aby powierzna pastwie naszej owiec Pana Chrystusowych trzoda nie malała/ aosobliwie pod ten na biedny nasz naord aż nazbyt ciężki czas/ któremu w każdym trzecim słówku zadawana bywa Schisma/ i Herezje. A za tym ponosimy naśmiewiska i urągania. Komuż się to z nas podobać może/ że nas na pierwszym znami potkaniu się witają Schismatykami/ i w każdym trzecim słowie/ czcą nas odszczepieńcami. Tego wszytkiego w Cerkwi narodu naszego dojzrzeć nikomu nie należy/ tylko nam: niesprawiedliwieli to ponosimy/ lub też sprawiedliwie. Ponieważ rozeznać miedzy czystem i nieczystym/ miedzy trądem i nietrądem/ kapłańskie jest dzieło. Nasze dzieło jest/ rozeznać miedzy Schismą i nie Schismą
áby powierzna pastwie nászey owiec Páná Christusowych trzodá nie máláłá/ áosobliwie pod ten ná biedny nász naord áż názbyt ćiężki cżás/ ktoremu w káżdym trzećim słowku zádáwána bywa Schismá/ y Hęrezye. A zá tym ponośimy náśmiewiská y vrągánia. Komuż sie to z nas podobáć może/ że nas ná pierwszym známi potkániu sie witáią Schismátykámi/ y w káżdym trzećim słowie/ cżcą nas odszcżepieńcámi. Tego wszytkie^o^ w Cerkwi narodu nászego doyzrzeć nikomu nie należy/ tylko nam: niespráwiedliwieli to ponośimy/ lub też spráwiedliwie. Ponieważ rozeznáć miedzy czystem y nieczystym/ miedzy trądem y nietrądem/ kápłáńskie iest dźieło. Násze dźieło iest/ rozeznáć miedzy Schismą y nie Schismą
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 111
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
krwawe widzieć brody, Czekał pogody.
A widząc, jako nam los niespokojny Przyniósł postronne i domowe wojny, Które ostatnie ojczyzny siły Cale zwątliły,
Ruszył potęgę Wschodu i wielkimi Wojski, z którymi ciężko było ziemi, Rozumiał, że choć szable nie dobędzie, Polskę posiędzie.
I gdy Kamieniec, choć nieludzkim czynem Mocny, witać się musiał z poganinem, Gdy miasta, zamki i otwarte pola Zabrał Podola,
Rozumiał, że nas już cale pochłonie I że w Bałtyckim zmordowane konie, Tam kędy wiślne wpadają powodzi, Morzu podbrodzi.
Ale i wtenczas, choć własne niezgody Ostatniej mało nie przyniosły szkody, Bóg nas ratował, że przez mocne wstręty Serce mu
krwawe widzieć brody, Czekał pogody.
A widząc, jako nam los niespokojny Przyniosł postronne i domowe wojny, Ktore ostatnie ojczyzny siły Cale zwątliły,
Ruszył potęgę Wschodu i wielkimi Wojski, z ktorymi ciężko było ziemi, Rozumiał, że choć szable nie dobędzie, Polskę posiędzie.
I gdy Kamieniec, choć nieludzkim czynem Mocny, witać się musiał z poganinem, Gdy miasta, zamki i otwarte pola Zabrał Podola,
Rozumiał, że nas już cale pochłonie I że w Bałtyckim zmordowane konie, Tam kędy wiślne wpadają powodzi, Morzu podbrodzi.
Ale i wtenczas, choć własne niezgody Ostatniej mało nie przyniosły szkody, Bog nas ratował, że przez mocne wstręty Serce mu
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 483
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
się barziej w boju Kochasz i na tym pokazałeś placu, Odważny Pacu.
Chodkiewicz idzie torem dziada swego, Widzi tam jeszcze znaki męstwa jego,
Gdy wódz litewski murem byl obronnym Stanom koronnym.
Generał Dӧnhof sercem i urodą Znaczny, które w nim piękną idą zgodą, Idzie tam, gdzie krwie Nemesis niesyta Z śmiercią się wita.
Tamże stryjeczny jego, podkomorzy Pomorski, oba w sławie nader skorzy, Swoje i cudze, gdy pod ich rząd wchodzą, Pułki przywodzą.
Widzę cię między pierwszymi na wale, Sławny Korycki, mężny generale; Widzę, co czyni twe odważne ramię, Cny Debohamie.
I ciebie moje pióro nie pominie, Cny podkomorzy
się barziej w boju Kochasz i na tym pokazałeś placu, Odważny Pacu.
Chodkiewicz idzie torem dziada swego, Widzi tam jeszcze znaki męstwa jego,
Gdy wodz litewski murem byl obronnym Stanom koronnym.
Generał Dӧnhoff sercem i urodą Znaczny, ktore w nim piękną idą zgodą, Idzie tam, gdzie krwie Nemesis niesyta Z śmiercią się wita.
Tamże stryjeczny jego, podkomorzy Pomorski, oba w sławie nader skorzy, Swoje i cudze, gdy pod ich rząd wchodzą, Pułki przywodzą.
Widzę cię między pierwszymi na wale, Sławny Korycki, mężny generale; Widzę, co czyni twe odważne ramię, Cny Debohamie.
I ciebie moje pioro nie pominie, Cny podkomorzy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 497
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
mnie kto wejrzy, jako mię żałość zejmuje, Uzna, że swe nieszczęście nie mniej opłakuję, I kiedyby mię Boska łaska nie szczyciła, Jużbym dawno w podziemne podwoje wstąpiła. Tren III.
Już się powraca z wojny król niezwyciężony, Którego niezliczone zwycięskie korony Pańską głowę okryły: wszyscy się radują, Wszyscy się witać swego obrońcę gotują. Jego cudowne czyny i potrzeby walne, Reprezentują wszędzie bramy triumfalne. Wszędzie brzmią winszowania i panegiryki, Wszędzie koncenty muzyk i wesołe krzyki. Już utęsknione żony mężów swych witają, Którzy im swe marsowe trudy powiedają. Wybiegają do ojców swych drobne dzieciny, Wyciągają do szyje ich małe ręczyny. Ja tylko biedna
mnie kto wejrzy, jako mię żałość zejmuje, Uzna, że swe nieszczęście nie mniej opłakuję, I kiedyby mię Boska łaska nie szczyciła, Jużbym dawno w podziemne podwoje wstąpiła. Tren III.
Już się powraca z wojny krol niezwyciężony, Ktorego niezliczone zwycięskie korony Pańską głowę okryły: wszyscy się radują, Wszyscy się witać swego obrońcę gotują. Jego cudowne czyny i potrzeby walne, Reprezentują wszędzie bramy tryumfalne. Wszędzie brzmią winszowania i panegiryki, Wszędzie koncenty muzyk i wesołe krzyki. Już utęsknione żony mężow swych witają, Ktorzy im swe marsowe trudy powiedają. Wybiegają do ojcow swych drobne dzieciny, Wyciągają do szyje ich małe ręczyny. Ja tylko biedna
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 506
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
.
Lanczawtów wojennych nade drzwiami, w blejtramkach jeden, sub No 37, drutii, sub No 39, No 2.
Kopersztychy lakierowane: Wojna Aleksandra, w blejtramach żółtych, sztuk dwie wielkich, sub No 50.
La peste dans la Marseille, w ramkach żółtych, sub No 52.
August drugi z królem pruskim witają się. kopersztych lakierowany, w ramkach żółtych, sub No 45.
Genealogia saskich książąt, nie lakierowana, w ramkach żółtych, sub No 11.
Pokój. — Wchodząc z tej Sali do Pokoju małego, drzwi i odrzwi takie jak i pierwsze. Piec saski biały. Okno jedno, takie jak w Sali. Lamperia naokół
.
Lanczawtów wojennych nade drzwiami, w blejtramkach jeden, sub No 37, drutii, sub No 39, No 2.
Kopersztychy lakierowane: Wojna Aleksandra, w blejtramach żółtych, sztuk dwie wielkich, sub No 50.
La peste dans la Marseille, w ramkach żółtych, sub No 52.
August drugi z królem pruskim witają się. kopersztych lakierowany, w ramkach żółtych, sub No 45.
Genealogia saskich książąt, nie lakierowana, w ramkach żółtych, sub No 11.
Pokój. — Wchodząc z tej Sali do Pokoju małego, drzwi i odrzwi takie jak i pierwsze. Piec saski biały. Okno jedno, takie jak w Sali. Lamperia naokół
Skrót tekstu: ZamLaszGęb
Strona: 70
Tytuł:
Opis zamku w Laszkach Murowanych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Laszki Murowane
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1748
Data wydania (nie wcześniej niż):
1748
Data wydania (nie później niż):
1748
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
snycerską robotą ..., i żołnierz na koniu siedzący niedźwiedzia tratuje, takiejże roboty. — Sufit sztukatierską robotą. Posadzka z kamienia ciosanego. — Lustro mosiężne, we środku wiszące, o dwunastu essach. — Głów jelenich z drzewa wyrzynanych, z rogami prawdziwemi jeleniemi, No 5.
Obrazy: Jakub z Esau witają się, w ramach żółtych, sub No 427.
Bachusowe wesele, w ramach żółtych, sub No 22.
Wesele żydowskie, w ramach żółtych, sub No 469.
Tandeta olenderska, w ramach żółtych, sub No 470.
Czas z kossą, w blejtramach, sub No 479.
Galeria. — Z tej Sieni na
snycerską robotą ..., i żołnierz na koniu siedzący niedźwiedzia tratuje, takiejże roboty. — Sufit sztukatierską robotą. Posadzka z kamienia ciosanego. — Lustro mosiężne, we środku wiszące, o dwunastu essach. — Głów jelenich z drzewa wyrzynanych, z rogami prawdziwemi jeleniemi, No 5.
Obrazy: Jakub z Esau witają się, w ramach żółtych, sub No 427.
Bachusowe wesele, w ramach żółtych, sub No 22.
Wesele żydowskie, w ramach żółtych, sub No 469.
Tandeta olenderska, w ramach żółtych, sub No 470.
Czas z kossą, w blejtramach, sub No 479.
Galeria. — Z tej Sieni na
Skrót tekstu: ZamLaszGęb
Strona: 74
Tytuł:
Opis zamku w Laszkach Murowanych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Laszki Murowane
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1748
Data wydania (nie wcześniej niż):
1748
Data wydania (nie później niż):
1748
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
W dobrym wróciwszy zdrowiu do pałacu zsiędzie. Niedziela w tym nadeszła; bankiet zgotowany. Jeszcze król dobrej myśli z inszymi dworzany, Kiedy z odżałowaną trąbką łowczy bieży: „I to do dobrej myśli dzisiejszej należy. Niechaj tu zaraz będzie tej zguby naleźca” — Rzecze król, a z tym swego pomknąwszy się miejsca, Wita się z gospodarzem, jako milej z nikiem. Ten by w ziemię rad przepadł i z swoim koszykiem. Tedy zaraz do niego obróciwszy pełną Rozkaże, obwinąwszy dwie rzepie bawełną, Pamiątka apetytu i swojej wieczerze, Z aksamitnym zawiesić workiem w kunsztkamerze. Obciążonego tedy suknem, futrem, złotem, Pożegnawszy od siebie puści dziada potem,
W dobrym wróciwszy zdrowiu do pałacu zsiędzie. Niedziela w tym nadeszła; bankiet zgotowany. Jeszcze król dobrej myśli z inszymi dworzany, Kiedy z odżałowaną trąbką łowczy bieży: „I to do dobrej myśli dzisiejszej należy. Niechaj tu zaraz będzie tej zguby naleźca” — Rzecze król, a z tym swego pomknąwszy się miejsca, Wita się z gospodarzem, jako milej z nikiem. Ten by w ziemię rad przepadł i z swoim koszykiem. Tedy zaraz do niego obróciwszy pełną Rozkaże, obwinąwszy dwie rzepie bawełną, Pamiątka apetytu i swojej wieczerze, Z aksamitnym zawiesić workiem w kunsztkamerze. Obciążonego tedy suknem, futrem, złotem, Pożegnawszy od siebie puści dziada potem,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 424
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przy tej stronie nie masz. 4. MODICUM. Niewiemci też, czy i owych niewspomnieć co ich wszędzie pełno, i tu był, et videbitis, i zaś gdzie indziej widać go et non videbitis Drugi też dopierusieńko w-oknie siedział, et videbitis, aż potym on w-pokoju, w-izbie wita się et non videbitis, miejsca nie zagrzeje. 5. MODICUM. Wielebny Beda wyraża intencyją Pańską. Miałbył Syn przedwieczny iść do Ojca, namieniał że na miejscu jego, kto inny osieść miał, Duch pocieszyciel, że potym znowu powrócić miał, i z-swojemi przestawać. Wkrótce od waszych oczu, w-grobowym Klasztorze i zamknięciu zataję się
przy tey stronie nie mász. 4. MODICUM. Niewiemći też, czy i owych niewspomnieć co ich wszędźie pełno, i tu był, et videbitis, i záś gdźie indźiey widáć go et non videbitis Drugi też dopieruśieńko w-oknie śiedźiáł, et videbitis, áż potym on w-pokoiu, w-izbie wita się et non videbitis, mieyscá nie zágrzeie. 5. MODICUM. Wielebny Bedá wyraża intencyią Páńską. Miałbył Syn przedwieczny iść do Oycá, námieniał że ná mieyscu iego, kto inny osieść miał, Duch poćieszyćiel, że potym znowu powroćić miał, i z-swoiemi przestawáć. Wkrotce od wászych oczu, w-grobowym Klasztorze y zámknięciu zátáię się
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 89
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
na on czas o tem nigdy nie myśliła, Aby miał Orland dla niej uczynić tak siła, Dosyć mając, żeby ją w smutku był zostawił, A Birena samego z więzienia wybawił. Wszyscy ją czczą, wszyscy jej szanują poddani, Radzi, że się wróciła ich dziedziczna pani. Siłaby o tem mówić, jako się witali Biren z nią, jako grabi spólnie dziękowali.
LXXXVI.
Na ojcowskiej ją zatem stolicy sadzają I wszyscy jej powinną wierność przysięgają; Ona zaś Birenowi, którego obrała Za małżonka, któremu serce darowała, Samę siebie i państwo swoje w moc oddaje; Ale on, iż ma jachać prędko w obce kraje, Zamki wszytkie i
na on czas o tem nigdy nie myśliła, Aby miał Orland dla niej uczynić tak siła, Dosyć mając, żeby ją w smutku był zostawił, A Birena samego z więzienia wybawił. Wszyscy ją czczą, wszyscy jej szanują poddani, Radzi, że się wróciła ich dziedziczna pani. Siłaby o tem mówić, jako się witali Biren z nią, jako grabi spólnie dziękowali.
LXXXVI.
Na ojcowskiej ją zatem stolicy sadzają I wszyscy jej powinną wierność przysięgają; Ona zaś Birenowi, którego obrała Za małżonka, któremu serce darowała, Samę siebie i państwo swoje w moc oddaje; Ale on, iż ma jachać prętko w obce kraje, Zamki wszytkie i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 192
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
winszowali mu progresji/ i do dalszych sukcesów animowali. Wyjechwawszy Cesarz Jego Mość z Wiednia/ nagonił Obóz Polski/ miedzy Edersborsem/ i Manswetem/ gdzie Króla Jego Mści mile przywitawszy/ za wygraną mu dziękował. Król Jego mość widząc zbliżającego się Cesarza Jego Mości/ spotykał go/ a tak z jachawszy się sobą na Koniach się witali. rozmówiwszy się z sobą przez pułgodziny/ Cesarz I. Mść Wojsko Polskie lustrował/ któremu dawszy dank/ pożegnał się z Królem Jego Mością i odjechał.
winszowali mu progressii/ y do dálszych successow ánimowáli. Wyiechwawszy Cesarz Iego Mość z Wiedniá/ nágonił Oboz Polski/ miedzy Edersborsem/ y Mánswetem/ gdźie Krolá Iego Mśći mile przywitawszy/ za wygráną mu dźiekował. Krol Iego mość widząc zbliżáiącego sie Cesárzá Iego Mośći/ spotykał go/ á tak z iáchawszy sie soba ná Koniách się witáli. rozmowiwszy się z sobą przez pułgodziny/ Cesarz I. Mść Woysko Polskie lustrowáł/ ktoremu dawszy dánk/ pożegnał sie z Krolem Iego Mośćią y odiecháł.
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: B4v
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683