stój przy wolności: błogosławieństwo i szczęście moje zostawujęć i Pan Bósr ci pomoże przy Rzpltej sprawiedliwości. Nuż też i wy, poczciwa szlachto, narodzie mój wdzięczny słowiański, ocućcie się też sami, wzmóżcie się, rekolligite vires, viribus animos jungite, konfidentium prudentie sociateJuż też i wam rozpasać się na to trzeba, już tu wahać się, już na jednę nogę chromać niemasz czasu; ustąpić też tego, na co się nasadzono, abo żeby się to skrupić komu miało, co wam nadziałam) tymi czasy, jedno ostrym wzrokiem pojżrycie w to, cobyście wy to za szlachta byli? A długoż tak zawsze w strachu, zawsze w
stój przy wolności: błogosławieństwo i szczęście moje zostawujęć i Pan Bósr ci pomoże przy Rzpltej sprawiedliwości. Nuż też i wy, poczciwa szlachto, narodzie mój wdzięczny słowiański, ocućcie się też sami, wzmóżcie się, recolligite vires, viribus animos iungite, confidentium prudentiae sociateJuż też i wam rozpasać się na to trzeba, już tu wahać się, już na jednę nogę chromać niemasz czasu; ustąpić też tego, na co się nasadzono, abo żeby się to skrupić komu miało, co wam nadziałam) tymi czasy, jedno ostrym wzrokiem pojżrycie w to, cobyście wy to za ślachta byli? A długoż tak zawsze w strachu, zawsze w
Skrót tekstu: PrzestPotrzCz_II
Strona: 156
Tytuł:
Przestroga Rzpltej potrzebna, którą kanclerz on Zamoyski dwiema szlachcicom godnym wiary, ukazawszy się niedawno, in publicum podać i komu należy, odnieść kazał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Niektóry Archidiakon w Londynie wstąpił do Klasztora ś. Dunstana/ i jął się dobrze w Zakonie sprawować. Po roku kiedy się już stał mnichem/ urząd mu dano Sekretarski/ i jął z lekka w Zakonnych ustawach słabieć/ iż więtszej nad inne wolności zażywał. Potym zmówiwszy się z drugimi chciał uciec z Klasztora; jednak jeszcze się wahał co czynić miał. To jednak postanowił że nie miał opuszczać Klasztoru bez dozwolenia ś. Dunstana. Przyszedł tedy do grobu jego/ oskarżając siebie samego/ i błogosławieństwa żądając/ obiecując się być sługą jego gdziekolwiek będzie. Wszedszy tedy za Chor/ nalazł mnicha jakiegoś barzo uczciwego rozgę trzymającego/ a na niego groźno patrzącego; co
NIektory Archidiákon w Londinie wstąpił do Klasztorá ś. Dunstaná/ y iął sie dobrze w Zakonie spráwowáć. Po roku kiedy sie iuż stał mnichem/ vrząd mu dano Sekretárski/ y iął z lekká w Zakonnych vstáwách słábieć/ iż więtszey nád ine wolnośći záżywał. Potym zmowiwszy sie z drugimi chćiał vćiec z Klasztorá; iednák iescze sie wahał co czynić miał. To iednák postánowił że nie miał opusczáć Klasztoru bez dozwolenia ś. Dunstaná. Przyszedł tedy do grobu iego/ oskarżáiąc śiebie sámego/ y błogosłáwieństwá żądáiąc/ obiecuiąc sie bydź sługą iego gdźiekolwiek będźie. Wszedszy tedy zá Chor/ nálazł mnichá iákiegoś bárzo vczćiwego rozgę trzymáiącego/ á ná niego groźno pátrzącego; co
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 62
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
nam nic nie stanowieli, owszem, żeby raczej z nami spólnie rokoszu popierali, jako o tym listy do ichmci pisane szerzy obmawiają. Zaczym pewniśmy tego, że ichm. pp. bracia naszy, ci którzy już w drodze, albo in procinctu są, co prędzej za nami pospieszać się, a ci którzy dotąd wahali się i przez szpary na prace i trudy nasze patrzeli, poczuwszy się w powinności swej szlacheckiej i miełości powinny przeciw ojczyźnie i nam, braci swej, do nas garnąć i zbierać się będą, jakoż o to pilnie ichmci prosiemy. Miasta przy tym R. P. województw wielkopolskich napominamy, aby ani w podatki jakieżkolwiek, ani
nam nic nie stanowieli, owszem, żeby raczej z nami spólnie rokoszu popierali, jako o tym listy do ichmci pisane szerzy obmawiają. Zaczym pewniśmy tego, że ichm. pp. bracia naszy, ci którzy już w drodze, albo in procinctu są, co prędzej za nami pospieszać się, a ci którzy dotąd wahali się i przez szpary na prace i trudy nasze patrzeli, poczuwszy się w powinności swej szlacheckiej i miełości powinny przeciw ojczyźnie i nam, braci swej, do nas garnąć i zbierać się będą, jakoż o to pilnie ichmci prosiemy. Miasta przy tym R. P. województw wielgopolskich napominamy, aby ani w podatki jakieżkolwiek, ani
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 369
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
bez nich nic się nie stanie. Osiedli, ujęli serce królewskie, że nie to, coby chciał czasem, ale co oni każą, czynić musi. I prowadzą to nie sztucznemi tylko, hiszpańskiemi figlami, ale jako sobrii et cordati widzą, solida vi już prawie bez wstydu pisać, kazać o tym jawnie nie wahają się; tak in levipendium propter vecordiam et extremam ignaviam naszę u tych bazyliszków przyszliśmy! Bo omamiwszy tak ich, nachyliwszy fucato pietatis zelo te gorące katoliki, patrzcie, jako śmiele jedno za drugiem ono wszytko, co już byli przodkowie naszy znieśli i z karków zrzucili swoich, wprowadzają. Już i ono o annatach prawo in
bez nich nic się nie stanie. Osiedli, ujęli serce królewskie, że nie to, coby chciał czasem, ale co oni każą, czynić musi. I prowadzą to nie sztucznemi tylko, hiszpańskiemi figlami, ale jako sobrii et cordati widzą, solida vi już prawie bez wstydu pisać, kazać o tym jawnie nie wahają się; tak in levipendium propter vecordiam et extremam ignaviam naszę u tych bazyliszków przyszliśmy! Bo omamiwszy tak ich, nachyliwszy fucato pietatis zelo te gorące katoliki, patrzcie, jako śmiele jedno za drugiem ono wszytko, co już byli przodkowie naszy znieśli i z karków zrzucili swoich, wprowadzają. Już i ono o annatach prawo in
Skrót tekstu: JezuitRespCz_III
Strona: 88
Tytuł:
Jezuitom i inszem duchownem respons
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
na tych samych obalił tę suspicją, którzy dowodów na pana więtszych się domagali, bo a nacóźby to dowodniejsze praktyk odkrycie przydało się inszego, jedno takiego już nie cierpieć pana, co to już nie raz o naszę targuje skórę? Przetoż zniósszy z siebie tak rzetelnie tę suspicją, mógł to był czyście, nie wahając się i na dalsze patrząc rzeczy, uczynić, mógł wszystko, co wiedział z strony tych praktyk głębszego, odkryć i pokazać, rzeczy i kłopotów skracając, do brzegu się przypychać, Rzpltą i nas zaraz albo przynamniej prędzej za jednym zawodem uspokoić. Słaba solucja, iż szlachta nie umieli postępować, bo nie mieli dyrekcjej; tej
na tych samych obalił tę suspicyą, którzy dowodów na pana więtszych się domagali, bo a nacóźby to dowodniejsze praktyk odkrycie przydało się inszego, jedno takiego już nie cierpieć pana, co to juz nie raz o naszę targuje skórę? Przetoż zniósszy z siebie tak rzetelnie tę suspicyą, mógł to był czyście, nie wahając się i na dalsze patrząc rzeczy, uczynić, mógł wszystko, co wiedział z strony tych praktyk głębszego, odkryć i pokazać, rzeczy i kłopotów skracając, do brzegu się przypychać, Rzpltą i nas zaraz albo przynamniej prędzej za jednym zawodem uspokoić. Słaba solucya, iż szlachta nie umieli postępować, bo nie mieli dyrekcyej; tej
Skrót tekstu: RozRokCz_II
Strona: 115
Tytuł:
Rozmowa o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
nich nic się nie stanie; osiedli, ujęli serce królewskie, że nie to, coby chciał czasem, ale co oni każą, czynić musi. I prowadzą to nie sztucznemi tylko ani też pańskiemi figlami, ale jako sobrii et cordati widzą, solida vi już prawie bez wstydu pisać, kazać o tym jawnie nie wahają się: tak in levipendium propter vecordiam et extremam ignaviam naszę u tych bazyliszków przyszliśmy. Bo omamiwszy tak i nachyliwszy fucato pietatis zelo te gorące katoliki, patrzcie, jako śmiele jedno za drugiem, ono wszystko, co już beli przodkowie naszy znieśli i z karków zrucili swoich, wprowadzają. Już i ono o annatach prawo in
nich nic się nie stanie; osiedli, ujęli serce królewskie, że nie to, coby chciał czasem, ale co oni każą, czynić musi. I prowadzą to nie sztucznemi tylko ani też pańskiemi figlami, ale jako sobrii et cordati widzą, solida vi już prawie bez wstydu pisać, kazać o tym jawnie nie wahają się: tak in levipendium propter vecordiam et extremam ignaviam naszę u tych bazyliszków przyszliśmy. Bo omamiwszy tak i nachyliwszy fucato pietatis zelo te gorące katoliki, patrzcie, jako śmiele jedno za drugiem, ono wszystko, co już beli przodkowie naszy znieśli i z karków zrucili swoich, wprowadzają. Już i ono o annatach prawo in
Skrót tekstu: RozRokCz_II
Strona: 131
Tytuł:
Rozmowa o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
swoje przesłać słowa. Z trafunku chłopię jak go drużyna została/ Krzyknie: kto tu jest? Echo/ jest/ odpowiedziała. Strwoży się/ i stronami ciśnie oczy obie/ Głośnie mieniąc/ sam do mnie: ta też woła k sobie. Patrzy: gdy nikt nie idzie/ na nowe ozwie się: Gdzież się wahasz? aż nazad słów tyloż odniesie. Stoi: i wzajemnych słów kształtem oszukany/ Woła: sam/ sam/ żydźmy się? na głos tak wydany/ Najkochańszy zejdźmy się/ Echo powiedziała. Tęż sobie rzecz smakując/ z lasa się wydała K niemu/ szyje spodzianej chcąc dopaść barkami. Ów biegać: tak obłabokoni
swoie przesłáć słowá. Z tráfunku chłopię iák go drużyna zostáłá/ Krzyknie: kto tu iest? Echo/ iesst/ odpowiedźiáłá. Strwoży się/ y stronámi ćiśnie oczy obie/ Głośnie mieniąc/ sam do mnie: tá też woła k sobie. Pátrzy: gdy nikt nie idźie/ ná nowe ozwie sie: Gdźież sie wahasz? áż názad słow tyloż odnieśie. Stoi: y wzaiemnych słow kształtem oszukány/ Woła: sám/ sám/ zydźmy się? ná głos ták wydány/ Naykochańszy zeydźmy się/ Echo powiedźiáłá. Tęż sobie rzecz smákuiąc/ z lásá sie wydáłá K niemu/ szyie spodźiáney chcąc dopáść bárkámi. Ow biegáć: ták obłábokoni
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 66
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
ich gwałtem wieszą/ i śmiercią zbywają Ciał nie prowadzą słusznie/ na pogrzeb zyczony; Którym pzacieśniane/ najprzestrzensze brony. Lub nie grzebione leżą: lub na stoż/ pochodzą Nie posażne: a barzo niepoczci wychodzą. Szarwark około stosów; i w nie swych gorają Ogniach: płakać nie masz kto: dusze się wahają/ Macior/ synów/ młodzienców/ starców nie płakane. Miejsca nagruby/ na pal drwa/ poprzebierane. Takim żałosnych rzeczy/ wichrem przestraszony/ Krzyknę: jeśliż Jupiter o tobie nie płony Głos udany/ że z tobą skład miała Egina? I nie raczysz się ojcze wstydać/ za mię syna? Lub mi
ich gwałtem wieszą/ y śmierćią zbywáią Ciał nie prowádzą słusznie/ ná pogrzeb zyczony; Ktorym pzáćieśniáne/ nayprzestrzensze brony. Lub nie grzebione leżą: lub ná stoż/ pochodzą Nie posáżne: á bárzo niepoczći wychodzą. Szárwárk około stosow; y w nie swych goráią Ogniách: płákáć nie mász kto: dusze się waháią/ Máćior/ synow/ młodźiencow/ stárcow nie płákáne. Mieyscá nágruby/ ná pal drwá/ poprzebieráne. Tákim żałosnych rzeczy/ wichrem przestrászony/ Krzyknę: ieśliż Iupiter o tobie nie płony Głos vdány/ że z tobą skład miáłá AEginá? Y nie raczysz się oycze wstydáć/ zá mię syná? Lub mi
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 179
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
zawierzyła/ Przytajeła go strojem: tak wszech pobłaźniła/ Ajaża nawet sztuką fortelnego kroju. Oręża w niewieściego namięszałem stroju/ Towary/ któreby myśl męską powabiło. I jeszcze dziewcze na nim odziewisko było/ Gdym rzekł/ tarczą i drzwo w tym piastujacemu: Synu Boginiej męstwu gród Pergamski twemu Chowa się: przecz się wahasz burzyć możnej Troje? takem uwiodłmężnego/ i stawił na boje. Stąd dzieła jego me są: jam drzewem przymierzył Telefa/ i zaś zleczył; gdy czołem uderzył. Mych dzieło rąk leżące teby zwojowane: Cylen/ Tened/ Lesb/ Chrysen/ mą sprawą pobrane/ Apolinowe miasta: Scyros moja sprawą/ Moją
záwierzyłá/ Przytáiełá go stroiem: ták wszech pobłáźniłá/ Aiáźá náwet sztuką fortelnego kroiu. Oręża w niewieśćiego námięszałem stroiu/ Towáry/ ktoreby myśl męską powabiło. Y ieszcze dźiewcze ná nim odźiewisko było/ Gdym rzekł/ tarczą y drzwo w tym piástuiacemu: Synu Boginiey męstwu grod Pergámski twemu Chowa się: przecz się wahasz burzyć możney Troie? tákem vwiodłmężnego/ y stáwił ná boie. Ztąd dźiełá iego me są: iam drzewem przymierzył Telephá/ y záś zleczył; gdy czołem vderzył. Mych dźieło rąk leżące teby zwoiowáne: Cylen/ Tened/ Lesb/ Chrysen/ mą spráwą pobráne/ Apolinowe miástá: Scyros moia spráwą/ Moią
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 320
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
wdalszej walce bojąc skazić, Cesarza wzywał; który był w obrocie Od Pompejego; i pewnie nie z tchorzem, O Sycylią ubijał się morzem. XXX. Ten będąc Ojca wielkiego potomkiem, Od Juliusza wzgardzon wprzód w Hiszpani, Jako upadły scałym swoim domkiem, I w rzeczach młody, i w intracie tani; Po Oceanie wahał się z ułomkiem Swych Niedobitków; i którego ani Pompejuszem w tamtych krajach znano, Ani się czego przezen spodziewano. XXXI. Lecz kiedy więcej łotrostwa przybierze, Które ze wszech stron do niego się zgarnie, Pompejuszem ozwie się w tej mierze, I swej młodości nie trawiący marnie, Wszytkich tych ludzi pod swe znaki zbierze,
wdalszey walce boiąc skaźić, Cesarza wzywał; ktory był w obroćie Od Pompeiego; y pewnie nie z tchorzem, O Sycylią ubiiał się morzem. XXX. Ten będąc Oyca wielkiego potomkiem, Od Iuliusza wzgardzon wprzod w Hiszpani, Iako upadły zcałym swoim domkiem, I w rzeczach młody, y w intracie tani; Po Oceanie wahał się z ułomkiem Swych Niedobitkow; y ktorego ani Pompeiuszem w tamtych kraiach znano, Ani się czego przezen spodziewano. XXXI. Lecz kiedy więcey łotrostwa przybierze, Ktore ze wszech stron do niego się zgarnie, Pompeiuszem ozwie się w tey mierze, I swey młodosci nie trawiący marnie, Wszytkich tych ludzi pod swe znaki zbierze,
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 211
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693