wziął, to jest z namiotami, wozami, końmi, srebrem i t. d. Damy, kawalerów pobrał, które nazajutrz honeste odesłał; pieniądze i t.d. et quaevis supellectilia pobrał, tak że własnej koszuli nie miał Augustus noster. Owoż panie Auguście wojować tobie z postronnemi inscia Republica. Polacy aż się wmieszali placentini spe futurae victoriae przy większości wojsk, post actum jednak siła odstąpiła ich, idąc ad partes sveticas. Ipan podskarbi w. księstwa lit. assistit nieodstępnie za szwedem.
Król polski ucieka, szwedzi w Krakowie. Respublica pospolitem ruszeniem w gotowości, zapatruje się na dalsze procedera. Litwa sama przez swoich ginie. Rzeczpospolita wchodzi
wziął, to jest z namiotami, wozami, końmi, srebrem i t. d. Damy, kawalerów pobrał, które nazajutrz honeste odesłał; pieniądze i t.d. et quaevis supellectilia pobrał, tak że własnéj koszuli nie miał Augustus noster. Owoż panie Auguście wojować tobie z postronnemi inscia Republica. Polacy aż się wmieszali placentini spe futurae victoriae przy większości wojsk, post actum jednak siła odstąpiła ich, idąc ad partes sveticas. Jpan podskarbi w. księstwa lit. assistit nieodstępnie za szwedem.
Król polski ucieka, szwedzi w Krakowie. Respublica pospolitém ruszeniem w gotowości, zapatruje się na dalsze procedera. Litwa sama przez swoich ginie. Rzeczpospolita wchodzi
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 215
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
siołach prosić o jałmużnę.
Żołnierz obozy, ty wolisz dworaku Pańskie pałace, my miejskie przyjęły, Bodaj żeśmy tu za mąż pochodziły.
Bóg ci jest przy nas, na warownym haku Dobre nadzieje nasze zawieszone, Na niewzruszonym gruncie zasadzone.
Już nie chcę robić, pojdę i szyszaku Dostawszy, włożę na włos rozpuszczony, Wmieszam się w pułki, żołnierz nieznajomy.
I ja powieszę rapir na temblaku A tam pobiegę, gdzie się krwie niesyta Bellona z śmiercią nieuchronną wita.
Dzisia z postrzałem lotnego kiesmaku Kogoś niesiono, bądź pochwalon, Panie, Że nieprzyzwoite nam jest wojowanie.
My ciebie tłuczem a tam gdzieś z pułhaku Lub z działa lubo naostatek z
siołach prosić o jałmużnę.
Żołnierz obozy, ty wolisz dworaku Pańskie pałace, my miejskie przyjęły, Bodaj żeśmy tu za mąż pochodziły.
Bog ci jest przy nas, na warownym haku Dobre nadzieje nasze zawieszone, Na niewzruszonym gruncie zasadzone.
Już nie chcę robić, pojdę i szyszaku Dostawszy, włożę na włos rozpuszczony, Wmieszam się w pułki, żołnierz nieznajomy.
I ja powieszę rapir na temblaku A tam pobiegę, gdzie się krwie niesyta Bellona z śmiercią nieuchronną wita.
Dzisia z postrzałem lotnego kiesmaku Kogoś niesiono, bądź pochwalon, Panie, Że nieprzyzwoite nam jest wojowanie.
My ciebie tłuczem a tam gdzieś z pułhaku Lub z działa lubo naostatek z
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 367
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, I będzie tym bezpieczniej nucić, póki żywa: „Niech zdrów będzie Marszałek! Viva! Viva! Viva!” DO CZYTELNIKA
Lutniąś wziął w rękę, która-ć w różne tony Zagra, jako jej każą różne strony. Najdziesz tu chorał zwyczajny i czasem Niżej od inszych odezwie-ć się basem, I ekstrawagant wmiesza się, więc i to Będzie, że rwie się bydlęce jelito; Ale też podczas tonem niemierzianem Ozwie się kwintą i krzyknie sopranem. A że choć struny różne głosy mają, Na jednej lutni wszytkie pieśni grają. Obierz-że sobie to, co ku twej myśli, A co-ć się nie zda, miń albo przekreśli!
, I będzie tym bezpieczniej nucić, póki żywa: „Niech zdrów będzie Marszałek! Viva! Viva! Viva!” DO CZYTELNIKA
Lutniąś wziął w rękę, która-ć w różne tony Zagra, jako jej każą różne strony. Najdziesz tu chorał zwyczajny i czasem Niżej od inszych odezwie-ć się basem, I ekstrawagant wmiesza się, więc i to Będzie, że rwie się bydlęce jelito; Ale też podczas tonem niemierzianem Ozwie się kwintą i krzyknie sopranem. A że choć struny różne głosy mają, Na jednej lutni wszytkie pieśni grają. Obierz-że sobie to, co ku twej myśli, A co-ć się nie zda, miń albo przekreśli!
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 4
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ale gdzie w pokoju Saturn złoty zasiadłszy, wieki wraca owe Po Cyklopim potopie Deukalionowe, Ludzi prac nauczając i przy gospodarnej Ziemię orać Cererze i zboże mleć żarny, Skąd pola niezmierzone żyzny kłos pokrywa, A tem się snąć i ludzki naród zachowywa. Takież i ci zabawy sobie spodobawszy, A w cienie i prywatę wdzięczną się wmięszawszy, Żywot żyją spokojny, nie przykry nikomu, Bo wszyscyli przy panu, któżby został w domu? I teć to są dzisiejsze fabryki tej słońca, Którym ani początku, ani znaleźć końca. A słusznie je wysławiać i co z nich osobna Dała godność każdemu ledwie rzecz podobna. Aż po śmierci dopiero, gdy na
ale gdzie w pokoju Saturn złoty zasiadłszy, wieki wraca owe Po Cyklopim potopie Deukalionowe, Ludzi prac nauczając i przy gospodarnej Ziemię orać Cererze i zboże mleć żarny, Zkąd pola niezmierzone żyzny kłos pokrywa, A tem się snąć i ludzki naród zachowywa. Takież i ci zabawy sobie spodobawszy, A w cienie i prywatę wdzięczną się wmięszawszy, Żywot żyją spokojny, nie przykry nikomu, Bo wszyscyli przy panu, któżby został w domu? I teć to są dzisiejsze fabryki tej słońca, Którym ani początku, ani znaleść końca. A słusznie je wysławiać i co z nich osobna Dała godność każdemu ledwie rzecz podobna. Aż po śmierci dopiero, gdy na
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 137
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
była droga, książę Wiśniowiecki z księżną żoną swoją i generałami moskiewskimi, porzuciwszy na złej drodze wojsko, w małej liczbie pierwej do Wysokiego przyjechał. Można było wtenczas zabrać wszystkie pierwsze osoby, ale do tego nie przyszło, a wtem dowiedziawszy się w Wysokiem o podjeździe stanisławowskim, ochotnik z Tatarów i Polaków przeciwko Tyszkiewiczowi wybiegł. Wmieszał się między ochotnika Francuz Dawo, kapitan gwardii lit., pułkownik teraźniejszy tegoż regimentu; na szłapaku zbytnio spasłym biegł, drugich wyprzedzając, ale gdy podjazd Tyszkiewiczowski naparł tego ochotnika, że uciekać musiał, koń pod Dawo kapitanem rozparł się. Zabito pod porucznikiem tatarskim konia, który zrzuciwszy kapitana Dawo z jego szłapaka i wsiadłszy na
była droga, książę Wiśniowiecki z księżną żoną swoją i generałami moskiewskimi, porzuciwszy na złej drodze wojsko, w małej liczbie pierwej do Wysokiego przyjechał. Można było wtenczas zabrać wszystkie pierwsze osoby, ale do tego nie przyszło, a wtem dowiedziawszy się w Wysokiem o podjeździe stanisławowskim, ochotnik z Tatarów i Polaków przeciwko Tyszkiewiczowi wybiegł. Wmieszał się między ochotnika Francuz Dawo, kapitan gwardii lit., pułkownik teraźniejszy tegoż regimentu; na szłapaku zbytnio spasłym biegł, drugich wyprzedzając, ale gdy podjazd Tyszkiewiczowski naparł tego ochotnika, że uciekać musiał, koń pod Dawo kapitanem rozparł się. Zabito pod porucznikiem tatarskim konia, który zrzuciwszy kapitana Dawo z jego szłapaka i wsiadłszy na
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 94
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
jest rzecz słuszna/ Tatary pogany przyjmować do wojska Chrześcijańskiego? § 8. Famulitium inconuenicus.
CZytaj. Jako wielką pomocą do zwycięstwa jest/ nabożeństwo i pobożność Hetmanów i Żołnierzów tak też bezpiecznie mówię/ żołnierz niepobożny/ nie Chrześcijanin/ jakowi są osobliwie Tatarowie/ wielką przeszkodą do zwycięstwa są/ i takowe wojsko/ do którego się wmiesza Tatarzyn pohaniec/ nazwać się raczej może/ bellum offensiuum; nie defensium, bo takowego wojsku Pan Bóg nie błogosławi/ i rzadko mu się co powodzić może/ z tych przyczyn. Na wojnie abowiem przed potrzebą/ Żołnierz nabożny Pana Boga błaga przez pokutę i Komunią/ przez słuchanie Mszej świętej/ i insze nabożeństwo/ a
iest rzecż słuszna/ Tátáry pogány prziymowáć do woyská Chrześćiáńskiego? § 8. Famulitium inconuenicus.
CZytay. Iáko wielką pomocą do zwyćięstwá iest/ nabożeństwo y pobozność Hetmánow y Zołnierzow ták też bespiecżnie mowię/ żołnierz niepobożny/ nie Chrześćiánin/ iákowi są osobliwie Tátárowie/ wielką przeszkodą do zwyćięstwa są/ y takowe woysko/ do ktorego się wmiesza Tátárzyn pohániec/ názwáć się rácżey może/ bellum offensiuum; nie defensium, bo tákowego woysku Pan Bog nie błogosławi/ y rzadko mu się co powodźić może/ z tych przycżyn. Ná woynie ábowiem przed potrzebą/ Zołnierz naboźny Páná Bogá błaga przez pokutę y Communią/ przez słuchánie Mszey świętey/ y insze nabożeństwo/ á
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 16
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
lubo sobie nieszczęśliwie, Bo tego przypłacił zdrowiem, jako tu zaś o tym powiem. Leć i insi przypłacili, co w tej okazji byli, Zwłaszcza ów mąż Modrzejowski i kasztelanic krakowski. Ci, co poginęli.
I insi się znajdowali, chociaj tu nie szwankowali, Leć niewczasy obozowe nie każdemu były zdrowe; Bo choroba się wmieszała, która miedzy niemi trwała. Więcej ich z choroby pomarło. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Przez tę ich legło niemało, co się cięższą rzeczą zdało. Tren 72.
Jużby dalej nie wytrzymał Wiedeń, co się dotąd trzymał; Leć już odetchnęli sobie, co być spodziewali w grobie. Wiwat już wszyscy wołają, Salwatorem nazywają
lubo sobie nieszczęśliwie, Bo tego przypłacił zdrowiem, jako tu zaś o tym powiem. Leć i insi przypłacili, co w tej okazyjej byli, Zwłaszcza ów mąż Modrzejowski i kastelanic krakowski. Ci, co poginęli.
I insi się znajdowali, chociaj tu nie szwankowali, Leć niewczasy obozowe nie każdemu były zdrowe; Bo choroba się wmieszała, która miedzy niemi trwała. Więcej ich z choroby pomarło. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Przez tę ich legło niemało, co się cięższą rzeczą zdało. Tren 72.
Jużby dalej nie wytrzymał Wiedeń, co się dotąd trzymał; Leć już odetchnęli sobie, co być spodziewali w grobie. Wiwat już wszyscy wołają, Salwatorem nazywają
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 187
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
zwolennik on/ którego znano; Rzekł wrotnej służebnicy: wnet mu wolą dano. Ioan: 18. Pamiątka
Uchylił drzwi/ i wpuścił Piotra aż do sieni: Wszedł chudzina/ strach co raz na nim postać mieni. Żołnierze się po sieni przechadzając śmieją/ A drudzy co poziębli u ognia się grzeją: Miedzy te wmieszał się Piotr/ grzeje się też w rzeczy: A owdzie koniec sprawy na pilnej ma pieczy. Tu Pana przed Annasza/ z wesołą postawą Postawią posługacze/ dzielnością i sławą Popisując się swoją: Otośmyć dostali Tego zbrodnia/ którego Bogiem nazywali. Jego sztucznym matactwem oszaleni ludzie: Patrzcie/ Panie Annaszu/ jeśli tej obłudzie Bogiem abo
zwolennik on/ ktorego znano; Rzekł wrotney służebnicy: wnet mu wolą dano. Ioan: 18. Pámiątká
Vchylił drzwi/ y wpuśćił Piotra áż do śieni: Wszedł chudźiná/ strách co raz ná nim postáć mieni. Zołnierze się po śieni przechadzáiąc śmieią/ A drudzy co poźiębli v ogniá się grzeią: Miedzy te wmieszał się Piotr/ grzeie się też w rzeczy: A owdźie koniec spráwy ná pilney ma pieczy. Tu Páná przed Annaszá/ z wesołą postáwą Postáwią posługácze/ dźielnośćią y sławą Popisuiąc się swoią: Otosmyć dostáli Tego zbrodniá/ ktorego Bogiem názywáli. Iego sztucznym mátáctwem oszaleni ludźie: Pátrzćie/ Pánie Annaszu/ iesli tey obłudźie Bogiem ábo
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 18.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Miejsce gdzie przemówił Pan do białychgłów lamentujących.
Sequebatur autem multa turba populi et mulierum, quae plangebant et lamentabantur. Luc: 23.
IDą wprzód/ idą pozad tłuszcze niezliczone/ Idą też orszakiem swym białegłowy one: Które/ aż z Galilejej/ prace nie litując Szły za Panem/ naukę zbawienną przyjmując. Do tych Hierozolimskie wmieszały się Panie/ Które w tąż/ słysząc onych smętne narzekanie: Mimo to Weroniki przykładem wzruszone Uderzyły w lamenty/ w sobie rozrzewnione. Litość je przyrodzona: a postać mizerna Fizonomiej Pańskiej: i niemiłosierna Złość zuchwałych siepaczów do tego przywiodła: I serca ostrorzewną żałością przebodła. Idą tedy płaczliwe/ serdecznie wzdychając/ Którą ich intencją
Mieysce gdzie przemowił Pan do białychgłow lámentuiących.
Sequebatur autem multa turba populi et mulierum, quae plangebant et lamentabantur. Luc: 23.
IDą wprzod/ idą pozad tłuszcze niezliczone/ Idą też orszakiem swym białegłowy one: Ktore/ áż z Galileiey/ prace nie lituiąc Szły zá Pánem/ náukę zbáwienną przyimuiąc. Do tych Hierozolimskie wmieszały się Pánie/ Ktore w tąż/ słysząc onych smętne nárzekánie: Mimo to Weroniki przykłádem wzruszone Vderzyły w lámenty/ w sobie rozrzewnione. Litość ie przyrodzona: á postáć mizerna Phizonomiey Páńskiey: y niemiłośierna Złość zuchwáłych śiepaczow do tego przywiodłá: I sercá ostrorzewną żałośćią przebodłá. Idą tedy płáczliwe/ serdecznie wzdycháiąc/ Ktorą ich intencyą
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 66.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
... 36. DO SKĘPCA BOGATEGO HERBU NAŁĘCZ
Nie Nałęcz się ta związka, którąć pradziadowie Zostawili w pieczęci, ale Nalicz zowie; Bo co worek naliczysz, żeby tracił inny, Wiążesz nią, nie siedziawszy na łęku, czupryny 37. ApENDIKs DO HERBU NAŁĘCZ
Któż wie, jeśli w regiestrze zacnej szlachty długiem Nie wmieszał się też jaki cyruliczek z ługiem, Związka rzecz cyrulicza, ja za to nie ręczę: Na, lecz — kreską się jedną różni od Nałęcze. Jeśli dobrze puszczadła zażywał i lance Do ran leczenia, szczęście jeśli miał do france. Wiecież, gdzie brzytwy nie chcą, szydła golą czasem: Nie mógł żołnierz krwią, balwierz
... 36. DO SKĘPCA BOGATEGO HERBU NAŁĘCZ
Nie Nałęcz się ta związka, którąć pradziadowie Zostawili w pieczęci, ale Nalicz zowie; Bo co worek naliczysz, żeby tracił iny, Wiążesz nią, nie siedziawszy na łęku, czupryny 37. APPENDIX DO HERBU NAŁĘCZ
Któż wie, jeśli w regiestrze zacnej szlachty długiem Nie wmieszał się też jaki cyruliczek z ługiem, Związka rzecz cyrulicza, ja za to nie ręczę: Na, lecz — kreską się jedną różni od Nałęcze. Jeśli dobrze puszczadła zażywał i lance Do ran leczenia, szczęście jeśli miał do france. Wiecież, gdzie brzytwy nie chcą, szydła golą czasem: Nie mógł żołnierz krwią, balwierz
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 411
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987