, Tak ja, obrzydły pijak, muszę szukać, gdzie by Krótką chwilę szalonej wesołości mojej Cały rok uspokoił, jeśli uspokoi. 20 (N). TREFUNEK
Przyjechał do szlachcica młodzieniec w zaloty; Igrając z panną, w gębę włożył łańcuch złoty, I gdy jej coś za sekret chce szeptać do ucha, Trefunkiem mu się wemknął łańcuszek do brzucha. Więc skoro czas odjazdu i rydwan zaprzęgą, Prosi ociec o klejnot i żeby się wstęgą Kontentował: „Bo nie mam księżną — rzecze — córki, Żeby miała łańcuchy dawać na faworki. Mają uczciwe żarty swe miejsce bez szkody, Złoto brać i u większych panów nie masz mody.” Przysięga się
, Tak ja, obrzydły pijak, muszę szukać, gdzie by Krótką chwilę szalonej wesołości mojej Cały rok uspokoił, jeśli uspokoi. 20 (N). TREFUNEK
Przyjechał do szlachcica młodzieniec w zaloty; Igrając z panną, w gębę włożył łańcuch złoty, I gdy jej coś za sekret chce szeptać do ucha, Trefunkiem mu się wemknął łańcuszek do brzucha. Więc skoro czas odjazdu i rydwan zaprzęgą, Prosi ociec o klejnot i żeby się wstęgą Kontentował: „Bo nie mam księżną — rzecze — corki, Żeby miała łańcuchy dawać na faworki. Mają uczciwe żarty swe miejsce bez szkody, Złoto brać i u większych panów nie masz mody.” Przysięga się
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 20
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ a czystym i suchym piaskiem tego S^o^ znowu/ któreś odkrył kości/ zakrii/ niech czekają tak pokryte prawdziwego i strasznego sędziego/ i znowu jako przedtym władnąć ręką będziesz. Drzymanie mnie tudzież opuściło/ do tych i owych rzucę się drzwi Cerkiewnych/ którem był przystojnie zamknął; jeśliby kto nie otworzył/ i nie wemknął się/ lecz cale zamknione nalazszy/ przyszedłem do siebie/ i nauczyłem się/ iż ta wola jest S^o^. Jak tedy miły dzień rozpostarł władze Dniepru nurtowatego z worem/ w który tak wiele/ jak wiele siły mi pozwalały/ chorą ręką piasku wybornego/ i słonecznemi dobrze wysuszonego promieniami nagarnąwszy (snadź jeszcze i tam
/ á czystym y suchym piaskiem tego S^o^ znowu/ ktoreś odkrył kośći/ zákriy/ niech czekáią ták pokryte prawdźiwego y strásznego sędźiego/ y znowu iáko przedtym władnąć ręką będźiesz. Drzymánie mie tudźiesz opuściło/ do tych y owych rzucę się drzwi Cerkiewnych/ ktorem był przystoynie zámknął; iesliby kto nie otworzył/ y nie wemknął się/ lecz cále zámknione nálazszy/ przyszedłem do śiebie/ y náuczyłem się/ iż tá wola iest S^o^. Iák tedy miły dźien rospostárł włádze Dniepru nurtowátego z worem/ w ktory ták wiele/ iák wiele śiły mi pozwaláły/ chorą ręką piasku wybornego/ y słonecznemi dobrze wysuszonego promieniámi nágárnąwszy (snadź ieszcze y tám
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 110
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
szkoda; Wymownemu zaś nie tak przykra jest przygoda, Bo się krzywdy domówi rozrywką swej głowy I uda rzecz swą snadnie przyrodnemi słowy; Lecz kto wymowę mając, onej nie używa, Właśnie jako gdy garcem świecę kto zakrywa. XIII. Po szkodzie przyjaciela nierychło poznawać. O LISZCE Z WILKIEM
Pijąc liszka spragniona, w wodę się wemknęła, W której gdy tonąc patrzy, gdzieby wypłynęła, Ujźrzy wilka z trafunku i rzecze do niego: „Przyjacielu, pomóż mi teraz z razu złego!
Wszak gdy co na cię przyjdzie, wiernieć obiecuję, Że cię w każdej przygodzie chętliwie ratuję”. A wilk, miasto pomocy, pyta: jakby wpadła,
szkoda; Wymownemu zaś nie tak przykra jest przygoda, Bo się krzywdy domówi rozrywką swej głowy I uda rzecz swą snadnie przyrodnemi słowy; Lecz kto wymowę mając, onej nie używa, Właśnie jako gdy garcem świecę kto zakrywa. XIII. Po szkodzie przyjaciela nierychło poznawać. O LISZCE Z WILKIEM
Pijąc liszka spragniona, w wodę się wemknęła, W której gdy tonąc patrzy, gdzieby wypłynęła, Ujźrzy wilka z trafunku i rzecze do niego: „Przyjacielu, pomóż mi teraz z razu złego!
Wszak gdy co na cię przyjdzie, wiernieć obiecuję, Że cię w każdej przygodzie chętliwie ratuję”. A wilk, miasto pomocy, pyta: jakby wpadła,
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 16
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
gradus itur. Niemcy mówią Osieł który na obroku stoi, I na lodzie rad korwety stroi. Któż za to odpowiedać powinien kiedy nogę złamie/ abo się rozczośnie/ jeżeli nie ten co go tuczy/ a nie wiąże go i popuszcza mu biegać swywolnie. Tak / któż i temu winien będzie/ kiedy z wielkiego pozwalania wemknie się złe Jej Mości do serca/ jeżeli nie Imć które zbytecznie jej (ile młodej co jeszcze do dobrego nie przyszła rozumu) pozwala: kiedy da się w moc dobrowolnie żonie/ że kiedy się Jej Mść zasępi/ to ją głaszcze/ przeprasza/ i powoli tak ją sam przyuczy/ że potym do tego przyjdzie/ (
gradus itur. Niemcy mowią Ośieł ktory ná obroku stoi, Y ná lodźie rad korwety stroi. Ktosz zá to odpowiedáć powinien kiedy nogę złamie/ ábo się rozczośnie/ ieżeli nie ten co go tuczy/ á nie wiąże go y popuszcza mu biegáć swywolnie. Ták / ktosz y temu winien będźie/ kiedy z wielkiego pozwalánia wemknie się złe Iey Mośći do sercá/ ieżeli nie Imć ktore zbytecznie iey (ile młodey co ieszcze do dobrego nie przyszłá rozumu) pozwala: kiedy da się w moc dobrowolnie żonie/ że kiedy się Iey Mśc zásępi/ to ią głaszcze/ przeprasza/ y powoli ták ią sam przyuczy/ że potym do tego przyidźie/ (
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 87
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
w pociemku pragniemy, Gdy goździa lub szkła zdeptać ostrego nie chcemy. Rękę przed sobą niesie, ślepej drogi maca, Chód, jako zawieszony, do łóżka obraca. Nalazł je, a przyjaciół dwu postrzegszy, nogi W zad cicho cofnął: strach go zrazu przejął srogi.
LXIV.
Zaś przystąpił i miedzy Fiametcine obie Kolana wemknąwszy się w cudownem sposobie, Twarz z twarzą i swe ręce zrównał z jej rękami, Oczy, czoło i wargi całuje wargami; I tak trzyma się na niej aż do dnia samego: Jedzie mocno, bydlęcia dopadszy dobrego, Nie pocztą, bo odmieniać nie chce zawodnika, Woli kłusem całą noc biec bez przewodnika.
LXV.
w pociemku pragniemy, Gdy goździa lub śkła zdeptać ostrego nie chcemy. Rękę przed sobą niesie, ślepej drogi maca, Chód, jako zawieszony, do łóżka obraca. Nalazł je, a przyjaciół dwu postrzegszy, nogi W zad cicho cofnął: strach go zrazu przejął srogi.
LXIV.
Zaś przystąpił i miedzy Fiametcine obie Kolana wemknąwszy się w cudownem sposobie, Twarz z twarzą i swe ręce zrównał z jej rękami, Oczy, czoło i wargi całuje wargami; I tak trzyma się na niej aż do dnia samego: Jedzie mocno, bydlęcia dopadszy dobrego, Nie posztą, bo odmieniać nie chce zawodnika, Woli kłusem całą noc biedz bez przewodnika.
LXV.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 372
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
spuściwszy precz z onego to kruczka. A tak na nici znowu wyciągnąwszy/ nożem ostrym urzni śmiele najmniej się nie obawiając/ bo w tym nic szkodliwego nie masz/ onę błonkę aboli skórkę/ póki jedno mięsiskiem tym zakrwawionym abo chrząstką narosło/ tak żeby jedna część z chrząstką przy niej została/ a druga znowu nazad się wemknęła. Po którym urznieniu zarazem solą oczkowatą/ abo jakiej dostaniesz/ subtelnie startą/ podstarku zasyp ono miejsce zrzezane/ i wszędzie pod dolną powiekę/ a zatym odwiąż i puść konia wolno. Po godzinie abo dwu/ przemyj koniowi to oko winem abo octem ciepłym raz i drugi/ a bądź pewien/ że od tego samego
spuśćiwszy precz z onego to kruczká. A ták ná nići znowu wyćiągnąwszy/ nożem ostrym vrzni śmiele naymniey się nie obawiáiąc/ bo w tym nic szkodliwego nie mász/ onę błonkę áboli skorkę/ poki iedno mięśiskiem tym zákrwáwionym ábo chrząstką nárosło/ ták żeby iedná część z chrząstką przy niey zostáłá/ á druga znowu názad się wemknęłá. Po ktorym vrznieniu zárázem solą oczkowátą/ ábo iákiey dostániesz/ subtelnie stártą/ podstárku zásyp ono mieysce zrzezáne/ y wszędźie pod dolną powiekę/ á zátym odwiąż y puść koniá wolno. Po godźinie ábo dwu/ przemyi koniowi to oko winem ábo octem ćiepłym raz y drugi/ á bądź pewien/ że od tego sámego
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Miij
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
, ale mnożą ludzi. 337 (N). NIEPOSTRZEŻENIE
Kilku słusznych żołnierzów, jeśli dobrze pomnię, Spod kozackiej chorągwie przyjechało do mnie. Jako się powitamy, nim przyniosą wódki, Wedle mody dzisiejszej z dziurawymi środki, Żeby mógł włożyć rękę, chłopiec stawia zydle, Kędy jedno po drugim, obie jak po mydle, Wemkną się żołnierzowi jajca i tak w kupie Wiszą, bo miał złe portki, bez gaci na dupie. Porwie się do kieliszka, aż jako we sforze Wszędzie z nim stołek jeździ, bo jajca w gąsiorze. Kręci się, raz kontusza, drugi szable maca, Ale gdy stołek tudzież za nim się przewraca, Musiał wleźć chłopiec
, ale mnożą ludzi. 337 (N). NIEPOSTRZEŻENIE
Kilku słusznych żołnierzów, jeśli dobrze pomnię, Spod kozackiej chorągwie przyjechało do mnie. Jako się powitamy, nim przyniosą wódki, Wedle mody dzisiejszej z dziurawymi środki, Żeby mógł włożyć rękę, chłopiec stawia zydle, Kędy jedno po drugim, obie jak po mydle, Wemkną się żołnierzowi jajca i tak w kupie Wiszą, bo miał złe portki, bez gaci na dupie. Porwie się do kieliszka, aż jako we sforze Wszędzie z nim stołek jeździ, bo jajca w gąsiorze. Kręci się, raz kontusza, drugi szable maca, Ale gdy stołek tudzież za nim się przewraca, Musiał wleźć chłopiec
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 387
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie było. Postrzegłem/ i śmiele Powiedziałem: nie wiemci/ co za Bóg w tym ciele? Lecz pewnie Bóg w tym ciele. Ktośkolwiek zawitaj/ Nam bądź miłościw/ a im za grzech nie poczytaj. Dykrys na to: daj pokoj/ tak szczery przyczynie: Nad tego nie był ręczszy/ wemknąć się po linie Do rejów/ i na dół spaść. chwali sprawę głosem Libis/ chwali stabny stróż Melant z żółtym włosem/ Alcimedon poświadcza/ poświadcza uznawca Spoczynienia/ i pory/ serc Epops dodawca. Co żywo nawet świadczą. o korzyść im chodzi. Mówię im/ tej/ ciężarem świętym/ gwałcić łodzi Nie dopuszczam
nie było. Postrzegłem/ y śmiele Powiedźiałem: nie wiemći/ co zá Bog w tym ćiele? Lecz pewnie Bog w tym ćiele. Ktośkolwiek záwitay/ Nam bądź miłościw/ á im zá grzech nie poczytay. Dykrys ná to: day pokoy/ ták szczery przyczynie: Nád tego nie był ręczszy/ wemknąć się po linie Do reiow/ y ná doł spáść. chwali spráwę głosem Lybis/ chwali stabny stroż Melánt z żołtym włosem/ Alcimedon poświadcza/ poświadcza vznawcá Spoczynienia/ y pory/ serc Epops dodawcá. Co żywo náwet świadczą. o korzyśc im chodźi. Mowię im/ tey/ ćiężarem świętym/ gwałćić łodźi Nie dopuszczam
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 74
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
byli sposobnie zabrnąć tak głęboko. Teraz na jakążkolwiek stronę byście się przychylili, potrzeba żebyście postanowili przed nocą. Poznajecie dzikość zbrodni: nieoszukujcież się, jeżeli mniemacie, że nie wiele osób w to jest wplecionych. Nie uwierzy żaden, jak się daleko zaraza rozeszła: nie tylko Włoski kraj struła, przesięgła Alpy, wemknęła się potajemnie do wielu naszych Prowincyj. Nie przydusicie tego złego odkładając, rozmyślając się. Jakążkolwiek weźmiecie radę, ma być rychła. Mowa IV. Cycerona
Dwoje są zdania, które do tego czasu Senat na dwa działy dwoją; Sylana zdanie, które skazuje złoczyńców na gardło, i zdanie Cezara, który wyjąwszy śmierć, skazuje ich
byli sposobnie zabrnąć tak głęboko. Teraz na iakążkolwiek stronę byście się przychylili, potrzeba żebyście postanowili przed nocą. Poznaiecie dzikość zbrodni: nieoszukuycież się, ieżeli mniemacie, że nie wiele osob w to iest wplecionych. Nie uwierzy żaden, iak się daleko zaráza rozeszła: nie tylko Włoski kray struła, przesięgła Alpy, wemknęła się potaiemnie do wielu naszych Prowincyi. Nie przydusicie tego złego odkładaiąc, rozmyślaiąc się. Jakążkolwiek weźmiecie radę, ma być rychła. Mowa IV. Cycerona
Dwoie są zdania, które do tego czasu Senat na dwa działy dwoią; Sylana zdanie, które skazuie złoczyńcow na gardło, i zdanie Cezara, który wyiąwszy śmierć, skazuie ich
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 88
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
wolę na obiad Jutro/ a dziś daj mi już pokoj prze Bóg proszę. Nowinkosiowie. Powieść o jednym Panu, albo przykład. Aż uszy boląód gadania ich. Myszom podobni
Myszy są tej natury/ że o cudzej strawie Żyją/ cudzej szpiżarni pilnują i Spichrzów. Schowająli też co tam na zimne/ dziureczką Wemknie się i tam myszka/ aż też łapkę na nią Zastawią/ a tak strawy i smacznych przypłaci Kąsków; Takich potrzeba łapek na tych miłych Wyjadaczów. Panowie pomyslcie co o tym. Lapkę na takich zastaw. SATYRA IV. Na Sługi nie do Usługi; i na posługacze wszelkiej Kondycyj.
A Coszci po tych sługach/ co
wolę ná obiad Iutro/ á dźiś day mi iusz pokoy prze Bog proszę. Nowinkosiowie. Powieść o iednym Pánu, álbo przykład. Asz vszy boląod gadania ich. Myszom podobni
Myszy są tey natury/ że o cudzey stráwie Żyią/ cudzey szpiżárni pilnuią y Spichrzow. Schowáiąli tesz co tam ná źimne/ dźiureczką Wemknie się y tam myszka/ ász tesz łápkę ná nię Zástawią/ á ták strawy y smacznych przypłáći Kąskow; Tákich potrzebá łapek ná tych miłych Wyiadaczow. Pánowie pomyslćie co o tym. Lapkę ná tákich zástaw. SATYRA IV. Ná Sługi nie do Vsługi; y ná posługacze wszelkiey Condicij.
A Coszći po tych sługách/ co
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 46
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650