kilką niedziel trzymał do krztu, i takac to nieomylna sekwela, że Polski niebitny zołnirze, bo nieprzyjmuje służby, ani go też za to przyjmują, że jest odważny, tylko że jest mowca dobry, et activus, a drugi ze krewny potym komnedy własnej niesłucha, że circa activitatem każdemu śmiele w oczy zwykl się wlepiać na publikach, toż komenderującemu świadczy a generalne przysłowie każdego uczy, kto służy wolność traci; i jako wszyscy Dworscy słudzy arcentur ab aktivitate lubo są nie tylko Szlachta, ale i czasem wielkich Familij, toć tez Ichmość Wojskowi takąż i daleko większą zapłatę biorąc, bárdziey ad Obedientiam striguntur, i nie do Rady,
kilką niedziel trzymał do krztu, y takac to nieomylna sequela, że Polski niebitny zołnirze, bo nieprzyimuie służby, áni go też zá to przyimuią, że iest odważny, tylko że iest mowca dobry, et activus, a drugi ze krewny potym komnedy własney niesłucha, że circa activitatem każdemu smiele w oczy zwykl się wlepiać ná publikach, toż kommenderuiącemu świadczy á generalne przysłowie każdego uczy, kto służy wolność traci; y iáko wszyscy Dworscy słudzy arcentur ab activitate lubo są nie tylko Szláchta, ále y czasem wielkich Familiy, toć tez Jchmość Woyskowi tákąż y dáleko większą zápłatę biorąc, bárdziey ad Obedientiam striguntur, y nie do Rády,
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 148
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
domu, Spojzrzy na swą figurę w szkło, a potym z sromu Wypada, siada znowu w strasznym Trybunale, Chcąc we krwi tych Panienek swe uśmierzyć żale; Lecz aby chciwym okiem dogodził pragnieniu, Kazał ich nago zewlec jak są w przyrodzeniu. Szarpią ludzkie z ciał szaty, lecz te wrosły w skurę, Tym bardziej wlepiały się okrywać naturę, A oni zuchwałością swego chwaląc BOGA, Ni w twarzy, ni na sercu, niewiedzą co trwoga. Dulciusz w Majestacie usypia i mdleje, Odnieśli go Dworzanie, niewiem co się dzieje, Dotąd chrapliwie leży, te zaś sztuki czarta, Każda z nich trwając w wierze w czystości uparta. Więc
domu, Spoyzrzy na swą figurę w szkło, á potym z sromu Wypada, siada znowu w strasznym Trybunale, Chcąc we krwi tych Panienek swe uśmierzyć żale; Lecz áby chćiwym okiem dogodźił pragnieniu, Kazał ich nago zewlec iak są w przyrodzeniu. Szarpią ludzkie z ciał szaty, lecz te wrosły w skurę, Tym bardźiey wlepiały się okrywać naturę, A oni zuchwałośćią swego chwaląc BOGA, Ni w twarzy, ni na sercu, niewiedzą co trwoga. Dulciusz w Maiestacie usypia y mdleie, Odnieśli go Dworzanie, niewiem co się dźieie, Dotąd chrapliwie leży, te zaś sztuki czarta, Każda z nich trwaiąc w wierze w czystośći uparta. Więc
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFSędzia
Strona: G2
Tytuł:
Sędzia bez rozsądku
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754