wielki wystawić na Mapie bez wszelkiego Instrumentu, i usiadszy na miejscu jednym. WEżmij arkusz papieru, i skalę gotową na 1000 staj, jakich mila polska rachuje 48. (którą skalę zrysuj do tego końca na 1000 cząstek wydzieloną według Nauki 99 Zabawy 2) A zebrawszy kilkoro ludży rozsądnych, i Klucza dobrze wiadomych, wypytaj się zpilnością o odległości wiosek należytych do Klucza, o Stawy, Młyny, Rzeczki, Strugi, Smug, etc: tym porządkiem, którym stoją ku której części świata, na Południe, na Wschód, na Zachód, na Północy. Toż postawiwszy naprzód dwie Wioski C, D, wopowiedzianej zgodnie od kilku starych ludży
wielki wystáwić ná Máppie bez wszelkiego Instrumentu, y vśiadszy ná mieyscu iednym. WEżmiy árkusz pápieru, y skálę gotową ná 1000 stay, iákich milá polska ráchuie 48. (ktorą skálę zrysuy do tego końcá ná 1000 cząstek wydżieloną według Náuki 99 Zábawy 2) A zebrawszy kilkoro ludżi rozsądnych, y Kluczá dobrze wiádomych, wypytay się zpilnośćią o odległośći wiosek należytych do Kluczá, o Stáwy, Młyny, Rzeczki, Strugi, Smug, etc: tym porządkiem, ktorym stoią ku ktorey częśći świátá, ná Południe, ná Wschod, ná Zachod, ná Połnocy. Toż postáwiwszy naprzod dwie Wioski C, D, wopowiedźiáney zgodnie od kilku stárych ludżi
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 101
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
dicturi sumus ostiarium, kogoż nazwiemy odźwiernym? Nie rozumiejcie że to mała rzecz znaleźć prawego lanitora, słusznego Fortiana, Pana otwarciem drzwi, nie dla ceremonyj władnącego. I to kłopot, kiedy to do drzwi Panów, wiele jest oddźwiernych, i ten promowuje, i ten do Pana, do szczęścia otwiera, tak że się wypytać potrzeba – do kogoż to właśnie należy: Quem nos dicturi sumus ostiarium. Przydaje przestrogę. Kogożkolwiek znajdziemy, trzeba się obawiać aby nie był większy, niżeli drzwi. Pan drzwiami. Ego sum ostium. Panie odzwierny spuść z-animuszu, niechciej być większy nad drzwi, nad Pana. Przydaje i drugą przestrogę
dicturi sumus ostiarium, kogoż názwiemy odźwiernym? Nie rozumieyćie że to máła rzecz ználeść práwego lánitorá, słusznego Fortiáná, Páná otwárciem drzwi, nie dla ceremonyi władnącego. I to kłopot, kiedy to do drzwi Pánow, wiele iest oddźwiernych, i ten promowuie, i ten do Páná, do szczęśćia otwiera, ták że się wypytáć potrzebá – do kogoż to właśnie należy: Quem nos dicturi sumus ostiarium. Przydáie przestrogę. Kogożkolwiek znaydźiemy, trzebá się obawiáć áby nie był większy, niżeli drzwi. Pan drzwiami. Ego sum ostium. Pánie odzwierny zpuść z-ánimuszu, niechćiey bydź większy nád drzwi, nád Páná. Przydáie i drugą przestrogę
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 61
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
barzej prosiłem, tym on był trudniejszy. Na resztę, pożegnawszy go w nocy, tak rano wstaliśmy, bo prawie nie śpiąc, odjechaliśmy barzo się cicho wybierając, że niżeli on się ocknął, już my ze dwie mile ujechaliśmy. Miał za nami posyłać obligując, abyśmy się wrócili, a wypytawszy się, żeśmy dawno już odjechali, dał pokój. Nigdy większej radości nie miałem, jak wówczas, gdym się od tego człeka wyrwał. A tymczasem zawziętość księcia kanclerza ku mnie zaczęła się uspokajać. Zaczęła mu przychodzić refleksja, że chorąży liwski, jak innych kilku, tak i mnie zwiódł.
Pojechałem potem
barzej prosiłem, tym on był trudniejszy. Na resztę, pożegnawszy go w nocy, tak rano wstaliśmy, bo prawie nie śpiąc, odjechaliśmy barzo się cicho wybierając, że niżeli on się ocknął, już my ze dwie mile ujechaliśmy. Miał za nami posyłać obligując, abyśmy się wrócili, a wypytawszy się, żeśmy dawno już odjechali, dał pokój. Nigdy większej radości nie miałem, jak wówczas, gdym się od tego człeka wyrwał. A tymczasem zawziętość księcia kanclerza ku mnie zaczęła się uspokajać. Zaczęła mu przychodzić refleksja, że chorąży liwski, jak innych kilku, tak i mnie zwiódł.
Pojechałem potem
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 362
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, potem do Jangrora, na Konojady, z Kiełpia do Pigzy, z Gołot do Głodowa, do Miedzyrzecza przez Pohoryłce, Ozohowce, Pohrebyszcze na Rusi. Dalej nie wiem, bom nie mógł ostatka przeczytać, co się snadź w sakwach potarło. Ale o dalszej drodze dowiesz się, tylko trafiaj prima Aprilis, ostatka wypytaj się u skotarów na polu.
Te tedy „Sakwy” darowałem Janiczkowi Huzerynowi i włóczy się po Morawie; ma w nich rozmaite rzeczy kramarskie i kuglarskie, maści, olejki etc. Ja z tych sakiew, rzeczy c o celniejsze przebrawszy, pochowałem do „Szabaltasa”, który gdy na świat wydam, będzie uciecha
, potem do Jangrora, na Konojady, z Kiełpia do Pigzy, z Gołot do Głodowa, do Miedzyrzecza przez Pohoryłce, Ozohowce, Pohrebyszcze na Rusi. Dalej nie wiem, bom nie mógł ostatka przeczytać, co się snadź w sakwach potarło. Ale o dalszej drodze dowiesz się, tylko trafiaj prima Aprilis, ostatka wypytaj się u skotarów na polu.
Te tedy „Sakwy” darowałem Janiczkowi Huzerynowi i włóczy się po Morawie; ma w nich rozmaite rzeczy kramarskie i kuglarskie, maści, olejki etc. Ja z tych sakiew, rzeczy c o celniejsze przebrawszy, pochowałem do „Szabaltasa”, który gdy na świat wydam, będzie uciecha
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 343
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
i o to gorąco prosić jego królewskiej Mości, aby wszystkie insze dignitates et officia koronne non sine delectu personarum konferować raczył. Wiedzieć to bowiem potrzeba, że ludźmi, Pana Boga się" bojącemi, mądremi, uważnemi rzplte stoją, praesupposita providentia divina. W Hiszpanie laudabile to, że król posyła urżędy w domy ludziom, wypytawszy się, jaki kto, co za głowa, co za humor, jako dom rządzi — i za tym też ma takie consilium, jakiego pod słońcem niemasz — proszarzom nie dawa nic. Kto się urzędów domaga, o nie praktykuje, ja mniemam, że swej prywacie więcej dogadzać będzie, niż bono publico. W rzymskiej
i o to gorąco prosić jego królewskiej Mości, aby wszystkie insze dignitates et officia koronne non sine delectu personarum konferować raczył. Wiedzieć to bowiem potrzeba, że ludźmi, Pana Boga się" bojącemi, mądremi, uważnemi rzplte stoją, praesupposita providentia divina. W Hiszpanie laudabile to, że król posyła urżędy w domy ludziom, wypytawszy się, jaki kto, co za głowa, co za humor, jako dom rządzi — i za tym też ma takie consilium, jakiego pod słońcem niemasz — proszarzom nie dawa nic. Kto się urzędów domaga, o nie praktykuje, ja mniemam, że swej prywacie więcej dogadzać będzie, niż bono publico. W rzymskiej
Skrót tekstu: VotSejmCz_II
Strona: 230
Tytuł:
Votum szlachcica polskiego pisane na sejmiki i sejm roku pańskiego 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
także wszedszy, pierwszy impet pod Inowłodzem podjazdu od króla Kazimierza przeciwko sobie wyprawionego, obaczył. Wyprawiono tam było kilka chorągwi ze Zbrożkiem rotmistrzem, ale te skoro się z Szwedami starli, ledwie języka wziąwszy, ustąpić prędko musieli, swoich potrosze utraciwszy, których król szwedzki do siebie przyprowadzonych, o królu i o ludziach z nim wypytawszy się, nie tylko zabijać ale i odzierać nie kazał, ale udarowanych do swoich wypuścił, osobliwych łaskawości swojej w wojsku swoim predykatorów. Niechcący w tyle Warszawy porzucać, z instynktu Radziejowskiego tam powrócił i miasto z zamkiem ludźmi nic nieobwarowane odebrał. Mieszczanom, klasztorom, księży salvą gwardią, w niwczym nikogo nie usczerbiając,
także wszedszy, pierwszy impet pod Inowłodzem podjazdu od króla Kazimierza przeciwko sobie wyprawionego, obaczył. Wyprawiono tam było kilka chorągwi ze Zbrożkiem rotmistrzem, ale te skoro się z Szwedami starli, ledwie języka wziąwszy, ustąpić prętko musieli, swoich potrosze utraciwszy, których król szwedzki do siebie przyprowadzonych, o królu i o ludziach z nim wypytawszy się, nie tylko zabijać ale i odzierać nie kazał, ale udarowanych do swoich wypuścił, osobliwych łaskawości swojej w wojsku swoim predykatorów. Niechcący w tyle Warszawy porzucać, z instynktu Radziejowskiego tam powrócił i miasto z zamkiem ludźmi nic nieobwarowane odebrał. Mieszczanom, klasztorom, księży salvą gwardyją, w niwczym nikogo nie usczerbiając,
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 137
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
, A ty reczesz pozdawszy: hdie ja jutro budu. SPOSÓB WITANIA SASOM ZALECONY, KTÓRYM SWEGO IKsA LUTERMACHRA BŁAZNODZIEJE WITAĆ PO PREDYGU MAJĄ
Lala, lalasz go lala, sasowie wołajcie, Urlala lala, świnistra, urlala, witajcie. Szczwany-li czy nie szczwany ten wilk poznawajcie, Do gorliwości, la la sa, upominajcie. Wypytają się żacy na nim, ala, śmiele, Jeśli gryką będzie chciał lalować w niedzielę. Nie na alfa z niem poczną, ale na omega, Wyszczują go, lalając, jak znacznego zbiega. ROZMOWA LEJBY ŻYDA SZKOLNIKA Z ŁACHMANEM RABINEM O PRZYBYCIU DO WILNA NOWEGO TALMUDYSTY LUTERMACHRA LEJBA SZKOLNIK
Słyszałem od Hanusa co chodzi do sasów
, A ty reczesz pozdawszy: hdie ja jutro budu. SPOSÓB WITANIA SASOM ZALECONY, KTÓRYM SWEGO IXA LUTERMACHRA BŁAZNODZIEJE WITAĆ PO PREDYGU MAJĄ
Lala, lalasz go lala, sasowie wołajcie, Urlala lala, świnistra, urlala, witajcie. Szczwany-li czy nie szczwany ten wilk poznawajcie, Do gorliwości, la la sa, upominajcie. Wypytają się żacy na nim, ala, śmiele, Jeśli gryką będzie chciał lalować w niedzielę. Nie na alfa z niem poczną, ale na omega, Wyszczują go, lalając, jak znacznego zbiega. ROZMOWA LEJBY ŻYDA SZKOLNIKA Z ŁACHMANEM RABINEM O PRZYBYCIU DO WILNA NOWEGO TALMUDYSTY LUTERMACHRA LEJBA SZKOLNIK
Słyszałem od Hanusa co chodzi do sasów
Skrót tekstu: WitPierKontr
Strona: 329
Tytuł:
Witanie na pierwszy wjazd
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1642
Data wydania (nie wcześniej niż):
1642
Data wydania (nie później niż):
1642
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
Zaczym ująwszy tłomok trokami, bez Przewodnika, beż Pocztarza; beż Kalauza, sam pilno zaczętą drogę kończyć musiałem koniecznie. T. Ongi, dać żałując kilku groszy Przewodnikowi, całąnoc błądząc, zajachałem w takową trzęsawicę, żem się z niej ledwie mógł dobyć utopiwszy szkapę. B. A nie mając u kogoby się wypytać o drodze, miassto udania się ku Polusowi Antarktyckiemu, porwałem ścieżkąku północym Prowincjom. T. Dla ścieżki gościńca opuszczać dawno zakazano, aro i Wmść wspak idącym puściłeś się którem. B. Przybiezawszy do Austerii nazwanej Vrsa major zarazem błąd postrzegł, więc że droga pilna, a koń przyspieszął zmorzony, musiałem wsiąść
Záczym viąwszy tłomok trokámi, bez Przewodniká, beż Pocztarzá; beż Kálauzá, sam pilno záczętą drogę konczyć muśiałem koniecznie. T. Ongi, dáć záłuiąc kilku groszy Przewodnikowi, cáłąnoc błądząc, záiáchałem w tákową trzęsáwicę, żem sie z niey ledwie mogł dobyć utopiwszy szkapę. B. A nie maiąc u kogoby się wypytáć o drodze, miássto udánia się ku Polusowi Antárktyckiemu, porwałem śćieszkąku pułnocnym Provinciom. T. Dla śćieszki gośćincá opuszczáć dawno zákazano, áro y Wmśc wspák idącym puściłeś się ktorem. B. Przybiezawszy do Austeriey názwáney Vrsa major zárázem błąd postrzegł, więc że drogá pilna, á koń przyspieszął zmorzony, muśiałem wśieść
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 85
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
rzecz słuszna, i czy przyzwoita, Żeby o śmierć przyprawił Kapłan lub Lewita. Pobożny Ahimelech chociaż z sobą trwoży, Chce nakarmić łaknących, i wnet z siebie złoży Bojaźń, bo instynkt Boski kazał mu skrupuły Schować, dla tych co mają z pieniędzmi szkatuły. Jednak dla poświęconych Chlebów uczciwości, Wprzód niźli je jeść zaczną wypytał się gości, Jak dawno wstrzemięźliwość od żon zachowali, Inaczej, prawobyśmy Zakonne złamali. Nie skłamał DAWID mówiąc, od kilku tygodni Zony nieznam, o Chlebie raczej myślą głodni, Gdyby komu jako mnie zgłodu lice zbladły Pewnieby go amory do żony odpadły.
Dał Kapłan wiarę słowom DAWIDA, na znamie Tego
rzecz słuszna, y czy przyzwoita, Zeby o śmierć przyprawił Kapłan lub Lewita. Pobożny Ahimelech chociasz z sobą trwoży, Chce nakarmić łaknących, y wnet z siebie złoży Boiazń, bo instynkt Boski kazał mu skrupuły Schować, dla tych co maią z pieniędzmi szkatuły. Jednak dla poświęconych Chlebow uczciwości, Wprzod niźli ie ieść zaczną wypytał się gości, Jak dawno wstrzemięźliwość od żon zachowali, Jnaczey, prawobyśmy Zakonne złamali. Nie skłamał DAWID mowiąc, od kilku tygodni Zony nieznam, o Chlebie raczey myślą głodni, Gdyby komu iako mnie zgłodu lice zbladły Pewnieby go amory do żony odpadły.
Dał Kapłan wiarę słowom DAWIDA, na znamie Tego
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 26
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
pułków mych dwieściekonnych kozackich czarno z żółtym ubranych 24 ze 230 kozakami, nie kozackim, ale najregularniejszych trybem. Za nim zaś bryk 8 i trzysta podwód excepto feldkastów z amonicją w swich miejscach idących. Stanęła tedy szczęśliwie komenda spomniana z wielą na nią patrzącymi i admirującymi w Białej, z których pirwszy spomniany, gdy się wypytał, że to ledwie cząstki cząstka ludzi moich, zadziwiony, wiem, że doniesie dworowi naszemu, który - rozumiem - równą lub lepszą od książąt Czartoriskich mieć będzie wiadomość z racji, że książę IM podkanclerzy WKL-go, gdy szli pod Wołczyn, prosił, by przez sam iść chcieli. Uczyniwszy to dla książęcia jegomości, uczynił
pułków mych dwieściekonnych kozackich czarno z żółtym ubranych 24 ze 230 kozakami, nie kozackim, ale najregularniejszych trybem. Za nim zaś bryk 8 i trzysta podwód excepto feldkastów z amonicją w swych miescach idących. Stanęła tedy szczęśliwie komenda spomniana z wielą na nią patrzącymi i admirującymi w Białej, z których pirwszy spomniany, gdy się wypytał, że to ledwie cząstki cząstka ludzi moich, zadziwiony, wiem, że doniesie dworowi naszemu, który - rozumiem - równą lub lepszą od książąt Czartoriskich mieć będzie wiadomość z racji, że książę JM podkanclerzy WKL-go, gdy szli pod Wołczyn, prosił, by przez sam iść chcieli. Uczyniwszy to dla książęcia jegomości, uczynił
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 60
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak