jeden na drugim równo położywszy i przytwierdziwszy; na wierzchu naresuj sobie/ albo każ naresować/ lub to kwiecie/ lub zawijania i essy różne/ lub inne floryzowanie według upodobania. Weś potym nożyce/ równo i razem obadwa brety z końca przerznij/ prowadząc nożycami/ tak jako rysowanie idzie cale i do koła. A wyrznie się jednakie floryzowanie w żółtej i czerwonej materyj. Weźmi wyrznięcie żółte/ włóż wmaterią czerwoną i znowu wyrznięcie czerwone/ włóż wmaterią żółtą. Obszyj pięknie/ może i sznureczkiem obwieść/ Tu o owdzie farbą dać umbry/ a mieć będziesz obicie/ jakiego się nie mało i w cudżych krajach/ osobliwie w Kościołach napatrzysz.
ieden ná drugim rowno połozywszy i przytwierdziwszy; na wierzchu náresuy sobie/ albo káż naresować/ lub to kwiećie/ lub záwiiániá i essy rożne/ lub inne floryzowánie według upodobániá. Weś potym nożyce/ rowno i rázem obádwá brety z końcá przerzniy/ prowádząc nożycámi/ tak iáko rysowánie idźie cále i do koła. A wyrznie się iednákie floryzowánie w żołtey i czerwoney máteryi. Weźmi wyrznięćie żołte/ włoż wmáteryą czerwoną i znowu wyrznięćie czerwone/ włoż wmáteryą żołtą. Obszyi pięknie/ może i sznureczkiem obwieść/ Tu o owdzie farbą dáć umbry/ á mieć będziesz obićie/ iakiego się nie máło i w cudżych kraiách/ osobliwie w Kośćiołách nápátrzysz.
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 80
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
/ czemuby z Klasztoru Panieńskiego uciekł: on dla wstydu odpowiezieć nie śmiał. rzekli mu Aniołowie: Jeśli będziesz wybawiony/ czy się wrócisz o piekać białymigłowami: Odpowiedział on: iż chętnie rad. tedy oni wysłuchawszy przysięgi/ otrzebili go/ trzymając jeden z nich ręce/ drugi nogi/ a trzeci brzytwą wstyd jego zdał się wyrznąć: Nie żeby tak od prawsy było/ ale że mu się tak widziało/ i gdy go pytali/ jeśliby czuł lekarstwo/ odpowiedział się być barzo ratowanym. Z tamtąd dnia piątego do płaczących panien wrócił się/ i przez czterdziecści lat/ które potym przeżył/ cielesnej żadze namniej w sobie nie czuł. Nie mniejszym darem
/ czemuby z Klasztoru Pánieńskiego vciekł: on dla wstydu odpowieźieć nie śmiał. rzekli mu Aniołowie: Iesli będźiesz wybáwiony/ czy się wroćisz o piekáć białymigłowámi: Odpowiedźiał on: iż chętnie rad. tedy oni wysłuchawszy przyśięgi/ otrzebili go/ trzymáiąc ieden z nich ręce/ drugi nogi/ á trzeći brzytwą wstyd iego zdał sie wyrznąć: Nie żeby ták od prawsy było/ ále że mu sie ták widźiało/ y gdy go pytáli/ iesliby czuł lekárstwo/ odpowiedźiał się bydź bárzo rátowánym. Z támtąd dniá piątego do płáczących pánien wroćił sie/ y przez czterdźiecśći lat/ ktore potym przeżył/ ćielesney żádze namniey w sobie nie czuł. Nie mnieyszym dárem
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 16.
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
; Góre struktura i pałac nieszpetny Z którego wnet się zajmie podpalenia Część Miasta, i tak spłonie bez ratunku Starcowi w foldze oraz w bassarunku. LXXVI. Kapito dziurą jednego za drugiem, Zboyćów do siebie wpadających, wali, I poszostnym ich do tąd kładzie cugiem, Aż ich gwałt wpadszy, jednego obali; A Wetulinus wyrznąwszy się smugiem Koło Regium nowy bunt zapali Gdzie nazbierawszy garsć niemałą ludzi Tłucze Oprawców, i do zemsty budzi. LXXVII. Toż do Pompeja w Sycylią prysnie, Gdzie potępieńcy mieli swe ucieczki; I pod znaki ich przybrawszy umysnie, Ciągnie na owe Siepaczów wycieczki, Skąd nie jednemu zbójcy głowa zwisnie, Póki fortuna nie urości sprzeczki Ze
; Gore struktura y pałac nieszpetny Z ktorego wnet się zaymie podpalenia Czesc Miasta, y tak spłonie bez ratunku Starcowi w foldze oraz w bassarunku. LXXVI. Kapito dziurą iednego za drugiem, Zboyćow do siebie wpadaiących, wali, I poszostnym ich do tąd kładzie cugiem, Asz ich gwałt wpadszy, iednego obali; A Wetulinus wyrznąwszy się smugiem Koło Rhegium nowy bunt zapali Gdzie nazbierawszy garsć niemałą ludzi Tłucze Oprawcow, y do zemsty budzi. LXXVII. Tosz do Pompeia w Sycylią prysnie, Gdzie potępieńcy mieli swe ucieczki; I pod znaki ich przybrawszy umysnie, Ciągnie na owe Siepaczow wycieczki, Zkąd nie iednemu zboycy głowa zwisnie, Poki fortuna nie urosci sprzeczki Ze
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 177
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
miecz królewski niechaj dokazuje Nad metressą: niech każe za ręce okować, W ciemnie jamie zamkniętą na wiek zamurować. Wiecejm ja jeszcze godna. Patrzcie niewdzięcznika! Przybacz sobie tchnącego płomieniami byka! Przybacz strachy narodu nieunoszonego, Ety bydło ogniste, wśród pola zbrojnego Nagły bój nieprzyjaciół: a gdym ja skinęła, Ziemioródna hałastra zaraz się wyrznęła. Przyda łup pożądany skopu Fryksowego. Jakom dobrze uspiła nigdy nie spiącego Oczy smoka! jak brata okrutnie zabiła! Wjednym grzechu jak wielem złości popełniła! Jak córki z rady mojej, Ojca swego ciało Posiekły, które więcej już ożyc nie miało. Za cudzym Państwem idąc, opuściłam swoje. Przez nadzieję
miecż krolewski niechay dokazuie Nád metressą: niech każe zá ręce okowáć, W ćięmnye iámie zámkniętą ná wiek zámurowáć. Wieceym ia ieszcże godna. Pátrzćie niewdźięcżniká! Przybacż sobie tchnącego płomięniámi byká! Przybacż stráchy narodu nieunoszonego, AEty bydło ogniste, wsrod polá zbroynego Nagły boy nieprzyiacioł: á gdym iá skinęłá, Ziemiorodna cháłástrá záraz się wyrznęłá. Przyda łup pożądany skopu Phryxowego. Jákom dobrze uspiłá nigdy nie spiącego Ocży smoká! iák brátá okrutnie zábiłá! Wiednym grzechu iák wielęm złośći popełniłá! Ják corki z rády moiey, Oyca swego ciáło Posiekły, ktore wiecey iuż ożyc nie miáło. Zá cudzym Páństwem idąc, opuśćiłám swoie. Przez nádźieię
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 94
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696