swemi Państwu temu/ tak potym samisz te rany których naczynili/ w nim zleczyli/ i zagoili. Z Niedźwiadka Komta szedł do Wagi Matematycy powiadają/ że znaczy uszczerbek sprawiedliwości/ odmianę królestw/ utrapienie ubozszych etc. a potym że prorokuje krajom co Wadze podległy. Wszystko od nich przyjmuję/ nie masz sprawiedliwości na ziemi/ wezbrała się do nieba/ i Wagę swoję prawdziwą z sobą wzięła/ jest tam przy niej zaraz w Zodiaku/ nie zostawiła nam jeno fałszywe jakiesi szale/ na które gdy dobre włożmy alić nie doważą/ gdyż złe alić przeważą. Fihi hominum mẽdaces in stateris suis, i to pozwalam/ że zaczy odmianę królestw/ bo dla niesprawiedliwości
swemi Páństwu temu/ ták potym sámisz te rány ktorych náczynili/ w nim zleczyli/ y zágoili. Z Niedźwiadká Komtá szedł do Wagi Máthematycy powiádáią/ że znáczy vsczerbek spráwiedliwośći/ odmiánę krolestw/ vtrapienie vbozszych etc. á potym że prorokuie kráiom co Wadze podległy. Wszystko od nich przyimuię/ nie mász spráwiedliwośći na źiemi/ wezbráłá sie do niebá/ y Wagę swoię prawdźiwą z sobą wźięłá/ iest tám przy niey záraz w Zodyaku/ nie zostáwiłá nam ieno fałszywe iákieśi szale/ ná ktore gdy dobre włożmy álić nie doważą/ gdyż złe álić przeważą. Fihi hominum mẽdaces in stateris suis, y to pozwalam/ że záczy odmiánę krolestw/ bo dla niespráwiedliwośći
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: D3v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
barzo przestraszyła, do swego się Anioła prędko przytuliła. Widząc czarci, iż łupu swojego nie wzięli, bluźnić Boga i Jemu złorzeczyć poczęli, mówiąc, iże on Sędzią nie jest sprawiedliwym, przepuszczając nad słowo swe duszom złośliwym. Potym się na się, z żalem rozjadszy, porwali, mieszając się i bijąc, z kupy się wezbrali. Rzecze Anioł do dusze, by za nim bieżała, ale ona, nieboga, smutno powiedziała: «Ach, panie mój, jeśli ty wprzód pójdziesz przede mną, czarci mię z tyłu porwą i źle będzie ze mną». Rzecze Anioł: «Nie bój się, więcej ich jest z nami. Jeżeli Bóg
barzo przestraszyła, do swego się Anioła prędko przytuliła. Widząc czarci, iż łupu swojego nie wzięli, bluźnić Boga i Jemu złorzeczyć poczęli, mówiąc, iże on Sędzią nie jest sprawiedliwym, przepuszczając nad słowo swe duszom złośliwym. Potym się na się, z żalem rozjadszy, porwali, mieszając się i bijąc, z kupy się wezbrali. Rzecze Anioł do dusze, by za nim bieżała, ale ona, nieboga, smutno powiedziała: «Ach, panie mój, jeśli ty wprzód pójdziesz przede mną, czarci mię z tyłu porwą i źle będzie ze mną». Rzecze Anioł: «Nie bój się, więcej ich jest z nami. Jeżeli Bóg
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 88
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
kamienistym torem ku nizinie. Na on czas; kiedy olbrzym Filistyn zuchwały/ Czci Bogu najwyższemu ujmując i chwały. A Bogiem swym/ i siłą hardo pochutnywał: Na pojedynek Saula króla wywoływał. Abo (pry) jeśli się król zemną czynić boi/ Niech kogo na swe miejsce pośle sam we zbroi. Śmiały Dawid/ wezbrał się na onę poczwarę/ W niezwyciężonym Bogu położywszy wiarę/ Szedł serdecznie: podobnych z tego to strumienia Pięć kamyków przebrawszy. Tamże/ w róg ciemienia Ugodziwszy bluźniercę; pierwszym go obalił/ I jegoż własnym mieczem hardy łeb odwalił. Zwyciężył: I cześć Bogu/ i sławę ludowi Jego wrócił/ a hańbę nieprzyjacielowi. Pięć
kámienistym torem ku niźinie. Ná on czás; kiedy olbrzym Philistyn zuchwáły/ Czći Bogu naywyższemu vymuiąc y chwały. A Bogiem swym/ y śiłą hárdo pochutnywał: Ná poiedynek Saulá krolá wywoływał. Abo (pry) iesli się krol zemną czynić boi/ Niech kogo ná swe mieysce pośle sám we zbroi. Smiáły Dawid/ wezbrał się ná onę poczwárę/ W niezwyćiężonym Bogu położywszy wiárę/ Szedł serdecznie: podobnych z tego to strumieniá Pięć kámykow przebrawszy. Támże/ w rog ćiemieniá Vgodźiwszy bluźniercę; pierwszym go obálił/ I iegoż własnym mieczem hárdy łeb odwálił. Zwyćiężył: I cześć Bogu/ y sławę ludowi Iego wroćił/ á háńbę nieprzyiáćielowi. Pięć
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 5.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Ale ona temu buntowi zabiegając/ Wojsko zebrała/ i Stryj Komes Bolonii pomógł jej na nich. Gdy tedy na Rebelizantów/ Królewskie Wojsko uderzyło/ zaraz Komes Champanii się Królowi upokorzył. Drudzy dwa Komessowie/ raz i drugi przypozywani przed Króla/ lub dla bojaźni do posłuszeństwa się udali/ jednak Hugo do Króla Anglii swego Pasierba się wezbrał/ i na Ludwika Króla go pobudzał/ wrzekomo jakoby chciał odyskać/ co Ojcu jego Janowi Królowi Angielskiemu Filip Francuski odebrał: Lecz Anglik szczęśliwych początków Ludywka się obawiał/ żeby mu ostatka Aquitanii nie odjął: acz Papież za Anglikiem jako pod opieką Stolice Rzymskiej zostającym wstawił się/ i Ludwika od wojny nań odwodził/ a
Ale oná temu buntowi zábiegáiąc/ Woysko zebráłá/ i Stryi Komes Bolonii pomogł iey ná nich. Gdy tedy ná Rebellizántow/ Krolewskie Woysko uderzyło/ záraz Komes Chámpánii się Krolowi upokorzył. Drudzy dwá Komessowie/ raz i drugi przypozywáni przed Krolá/ lub dla boiaźni do posłuszeństwá się událi/ iednák Hugo do Krolá Anglii swego Páśierba się wezbrał/ i ná Ludwiká Krolá go pobudzał/ wrzekomo iákoby chćiał odyskáć/ co Oycu iego Ianowi Krolowi Angielskiemu Philip Fráncuski odebrał: Lecz Anglik szczęśliwych początkow Ludiwká się obawiał/ żeby mu ostátká Aquitánii nie odiął: ácz Pápież zá Anglikiem iako pod opieką Stolice Rzymskiey zostáiącym wstáwił się/ i Ludwiká od woyny náń odwodźił/ á
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 62
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
duchowieństwem swoim się porozumiewać począł, słuszność prawa swego a nieposłuszność klątwy papieskiej pokazować i onych napominać, aby na nią nic nie dbali. Cóż się stało? Duchowieństwo wszystko przy Rzpltej przeciwko papieżowi się opowiedziało, a mili Jezuito wie po tej pierwszej klątwie przy Rzpltej miejsc swych odbieżeji albo odbieżeć musieli, a zatym z państwa Weneckiego się wezbrali; tak tu dobrzy byli, jako i we Francji, gdzie ani jeden się nalazł, któryby królewską albo Rzpltej stronę był trzymał, jako miedzy inszemi klerykami się najdowali. To także znaczny i świeży przykład tego mamy, jakimi są przyjacielmi prawom i wolnościom rzeczypospolitych krześcjańskich i jako są przychylni stanom świeckim Jezuitowie, zwłaszcza tam
duchowieństwem swoim się porozumiewać począł, słuszność prawa swego a nieposłuszność klątwy papieskiej pokazować i onych napominać, aby na nię nic nie dbali. Cóż się stało? Duchowieństwo wszystko przy Rzpltej przeciwko papieżowi się opowiedziało, a mili Jezuito wie po tej pierwszej klątwie przy Rzpltej miejsc swych odbieżeii albo odbieżeć musieli, a zatym z państwa Weneckiego się wezbrali; tak tu dobrzy byli, jako i we Francyi, gdzie ani jeden się nalazł, któryby królewską albo Rzpltej stronę był trzymał, jako miedzy inszemi klerykami się najdowali. To także znaczny i świeży przykład tego mamy, jakiemi są przyjacielmi prawom i wolnościom rzeczypospolitych krześcijańskich i jako są przychylni stanom świeckim Jezuitowie, zwłaszcza tam
Skrót tekstu: VotKatCz_II
Strona: 458
Tytuł:
Votum katolika jednego o Jezuitach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
wierszem okazać się musiała: „Godzien do sądnego dnia wszytkie przeżyć lata, Ten, któryby sprośnika tego zgładził z świata.”
Tego tedy sprosnika obawiając się, aby on gniew boży dla niego nad ludźmi onej krainy okazany nie był, lubo był bogaty i rodowity, wygnano, i precz z Aleksandrii kazano. Nieborak wezbrał się do Mechy, ale nikt mu towarzystwa dopomóc nie chciał, aż-ci ledwie jeden derwisz ubogi podjął się go jako bogatego prowadzić. W tej drodze nie miał przewodnikiem Boga, bo wiatr nieżyczliwy z zachodu uderzywszy, piasek poruszył i onych obóch od obliczności ludzkiej zakrył. Odtąd powiedają, że mu podobny w tamtej krainie się
wierszem okazać się musiała: „Godzien do sądnego dnia wszytkie przeżyć lata, Ten, któryby sprośnika tego zgładził z świata.”
Tego tedy sprosnika obawiając się, aby on gniew boży dla niego nad ludźmi onéj krainy okazany nie był, lubo był bogaty i rodowity, wygnano, i precz z Aleksandryej kazano. Nieborak wezbrał się do Mechy, ale nikt mu towarzystwa dopomódz nie chciał, aż-ci ledwie jeden derwisz ubogi podjął się go jako bogatego prowadzić. W téj drodze nie miał przewodnikiem Boga, bo wiatr nieżyczliwy z zachodu uderzywszy, piasek poruszył i onych obóch od obliczności ludzkiéj zakrył. Odtąd powiedają, że mu podobny w tamtej krainie się
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 134
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
powiedział mi, jako onych bogactw dostał; więc i to, że w podeszłym wieku swoim, nie mając potomstwa, frasowliwy był. Powiedziano mu potem o jednem drzewie między górami babilońskiemi nad pewnym potokiem. Do tego drzewa wiele ludzi chodziło, a o cokolwiek Boga prosili, otrzymali. „Jam też, prawi, wezbrawszy się szedłem, a całą noc pod onem drzewem Bogum modlił, aby mi potomka dał. A toż dał mi Pan Bóg tego to syna.”
A syn stał przed nim między czeladzią, który usłyszawszy mowę ojcową, po cichu jakoby rzekł do towarzyszów: — „Gdybym to drzewo wiedział, szedłbym
powiedział mi, jako onych bogactw dostał; więc i to, że w podeszłym wieku swoim, nie mając potomstwa, frasowliwy był. Powiedziano mu potém o jedném drzewie między górami babilońskiemi nad pewnym potokiem. Do tego drzewa wiele ludzi chodziło, a o cokolwiek Boga prosili, otrzymali. „Jam też, prawi, wezbrawszy się szedłem, a całą noc pod oném drzewem Bogum modlił, aby mi potomka dał. A toż dał mi Pan Bóg tego to syna.”
A syn stał przed nim między czeladzią, który usłyszawszy mowę ojcową, po cichu jakoby rzekł do towarzyszów: — „Gdybym to drzewo wiedział, szedłbym
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 192
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
: abowiem gdyśmy do pierwszej jego chorągwie z dział trzech razem wypalili/ krzyż wielki w kole od Cyntlochu potrzykroć się czynił. A iż u samego nieba wysoko dosyć/ krwawo idąc się ukazał/ upadszy na twarzy nasze/ daliśmy cześć Bogu naszemu/ znak pewny zwycięstwa tusząc: a ptastwo też niewiedzieć skąd się wezbrawszy/ leciało przeciwko nim/ a okoliwszy wojsko ich wróciło się/ i nad Zamkiem się wieszając/ długo grało. Wtym Karol z sześciu działek polnych/ zatoczywszy za pagórek/ jął do nas strzelać: przeciwko którym jakośmy uderzyli ze trzech dział burzących/ że się wszyscy piaskiem okryli/ i puszkarz na placu został/ wskok
: ábowiem gdysmy do pierwszey iego chorągwie z dźiał trzech rázem wypalili/ krzyż wielki w kole od Cyntlochu potrzykroć się czynił. A iż v sámego niebá wysoko dosyć/ krwáwo idąc się vkazał/ vpadszy ná twarzy násze/ dálismy cześć Bogu nászemu/ znák pewny zwyćięstwá tusząc: á ptástwo też niewiedźieć skąd się wezbrawszy/ lećiáło przećiwko nim/ á okoliwszy woysko ich wroćiło się/ y nád Zamkiem się wieszáiąc/ długo gráło. Wtym Károl z sześćiu dźiałek polnych/ zátoczywszy zá págorek/ iął do nas strzeláć: przećiwko ktorym iákosmy vderzyli ze trzech dźiał burzących/ że się wszyscy piaskiem okryli/ y puszkarz ná plácu został/ wskok
Skrót tekstu: BiałłozorList
Strona: A3v
Tytuł:
List o oblężeniu zamku Dyjamenckiego w Inflantach
Autor:
Gabriel Białłozor
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1605
Data wydania (nie wcześniej niż):
1605
Data wydania (nie później niż):
1605