trzęsiono około tej dziewki, Plotki beły; bo Biren sam chciał tej polewki, Co nie chciał tak być głupi, aby ją inszemu Miał dać wypić, chcąc sobie schować ją samemu.
XI.
Czternastu lat zupełnych jeszcze ta nie miała I różej się nadobnej i świeżej równała, Która dopiero na świat z węzła swego końcem Wydziera się i równo z nowem roście słońcem. Tak się jej zaraz Biren zapalony chwycił, Jako ogień, gdy czynu suchego zachwycił, Albo jako kiedy go w kłosy urodziwe Już dojźrzałe włożą gdzie ręce zazdrościwe.
XII.
Tak i on w ten czas swoje zapalił chciwości I tak wspłonął, przejęty aż do samych kości, Skoro jej
trzęsiono około tej dziewki, Plotki beły; bo Biren sam chciał tej polewki, Co nie chciał tak być głupi, aby ją inszemu Miał dać wypić, chcąc sobie schować ją samemu.
XI.
Czternastu lat zupełnych jeszcze ta nie miała I różej się nadobnej i świeżej równała, Która dopiero na świat z węzła swego końcem Wydziera się i równo z nowem roście słońcem. Tak się jej zaraz Biren zapalony chwycił, Jako ogień, gdy czynu suchego zachwycił, Albo jako kiedy go w kłosy urodziwe Już dojźrzałe włożą gdzie ręce zazdrościwe.
XII.
Tak i on w ten czas swoje zapalił chciwości I tak wspłonął, przejęty aż do samych kości, Skoro jej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 199
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wypływa, A linę długą w rękę bierze, co wisiała U kotwie, która w gębie wstawiona została.
XLI.
Z tą śpiesznie na brzeg płynie po morzu głębokiem I stanąwszy na ziemi suchej mocnem krokiem, Ciągnie kotew do siebie, która w gębie tkwiała I dziwowi paszczękę sprosną roździerała. Idzie orka za liną, chocia się wydziera I choć się wielkiem gwałtem ciągnie i opiera, Bo Orland tak jest duży, że siłą dawnemu Może Herkulesowi porównać samemu.
XLII.
Jako nieokrócony poczuwszy byk srogi, Że mu nagle powrozy zarzucą na rogi, I tam i sam się miece i kręci się wkoło I bez skutku chce wydrzeć pojmane czoło: Tak morski dziw
wypływa, A linę długą w rękę bierze, co wisiała U kotwie, która w gębie wstawiona została.
XLI.
Z tą śpiesznie na brzeg płynie po morzu głębokiem I stanąwszy na ziemi suchej mocnem krokiem, Ciągnie kotew do siebie, która w gębie tkwiała I dziwowi paszczekę sprosną roździerała. Idzie orka za liną, chocia się wydziera I choć się wielkiem gwałtem ciągnie i opiera, Bo Orland tak jest duży, że siłą dawnemu Może Herkulesowi porównać samemu.
XLII.
Jako nieokrócony poczuwszy byk srogi, Że mu nagle powrozy zarzucą na rogi, I tam i sam się miece i kręci się wkoło I bez skutku chce wydrzeć poimane czoło: Tak morski dziw
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 236
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nie do straty przybiera żałoba. Jeszcze nie dokona jedno, a już drugie w intercyzie się pisze. Jeszcze się z paździora zgrzebie nie otrą, a już cała żałoba za wewnętrzną opada, jeszcze trycezyma albo pobożny fundusz requiem nuci, a już sala grzmi zalotną kapelą. Jeszcze ludzie gęby nie otwierają, a już rzecz sama wydziera się przed słowa i dowodzi, w jakiej miłości ichmoście z sobą żyli i w jakiej rozstali się pociesze. A owo co bywało od kanaru słówek i życzliwości: „Moje serdeńko, moja duszeńko, moje kochanie, weź lekarstwo cum custodia” albo: „układź się dla wygody swojej od ściany” i tam dalej, bywało
nie do straty przybiera żałoba. Jeszcze nie dokona jedno, a już drugie w intercyzie się pisze. Jeszcze się z paździora zgrzebie nie otrą, a już cała żałoba za wewnętrzną opada, jeszcze trycezyma albo pobożny fundusz requiem nuci, a już sala grzmi zalotną kapelą. Jeszcze ludzie gęby nie otwierają, a już rzecz sama wydziera się przed słowa i dowodzi, w jakiej miłości ichmoście z sobą żyli i w jakiej rozstali się pociesze. A owo co bywało od kanaru słówek i życzliwości: „Moje serdeńko, moja duszeńko, moje kochanie, weź lekarstwo cum custodia” albo: „układź się dla wygody swojej od ściany” i tam dalej, bywało
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 268
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
nie powstanie dalibóg więcej/ któryby nas po gospodach mordował/ któryby nas do dźwigania zaprzągał: zdrajca nasz/ nie Pan nasz/ zginął. Gdy Faraona Bóg w morzu topił/ tańcowały góry jako barankowie, mówi Pismo ś. Gdy Juliana Apostatę Bóg włócznią swą zabił/ morze tańcowało/ jako niektórzy Historycy piszą: wydzierało się z brzegów swoich/ i oświadczało radości swoje/ które miało/ gdy okrutnego Tyrana piekło pożarło. Toż ja mówię o weselu wszytkiego Chrześcijaństwa/ nawet i Pogaństwa; jako się weselili wszyscy/ gdyś ty jeden ginął? Piekło (mówi dalej Ezajasz ś.) pod tobą zatrwożyło się, zwłaszcza gdyś do niego przychodził
nie powstánie dalibog więcey/ ktoryby nas po gospodách mordował/ ktoryby nas do dźwigánia záprzągał: zdraycá nász/ nie Pan nász/ zginął. Gdy Pháráoná Bog w morzu topił/ táńcowáły gory iáko báránkowie, mowi Pismo ś. Gdy Iulianá Apostátę Bog włocznią swą zábił/ morze táńcowáło/ iáko niektorzy Historycy piszą: wydźieráło się z brzegow swoich/ y oświadczáło rádośći swoie/ ktore miáło/ gdy okrutnego Tyráná piekło pożárło. Toż ia mowię o weselu wszytkiego Chrześćiáństwá/ náwet y Pogáństwá; iáko się weselili wszyscy/ gdyś ty ieden ginął? Piekło (mowi daley Ezáiasz ś.) pod tobą zátrwożyło się, zwłaszczá gdyś do niego przychodził
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 36
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
, pewnego dnia i godziny przed wschodem Słońca wycinają w lesie pewnemi przymawiając słowy, ostrże noża według jednych ku ziemi, według drugich Autorów ku Niebu obracając. Ten uforwowawszy instrument, w miejscach gdzie Metalów, lub Skarbów zakrytych jakie może być podobieństwo i aparencja, trzymać trzeba (powiadają) za rogi; tedy instrument ów niby się wydzierając z rąk ku owemu miejscu latentis thesauri nachyla się. Innych jest zdanie Metalicorum, że namienionych nie obserwując kondycyj, ta Virga Metallica przez naturalną Sympatyę do Metalów sama się kieruje, jako Magnes za żelazem. Ale Saniorem sekwendo Sententiam, jakoto Schotta Soc IESU in Magia Naturali et Artificiali, i Kirchera, tandem Szentywaniego,
, pewnego dnia y godziny przed wschodem Słońca wycinaią w lesie pewnemi przymawiaiąc słowy, ostrże noża według iednych ku ziemi, według drugich Autorow ku Niebu obracaiąc. Ten uforwowawszy instrument, w mieyscach gdzie Metallow, lub Skarbow zakrytych iakie może bydź podobieństwo y apparencya, trzymać trzeba (powiadaią) za rogi; tedy instrument ow niby się wydzieraiąc z rąk ku owemu mieyscu latentis thesauri nachyla się. Innych iest zdanie Metallicorum, że namienionych nie obserwuiąc kondycyi, ta Virga Metallica przez naturalną Sympatyę do Metallow sama się kieruie, iako Magnes za żelazem. Ale Saniorem sequendo Sententiam, iakoto Schotta Soc IESU in Magia Naturali et Artificiali, y Kirchera, tandem Szentywaniego,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 136
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, że skacząc do nich, u morduje się, a wtedy złowiony bywa. Na łopatce zawsze nosi plamę na kształt księżyca, która z miesiąca kwadrami to mniejsza, to większa. Raz tylko w całym życiu płód wydają lampardy, z racyj, że tenże płód wychodząc z żywota, z wielką impacjencją, i prawie wydzierając się na świat, macicę rani, Gdy ma małpę złowic w Maurytanii, udaje się za zdechłego pod drzewem, małpa koło mniemanego bezpiecznie idąc trupa, bywa łupem owego żyjącego trupa. Z tąd przysłowie na ludzi zdradzieckich: Pardi mortem adsimulat.
LIS LISZKA, tak jest frantowaty zwierz i ostróżny, że w Tracyj przez lód mając
, że skácząc do nich, u morduie się, a wtedy złowiony bywa. Na łopatce zawsze nosi plámę na kształt księżycá, ktora z miesiąca kwadrami to mnieysza, to wieksża. Raz tylko w całym życiu płod wydaią lampardy, z racyi, że tenże płod wychodząc z żywota, z wielką impacyencyą, y prawie wydzieraiąc się na swiat, macicę rani, Gdy ma małpę złowic w Maurytanii, udaie się za zdechłego pod drzewem, małpa koło mniemanego bespiecznie idąc trupa, bywa łupem owego zyiącego trupa. Z tąd przysłowie na ludzi zdrádzieckich: Pardi mortem adsimulat.
LIS LISZKA, tak iest frantowaty zwierz y ostrożny, że w Tracyi przez lod maiąc
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 278
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Żałosna mowa Rzpltej polskiej pod Koprzywnicą do zgromadzonego rycerstwa roku 1606. Bliskie swe zginienie widząc, strach i żal wielki z frasunkiem serce i duszę moję przenika, kości we mnie schną, siły na mnie biją, pot gwałtowny i śmiertelny wydziera się, czekam ostatniej godziny upadku swego i prawie go widzę. Niewinność moja przed Bogiem i ludźmi acz mię cieszy, jednak śmierć jako rzecz najstraszliwsza, która mię potkać ma, w oczach mi stojąc, serce i rozum mi odejmuje i prawie mię już zabija. Patrzam, ktoby mię ratował, poglądam, skąd i kto
Żałosna mowa Rzpltej polskiej pod Koprzywnicą do zgromadzonego rycerstwa roku 1606. Bliskie swe zginienie widząc, strach i żal wielki z frasunkiem serce i duszę moję przenika, kości we mnie schną, siły na mnie biją, pot gwałtowny i śmiertelny wydziera się, czekam ostatniej godziny upadku swego i prawie go widzę. Niewinność moja przed Bogiem i ludźmi acz mię cieszy, jednak śmierć jako rzecz najstraszliwsza, która mię potkać ma, w oczach mi stojąc, serce i rozum mi odejmuje i prawie mię już zabija. Patrzam, ktoby mię ratował, poglądam, skąd i kto
Skrót tekstu: MowaKoprzCz_II
Strona: 96
Tytuł:
Żałosna mowa Rzpltej polskiej pod Koprzywnicą do zgromadzonego rycerstwa roku 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
nie dawał, jedno, których oni promowują; i Ich MKs. biskupi do nich o przyczyny (o quae indignitas!) chodzić się nie wstydzą. Jednak cokolwiek u dworu zjednają komukolwiek, dać im zawsze abo sumę niemałą abo wioskę musisz. Już tłumaczmi i młynarzmi się być nie wstydzą, już i dziesięciny kapitułom fortelnie wydzierać się ważą, nawet i plebanom ubogim, a sami z nabytych dóbr nie dawają dziesięcin sługom Bożym. Ci zaś usarscy Jezuitowie, cokolwiek zbiorą majętności, im zapisują, darują, aby się nie znaczyło, że za ich pieniądze jezuickie kupione, ale za jałmużnę darowane trzymają — owa miasto nabożeństwa pilnowanie praktyk koło rządów, królestw,
nie dawał, jedno, których oni promowują; i Ich MKs. biskupi do nich o przyczyny (o quae indignitas!) chodzić się nie wstydzą. Jednak cokolwiek u dworu zjednają komukolwiek, dać im zawsze abo sumę niemałą abo wioskę musisz. Już tłumaczmi i młynarzmi się być nie wstydzą, już i dziesięciny kapitułom fortelnie wydzierać się ważą, nawet i plebanom ubogim, a sami z nabytych dóbr nie dawają dziesięcin sługom Bożym. Ci zaś usarscy Jezuitowie, cokolwiek zbiorą majętności, im zapisują, darują, aby się nie znaczyło, że za ich pieniądze jezuickie kupione, ale za jałmużnę darowane trzymają — owa miasto nabożeństwa pilnowanie praktyk koło rządów, królestw,
Skrót tekstu: PismoPotwarzCz_II
Strona: 48
Tytuł:
Na pismo potwarzające ludzie cnotliwe pod tytułem »Otóż tobie rokosz«, wydane na ohydę rycerstwa na rokoszu będącego, prawdziwa i krótka odpowiedź.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Nie będzie się miał nazad po co kwapić! O mnie nic! skoczę!” Toż Gołecki rzecze, Pod którym prędki wołoszyn się miece: ,,I ja nie przeczę. Owszem, poszczęść Boże, Azaż z was który przód otrzymać może.” Wnet tedy znowu cugle wypuszczają Koniom, a silnie w przód się wydzierają; Każdemu, sława i nagroda miła, Każdego chciwość do kresu pędziła. Wszyscy się naprzód ku celowi pięli, Ale nie wszyscy razem pociągnęli. Bo Białoskórski, co — jak z wiatrem — pędził, Inszych w pół drogi sam jeden wyprzedził, Brant przecię za niem — i tuż prawie w jego Kopyta wpadał, gdzie
Nie będzie się miał nazad po co kwapić! O mnie nic! skoczę!” Toż Gołecki rzecze, Pod którym prędki wołoszyn się miece: ,,I ja nie przeczę. Owszem, poszczęść Boże, Azaż z was który przód otrzymać może.” Wnet tedy znowu cugle wypuszczają Koniom, a silnie w przód się wydzierają; Każdemu, sława i nagroda miła, Każdego chciwość do kresu pędziła. Wszyscy się naprzód ku celowi pięli, Ale nie wszyscy razem pociągnęli. Bo Białoskórski, co — jak z wiatrem — pędził, Inszych w pół drogi sam jeden wyprzedził, Brant przecię za niem — i tuż prawie w jego Kopyta wpadał, gdzie
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 168
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
o reputacyją swoję czuję, pewienem tego, że żaden baczny za złe mi mieć nie będzie, bo pozwala mi tego ius naturae, które nie tylko mnie człowieka, ale i biedną muchę tak natura stworzyła, że kiedy jej człowiek gwałt jaki czyni i ta od siebie kąsze, i ta od siebie grzebie, i ta się wydziera. Pozwala mi tego i prawo Boskie, które tak mówi: qui sibi deest, crudelis est. Jakom tedy innocens, tak crudelis przeciwko sobie być nie chcę. Nie pogrązi mnie ani mnie pokona nieprzyjaciel mój, abym miał citra mentem artykułów moich mnie tu z koła mego powierzonych, co inszego radzić, co
o reputacyją swoję czuję, pewienem tego, że żaden baczny za złe mi mieć nie będzie, bo pozwala mi tego ius naturae, które nie tylko mnie człowieka, ale i biedną muchę tak natura stworzyła, że kiedy jej człowiek gwałt jaki czyni i ta od siebie kąsze, i ta od siebie grzebie, i ta się wydziera. Pozwala mi tego i prawo Boskie, które tak mówi: qui sibi deest, crudelis est. Jakom tedy innocens, tak crudelis przeciwko sobie być nie chcę. Nie pogrązi mnie ani mnie pokona nieprzyjaciel mój, abym miał citra mentem artykułów moich mnie tu z koła mego powierzonych, co inszego radzić, co
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 468
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957