dawać; a to za to, że któryś strzelił w bramie, co mu konia wydzierano. Jam teraz tam posłał ks. Hackiego, jezuitę, zabierając chorych, i aby ich wykupił gospody, a potem aby najął pod nich statek i aby ich za nami wodą spuścił pod Preszburk. Ja dla rzeczy moich le-dwom się wprosił do oo. jezuitów, i to osobnego na nie nie chcieli dać miejsca ani pod rejestrem odbierać; tak się tedy to na bożą zostawiło łaskę. Raczże to tedy Wć moje serce wszystko opowiedzieć imci ks. nuncjuszowi: jeżeli za taką naszą akcję, gdzie tak wiele zacnej trupem padło szlachty, powinniśmy odpadać od
dawać; a to za to, że któryś strzelił w bramie, co mu konia wydzierano. Jam teraz tam posłał ks. Hackiego, jezuitę, zabierając chorych, i aby ich wykupił gospody, a potem aby najął pod nich statek i aby ich za nami wodą spuścił pod Preszburk. Ja dla rzeczy moich le-dwom się wprosił do oo. jezuitów, i to osobnego na nie nie chcieli dać miejsca ani pod rejestrem odbierać; tak się tedy to na bożą zostawiło łaskę. Raczże to tedy Wć moje serce wszystko opowiedzieć jmci ks. nuncjuszowi: jeżeli za taką naszą akcję, gdzie tak wiele zacnej trupem padło szlachty, powinniśmy odpadać od
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 529
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
zaś glinowatej ziemie siwej. To obaczywszy powróciliśmy nazad kędy nas deszcz srodze wielki napadł, a jeszcze płaszczów nie mieliśmy. Pokarmiwszy w jednem miasteczku błahem w mili od tego miasta, potem jachaliśmy do Grenoble, kędy nam dobrze deszcz dokuczył i opuźniliśmy się barzo, żeśmy zastali bramy zamknione miejsckie, zaledwieśmy się wprosili do jednego kabaretu na noc á la Etoile.
4 Augusti. Wysłuchawszy Mszy Św. jachaliśmy ustawicznie w srogą górę mil 2, w pół drogi koniom wypocząwszy i samym sobie; tu wjachawszy na górę tak zboża jako też owoce, orzechy, nic nie dojrzałe a wyżej jeszcze na górach kędy śniegi zawsze leżą, rok
zaś glinowatej ziemie siwej. To obaczywszy powróciliśmy nazad kędy nas deszcz srodze wielki napadł, a jeszcze płaszczów nie mieliśmy. Pokarmiwszy w jednem miasteczku błahem w mili od tego miasta, potem jachaliśmy do Grenoble, kędy nam dobrze deszcz dokuczył i opuźniliśmy się barzo, żeśmy zastali bramy zamknione miejsckie, zaledwieśmy się wprosili do jednego kabaretu na noc á la Etoile.
4 Augusti. Wysłuchawszy Mszy Św. jachaliśmy ustawicznie w srogą górę mil 2, w pół drogi koniom wypocząwszy i samym sobie; tu wjachawszy na górę tak zboża jako też owoce, orzechy, nic nie dojrzałe a wyżej jeszcze na górach kędy śniegi zawsze leżą, rok
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 121
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883
mil 2 także do jednej wioski barzo lichej, a z pokarmu wyjeżdżając cośmy dalej mieli naznaczony nocleg, zabawił nas trochę J. M. P. Starosta Krasnostawski, który jadąc ścieżką, koń srodze pod nim szwankował nad rowem.
Potem jachaliśmy do tejto wioski lichej, kędy gospody nie dostać, zaledwieśmy mogli się wprosić do barzo ladajakiej, kędy przyszło tylko na słomie się przespać.
7 Octobris. Wstawszy rano jachaliśmy mil 3 do miasta Abbe Ville które leży przy nizinie, ma rzekę dobrą, która idzie od Amiens, dobrze jest fortifikowane w murach i wałach i wodach potężnych. Do widzeniaśmy nie mieli tylko kościołów, klasztorów dostatek
mil 2 także do jednej wioski barzo lichej, a z pokarmu wyjeżdżając cośmy dalej mieli naznaczony nocleg, zabawił nas troche J. M. P. Starosta Krasnostawski, który jadąc ścieżką, koń srodze pod nim szwankował nad rowem.
Potem jachaliśmy do tejto wioski lichej, kędy gospody nie dostać, zaledwieśmy mogli się wprosić do barzo ladajakiej, kędy przyszło tylko na słomie się przespać.
7 Octobris. Wstawszy rano jachaliśmy mil 3 do miasta Abbe Ville które leży przy nizinie, ma rzekę dobrą, która idzie od Amiens, dobrze jest fortifikowane w murach i wałach i wodach potężnych. Do widzeniaśmy nie mieli tylko kościołów, klasztorów dostatek
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 144
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883
nieprzykrzenia sobie na tej ziemi, swego wesoło czekając czasu miłą zabawką, bo ta ich przyjemnością swoją rozerwie. PRZEMOWA
Wielość rzeczy krótkim wierszem objęta dla słabej wspomożenia pamięci; słowa rodowite w Ziemiopiśmie u nas nieużyte jeszcze: Porządek w ułożeniu, nic tu nad to mojego niebędzie, przez co by Książka ta w umiejętnych ręce się wprosić, a jakóżkolwiek ich rozum bawić, i ucieszyć mogła. Jedno jest co mną trwoży, że to tego wieku na publiczny wychodzi widok, którego równie ciekawemi jak uczonemi zarzuceni prawie jesteśmy Książkami, tego wieku za który świat bystrzejszego ale i rozsądniejszego niewidział, tego zgoła wieku którego że tak powiem, prędzej same nawet do
nieprzykrzenia sobie ná tey ziemi, swego wesoło czekaiąc czásu miłą zábáwką, bo tá ich przyiemnością swoią rozerwie. PRZEMOWA
Wielość rzeczy krotkim wierszem obięta dla słabey wspomożenia pámięci; słowa rodowite w Ziemiopismie u nas nieużyte ieszcze: Porządek w ułożeniu, nic tu nád to moiego niebędzie, przez co by Xiążka ta w umieiętnych ręce się wprosić, á iákóżkolwiek ich rozum bawić, i ucieszyć mogła. Jedno iest co mną trwoży, że to tego wieku na publiczny wychodzi widok, którego równie ciekawemi iák uczonemi zarzuceni práwie iesteśmy Xiążkami, tego wieku zá który świat bystrzeyszego ále i rozsądnieyszego niewidział, tego zgołá wieku którego że tak powiem, prędzey same nawet do
Skrót tekstu: GiecyZiem
Strona: 14 nlb
Tytuł:
Ziemiopismo powszechne czasów naszych
Autor:
Ignacy Giecy
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772