Dlatego znowu już was żegnam moje Wojska, obozy, szyki, krwawe boje, Żegnam cię pole, witam spracowany Domowe ściany.
Wolę tak w cieniu dawne przewinienia Opłakiwając żyć już bez zgorszenia, Być sobie wolnym, nie służyć nikomu, Usiadszy w domu.
Prawda, żeć mi się jeszcze nie dostało Gospodarować; tylko się widało, Kiedyśmy na włość z chorągwią chodzili, Co też robili.
Lecz widzę, że to nie filozofia Rolą sprawować, potrafię w to i ja. Nic łacniejszego jako się nauczyć Siać, orać, włoczyć.
Czy nie trudniejże w zawartym obozie I rok o jednym gnarować się wozie? Ten miasto brogu, ten
Dlatego znowu już was żegnam moje Wojska, obozy, szyki, krwawe boje, Żegnam cię pole, witam spracowany Domowe ściany.
Wolę tak w cieniu dawne przewinienia Opłakiwając żyć już bez zgorszenia, Być sobie wolnym, nie służyć nikomu, Usiadszy w domu.
Prawda, żeć mi się jeszcze nie dostało Gospodarować; tylko się widało, Kiedyśmy na włość z chorągwią chodzili, Co też robili.
Lecz widzę, że to nie filosofia Rolą sprawować, potrafię w to i ja. Nic łacniejszego jako się nauczyć Siać, orać, włoczyć.
Czy nie trudniejże w zawartym obozie I rok o jednym gnarować się wozie? Ten miasto brogu, ten
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 347
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Z brzegów rzeki/ prowadząc osiewki zabrane/ Niosą drzewa/ i bydła/ ludzie/ i z domami/ I kościoły/ i z ichże świętymi ogniami: A jeśli który został dom nie rozwalony/ I w tak wielkim nieszczęściu cał jest zostawiony/ Wierzch jego jednak wyższe wody okrywają/ A na głębiej i wieże widać się nie dają. Już i Morze/ i ziemia/ różności nie miały/ Bowiem się wszytkie miejsca Morzem udzielały/ A u Morza nie było brzegu: Ten uchodzi Na pagórek/ a drugi w krzywonosej łodzi Tam jeździ/ i pogania onę wiosłem długiem/ Kędy niedawnych czasów rolą orał pługiem: On nad wierzchy zbóż i wsi
Z brzegow rzeki/ prowádząc ośiewki zábráne/ Niosą drzewá/ y bydłá/ ludźie/ y z domámi/ Y kośćioły/ y z ichże świętymi ogniámi: A iesli ktory został dom nie rozwálony/ Y w ták wielkim nieszczęśćiu cáł iest zostáwiony/ Wierzch iego iednák wyższe wody okrywáią/ A ná głębiey y wieże widáć się nie dáią. Iuż y Morze/ y źiemiá/ rożnośći nie miáły/ Bowiem się wszytkie mieyscá Morzem vdźieláły/ A v Morzá nie było brzegu: Ten vchodźi Ná págorek/ á drugi w krzywonosey łodźi Tám ieźdźi/ y pogania onę wiosłem długiem/ Kędy niedawnych czásow rolą orał pługiem: On nád wierzchy zboż y wśi
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 19
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
. Na jednym miejscu uzdy/ na drugim złamana Oś leży/ od mocnego dyszla oderwana. W tej stronie spice się z koł porozmiatywały/ W tej tylko znaki woza zbitego zostały. Tamże gdy świetne włosy już Faetontowi Płomień opalał/ leci prosto ku dołowi: I długim przez powietrze ciągiem niesion bywa: Jak z wypogodzonego nieba się widywa Gwiazda lecieć/ która acz upadać nie może/ Jednak jakoby upaść miała/ zdać się może. Którego/ od ojczyzny daleko/ szeroki M Erydan w się przyjmuje/ i w swój grunt głęboki: W obcej stronie pogrzebu jemu pozwalając/ I jeszcze się kurzące usta oblewając. A Jednak wszytko żywiąca ziemia. Tu per prosopopaeiam
. Ná iednym mieyscu vzdy/ ná drugim złamána Oś leży/ od mocnego dyszlá oderwána. W tey stronie spice się z koł porozmiátywáły/ W tey tylko znáki wozá zbitego zostáły. Támże gdy świetne włosy iuż Pháetontowi Płomień opalał/ leći prosto ku dołowi: Y długim przez powietrze ćiągiem nieśion bywa: Iák z wypogodzonego niebá się widywa Gwiazdá lećieć/ ktora ácz vpádáć nie może/ Iednák iákoby vpáść miáłá/ zdáć się może. Ktorego/ od oyczyzny dáleko/ szeroki M Erydán w się przyimuie/ y w swoy grunt głęboki: W obcey stronie pogrzebu iemu pozwaláiąc/ Y ieszcze się kurzące vstá oblewáiąc. A Iednák wszytko żywiąca źiemiá. Tu per prosopopaeiam
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 70
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
kupców wygody, rozstawił po gościńcach warty regimentu swego, ażeby kupców jadących do Rasnej zawracali do Wysokiego i tak jarmark rasieński przeniósł do Wysokiego.
Rodzice moje, oprócz zaniesionego manifestu, jako mocniejszemu cierpliwie to wytrzymali i przez lat kilka, po dawnej i wielkiej konfidencji, ojciec mój w Wysokiem nie bywał i z wojewodą podlaskim nie widywał się. Potem zaczął bywać i zdarzyło się raz, że na św. Michał, imieniny wojewody, był w Wysokiem, gdzie gdy wszyscy mocno podochocili, przyszło do dyskursu takiego, że mój ociec publicznie powiedział wojewodzie: „Na tym świecie nic z wmć panem, jako z mocnym panem, nie wskóram, ale na sąd
kupców wygody, rozstawił po gościńcach warty regimentu swego, ażeby kupców jadących do Rasnej zawracali do Wysokiego i tak jarmark rasieński przeniósł do Wysokiego.
Rodzice moje, oprócz zaniesionego manifestu, jako mocniejszemu cierpliwie to wytrzymali i przez lat kilka, po dawnej i wielkiej konfidencji, ojciec mój w Wysokiem nie bywał i z wojewodą podlaskim nie widywał się. Potem zaczął bywać i zdarzyło się raz, że na św. Michał, imieniny wojewody, był w Wysokiem, gdzie gdy wszyscy mocno podochocili, przyszło do dyskursu takiego, że mój ociec publicznie powiedział wojewodzie: „Na tym świecie nic z wmć panem, jako z mocnym panem, nie wskóram, ale na sąd
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 84
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
/ który umie dobrze rozsądzić rzecz: i na to/ co o nas mówi sama prawda.
CYRUS starszy Król Perski powiadał: Iż żaden się nie ma kasać na Państwo: chyba ten któryby we wszytkich cnotach celował tych/ nad którymi ma panować. Ten Król kochał się w czystości/ i dla tego nie rad się widał z Białemigłowami: Gdy mu tedy niejaki Arasp perswadował/ aby się z jedną Panią widział. powiadając o niej/ że jest Białagłowa dziwnie nadobna: tak go odprawił: I owszem dla tej samej przyczyny/ iż jest nadobna/ trzeba się jej strzec. Bo jeśli raz mając czas/ usłuchawszy twej rady/ nawiedzę ją:
/ ktory vmie dobrze rozsądźić rzecż: y ná to/ co o nas mowi sámá prawdá.
CYRVS stárszy Krol Perski powiádał: Iż żaden się nie ma kásáć ná Páństwo: chybá ten ktoryby we wszytkich cnotách celował tych/ nád ktorymi ma pánowáć. Ten Krol kochał się w cżystośći/ y dla tego nie rad się widał z Białemigłowámi: Gdy mu tedy nieiáki Arásp perswádował/ áby się z iedną Pánią widźiał. powiádáiąc o niey/ że iest Białagłowá dźiwnie nadobna: ták go odpráwił: Y owszem dla tey sámey przycżyny/ iż iest nadobna/ trzebá się iey strzec. Bo ieśli raz máiąc cżás/ vsłuchawszy twey rády/ náwiedzę ią:
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 105
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Książąt przez całe interegnum, wzbudzały admiracją we wszytkich, i nietrzeba się dziwować, że jeden mądry człowiek dawnego wieku obrał ten przykład, za model prawdziwej przyjaźni braterskiej, ponieważ nigdy się nienalazły takie interesa między bracią, bez odmiany ich afektu. Od przyjazdu do Zuzanu, aż do tego dnia kiedy Artafern decydował, widywali się ćo dzień, jadali z sobą jako i przedtym, i dawali sobie prezenta wzajemnie, tym sposobem stali się podziwieniem u wszystkich, którzy ich widzieli. Królowa przyjęła Ariamena z wielkim afektem, mówiąc do niego, że lubo Kserkses jest moim synem, nie będę za nim solicytować. Artafern upewnił obydwóch Książąt że będzie ich racje
Xiążąt przez całe interegnum, wzbudzały admiracyą we wszytkich, y nietrzebá się dźiwować, że ieden mądry człowiek dawnego wieku obrał ten przykład, za model prawdźiwey przyiaźni braterskiey, ponieważ nigdy się nienalazły takie interessa między bráćią, bez odmiany ich afektu. Od przyiázdu do Zuzanu, aż do tego dnia kiedy Artafern decydował, widywali się ćo dźień, iadali z sobą iáko y przedtym, y dawáli sobie prezenta wzáiemnie, tym sposobem stáli się podźiwieniem u wszystkich, ktorzy ich widźieli. Krolowá przyięłá Aryamena z wielkim afektem, mowiąc do niego, że lubo Xerxes iest moim synem, nie będę zá nim solicytować. Artafern upewnił obudwuch Xiążąt że będźie ich rácye
Skrót tekstu: ScudZawiszHist
Strona: Hv
Tytuł:
Historia książęcia Ariamena królewica perskiego
Autor:
Madeleine de Scudéry
Tłumacz:
Maria Beata Zawiszanka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
i tak sprosni zabobonnicy/ iż obierają sobie za Boga onę rzecz/ na którą naprzód napadną wyszedszy z domu. Także za Bogi poczytają swoje króle/ o których oni trzymają/ jakby z nieba poszli: a Królowie też chcąc się zatrzymać w tak wielkiej reputacji/ każą sobie usługować z dziwnemi Cerymoniami/ i nie dają się widać/ tylko barzo rzadko Czwartej Części, Księgi trzecie. Czwartej części, O Żydach.
Żydowie będąc rozproszeni od Boga po wszytkim świecie/ aby nas utwierdzali w świętej wierze/ weszli do Etiopiej jeszcze za królowej Saby/ przy orszaku syna Salomonowego/ przy którym on (jako powiadają Abisyny) posłał był do 12000. ludzi:
y ták sprosni zabobonnicy/ iż obieráią sobie zá Bogá onę rzecz/ ná ktorą naprzod nápádną wyszedszy z domu. Tákże zá Bogi poczytáią swoie krole/ o ktorych oni trzymáią/ iákby z niebá poszli: á Krolowie też chcąc się zátrzymáć w ták wielkiey reputátiey/ każą sobie vsługowáć z dźiwnemi Caerimoniámi/ y nie dáią się widáć/ tylko bárzo rzadko Czwartey Częśći, Kśięgi trzećie. Czwartey częśći, O Zydách.
ZYdowie będąc rosproszeni od Bogá po wszytkim świećie/ áby nas vtwierdzáli w świętey wierze/ weszli do Ethyopiey iescze zá krolowey Sáby/ przy orszaku syná Sálomonowego/ przy ktorym on (iáko powiádáią Abissyny) posłał był do 12000. ludźi:
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 207
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Niepoślednim. Jest tu ante fores .
Rzecze król wołać go tu Poskoczył Obozny ku drzwiom, Jam go poprzedził Wyndę niemasz go w ty kamerze Idę do sredniego Pokoju Bo się to działo in cubiculo gdzie król sypia, aż tam Ftyzan królewski obłapia go[...] go Całuje płacze nad nim obst[...] Posłów i inszych różnych bo tez[...] widywał się tam[...] wów czas kiedy królowa[...] przez niego i przez drugiego Francuza posłała[...] dwadzieścia Tysięcy Czerwonych Złotych suplementu do Obozu. Te Czerwone złote byli utracili przez głupstwo ale tej dysgressyjej dawszy pokoj wracąm się ad rem . Rzekłem synowcowi podz WSC do króla Przyszedł. przyjął go król Milusienko. Pytał u kogo siedział jakim przypadkiem był wzięty
Nieposlednim. Iest tu ante fores .
Rzecze krol wołać go tu Poskoczył Obozny ku drzwiom, Iam go poprzedził Wyndę niemasz go w ty kamerze Idę do sredniego Pokoiu Bo się to działo in cubiculo gdzie krol sypia, asz tam Phtyzan krolewski obłapia go[...] go Całuie płacze nad nim obst[...] Posłow y inszych roznych bo tez[...] widywał się tam[...] wow czas kiedy krolowa[...] przez niego y przez drugiego Francuza posłała[...] dwadziescia Tysięcy Czerwonych Złotych suplementu do Obozu. Te Czerwone złote byli utracili przez głupstwo ale tey disgressyiey dawszy pokoy wracąm się ad rem . Rzekłem synowcowi podz WSC do krola Przyszedł. przyiął go krol Milusienko. Pytał u kogo siedział iakiem przypadkiem był wzięty
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 285v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
żele galant de la moucheobumarł cale, jako i jego pan, i cokolwiek się działo między nimi kiedy, zda się, że to coś tylko przez sen. Tak go, tak ta wniwecz obróciłaabsence. Strasznać to przecię rzecz: rok dopiero, jakośmy się pożenili, a oraz po ćwierci roku nie widamy się z sobą! O zdrowiu i zabawach moich ustnie opowie Wci mojej duszy Zaleski. - Mnie już tak często bolewa głowa, o czym więc powie M.Chevalier,że prawie jednej godziny nie mam folgi. Je ne soupe quasi jamais: je ne dors que deux ou trois heures tout au plus. To takie
żele galant de la moucheobumarł cale, jako i jego pan, i cokolwiek się działo między nimi kiedy, zda się, że to coś tylko przez sen. Tak go, tak ta wniwecz obróciłaabsence. Strasznać to przecię rzecz: rok dopiero, jakośmy się pożenili, a oraz po ćwierci roku nie widamy się z sobą! O zdrowiu i zabawach moich ustnie opowie Wci mojej duszy Zaleski. - Mnie już tak często bolewa głowa, o czym więc powie M.Chevalier,że prawie jednej godziny nie mam folgi. Je ne soupe quasi jamais: je ne dors que deux ou trois heures tout au plus. To takie
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 175
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
albo raczej Paniej/ cale niby darem oddać/ i wyrzec się wszytkich inszych Białychgłów. Jeśli ma już przedtym żonę/ luboby z nią w największej zgodzie i miłości przez długi czas mieszkał/ i luboby mu ją przyjemne jej postępki/ albo spolnego potmostwa związek najbarziej smakował/ musi ją wygnać z Domu/ i niewidywać się z nią/ żeby Sołtany do gorliwości nie przywieść. Jeśli jeszcze przed ślubem przyszle/ potrzebując od niego pieniędzy/ klejnotów/ albo futer drogich/ trzeba żeby ich z uśmiechaniem i złagodnością przyniósł. Zowią to Turcy Agirlik. Powinien jej przytym Kabin, to jest Wiano/ albo oprawę tak wielką zapisać/ jaką na
álbo raczey Pániey/ cále niby dárem oddáć/ y wyrzec się wszytkich inszych Białychgłow. Ieśli ma iuż przedtym żonę/ luboby z nią w naywiększey zgodźie y miłośći przez długi czás mieszkał/ y luboby mu ią przyiemne iey postępki/ álbo spolnego potmostwá związek naybárźiey smákował/ muśi ią wygnáć z Domu/ y niewidywáć się z nią/ żeby Sołtany do gorliwośći nie przywieść. Ieśli ieszcze przed ślubem przyszle/ potrzebuiąc od niego pieniędzy/ kleynotow/ álbo futer drogich/ trzebá żeby ich z vśmiechániem y złágodnośćią przyniosł. Zowią to Turcy Agirlik. Powinien iey przytym Kabin, to iest Wiáno/ álbo opráwę ták wielką zápisáć/ iáką ná
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 90
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678