż ja gotowam uczynić wszytko, jeśli księżny matki wola do tego przystąpi. Potym gdy księżny starej długo nie było, obaczył król, że się namyślnie skryła i posłał, żeby jej szukano; naleziono ją. Wszytkim się już był
królowa téż Bona z swej strony czyniła, co mogła. Namawiał i ks. biskup poznański Czarnkowski, lecz nic żaden sprawić nie mógł. A iż tak gorące namowy od wszytkich były, księżna stara nie wiedząc co dalej rzec sobie, gdyż jej wymówka żadna w posłuch nie szła, uciekła gankami aż ku łaźniej i tam się utaiła, żeby jej naleść nie możono. A księżny zasię młodszej, te były słowa: Iż ja gotowam uczynić wszytko, jeśli księżny matki wola do tego przystąpi. Potym gdy księżny starej długo nie było, obaczył król, że się namyślnie skryła i posłał, żeby jej szukano; naleziono ją. Wszytkim się już był
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 218
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
hufce wodzi.
Na skroni żeńcom wieniec z kłosia wity Lato przynosi, dar prace sowity. Odrosłe trawy za kosą padają, W dojrzałe zboża sierpem zarzynają. On snopia wiązać pomaga czeladzi, On pełne wozy do gumna prowadzi.
Lubo lwa koła słoneczne mijają A świerszcze słońcu gorącemu łają,
On przed promieniem południowym w cieniu, Utaiwszy się przy chłodnym strumieniu, Leży uśpiony od szumu wdzięcznego Przezorną wodą zdroju ciekącego.
Jemu w jesieni sady barwę mienią, Jemu się jabłka po drzewach rumienią, Jemu pasieka hojne miody dawa, Jemu się wełna po owcach dostawa: Nań bukiew z lasa, nań żołądź z dąbrowy, Nań i użytek idzie ogrodowy.
hufce wodzi.
Na skroni żeńcom wieniec z kłosia wity Lato przynosi, dar prace sowity. Odrosłe trawy za kosą padają, W dojrzałe zboża sierpem zarzynają. On snopia wiązać pomaga czeladzi, On pełne wozy do gumna prowadzi.
Lubo lwa koła słoneczne mijają A świerszcze słońcu gorącemu łają,
On przed promieniem południowym w cieniu, Utaiwszy się przy chłodnym strumieniu, Leży uśpiony od szumu wdzięcznego Przezorną wodą zdroju ciekącego.
Jemu w jesieni sady barwę mienią, Jemu się jabłka po drzewach rumienią, Jemu pasieka hojne miody dawa, Jemu się wełna po owcach dostawa: Nań bukiew z lasa, nań źołądź z dąbrowy, Nań i użytek idzie ogrodowy.
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 279
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910