. sup. Fest. Thom. p. m. 800. IV.
Pijanicy czwarte przykazanie Boże gwałcą: nie dbają bowiem nic na Rodzice/ Kaznodzieje i Zwierzchność: nie chcą się dać karać Duchowi Bożemu; i owszem/ kiedy dwa albo trzej przy dobrej myśli siedzą: Rodzicy/ Kaznodzieje i Zwierzchność przed językami ich wybiegać się nie mogą; a co większa/ niektórzy Rodzicy i Dziatki nie pomniąc na czwarte przykazanie Boże przez oźralstwo i opilstwo do wielkich grzechów przychodzą/ a zwłaszcza Dziatki/ kiedy się z pijaństwa Rodzicom swym karać dać nie chcą. Gen. 6. v. 3. M. Ost. in Appar. Catechet. Prac.
. sup. Fest. Thom. p. m. 800. IV.
Pijánicy czwarte przykazánie Boże gwałcą: nie dbáją bowiem nic ná Rodźice/ Káznodźieje y Zwierzchność: nie chcą śię dáć karáć Duchowi Bożemu; y owszem/ kiedy dwá álbo trzey przy dobrey myśli śiedzą: Rodźicy/ Káznodźieje y Zwierzchność przed językámi ich wybiegáć śię nie mogą; á co większa/ niektorzy Rodźicy y Dźiatki nie pomniąc ná czwarte przykazánie Boże przez oźrálstwo y opilstwo do wielkich grzechow przychodzą/ á zwłasczá Dziatki/ kiedy śię z pijáństwá Rodzicom swym karáć dáć nie chcą. Gen. 6. v. 3. M. Ost. in Appar. Catechet. Prac.
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 17.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
jej brózdy dobrze lice przeorały I przez włosy gęsto się przebija śron biały; A przedsię wymuskać się, przedsię z pstrocinami Czepczyk na głowie, przedsię fartuch z forbotami. Naśmieszniejsza, gdy owo chce się pieścić z mową; Świni krząkać, a babie przystoi trząść głową. A psów niesyta, dosyć jej bywa każdemu, Nie wybiegać się przed nią parobku żadnemu. Niedawno dla jednego tylko nie szalała, Aż ją Czarnucha nasza w zielu obmywała. Widzi to i starosta, a widząc nie widzi: Pod czas przymówi, ona jawnie z niego szydzi. Czary wszystko zmamiły, bo ona z czarami Wstanie i lęże, wszystka diabłowa z nogami. Oluchna Jest tak
jej brózdy dobrze lice przeorały I przez włosy gęsto się przebija śron biały; A przedsię wymuskać się, przedsię z pstrocinami Czepczyk na głowie, przedsię fartuch z forbotami. Naśmieszniejsza, gdy owo chce się pieścić z mową; Świni krząkać, a babie przystoi trząść głową. A psów niesyta, dosyć jej bywa każdemu, Nie wybiegać się przed nią parobku żadnemu. Niedawno dla jednego tylko nie szalała, Aż ją Czarnucha nasza w zielu obmywała. Widzi to i starosta, a widząc nie widzi: Pod czas przymówi, ona jawnie z niego szydzi. Czary wszystko zmamiły, bo ona z czarami Wstanie i lęże, wszystka diabłowa z nogami. Oluchna Jest tak
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 160
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
to/ jedno z onej wielkiej chęci/ którą mają przeciw Chrystusowi: aż kiedy już nie mogą bez znacznego fałszu wywrócić/ jako kiedy Jan ś. mówi: a słowo było Bogiem, to dopiero/ nie tak z dobrej wolej/ jako poniewoli muszą mówić/ wyznawamy że Bogiem jest. Acz i to pismo nie wybiegało się od nich. Bo Czechowic w swoim testamencie pisze/ iż Jan ś. nie tak napisał/ Bogiem było słowo; ale tak/ słowo było Boże. Tak on niewstydliwie pismo fałszuje. Aleć i P. M. w pierwszym zniesieniu zapamiętał był w napisie swoim nazwać Pana Chrystusa Bogiem/ nazwał go tylko P.
to/ iedno z oney wielkiey chęći/ ktorą máią przećiw Chrystusowi: áż kiedy iuż nie mogą bez znácznego fałszu wywrocić/ iáko kiedy Ian ś. mowi: á słowo było Bogiem, to dopiero/ nie ták z dobrey woley/ iáko poniewoli muszą mowić/ wyznawamy że Bogiem iest. Acz y to pismo nie wybiegáło się od nich. Bo Czechowic w swoim testamenćie pisze/ iż Ian ś. nie ták nápisał/ Bogiem było słowo; ále ták/ słowo było Bożé. Ták on niewstydliwie pismo fałszuie. Aleć y P. M. w pierwszym znieśieniu zápámiętał był w napiśie swoim názwáć Páná Chrystusa Bogiem/ názwał go tylko P.
Skrót tekstu: SkarMes
Strona: 52
Tytuł:
Mesjasz nowych Arianów wedle Alkoranu Tureckiego
Autor:
Piotr Skarga
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
ostatnią potrzebę wojny, przeciwko nieprzyjaciołom Wiary, za drzwiami żelaznemi, jako też korony Papieskiej dziwnie bogatej i innych Insygniów, tudzież Archiwów Kościoła Świętego, etc. etc. EUROPA. Rzymu starego, Delineacja
HIPODROMUS, alias mijsce gonitwy Aureliana Cesarza za Miastem, gdzie in praesentia Spektatorów, na to zaproszonych to wozkami, to końmi wybiegali się Aktórowie, lub zwierzęta, albo też Szermierze, jakie exhibebant widowiska i sceny.
ARMILUSTRIUM na gorze Aventinus, było miejsce, gdzie uzbrojone osoby pewne czyniły ofiary, trąbiąc, ubiegając się, a przez to do wojennych dzieł sposobiąc się. Tamże niejakie oczyszczenie czyniły Wojska, zabijając bydło na ofiarę, jakom gdzie indziej opisał
ostatnią potrzebę woyny, przeciwko nieprzyiaciołom Wiary, zá drzwiami żelaznemi, iako też korony Papieskiey dźiwnie bogatey y innych Insigniow, tudzież Archiwow Kościoła Swiętego, etc. etc. EUROPA. Rzymu starego, Delineácya
HIPODROMUS, alias miysce gonitwy Aurelianá Cesarza zá Miastem, gdźie in praesentia Spektatorow, ná to zaproszonych to wozkami, to końmi wybiegali się Aktorowie, lub zwierzęta, albo też Szermierze, iakie exhibebant widowiska y sceny.
ARMILUSTRIUM ná gorze Aventinus, było mieysce, gdżie uzbroione osoby pewne czyniły ofiáry, trąbiąc, ubiegaiąc się, á przez to do woiennych dźieł sposobiąc się. Tamże nieiakie oczyszczenie czyniły Woyska, zábiiaiąc bydło ná ofiarę, iakom gdźie indżiey opisał
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 92
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
Boże, żeby i wszyscy zgorzeli poganie.
Królewiczowie ichm. w wieczór tańcowali. Die 23 ejusdem
Dzień był bardzo przykry, zimny; gdyby taki był jak wczorajszy, pewnie by królestwo ichm. wyjachali do Kukizowa, które się już cale było dysponowało na przejażdżkę, ale ex tempore znowu mutarunt consilium, przecież do Kukizowa nie wybiega się dróżka dla widzenia wystawionego skończonego tam pałacu, ale non plus ultra, bo też już czas odbiega w tamte kraje pójść dalej, mając przed sobą większą i pilniejszą drogę: circa 11 decembris koniecznie do Warszawy stąd się ruszyć musiemy.
Imp. konte de Maligny rano przyjachał na podziękowanie za starostwo szczyrzyckie i odebranie onego.
Królestwo
Boże, żeby i wszyscy zgorzeli poganie.
Królewicowie ichm. w wieczór tańcowali. Die 23 eiusdem
Dzień był bardzo przykry, zimny; gdyby taki był jak wczorajszy, pewnie by królestwo ichm. wyjachali do Kukizowa, które się już cale było dysponowało na przejażdżkę, ale ex tempore znowu mutarunt consilium, przecież do Kukizowa nie wybiega się dróżka dla widzenia wystawionego skończonego tam pałacu, ale non plus ultra, bo też już czas odbiega w tamte kraje pójść dalej, mając przed sobą większą i pilniejszą drogę: circa 11 decembris koniecznie do Warszawy stąd się ruszyć musiemy.
Jmp. conte de Maligny rano przyjachał na podziękowanie za starostwo szczyrzyckie i odebranie onego.
Królestwo
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 63
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
ale że się za ręce wszyscy vięli/ i dość ostrymi okrążyli Dziecię broniami/ strach pada na mię/ by mu co złego nie myślili/ by go jak płotem nie okrążyli/ żeby nie uszedł? Nie jest na świecie tak znamienity nigdy jelonek/ któryby/ choć strzały w biegu zwycięża; przecię którego czasu miał się wybiegać od sieci/ i choć po górach dość chyżo skacze/ i przeskakiwa pagórki/ przecię by na swoich napaść nie mógł myśliwców. Zażyją i ci dziwnych fortelów/ gdy się im Zjawi/ nigdy nie widziana zwierzyna. Może/ by był najprędszy napaść na takiego/ co go ułowi. Początki skoków nie wielkie szczęście obiecują małej
ale że się zá ręce wszyscy vięli/ y dość ostrymi okrążyli Dźiećię broniámi/ strach páda ná mię/ by mu co złego nie myślili/ by go iák płotem nie okrążyli/ żeby nie vszedł? Nie iest ná świećie ták známienity nigdy ielonek/ ktoryby/ choć strzáły w biegu zwyćięża; przećię ktorego czásu miał się wybiegáć od śieći/ y choć po gorách dość chyżo skacze/ y przeskákiwa págorki/ przećię by ná swoich nápáść nie mogł myśliwcow. Záżyią y ći dźiwnych fortelow/ gdy się im ziáwi/ nigdy nie widźiána zwierzyná. Może/ by był nayprędszy nápáść ná takiego/ co go vłowi. Początki skokow nie wielkie szczęśćie obiecuią máłey
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 678
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
zawsze ludziom młodym, jako też i dziadom, Wynajdują przygany, a same się chwalą — Przetoć je też niekiedy słusznie ogniem palą. Bo w nich wszytkie niecnoty oraz się znajdują, Gdy się niektóre z diabłem w swych rzeczach sprawują. Będzie druga zaiste taka szczekutnica, Co czyście umie zmamić jako czarownica. Nie wybiega się przed nią panienka uczciwa, Bo ją wiedzie nieznacznie jej powieść fałszywa. Przez nią, możesz co więcej, niźli diabeł może, Bo ona jeszcze nadto najdzie i pomoże. Przetoż też mądrze słynie owa powieść głośnie: Kędy diabeł nie może, to tam babę pośle. Bo ona, kiedy ma co sprawić niedobrego,
zawsze ludziom młodym, jako też i dziadom, Wynajdują przygany, a same się chwalą — Przetoć je też niekiedy słusznie ogniem palą. Bo w nich wszytkie niecnoty oraz się znajdują, Gdy się niektóre z diabłem w swych rzeczach sprawują. Będzie druga zaiste taka szczekutnica, Co czyście umie zmamić jako czarownica. Nie wybiega się przed nią panienka uczciwa, Bo ją wiedzie nieznacznie jej powieść fałszywa. Przez nię, możesz co więcej, niźli diabał może, Bo ona jeszcze nadto najdzie i pomoże. Przetoż też mądrze słynie owa powieść głośnie: Kędy diabał nie może, to tam babę pośle. Bo ona, kiedy ma co sprawić niedobrego,
Skrót tekstu: WierszForBad
Strona: 171
Tytuł:
Wiersz o fortelach i obyczajach białogłowskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
śmiejąc się, że tak o nim radzą; Apollodora za wiernego czyta Wieszcza czci, że w nim wolny głos ma władzą. I Cezarowi, gdy się w Senat uda Takowesz właśnie przytrafią się cuda. CCIII. Bo gdy go Wieszczek o śmierci przestrzega Ów, takąsz miałem pod Mundą poczwarę; Ledwie też życie stamtąd się wybiega Odpowie wrożek, tu miej większą wiarę. Stanąwszy trochę, kiedy ów nalega Znowu upada bydlę na ofiarę Ale niechcąc się bawić nad jelity Wszedł do Senatu i tam padł zabity. CCIV. Aleksandrowi toż się także stało Kiedy z Indyej zwycięzcą powraca I na Babilon jechać się mu zdało Tłum go Chaldaeów pod Miastem otacza
śmieiąc śię, że tak ó nim radzą; Apollodora za wiernego czyta Wieszcza czći, że w nim wolny głos ma władzą. I Caezarowi, gdy śię w Senat uda Takowesz właśnie przytrafią śię cuda. CCIII. Bo gdy go Wieszczek ó śmierći przestrzega Ow, takąsz miałem pod Mundą poczwarę; Ledwie tesz żyćie ztamtąd śię wybiega Odpowie wrożek, tu miey większą wiarę. Stanąwszy trochę, kiedy ow nalega Znowu upada bydlę na ofiarę Ale niechcąc śię bawić nad ielity Wszedł do Senatu y tam padł zabity. CCIV. Alexandrowi tosz śię także stało Kiedy z Indyey zwycięzcą powraca I na Babylon iechać śię mu zdało Tłum go Chaldaeow pod Miastem otacza
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 53
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
od Pisarzów w skarbowych/ iże nie ma nic w trzosie; patrzy gdzieby znowu szablą chleba dostawać: nie śmie do Tatar ani do Turek/ więc się puści do swoich/ ci u niego są miasto Pogańskich Synów/ miastp Tatar/ nad tymi się pastwi/ te zabija/ gwałci/ odziera/ plondruje. Niewybiega się po Miasteczkach i wsiach wstyd od tych dobrych ludzi/ w skrzynkach cudzych nie Tatarów ale Talarów szukają; jakbu napuścił owych Liszek Samsonowych/ miedzy zboża Filistyńskie z pochodniami. Ba już ci Liszkić drudzy abo Lissowie/ ale wżdyć nie Filistyńskie zboża: Dla Boga krew ci własna: członkić jednego ciała politowania godne. Nieważna to
od Pisárzow w skárbowych/ iże nie ma nic w trzośie; pátrzy gdźieby znowu száblą chlebá dostáwáć: nie smie do Tátar áni do Turek/ więc się puśći do swoich/ ći v niego są miásto Pogáńskich Synow/ miástp Tátar/ nád tymi sie pástwi/ te zábiia/ gwałći/ odźiera/ plondruie. Niewybiega się po Miásteczkách y wśiách wstyd od tych dobrych ludźi/ w skrzynkách cudzych nie Tátárów ále Tálárow szukáią; iákbu nápuśćił owych Liszek Samsonowych/ miedzy zbożá Philistyńskie z pochodniámi. Bá iuż ći Liszkić drudzy ábo Lissowie/ ále wzdyć nie Philistyńskie zbożá: Dla Bogá krew ći własna: członkić iednego ćiáłá politowánia godne. Nieważna to
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 132
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
zetrze, to jest Turka/ i przejdzie, to jest dalej. I wnidzie do ziemie chalebnej, to jest Palęstyny/ i wielu porazi. A te same, to jest Narody wydą ręki jego, Edom i Moab i Książęta synów Ammonowych. I puści rękę swą ziemie, to jest różne/ a ziemia Egipska nie wybiega się. I będzie panował nad skarbami złota i śrebra i nad klejnotami Egiptu. Przez Libią też i Murzyńską ziemię przejdzie. (a niemasz aby tam jaką przykrość miał uczynić; stąd znać że tam chętnie będzie przyjęty za Pana i Sukcesora onego Goga/ który aż i tam panował: jako się wyżej z Ezechiela pokazało)
zetrze, to iest Turka/ y przeydzie, to iest dáley. Y wnidzie do ziemie chalebney, to iest Pálęstyny/ y wielu porazi. A te same, to iest Narody wydą ręki iego, Edom y Moab y Xiążęta synow Ammonowych. Y puśći rękę swą ziemie, to iest rożne/ á ziemia AEgyptska nie wybiega się. Y będzie panował nad skarbami złota y śrebra y nad kleynotami AEgyptu. Przez Libią też y Murzynską ziemię przeydzie. (a nimász áby tám iáką przykrość miał vczynić; ztąd znáć że tám chętnie będźie przyięty zá Páná y Successorá onego Gogá/ ktory áż y tám pánował: iáko się wyżey z Ezechielá pokazáło)
Skrót tekstu: DembWyw
Strona: 107
Tytuł:
Wywód jedynowłasnego państwa świata
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
języki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1633
Data wydania (nie wcześniej niż):
1633
Data wydania (nie później niż):
1633