, gdy nasi strzymali Tak srogiej fali.
Nazajutrz rano o ósmej godzinie Znowu się świetny szyk polski rozwinie: Z dział salwy dają, a ochotnik śmiały Wpada pod wały.
Turczyn zaś w sobie ochoty nie czuje W polu dać bitwy i szańcu pilnuje, Za którym stoi i za palisadą, Gęstą osadą.
Harcownik tylko trochę się wysunie, Ale w lepszej nam, niż sobie fortunie, Bo ich nasz (wdzięczną wodzom swym kolędę) Brał, jak na wędę.
A zatym nasi zemknęli się blisko, Tam gdzie multańskie było obozisko.
Ale nie długo z nami targowali, Wnet się poddali.
I wyszli do nas, co kiedy ujrzało Pogaństwo, z
, gdy nasi strzymali Tak srogiej fali.
Nazajutrz rano o osmej godzinie Znowu się świetny szyk polski rozwinie: Z dział salwy dają, a ochotnik śmiały Wpada pod wały.
Turczyn zaś w sobie ochoty nie czuje W polu dać bitwy i szańcu pilnuje, Za ktorym stoi i za palisadą, Gęstą osadą.
Harcownik tylko trochę się wysunie, Ale w lepszej nam, niż sobie fortunie, Bo ich nasz (wdzięczną wodzom swym kolędę) Brał, jak na wędę.
A zatym nasi zemknęli się blizko, Tam gdzie multańskie było obozisko.
Ale nie długo z nami targowali, Wnet się poddali.
I wyszli do nas, co kiedy ujrzało Pogaństwo, z
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 485
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
na swego Kolege zawoła W-tej Władzy Osłroroga; i z-tym się skupiwszy, A z-Baru ich i Zamków pobliższych spedziwszy, Dojdzie pod Szarogrodem: gdzie o sile naszy Coś więcej rozumiejąc, iże miał Podczaszy Z-wiekszym wojskiem nastąpic, zawarli się byli. Ale kiedy z-iednej tam Baszty upatrzyli, Małość Wodzów obydwu, Miasta się wysuną Tumultem nie podobnym. lednak Bóg Fortuną Tedy rządził, i naszym dał nie ustraszone Wodzom serce, że pierwsze ciężko wytoczone Otrzymawsy zapedy zostają się w-kroku: I z tąd jako nawałność która wiec z-obłoku Burzliwego wypada na morze spokojne, Długo szumieć nie może: Tak i ci o zbrojne Odraziwszy Chorągwie, ani
na swego Kollege zawoła W-tey Władzy Osłroroga; i z-tym sie skupiwszy, A z-Baru ich i Zamkow pobliższych spedźiwszy, Doydźie pod Szárogrodem: gdźie o śile naszy Coś wiecey rozumieiąc, iże miał Podczaszy Z-wiekszym woyskiem nastąpic, zawarli sie byli. Ale kiedy z-iedney tam Bászty upatrzyli, Małość Wodzow obydwu, Miasta sie wysuną Tumultem nie podobnym. lednak Bog Fortuną Tedy rządźił, i nászym dał nie ustraszone Wodzom serce, że pierwsze ćieżko wytoczone Otrzymawsy zapedy zostaią sie w-kroku: I z tąd iáko náwałność ktora wiec z-obłoku Burźliwego wypada na morze spokoyne, Długo szumieć nie może: Tak i ći o zbroyne Odraźiwszy Chorągwie, áni
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 47
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
. Tureckie też się wojsko sypie, którego nie czterdzieści, ale pięćdziesiąt było, do którego znowu w nocy spod Bud trzydzieści tysięcy przybyło tak, że się ich ośmdziesiąt tysięcy jeszcze nie będących w wideńskiej okazji zebrało. Staje tedy w szyku dobrą sprawą wojsko nasze, na które tymże impetem, co i we czwartek, wysunął się Sylistryjski Pasza na kobyle białej, tureckiej, ale cudnej, siedzący. Wpada na husarską chorągiew hetmana wielkiego i tak dobrze osobą swoją Turków przywiódł na nie, że ledwie naszym kopiji z rękami nie poucinali Turcy, ale mężnie stawiła się ta chorągiew, a do tego blisko piechoty nasz regiment stojący wydaniem ognia wsparł ich, a
. Tureckie też się wojsko sypie, którego nie czterdzieści, ale pięćdziesiąt było, do którego znowu w nocy spod Bud trzydzieści tysięcy przybyło tak, że się ich ośmdziesiąt tysięcy jeszcze nie będących w wideńskiej okazyji zebrało. Staje tedy w szyku dobrą sprawą wojsko nasze, na które tymże impetem, co i we czwartek, wysunął się Sylistryjski Pasza na kobyle białej, tureckiej, ale cudnej, siedzący. Wpada na husarską chorągiew hetmana wielkiego i tak dobrze osobą swoją Turków przywiódł na nie, że ledwie naszym kopiji z rękami nie poucinali Turcy, ale mężnie stawiła się ta chorągiew, a do tego blisko piechoty nasz regiment stojący wydaniem ognia wsparł ich, a
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 82
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
układnej dość wesoło minie. Zatym się i Pan przesiadł na konia z karety, W wspaniałość z uczonego, nie w lekkie korwety. I jak by znał swą dzielność, choć się inny sadzi, Łbem wzgardzić co raz kiwnie, że mu to nie wadzi.
Tu, gdy w równym z Wołochy drogi staniem dziale, Wysunie się Hospodar, i tak poufale Komplementuje Pana wyborną łaciną, Świadcząc jak jest szczęśliwy tą jego gościną, Ze znać po układności było, znać po cerze, Iż chętnie Gościa wita, iż i rad mu szczerze. W tym prawą rękę Panu da, sam w lewą zboczy. A tu wkoło, Wołochów nas zgraja otoczy,
ukłádney dość wesoło minie. Zatym się y Pan przesiadł ná koniá z kárety, W wspaniáłość z uczonego, nie w lekkie korwety. I iák by znał swą dźielność, choć się inny sádzi, Łbem wzgárdzić co raz kiwnie, że mu to nie wádźi.
Tu, gdy w rownym z Wołochy drogi stániem dziale, Wysunie się Hospodar, y tak poufale Komplementuie Pána wyborną łáciną, Swiádcząc iak iest szczęśliwy tą iego gościną, Ze znáć po ukłádności było, znáć po cerze, Iż chętnie Gościa wita, iż y rad mu szczerze. W tym prawą rękę Pánu da, sam w lewą zboczy. A tu wkoło, Wołochow nas zgráia otoczy,
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 50
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
dają znać królowi im. o majaczącej blisko wojska ordzie, pod laskiem dębowym, przed którym na tej mogile siedział z ichmpp. hetmany. Było to w samo południe. Zaraz z swoim pułkiem imp. marszałek nadw. kor., imp. podskarbi z drugim do niej zbliżali się, ochotnik w kilkaset koni w przód wysunął się, potężnie natarł na nieprzyjaciela, ale ten do większej kupy, gdzie sołtanowie byli, odwodem uchodził wielką milę za Pererytę, przez jednę przeprawę ochotnika tego za sobą ciągnęli, za którym te pułki powoli następowali. Do drugiej tedy przyprowadziwszy nieprzyjaciel przeprawki, pod górą wielką będącej, potężnie oparł się, że już był ochotnik
dają znać królowi jm. o majaczącej blisko wojska ordzie, pod laskiem dębowym, przed którym na tej mogile siedział z ichmpp. hetmany. Było to w samo południe. Zaraz z swoim pułkiem jmp. marszałek nadw. kor., jmp. podskarbi z drugim do niej zbliżali się, ochotnik w kilkaset koni w przód wysunął się, potężnie natarł na nieprzyjaciela, ale ten do większej kupy, gdzie sołtanowie byli, odwodem uchodził wielką milę za Pererytę, przez jednę przeprawę ochotnika tego za sobą ciągnęli, za którym te pułki powoli następowali. Do drugiej tedy przyprowadziwszy nieprzyjaciel przeprawki, pod górą wielką będącej, potężnie oparł się, że już był ochotnik
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 5
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
gdy tedy owe dwa pierwszę okręty już niedaleko mówi donas Amirał Forsan Abeundum est in Civitatem Odpowiem Manebimus adhuc Lanckoronński rzecze pojadę ja mam piętnaście tysięcy wybranych pieniędzy by tam kto w tumulcie do nich się nie przypytał wsiadszy w bałkę od wieziono go do Bulwarka. jam się został kiedy przypadną na lewe skrzydła Nasze tez dwa Wysunęły się ku nim kiedy przypadną srogiem impetem dadzą ognia do siebie zobuch stron tak jako zręcznej strzelby gęściej ognia nie może dać odrzucą się zaraz od siebie najmniej na dziesięć stajan i poczęli lawirowac et interym Armatę nabijać owe tez dwa nasze cofnięły się nazad wport a potym lawirują czekając że tamte nad idą przychodzą tedy drugie dwa stanęły
gdy tedy owe dwa pierwszę okręty iuz niedaleko mowi donas Amirał Forsan Abeundum est in Civitatem Odpowięm Manebimus adhuc Lanckoronnski rzecze poiadę ia mąm piętnascie tysięcy wybranych pieniędzy by tam kto w tumulcie do nich się nie przypytał wsiadszy w bałkę od wieziono go do Bulwarka. iam się został kiedy przypadną na lewe skrzydła Nasze tez dwa Wysunęły się ku nim kiedy przypadną srogiem impetem dadzą ognia do siebie zobuch stron tak iako zręczney strzelby gęsciey ognia nie moze dać odrzucą się zaraz od siebie naymniey na dziesiec staian y poczęli lawirowac et interym Armatę nabiiać owe tez dwa nasze cofnięły się nazad wport a potym lawiruią czekaiąc że tamte nad idą przychodzą tedy drugie dwa stanęły
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 68v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
się uciec dostało nie mogli uciekać tylko podle naszych Chorągwi które im najpierwej w tele stanęły. Było tedy tej rzezby przez trzy mile wracamy się tedy już nazad drudzy tez jeszcze gonią zal mi co nikogo żywcem niemam ale się końmi cieszę osobliwie owem gniadem co był bardzo piękny a Niewiem jako mi się nada Az wtym wysunie się ich kilkanaście zlassa co się to tam byli w Niewielkim gajku zataili i ruszono ich jako stado sarn. Ucieka jeden Naślicznym koniu rząd bogaty złocisty Hussarską modą suknie jedwabne kołpak Haftowany bogaty przebiega go co żywo i z tej i z tej strony ja go najbliżej. Rozumiejąc że sam Chowański wołam: stój nie bój się będziesz
się uciec dostało nie mogli uciekac tylko podle naszych Chorągwi ktore im naypierwey w tele staneły. Było tedy tey rzezby przez trzy mile wracamy się tedy iuz nazad drudzy tez ieszcze gonią zal mi co nikogo zywcem niemam ale się konmi cieszę osobliwie owem gniadem co był bardzo piękny a Niewiem iako mi się nada Az wtym wysunie się ich kilkanascie zlassa co się to tam byli w Niewielkim gayku zataili y ruszono ich iako stado sarn. Ucieka iedęn Naslicznym koniu rząd bogaty złocisty Hussarską modą suknie iedwabne kołpak Haftowany bogaty przebiega go co zywo y z tey y z tey strony ia go nayblizey. Rozumieiąc że sąm Chowanski wołam: stoy nie boy się będziesz
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 97
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
nas dadzą ognia gęsto z Pistoletów i Bandeletów natrą blisko, szereg na szereg zaraz ja zobudwu pistoletów wraz dam ognia bom miał trzeci za pasem i Guldynkę na sobie moi tez dragoni trzy czy cztery razem z ramienia mego dali dadzą z muszkietów Ten co się zemną zwarł uchwycił się łęku znać że był postrzelony. Dragon się wysunąwszy cian szablą w kark spadł Powiedali że to był znaczny Litwin Szemet niejaki Paniątko Ociec się na niego gniewał i Z woląntarzami słuzył A mój tez jeden Dragan z przedniego szeregu o ziemie konia podnim w bok zabito, skorom zobaczył że dragan wstaje rzędem. Odsuną się trochę a potym jak znowu do Nas Ten Jankowski miał
nas dadzą ognia gęsto z Pistoletow y Bandeletow natrą blisko, szereg na szereg zaraz ia zobudwu pistoletow wraz dam ognia bom miał trzeci za pasem y Guldynkę na sobie moi tez dragoni trzy czy cztery razęm z ramienia mego dali dadzą z muszkietow Ten co się zemną zwarł uchwycił się łęku znać że był postrzelony. Dragon się wysunąwszy ciąn szablą w kark spadł Powiedali że to był znaczny Litwin Szemet nieiaki Pąniątko Ociec się na niego gniewał y Z woląntarzami słuzył A moy tez ieden Dragan z przedniego szeregu o zięmie konia podnim w bok zabito, skorom zobaczył że dragan wstaie rzędem. Odsuną się trochę a potym iak znowu do Nas Ten Iankowski miał
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 157
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
a owych ludzi Wajerowych z fortece akordem wyforowawszy i swymi ludźmi osadziwszy, tymże traktem jako kwarciane wojsko szło i też przeprawy na Noteci rzece Rok 1656
przebywa, a tak niespodzianie pode Kcynię przybywa, że nawet i straży wojskowej podstąpienie jego tajemne było. Wieczorem, w piątek przed Świątkami Zielonymi, z boru jako matnie szykiem wysunął się i w równinie pod Kcynią pod borem stanął. Blisko na kwaterach stojące Jaskulskiego, strażnika i Kaweckiego, oboźnego wojskowego pułki, prędko do sprawy przyszedłszy, jakkolwiek impet szwedzki wytrzymując, odwodem brali się. Szwedzi zaś za nimi powoli, snadź armaty oczekiwając, postępowali.
Tymczasem Czarniecki z przytomnymi pułkami sobie w pole wychodzi, a
a owych ludzi Wajerowych z fortece akordem wyforowawszy i swymi ludźmi osadziwszy, tymże traktem jako kwarciane wojsko szło i też przeprawy na Noteci rzece Rok 1656
przebywa, a tak niespodzianie pode Kcynię przybywa, że nawet i straży wojskowej podstąpienie jego tajemne było. Wieczorem, w piątek przed Świątkami Zielonymi, z boru jako matnie szykiem wysunął się i w równinie pod Kcynią pod borem stanął. Blisko na kwaterach stojące Jaskulskiego, strażnika i Kaweckiego, oboźnego wojskowego pułki, prętko do sprawy przyszedłszy, jakkolwiek impet szwedzki wytrzymując, odwodem brali się. Szwedzi zaś za nimi powoli, snadź armaty oczekiwając, postępowali.
Tymczasem Czarniecki z przytomnymi pułkami sobie w pole wychodzi, a
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 203
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
fali .
Nazajutrz rano o Ośmej godzinie/ Znowu się świetny szyk Polski rozwinie/ Zdział salwy dają/ a ochotnik śmiały/ Wpada pod wały .
Turczyn zaś w sobie ochoty nie czuje W polu dać bitwy/ i szańcu pilnuje/ Za którym stoi/ i za Palisadą/ Gęstą osadą. Święty Marcin.
Harcownik tylko trochę się wysunie/ Ale wlepszej nam niż sobie fortuje/ Bo ich nasz (wdzięczną Wodzom swym Kolędę) Brał jak na wędę.
A zatym nasi zemknęli się blisko/ Tam gdzie Multańskie było obozisko/ Ale nie długo znami targowali/ Wnet się poddali.
I wyszli do nas/ co kiedy ujźrzało Pogaństwo/ z huku aż
fáli .
Názáiutrz ráno o Osmey godźinie/ Znowu się świetny szyk Polski rozwinie/ Zdźiał sálwy dáią/ á ochotnik śmiáły/ Wpada pod wáły .
Turczyn záś w sobie ochoty nie czuie W polu dáć bitwy/ y száńcu pilnuie/ Zá ktorym stoi/ y zá Palisádą/ Gęstą osádą. Swięty Marćin.
Hárcownik tylko trochę się wysunie/ Ale wlepszey nam niż sobie fortuie/ Bo ich nász (wdźięczną Wodzom swym Kolędę) Brał iák ná wędę.
A zátym náśi zemknęli się blisko/ Tám gdźie Multáńskie było oboźisko/ Ale nie długo známi tárgowáli/ Wnet się poddáli.
Y wyszli do nas/ co kiedy vyźrzáło Pogáństwo/ z huku áż
Skrót tekstu: SławWikt
Strona: A3v
Tytuł:
Sławna wiktoria nad Turkami od wojsk koronnych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673