, tam jechać, i obaczyć, jeżeli Marianna jeszcze żyje. Niepodobno mi dłużej czekać, wiedzieć muszę, jeżeli żyje. Jedź ze mną mówił Karolinie. Jedźmy w tym momencie do Klasztoru. W trzech dniach powrócimy. J słowa więcej nie wymówiwszy, oboje odeszli. Mąż mój i ja ledwieśmy mieli tyle serca na się wejrzyć, a dopieroż przemówić. Skryte drzenie przez wszystkie przeszło członki. Mój Boże, cóż to będzie? Zaczął mąż mój. Marianna, Klasztor... i nie daleko granicy. Jakież to są straszne nowiny! Ach nędzny i nieszczęśliwy Karlson! O gdyby nasze domysły teraz fałszywe były! O gdyby Andrzy znowu przybył
, tam iechać, i obaczyć, ieżeli Maryanna ieszcze żyie. Niepodobno mi dłużey czekać, wiedzieć muszę, ieżeli żyie. Jedź ze mną mowił Karolinie. Jedźmy w tym momenćie do Klasztoru. W trzech dniach powroćimy. J słowa więcey nie wymowiwszy, oboie odeszli. Mąż moy i ia ledwieśmy mieli tyle serca na śię weyrzyć, a dopieroż przemowić. Skryte drzenie przez wszystkie przeszło członki. Moy Boże, coż to będzie? Zaczął mąż moy. Maryanna, Klasztor... i nie daleko granicy. Jakież to są straszne nowiny! Ach nędzny i nieszczęśliwy Karlson! O gdyby nasze domysły teraz fałszywe były! O gdyby Andrzy znowu przybył
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 49
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755